Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mcnight

Prosze o rade..kredyt a partnerstwo?

Polecane posty

Gość mcnight

Mam dosyć spory problem i nie wiem co robić. Zaczynając od początku mam partnera lecz nie jestesmy w związku małżeńskim, za około 6 miesiecy urodzi nam sie dziecko. Oboje pracujemy i chcemy razem zamieszkać uważając ten krok za dobry początek i zacisniecie wiezi rodzinnych. Jednak jest mały problem, który pojawił sie wraz z pomysłem wspolnego zamieszkania. Ja posiadam mieszkanie oraz kredyt który spłacam juz od 2 lat, poza tym wyremontowałam je i włozyłam mnóstwo energii i pracy w to by to mieszkanie stalo sie domem. Pozniej pojawił sie moj obecny partner, a dalszą koleją rzeczy była dość nie planowana ciąza, jednak oboje bardzo jestesmy tym faktem uszczesliwieni. Jednak powstał kłopot, partner chce ze mną zamieszkać z czym wiąża sie oczywiscie rachunki oraz spłacanie kredytu oczywiscie na pół. Jednak on chce jakiegokolwiek zabezpiecznia , wpisu do ksiegi czy figurować w papierach,że on tez płaci za to mieszkanie. Szczerze mowiac troche mnie to zdziwiło, ze wzgledu na to ze nie jestesmy małzenstwem, to jest jedyne moje zabezpieczenie finansowe oraz naszego dziecka, a on chce mam wrazenie wpłacac swoją czesc do "skarbonki" i w razie czego gdybysmy w najgorszym wypadku sie rozstali, chce te pieniadze odzyskac. Zachwiało to troche moją wiara w jego dobre intencje. Nie wiem jak mam to rozumiec i jak z tego wybrnąć...???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wckwadrans
skoro nie jesteście w związku małzeńskim to stanowicie tzw konkubinat czyli grzech,nie wstyd ci ? osesek w drodze a tu takie rzeczy ? jak mozesz ,twoje postępowanie jest obsceniczne i jestes niegodna bycia mamą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcnight
Nie taki jest temat wątku, ale dziekuje za mocherowe kazanie bez konkretnych wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście że
musisz sama spłacać kredyt i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noo chc echce
Ja bym na takie cos nie poszla . Bedziecie mieli dziecko w porzadku , bedziecie razem mieszkac w porzadku - ale niech sie doklada do zycia do czynszu i oplat za mieszkanie , a kredyt ktory zaciagnelas splacaj z wlasnej kasy - proste . Mieszkanie niech bedzie tylko Twoje . Wiadomo ze w zyciu rownie bywa , idac na jego uklad - to po rozstaniu bedziesz mu musiala splacac kase , tudziez dzielic sie na pol mieszkaniem . Lpeiej w to miejsce niech sam wezmie kredyt , kupi swoje mieszkanie - wynajmnie i jeszcze na tym zarobi ;) Biorac kiedys slub i w razie rowodu ani Ty do jego mieszkania nie bedziesz miec zadnego ale , ani on do Twojego w razie co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sytuacja jest niewatpiwie
cięzka do zgryzienia. Bo on spłacając z toba kredyt chce miec pewność,że nie wystawisz go za drzwi jak juz go spłacicie. w zasadzie wcale mu się nie dziwię,ze chce zabezpiecznia. z drugiej strony gdy będziesz spłacała sama to nie wypada,żebyście mieszkali w nim oboje. tworzycie rodzinę w pełnym tego słowa znaczeniu--z tego wynkia,będziecie rodzicami,ale czy ty jesteś pewna jego uczuć i tego,że będziecie ze sobą do konca? wydaje mi się,ze gdybyś była pewna,ze to ten jedyny to nie miałabyś takich obiekcji i nie robiłabyś podziałow na MOJE,TWOJE. a małżenstwo nie wchodzi w grę? wydaje mi się,ze ustabilizowałoby to pewne kwestie majątkowe między wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sytuacja jest niewatpiwie
a jak duza jest miesiączna rata i jak długo jeszcze będziesz spłacała?--bo to też istotne. a pomyslałaś,ze po porodzie będziesz przez pewien czas z dzieckiem w domu i to on będzie utrzymywał waszą rodzinę? z czego wtedy będziesz spłacała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminka91
powiem ci jak to z 2 stron wyglada- Ty inwestowalas w mieszkanie od samego poczatku, dbalas o to, zeby dostac kredyt itd., a tutaj ktos niby obcy-niby nie obcy chce sie wprowadzic i doplacac swoja polowke. z jednej strony na Twoim miejscu nie zgadzalabym sie na cos takiego, bo w razie problemow sad nawet TWOJE mieszkanie moze podzielic na pol albo kaze zwrocic pieniadze, ktore dawal Ci partner na splate kredytu (rachunki inne to normalna rzecz, ze placicie na pol, bo w koncu razem mieszkacie). a teraz z jego strony...spodziewacie sie dziecka, a on chce wpakowac sie do mieszkania- to oznacza, ze szuka jakiegos zaplecza i bezpiecznje przystani, ze w razie "cos" moze z Toba isc do sadu. ja Ci napisze tak: mojej mamy znajomej syn spotykal sie z dziewczyna (konkubinat). oczywiscie razem mieszkali, razem sie utrzymywali itp. dla scislosci napisze, ze pracowali razem w Irlandii i tam mieszkali. pewnego dnia syn znajomej kupil mieszkanie. i jak to w zyciu bywa rozstal sie z ta dziewczyna. po roku od rozstania dziewczyna zazadala polowy ceny za mieszkanie (ten chlopak sprzedal to mieszkanie po jakims czasie po rozstaniu- moim zdaniem tez bardzo ciekawe jakby wiedzial, ze musi szybko sie pozbyc mieszkania). laska zalozyla mu sprawe w sadzie rowniez o zadoscuczynienie itp. no i co sie okazalo?? ZE NAWET W KONKUBINACIE MOZNA UBIEGAC SIE O POLOWE ZA MIESZKANIE. sad zasadzil, ze ma jej wyplacic 30 tys zl (dziewczyna ubiegala sie chyba o 60 tys zl). wiem, ze kwote sad podzielil na 6 rat. nie wiem jak u Ciebie, ale mieszkanie to kupilas zanim bylas w konkubinacie, ale pamietaj, ze Twoj partner moze dokladac sie pozniej do kredytu i bedzie niefajnie. na Twoim miejscu nie kombinowalabym z zadnym wpisywaniem do ksiegi wieczystej, bo takie propozycje, jakie on ci sklada, to juz robi sie to podejrzane:/ a pozniej na ulicy zostaniesz z malym dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sytuacja jest niewatpiwie
nie jesteś go pewna na tyle,żeby sie pobrać? małzenstwo uregulowałoby ta kwestię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminka91
a jeszcze co chcialam dodac, to skoro on tak upomina sie o mieszkanie Twoje, to dlaczego nie moze wziac na siebie kredytu za mieszkanie i w jednym byscie mieszkali, a drugie wynajmowali?? albo sprzedac to mieszkanie, ktore masz i mozecie kupic cos wspolnego, zeby nie miec zadnych watpliwosci w przyszlosci. ja bym na Twoim miejscu nie pakowala sie w zadna umowe "ze kredyt na pol". ale z drugiej strony, jak zamieszkacie razem, to trudno bedzie udowodnic, ze tylko Ty splacalas ten kredyt chyba, ze mialabys jakies dowody na to. pamietaj, ze mamy tez glupie prawo w Polsce i czasami ofiara staje sie przestepca itd:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminka91
aha i malzenstwo nic by nie dalo, bo mieszkanie nabylas przed slubem, a nie po, wiec masz pelne prawo do niego. a pakowanie sie w zwiazek malzenski to nie jest dobre wyjscie, bo trzeba to dobrze przemyslec, a nie robic cos na szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawidłowa reakcja partnera
Widzę,że jesteś wyrachowaną osóbką.Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko?! Facet ma słuszne obawy; istnieje możliwość,że możesz wystawić Go do wiatru. Przecież to logiczne gdy zamieszkacie wspólnie,On też będzie partycypował w kosztach, nie uważasz?! Będąc na Jego miejscu nie poszedł bym na taki uklad,płaciłbym alimenty,a z tobą bym sobie dał spokój!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ble ble ble bluie
Prawidłowa reakcja partnera Odezwał się kolejny mądry. Człowieku rozumiem wspólne mieszkanie, ale z jakiej racji facet proponuje jej wpisanie do księgi wieczystej??? Zameldować można każdą osobę i wszędzie, ale księga wieczysta?? To już przesada. To teraz wychodzi na to, że ktoś kto dorobił się mieszkania i ktoś kto nie dorobił się, a tylko zamieszkał ma takie samo prawo do mieszkania, jak jego właściciel? A gdzie jej prawa w tym? Facet może i szuka gniazdka, ale jakim kosztem wobec tej dziewczyny?? To ja mam chłopaka, który za kawalera (wiem, że głupie określenie) miał swoje mieszkanie, a że ja do niego się wprowadziłam to tylko sąd w razie rozstania może zasądzić od niego na moją korzyść ewentualnej kasy za remonty, sprzęty itp. I nic więcej. I nigdy, nigdy nie mówiłam, żeby wpisał mnie do księgi wieczystej! Przecież to jest bezczelne zachowanie faceta...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest wyrachowanie! Ma kobieta rację. dziewczyno, spłacaj kredyt, nic nie rób z wpisami do ksiegi.On niech się doklada,(media) w koncu będzie mieszkał, z wody korzystał.I tyle w temacie.M jest twoje i nic nie zmieni tego. Facet niejeden to gołodupiec i cwaniak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
kurczę, przecież ta rata to nie jest chyba jakieś kilka tysięcy miesięcznie? gdyby nie mieszkał u Ciebie, to by musiał coś wynająć, a opłaty za wynajem to mniej więcej tyle, co rata czy - połowa raty kredytu ja mam takie podejście, mieszkając ze swoim mężczyzną - nieważne, czy jestem w "księgach", czy nie - dzięki temu, że mieszkamy razem, mogę swoje mieszkanie wynająć - mogłabym spokojnie co miesiąc płacić ratę kredytu z nim na pół i nawet, gdyby mi kiedyś podziękował za dalszą współpracę;) to i tak nie byłabym stratna - bo tej kasy z wynajmu swojego mieszkania i tak bym nie miała, gdybym z nim nie mieszkała; nawet, gdybym nie miała własnego mieszkania - to i tak musiałabym komuś płacić za wynajęcie mieszkania jak się patrzy w ten sposób, to się nie widzi problemu inna sprawa, że mój mężczyzna nie wymaga ode mnie, składania się na ratę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcnight
Zastnawiałam sie na prawde nad wieloma aspektami. Partner twierdzi, że chce mi pomóc w spłacie kredytu i chce miec pełny wkład w dalszych rachunkach i ze gdyby doszło do jakiegokowiek rozstania to nie wyrzuciłby mnie z domu anie nie miałby zadnych roszczen. Twierdzi również ze nie chodzi w tej całej sprawie o pieniądze, tylko fakt jego poczucia bezpieczenstwa. A małzenstwo...narazie nie wchodzi w gre, chyba nie jestesmy na to do konca gotowi. Padło tez pytanie o wysokosc kredytu i jego czas, po kolei to 1000zł i czas 13 lat z czego 2 lata zostały spłacone. Zastanawiałam sie nad wyłaczeniem opłaty kredytowej z naszych wspolnych rachunków, ale troche zdziwiła mnie jego reakcja kiedy zaproponowałam takie rozwiązanie, powiedział mi ze w takim razie nie widzi sensu zamieszkania razem poniewaz on chce zywo uczesniczyc we wszystkim i tez chce miec cos do powiedzenia w naszym wspolnym domu...zastanawia mnie fakt ze naciska,ale nie chce miec złych mysli bo wiem ze sie stara i chce dobrze tylko jakos to dziwnie wszystko brzmi i wyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakJuzJest
Całkowicie rozumiem jego obawy, boi się o to, że jak będzie spłacał TWÓJ kredyt, to w razie rozstania te pieniądze straci i nie będzie mieć żadnych prawdo mieszkania. Ale z drugiej strony TY spłaciłaś sama już niezłą sumę i wyremontowałaś całkowicie mieszkanie. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie sytuacji tak jak jest, z wyjątkiem takim, że mieszkałby z Tobą i płacił bieżące rachunki,pomijając ten kredyt. Powinien zrozumieć, że to twoje mieszkanie, zaczęłaś sama już je spłacać, więc poradzisz z tym sobie, aczkolwiek nie byłoby dobrze, gdyby facet czuł się jak intruz w twoim domu. Chodzi tylko o kwestię formalną- twoje mieszkanie i w przypadku rozstania tylko ty masz do niego prawa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To podam przykład z mojego życia. Zawsze miałam swoje lokum.Poznałam dawno kogoś, kto nie miał nic,jakieś tam "oszczędności".Nie ma nic za darmo:) Zaproponowałam,że kupujemy nieruchomość na spółę:) I tam zamieszkamy.Moje wówczas nowe mieszkanie stałoby sobie i czekało, w razie co.No powiedzmy, stać mnie na to.I co się okazuje? Ano szkoda mu było naruszyć swojej kasy, najlepiej byłoby dostać w prezencie dach nad głową.Przepedziłam dziada, nie nadaje się taki na życie. I tak było źle i tak niedobrze!A fuj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dajecie jej nieżyciowe rady facet ma razem z nią mieszkać, dokładac się do rachunków, ale nie spłacać raty i nie mieć żadnych praw do mieszkania wszystko niby ok ale jak to niby ma być, skoro tworzą rodzinę i prowadzą wspólne życie, to jak sie mają rozliczać? każdy ma swoje paragony przynosić i jedne dzielić na pół a inne nie? przecież to sie kupy nie trzyma wiadomo, że jak żyją razem, to mają też wspólną kasę, bo inaczej sie nie da normalnie funkcjonować małżeństwo, jak juz ktoś napisał, też nic nei zmienia w tej kwestii, bo nabycie mieszkania miało miejsce przed tymże i mieszkanie stanowi majątek odrębny własciciela facet ma troche racji, bo inwestując w mieszkanie i mieszkając w nim, chciałby poczuć się w nim pewnie kobita też ma trochę racji, bo zainwestowała w to mieszkanie juz sporo i nie chce go stracić w razie W sama nie wiem, co bym w takim przypadku zrobiła mogę tylko napisać, jak jest u mnie, w wieloletnim konkubinacie wzięliśmy kredyt wspólnie i mamy w księgach wieczystych wspólność mieszkania w częściach odpowiadających finansowaniu tego kredytu nie ma oczywiście podziału finansów bieżacych na moje i twoje, bo tak sie nie da w razie W trzebaby sprzedać mieszkanie i kasę podzielić wg zapisów w księdze wieczystej mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminka91
Dziewczyno, dlaczego nie możesz mu powiedzieć, że kasa na kredyt idzie z Twojej pensji, a reszta na życie (nie wiem ile zarabiasz, więc strzelam), a z jego pensji kasa szłaby na rachunki bieżące i jedzenie? Poza tym dziwi mnie, że tutaj będziecie mieć dziecko, które połączy Was do końca życia, facet proponuje wpis do księgi wieczystej, a już o ślubie nie ma mowy. To jest Wasza odpowiedzialność?? Dziecko to nie zabawka i chcąc nie chcąc tworzycie już rodzinę nawet jakbyście rozstali się w przyszłości. A tłumaczenie, że on chce mieć pełny wkład w rodzinę, to bzdura. Oczywiście źle nie życzę, ale facet chce się zabezpieczyć Twoim kosztem. W razie rozstania udowodni, że również spłacał kredyt i będziesz musiała się z nim dzielić. Tak naprawdę rozstanie może nastąpić nawet za 15 lat i sąd tylko odliczy te 2 lata, które sama spłaciłaś, a reszta pójdzie na pół. Mówię Ci, że mamy chore prawo w Polsce. Może i Twój facet nie chce źle, ale nieźle sobie obmyślił tą księgę wieczystą. To już o czymś świadczy. Rozumiem gdyby zaproponował tylko to, żebyś go zameldowała, ale z jakiej racji księga wieczysta?? A powracając jeszcze do ślubu...Dla mnie to osobiście jakieś chore. Facet planuje wpier..się w Twój kredyt i mieszkanie (w razie rozstania zależy mu na kasie), nie jesteście gotowi na ślub, to pytam po co to dziecko i mieszkanie razem? Plany robicie jakbyście byli małżeństwem, ale w świetle prawa to małżeństwo ma więcej praw niż konkubinat, bo w konkubinacie wiele rzeczy trudniej udowodnić. Ale jak nie czujecie parcia na ślub, to po co się zmuszać. A jak Tobie zależy, żeby nie skrzywdzić faceta i przy okazji Waszego związku, to proponuje zakupienie kolejnego mieszkania, które będzie na Twojego partnera, Ty swoje będziesz wynajmować i spłacać z wynajmu kredyt, a to co zostanie z wynajmu jeszcze po prostu pójdzie na życie. To będzie sprawiedliwy układ. Chyba, że Twój facet liczy już na gotowe, co zresztą tak wygląda bez urazu oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×