Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość porannarosaa

Ślub w pażdzierniku a ja nie jestem pewna...

Polecane posty

Gość porannarosaa

Hej. Piszę to bo chcę w końcu powiedzieć "głosno" co mnie od jakiegoś czasu trapi a dotąd trzymałam to w sobie. Pewnie wielu nie będzie chciało się tego czytać, ale co tam... Może od początku. Mojego mężczyznę poznałam trochę ponad rok temu. Poszłam do nowej pracy no i poznałam jego (wciąż razem pracujemy). Zakochałam się na amen. Widziałam gwiazdki przed oczami jak na niego patrzyłam, no po prostu do szaleństwa się w nim zadurzyłam. Z wzajemnością. Niestety on wtedy był z inną, mieszkał z nią ale wszyscy wokół wiedzieli że ze ten związek jest tylko formalnością. W każdym bądź razie przeszkadzało mi to, nie chciałam wchodzić miedzy nich i postawiłam mu warunek, najpierw odejdź od tamtej, wyprowadź się, a potem zajmij się mną. Nie zrobił tego... Miał wprowadzić sie do ojca ale zabierał sie do tego jak pies do jeża a również jego ojciec nie wydawał sie byc zachwycony tym faktem. W koncu uległam. Zakochana po uszy nie myslałam racjonalnie i pozwoliłam mu sie wprowadzić od razu do mnie, choć w sumie ledwo go znałam... :/ Wiem, że co po niektórzy juz w tym momencie mnie zjadą ale cóż mam na swoją obronę? w sumie nic. Po prostu byłam zakochana jak nigdy i mimo, że czułam sie tym trochę ponizona; no bo ile ja byłam dla niego warta skoro nie potrafił wyprowadzić sie od tamtej? Było oczywiste, że gdyby sie od tamtej wyprowadził nie miałby gdzie mieszkać bo widziałam ze mieszkanie z ojcem nie bardzo mu pasowało. A tak, z jednego mieszkanka przeniósł sie od razu do mnie. No ale dalej. Na początku też nie było sielanki, on miał trudny charakter, nie zdolny do kompromisów, miał też bardzo ciężkie dziecistwo i okres nastoletni co bardzo mnie poruszyło, że mimo tego tak sobie poradził w życiu, ma dobra prace i wyrósł na porządnego człowieka. Starałam sie mu stworzyć dom, którego nigdy nie miał, taki prawdziwy. Odwróciłam swoje zycie o 180 stopni, dostosowałam do niego wszystko, począwszy od kulinarnych upodobań (on jest bardzo wybredny, ja w sumie zjem wszystko) po przemeblowanie mieszkania, które zrobił sam za moją zgodą ale pod moją nieobecność więc w sumie nic do gadania nie miałam bo jak wróciłam z pracy wszystko było juz gotowe. Nie sprzeciwiłam sie temu bo mi to było w sumie obojętne jak te meble beda stały a skoro on miał sie po tym czuc jak u siebie... Z czasem sie jednak docieraliśmy, on chciał zmieniac powoli moje mieszkanie, bo fakt, wymagało remontu ale niezbyt było nas stac na remontowanie i wymienianie mebli po babci, dlatego wymyślał jak tanimi sposobami idzie mieszkanie odświeżyć. Zgodziłam sie, mimo ze te pomysły nie bardzo mi sie podobały ale stwierdziłam, że to tylko ściany a skoro on ma sie tu czuć jak w domu... W koncu sie za to zabrał, zrobił to totalnie na odpierdol, niestarannie, jak weszłam do kuchni to myślałam ze sie popłacze. Zdusiłam to jednak w sobie, pochwaliłam go i wmawiałam siebie "ze to tylko ściany". No ale oprócz tego było naprawde dobrze, dbał o mnie o wiele bardziej niż mój poprzedni facet. Byłam taka szczęśliwa. Nie mogę powiedzieć bo ma dużo dobrych cech i byłam w stanie mu wybaczyć jego upartość i charakter typowego choleryka, bo żyło nam się całkiem dobrze. Az jedno zdarzenie zmieniło wszystko, lecz nie od razu. Wracaliśmy z wesela od kumpeli, on był już totalnie pijany, pierwszy raz zdarzyło mi się go takiego widzieć, nigdy się nie upijał. Nie podobało mu się ze go z tamtąd zabrałam bo on się „Tak dobrze tam bawił, dojechaliśmy do domu, on zaczął robic jakies fochy, nie chciał wejść do domu, wybiegł przed klatkę schodową krzycząc mi naprawdę okropne rzeczy, popłakałam się, chciałam żeby wrócił do domu bo bałam się ze jak go zostawie za zewnątrz to stanie mu się jakaś krzywda. W końcu przesadził, zaczął mi wykrzykiwać takie rzeczy ze dostał w pysk na co oddał mi raz, potem znów ja go uderzyłam wsciekła ze był w stanie na mnie reke podnieść ale to był mój błąd był silniejszy o wiele silniejszy ostatecznie trafiłam do szpitala z podejrzeniem pęknięcia czaszki i wstrząśnieniem mózgu. Jego wzięli na izbę wytrzeźwień. W szpitalu byłam 3 dni. 3 koszmarne dni, podczas których praktycznie ciągle płakałam, byłam na skraju wyczerpania. Na drugi dzień pobytu przyszedł do szpitala, wyglądał jak ostatnie ścierwo. Przepraszał, błagał mówił ze nie wie co w niego wstąpiło. Uległam. Dałam mu klucze i kazałam mu wracac do domu. Wybaczyłam. O tym zdarzeniu nikt nie wiedział. W pracy, załatwił mi zastępstwo na te kilka dni wymyślając jakąś bajeczkę ze spadłam ze schodów i dlatego jestem w szpitalu. Potem wszystko jakoś wróciło do normy, on nie pił, przynajmniej nie tyle żeby się upic. Było ok. wybaczyłam, zapomniałam. Teraz widze ze zbyt łatwo mu uległam. Nie miał w ogóle żadnej kary. Nie przemyślał tego co zrobił i jak bardzo mnie skrzywdził. Żyliśmy normalnie. Do czasu. Kilka miesięcy później, byliśmy po wypłacie, chodziliśmy po mieście załatwiając różne sprawy. Było ciepło wiec usiedliśmy sobie w knajpie na piwo. Jedno, drugie, trzecie wracając do domu chciał jeszcze kolejne na drogę. To było o jedno piwo za dużo. Doszlismy do domu, choć „doszliśmy to dużo powiedziane bo prawie siłą go ciągnęłam. Jak już doszliśmy, pod domem on chciał jeszcze kolejne piwo. Kupiłam na odczepnego żeby tylko doszedł do domu. Jak byliśmy na klatce schodowej on stwierdził ze wypijej je tutaj i żeby z nim posiedziała, ja wściekła chciałam już do domu isc wiec zostawiłam go tam i poszłam. Rozjuszyłam go tym. Wpadł do domu krzycząc ze jak ja mogłam go tam zostawić, i ze się wyprowadza. Ja mu na to że proszę bardzo nawet mu torby zaczełam nosic kiedy on łachy z szafek wyrzucał. To go jeszcze bardziej rozjuszyło. Rzucił się na mnie i złapał za szyję. Uścisk był tak mocny ze myslaam ze to już koniec, zaczełam się dusić. Na szczęście mnie puścił. Rozbił pięścią szybę z kuchennych drzwiach. Byłam przerażona. Złapałam telefon i wybiegłam z domu tak jak stałam. Nie maiał kluczy, pieniędzy, nic. Zrozpaczona, nie wiedząc co ze sobią zrobić. Weszłam na wiadukt i usiadłam na barierce. Czy chciałam skakać? Chyba nie, bardziej chciałam żeby ktoś mi pomógł. Ktoś zadzwonił na policję, pojechało dwóch młodych policjantów, którzy wezwali karetkę pogotowia. Zabrano mnie do szpitala psychiatrycznego na konsultację. Ale ze byłam pod wpływem alkoholu nie przyjęli mnie na oddział. Ostatecznie przyjechała po mnie koleżanka i u niej przenocowałam. Na drugi dzień wróciłam do domu. Znów to samo. Przepraszał, błagał. Zaczęłam go pakować. Po kilku godzinach wymiękłam. On zarzekał się ze nie będzie pił, nawet chciał się „zaszyć. Znów pozwoliłam mu zostać i znów wróciliśmy do normalności. Niedługo po tym ustaliliśmy datę slubu. Na Październik. To już niedługo. Dokładnie za 3 miesiące. A ja nie wiem czy dobrze robie. Teraz jest znów dobrze, chodź ostatnio zaczełam mu wyrzucać wszystko co mnie bolało przez cały nasz związek. Czuje się jakos dziwnie, nie czekam z utęsknieniem na ten slub (stać nas tylko na cywilny), który tez nie będzie taki jakbym chciała. Ostatnio wyrzuciłam mu to ze nic nie jest tak jakbym ja chciała, mieszkanie remontowane tak jak on chce, ślub mamy zrobić w domu i to ja zamiast cieszyc się tym dniem, będę musiała wszystkich obsługiwać i 3 dni przy garach stać żeby zrobić impreze na 10 osób. Ja chciała to inaczej zrobić, odłozyc trochę kasy żeby te 10 osób do knajpy na obiad zaprosić bo w końcu to nie wyszło by az tak dużo, bylibyśmy w stanie na to uzbierać ale to tez tkwi problem bo on ma „potrzeby co miesiąc i co chwile musi zmieniac telefony i zegarki i kupować ciuchy których ma juz tyle ze się nie mieszcza w meblościance, przy czym ja mieszcze się w dwóch małych szafkach z ubraniami. Ostatnio ciągle o tym wszystkim mysle, czy jestem naprawdę szczęśliwa, czy robic ten krok, mimo ze mam tyle obaw, głównie takich, że co będzie jeśli on znów się upije? Ktoś mi ostatnio powiedział że mam niskie poczucie własnej wartości i zaczynam myśleć że to prawda. Komentujcie jeśli wam się chce. Może jeśli usłysze kilka słów od obcych ludzi patrzących na to obiektywnie, doda mi to energii do działania i pojęcia słusznej decyzji bo w tej chwili jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
eeech gdyby to tak dało sie streścić... i tak nie napisałam nawet połowy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tghfjk
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgvfgty
fantastycznie - wychodzisz za mąż za alkoholika, który zatłucze cię któregoś dnia, ale to nie ważne - przecież go koooooooooooochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
on 32 ja 23

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgvfgty
aż taką jesteś desperatką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mi się udało;P
Przeczytałam.Twój partner ma problemy i to nie tylko z alkoholem ale również i z panowaniem nad sobą.Sama mówisz że masz tyle obaw,więc po co ten ślub?Ślub to coś poważnego co łączy ludzi,powinien być z miłości. Spójrz jak on w ogóle Cie traktuje,on się Toba wysługuje we wszystkim,rządzi Toba i Twoim domem tak jak byście byli jego własnością. Nie rób tego,nie wychodź za niego.Jeśli to zrobisz to zobaczysz że za rok wylądujesz u adwokata błagając aby Ci pomógł w rozwodzie. Nie wiem ile masz lat ale zapewne jeszcze całe życie przed Toba,nie zmarnuj go z takim człowiekiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara i gruba beka
NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE UCIEKAJ. chchchc ,-- dziewczyna ma faceta alkoholika i tyrana.to w 1 zdaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tutaj nie ma sie nad czym zastanawiac! chcesz sobie zycie zmarnowac? prosze bardzo, wyjdz za niego chcesz je uratowac? uciekaj jak najdalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maga89
przeczytalam cale. powiem Ci tak, patrzac z boku: toskyczna milosc. nie umiemy razem, nie umiemy bez siebie. Obejrzyj film "Big love", to tez podobna historia. u Was jest podobnie - typwe niemal ksiazkowe symptomy, ze to nie jest harmonijny, pelen bezpieczenstwa i zaufania zwiazek. Usidlisz sie jak wiekszosc ofiar przemocy ("bon on obiecal, ze sie zmieni"). niech NAJPIERW sie zmieni, a potem slub, skoro juz chcesz o to walczyc. a nie najpierw SLUB, by byla zmiana. po slubie sie gowno zmienia:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieogladajsiezasiebie
kobieto uciekaj! jakbym slyszala o moim mezu! tylko ze u mnie wszystko wyszlo po 5 latach malzenstwa, tez mial ciezkie dziecinstwo tez dzieki mnie wyszedl na prosta,kazdy mi zazdroscil gdzie ja takiego faceta znalazlam, mnie nie bije ale tylko niszczy mnie psychicznie krzyczy, pije, grozi ze pobije ze mi dzieci zabieze(mamy dwojke), poniza mnie przy wszystkich, zabiera pieniadze...itd...a ja nie mam jak odejsc. nieladuj sie w to! pewnego dnia zostaniesz inwalidka lu stracisz zycie! jego juz nie zmienisz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już teraz masz z nim piekło a wyobraź sobie to co będzie po ślubie,jak zostaniesz jego "własnością"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawkaPopołudniowa
jak to czytam to mam ciary....... szanuj się dziewczyno za młoda jesteś na takie przezycia....odwołaj ten ślub!! po co Ci tyran w domu, bedzie bił Ciebie i dzieci i przepraszał a Ty zastraszana będziesz wybaczała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maga89
dokladnie! uciekaj póki czas! zycie niestety jest uslane problemami i nerwowymi sytuacjami. wolisz miec faceta, ktory jest dla Ciebie w tym wszystkim ostoją i ucieczką od problemow, czy zeby sam byl problemem? to jst jakas masakra, on w ogole nie umie panowac nad sobą nawet s ytuacjach codziennych, a co dopiero jakby doszly dzieci? problemy z dziecmi? cierpliwosc dla nich? U-C-I-E-K-A-J!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
dziekuje za wypowiedzi. Powiem tylko tyle. W głebi serca czuje ze macie racje. Lecz ja jestem słaba psychicznie. Ciężko mi być konsekwentna i nawet jak juz go pakuje to potem wymiekam. Nie jestem od niego uzależniona. Mieszkanie jest moje, prace mam, ale prawdopodobnie musiałabym ja zmienic zeby nie pracować z nim lecz dla mnie to nie problem, poradziłabym sobie, mam jeszcze rente po tacie. Niestety oprócz toksycznego związku, mam tu tez inny problem... toksyczną rodzinę czyt. matkę... :/ w sumie nie mam tu nikogo z kim mogłabym pogadać i znaleźć jakieś wsparcie. koleżanką owczem moze mnie i trochę wesprą ale nie ma to jak wsparcie rodziny, której ja nie mam :/ Zaczęłam nawet mysleć o wyjeździe. W innym mieście, w innym województwie mam całą rodzinę taty, u których mam zawsze drzwi otwarte i wiem ze by mi pomogli. myślalam nad tym że moze udałoby mi sie odłozyc troche kasy i pieprznąć tym wszystkim i pojechać do nich i tam juz zostać. On, jest jedyną osobą, która mnie tu trzymała... :/ Bo w sumie bez niego nie bede miała tu juz nikogo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgvfgty
spieprzaj do tej rodziny i to biegiem - ten skur.... któregoś razu mocniej rączki zaciśnie i po tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgvfgty
nie zwalaj na matkę, ani na nikogo - to ty decydujesz co się teraz stanie - bycie z kimś takim to zeszmacanie samej siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda doradzac ci nawet
tyle glosow bys zerwala a ty dalej nie wiesz co zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem i ja....
ja na Twoim miejscu zaczęłabym nowe życia z dala od tego miejsca gdzie teraz mieszkasz tym bardziej że masz punkt zaczepienia ....możesz sprzedać mieszkanie po babci i za te pieniądze kupić jakieś inne w pobliżu tamtej rodziny ale na początek wywal tego tyrana z domu ...spakuj się i wyjedź na parę dni do tej rodziny pogadaj jakie są możliwości pracy ...jak z mieszkaniami itd....być może będziesz musiała im o wszystkim szczerze powiedzieć ale myślę że nie masz się czego wstydzić a oni chętnie Ci pomogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
wiem ze macie racje. potrzebuje chyba tylko jakies porządnego kopa, bodźca zebym zrobiła ten pierwszy krok i zebym wytrwała w nim, zebym znów nie wymiekła. Wiem ze bedzie okropnie cięzko mi to zrobić bo on nie ma dokąd isc i bedzie robił wszystko zebym tego nie robiła a ja mam taką nature dobrej samarytanki i sama ze soba musze walczyc zebym była twarda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maga89
Ale nie rob z siebie męczenncy. taki zwiazek jeszcze bardziej robi z Ciebie "samarytanke" i odbiera pewnosc siebie i POCZUCIE WLASNEJ WARTOSCI. w chwili obecnej chyba bardzo ono kuleje. czy przemoc to nie wystarczjaacy bodziec, zeby uciec? nie rozumiem Cie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem i ja....
dziewczyno przestań myśleć o nim a zacznij o sobie ....jest dorosły i sobie poradzi ...nie widzisz że nie dość że jesteś wykorzystywana to do tego bita ?....niech idzie do tatusia mieszkać albo niech sobie coś wynajmie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
mieszkanie nie jest własnościowe niestety, wiec jesli bede sie wyprowadzać to moge je co najwyżej zdać w administracji, oddać klucze i po mieszkaniu będzie. Napewno odrazu nie moge tego wszystkiego zostawic, chciałabym odłozyc troche kasy zeby tam wynając sobie jakies mieszkanie i móc sie utrzymać przez kilka miesięcy zanim znajde pracy. potrafie bardzo oszczędnie zyc, tak że w kilka miesięcy uzbierałabym dosc sporą sumkę. Ale to wszystko taka teoria, brakuje mi odwagi zeby zrboic ten piewszy krok, dlatego tutaj piszę. Chcę nabrać wewnętrzenj siły, podpartej wypowiedziami obcych, obiektywnych ludzi. nikt z mojego otoczenia nie wie o tym co przezywam i ze wszystkim zmagam sie sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjkjkjllll
i pewnie jeszcze sama opłacasz to mieszkanie i rachunki - a on ciuszki i gadżety, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
poczytaj sobie: "Kobiety, które kochają za bardzo" i: "Koniec złudzeń. Nie zależy mu na Tobie" trwając w tym wszystkim tak, jak jest, robisz jemu także niedźwiedzią przysługę; utwierdzasz go w tym, że traktowanie drugiego człowieka jak szmaty jest ok, że nie trzeba się starać, dostrzegać potrzeb drugiego człowieka - dokładasz rękę do tego, żeby przez całe życie był taki jak jest i przy tym - zadowolony z siebie; jesteś dorosła; masz środki do życia, mieszkanie; odwołanie tego ślubu to tylko telefon do kilku osób - tyle; przepadnie Ci najwyżej 84 zł zapłacone w US... a że będzie bolało - tym bardziej potem kiedyś będziesz z siebie dumna i ze swojej decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maga89
nic nie doda Ci takiej sily i wiary w siebie , jak odejscie od niego i konsekwentne odcięcie sie! uwierz mi! to jest typowy przyklad - kobieta z niską samooceną, facet dominator, tyran. Oni zawsze takie wybierają, bo kobiety z charakterem sie na nich nie nabierają.... przykro mi, ale taka jest prawda:/ musisz znalezc te sile teraz. TERAZ, bo jak nie zrobisz tego dzis, to dopiero wtedy, jak dojdą dzieci, jak on je skrzywdzi, zbije i skrzywi im psychike do konca zycia a ty przejrzysz na oczy i pomyslisz "jak moglam byc tak glupia". uciekaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaa
wiem ze brakuje mi poczucia własnej wartości. próbuje z tym walczyć. Może dlatego ze nikt o tym do tej pory nie wiedział o tym co sie stało, oprócz jednej kolezanki i nikt nie przegadał mi do rozsądku. Najgorsze ze mam taki głupi charakter i po tym jak ten drugi raz sie na mnie rzucił, ja miałam wyrzuty sumienia ze nie urządziłam mu imprezy urodzinowej którą planowalismy ( w ten sposób go ukarałam, ale potem i tak mu jakis prezent kupiłam) no porazka jakaś. Brakuje mi konsekwencji. Wasze słowa mnie mobilizuja. Te krytyczne też. Chciałabym nabrac siły zeby to wszystko zakonczyc i spełnic te marzenie o wyjeździe bo w sumie ciągło mnie tam od dzieciństwa, do tamtej rodziny... tu nigdy nie czułam sie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potrzebujesz porządnego kopa? To co on musi zrobić żebyś zrozumiała że to psychol? Skoro 2 razy byłaś w szpitalu przez niego to co? Ma cię zabić? Chyba musi dojść do tragedii, inaczej nie zrozumiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twoj facet ma zajawki na bycie tyranem... mysle ze nie powinnas brac tego slubu, jesli tak sie stanie to szczesliwa w tym malzenstwie nie bedziesz nie jest dla ciebie dobry, nie odpowiada juz ci jego osoba, pobil... do czego sie jeszcze posunie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjkjkjllll
co to znaczy, ze on nie ma gdzie pójść? niech sobie wynajmie - pracuje przecież - całe życie będzie tyłek do cudzego wciskał???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×