Gość Max1 Napisano Lipiec 25, 2012 Witam! mam 16 lat i mam duzy problem. wszystko zaczelo sie w grudniu. jak kazdego dnia poszedlem do szkoly. bez stresu z zadowoleniem i usmiechem. na ostatniej lekcji- matematyce mialem sprawdzian w dodatku nie trudny wiec nie robilem sobie z tego zadnego problemu. nie mialem sie czym przejmowac bo nie mam problemu z matematyka i ogolnie ze szkola i lekcjami. (jestem dobrym uczniem). siadlem w lawce i zaczalem pisac sprawdzian (calogodzinny). nagle poczulem ogromne wzdecie brzucha. wszystko zaczelo mi wariowac plywac skrecac sie. mysle ok. wyje z klasy skorzystam z toalety wszystko przejdzie. tak tez zrobilem. "upuscilem" troche gazow i wrocilem do klasy. jednak gdy siadlem w lawce zaczelo nasilac sie to coraz bardziej. podczas sprawdzianu w klasie panuje cisza. a mi brzuch zaczal tak burczec ze nie mialem pojecia co robic. strasznie sie tym zestresowalem i bylem w szoku. strasznie sie zawstydzilem. przezylem horror w tej klasie. wyszedlem drugi raz do toalety i siedzialem tam teszte lekcji a w brzuchu kotlowalo mi sie caly czas. nawet nauczycielka przyszla sprawdzic to toalety czy wszystko wporzadku. bylem tak zdezorientowany ze myslalem ze to jakis sen. poszedlem do domu z bulem brzucha. siadlem na kanapie przeszlo. nastepnego dnia przed wyjsciem do sszkoly znow stalo sie to samo. nigdy wczesmniej nie mialem takiego czegos. stres straszna biegunka. znow burczenie w brzuchu tylko troche mniejsze. najbardziej nasilalo sie wlasnie na matematyce bo mielismy strasznie ostra nauczycielke ktora robila problem o wszystko. zawsze duzo sie smialem. ona caly czas robila przez to klopoty. non stop byly teksty typu "co sie smiejesz?" "ze mnie sie smiejesz?" kila razy nawet wzywala moich rodzicow a naprawde nie robilem nic zlego. nigdy nie smialem sie z niej a ona chyba byla na tym punkcie przewrazliwiona. bylem taka osoba ktora wszystko obracala w smiech. moze wlasnie po to aby rozladowac napiecie? po kilku matematykach na ktorych "napady tornada w brzuchu" byly najwieksze zaczalem omijac matematyke i czesc innych lekcji bo balem sie ze to znow sie powtorzy. balem sie ze ktos uslyszy moje przelewanie w brzuchu a czasem nacisk byl tak silny ze musialem puscic malego baka. taka masakra trwala przez miesiac. rodzice zaczeli sie martwic. ja przed kazdym wyjsciem do szkoly spedzalem 30 minut w toalecie. i moj sters byl wywolany tym ze to przelewanie i wzdecia znowu sie powtorza. raz na lekcjach bylo to bardziej nasilone raz mniej ale mialem to caly czas! a szczegolnie na nieszczesnej matematyce. bylem z tym u lekarza rodzinnego dal mi jakies tabletki na stres i witaminy. ale to nie ustepowalo. po powrocie do domu ze szkoly bylo wszystko w porzadku. wzdecia dopadaly mnie tylko w szkole. w koncu sie przelamalem i zaczolem chodzic na matematyke z tymi wzdeciami bo zaczalem miec spore zaleglosci. burczenie troche sie zmniejszylo ale caly czas mnie meczylo. zaczalem sie tak bac ze znowu bede mial wiekszy napad wzdec ze przestalem chodzic na wszystkie korepetycje bo caly czas mi na nich burczalo i wsydzilem sie przed nauczycielami ktorzy to slyszeli. mijaly miesiace a ja jakos uczylem sie z tym zyc. zaczalem sie przyzwyczajac do tego. jednak najgorsze jest to ze zaczelo mi to przeszkadzac w kontaktach miedzyludzkich. gdy siedze z kumplami gdzies w plenerze czy nawet nalawce w szkole wszystko jest ok. nie mam wzdec a nawet jakby to smialo moge puscic baka w towarzystwie bo nikt nie robi z teego problemu. nie przejmuje sie tym wiec tego nie mam. jednak gdy siedze z innymi znajomymi i wiem ze nie moge sobie pozwlic na takie rzeczy zaraz lapia mnie te cholerne wzdecia. jest to straszne! siadam obok kolezanki zaczynam rozmawiac i to sie zaczyna. bylem z tym u jakiegos specjalisty psychologa ktory sie tym zajmuje rozmawial ze mna i powiedzial ze jestem normalny i mam zdrowe mysalenie i ze to wina jakis pasozytow w przewodzie pokarmowym. zrobilem wszystkie badania i nic mi nie wykrylo. teraz sa wakacje i wzdecia zdarzaja mi sie zdecydowanie rzadziej. a nawet rzadko. ale gdy dochodzi dochodzi do sytuacji ze jest cicho a ja siedze z jakims dalszym znajomym czy ladna kolezanka przy ktorej nie moge sobie pozwiolic na takie rzeczy to powraca. nawet raz dopadlo mnie to u fryzjera. jestem dormalnym wesolym nastolatkiem mam duzo znajomych nie mam problemow rodzinnych wiec nie mam pojecia skad to zie bierze. najczesciej wywoluje to sam strach przed tymi wzdeciami. strasznie minie to ogranicza. czasami musze sobie przez to odmawiac sporo rzeczy. nie moge dormalnie posiedziec i pogadac z dziewczyna nauczycielem bo zaraz sie to zaczyna. staram sie o tym nie myslec czytalem tez cos o potedze podswiadomosci i pozytywnego myslenia. napisalem sobie na pulpicie zeby myslec pozytywnie ale wszystko ****** warte. zwracam sie o pomoc do was bo dzis znow mnie to zaatakowalo i znow musialem sobie odmowic rzeczy ktorych ciagle omijac i odmawiac nie chce bo to blokuje dormalne funkcjonowanie. pomocy! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach