Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jagodzinka z makiem

Facet i jego jeszcze żona

Polecane posty

Gość do a e i o u
aeiou: " związek partnerski to bujda. coś jak ufo - podobno ktoś kiedyś gdzieś widział, ale dowodów nie ma." zawsze byłam idealistką :) cenię sprawiedliwość i staram się żyć właśnie w taki sposób. aeiou: "nie chcę pisać szczegółów" szkoda, bo bardzo mnie to ciekawi... interesują mnie przeżycia, doświadczenia innych. zawsze wyciągam z tego jakieś wnioski dla siebie. aeiou: "dlaczego od razu gamoń, dlaczego wpatrzony jak w obrazek, dlaczego jak piesek. to wszystko to pejoratywne określenia" bo trudno mi szanować takich ludzi, którzy nie mają nic do powiedzenia, na swoje własne życzenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
ja już idealistką nie jestem. Twoje spojrzenie podziwiam, ale nie zazdroszczę ;-) szczegóły? - ciężkie choroby, śmierć, cierpienie. nasze wspólne życie było tym wypełnione. przetrwanie tego nieodwołalnie rozdziela, a zarazem w jakiś dziwny sposób wiąże. nadal uważam, że jeśli ktoś woli być prowadzony niż prowadzić to nie jest to nic złego. nie wszyscy mogą być liderami. potrzeba nam także graczy zespołowych. a jeśli mowa o ciekawości, to napisz mi (jeśli chcesz, oczywiście) jak można nie utrzymywać kontaktów z człowiekiem, któremu kiedyś obiecało się miłość do końca? który kiedyś był dal Ciebie całym światem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a e i o u
aeiou: "jak można nie utrzymywać kontaktów z człowiekiem, któremu kiedyś obiecało się miłość do końca? który kiedyś był dal Ciebie całym światem?" ano można... ten człowiek też obiecywał miłość wierność i uczciwość... i się z tego nie wywiązał. zawiódł na całej linii. po tym małżeństwie straciłam wiarę w człowieka. okazał się osobą wyrachowaną, zapatrzoną w siebie, a jednocześnie bardzo zakompleksioną. nie dość, że sam przestał mieć jakiekolwiek ambicje, to jeszcze ciągle mi próbował podcinać skrzydła, dyskredytując moje osiągnięcia. wychował się w rodzinie, w której ojciec nie szanował matki, a ona tkwiła w tym małżeństwie cierpliwie znosząc wszelkie krzywdy. wszelkie swoje frustracje wyładowywał na mnie, oczerniał przed znajomymi, romansował na necie i w realu, a ja miałam wg niego potulnie to znosić żywiąc go, opierając i utrzymując - bo w tym związku to ja byłam "głową rodziny". myślał pewnie, że będę jak jego mama. tym bardziej, że wpakowałam kupę zarobionej przeze mnie kasy w nasze mieszkanie i generalnie w związek. przeliczył się. tak mnie do siebie zraził, że rozwodziliśmy się w dwóch różnych sądach na dwóch krańcach Polski (skorzystałam z możliwości pomocy prawnej i składałam swoje zeznania w sądzie najbliżej miejsca mojego wtedy pobytu). skorzystał na rozwodzie, bo miałam go tak dość, że machnęłam ręką na kasę i nie chandryczyłam się z nim o podział majątku. od tego czasu minęło parę lat, jestem w nowym związku. staramy się żyć tak, jak napisałam wcześniej - po partnersku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
właśnie dlatego nie zrozumiesz mojej więzi z byłym mężem. i moje i Twoje małżeństwo się rozpadło, ale z zupełnie różnych powodów. teraz rozumiem, dlaczego nie czujesz potrzeby utrzymywania kontaktu z byłym. jednak za mną stoi zupełnie inna historia i ktokolwiek będzie chciał wejść w moje życie, będzie musiał zaakceptować moją relację z byłym mężem. tak samo jak jego partnerka musi akceptować mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a e i o u
aeiou: "jeśli ktoś woli być prowadzony niż prowadzić to nie jest to nic złego" pewnie nie, ale ja nie chcę prowadzić mojego faceta, nie chcę też być prze niego prowadzona. chcę, żeby mnie wspierał, służył radą, gdy poproszę, jak również sama chcę być dla niego oparciem, w razie potrzeby. nic nie poradzę, że mam alergię na ludzi mimozy. aeiou: "ciężkie choroby, śmierć, cierpienie. nasze wspólne życie było tym wypełnione. przetrwanie tego nieodwołalnie rozdziela" moim zdaniem to bardzo łączy... jeśli razem przebrnie się przez coś takiego, to co może poróżnić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a e i o u
i nie tyle, że nie rozumiem twojej więzi z byłym mężem, co nie rozumiem, że on jest twoim BYŁYM mężem. skoro tyle dla siebie znaczycie, myślę, że warto spróbować znów być razem, na nowych zasadach. wiecie, co was rozdzieliło, więc wiecie, nad czym trzeba przepracować. hm??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
Ty chcesz partnera i chcesz wierzyć, że to możliwe. nigdy jednak nie da się w życiu podzielić fifty-fifty. nie chodzi o mimozę. po prostu chciałabym mieć na swoje życie większy wpływ niż te 50 procent ;-) po tym, co my przeszliśmy, umierasz za życia. jesteś żywym trupem. zasklepiasz się w bólu i nie umiesz pomóc ani sobie, ani tej drugiej osobie. nie patrzysz już na męża jak na ukochanego, tylko jak na towarzysza niedoli. chyba patrzenie na siebie przypominało nam o tym bólu wciąż i wciąż. nie wiem czy brzmi to logicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
o nieeee. to się nigdy nie stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznam, że nie czytałam wszystkich wypocin, ale "bardzo mnie kocha" - tak, z całą pewnością to WIELKA MIŁOŚĆ po dwóch miesiącach chodzenia do łóżka. to się nazywa ZAUROCZENIE, moja droga. poza tym jeśli ta wasza miłość jest taka cudowna, to dlaczego zakładasz tutaj temat? chcesz przekonać sama siebie że warto z nim być i do tego potrzebujesz kogoś komu możesz się przeciwstawić (forumowicze)? idealizujesz go, ale pewnie zrozumiesz to dopiero za jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a e i o u
uważam, że mam większy wpływ na swoje życie niż 50 %. szukałam takiego partnera,z którym miałabym jak najwięcej wspólnych płaszczyzn, żebyśmy nie musieli walczyć ze sobą, czyja racja dziś zwycięży. żyjąc razem dostosowujemy się do siebie, ale wynika to z rozmów, przemyśleń, obserwacji życia i postępowania tego drugiego i przenoszeniu tego, co się spodoba na własny grunt. np. mój obecny mąż właściwie został wegetarianinem, a przez poznaniem mnie jadał właściwie tylko mięso, jajka, żółty ser, ziemniaki, jabłka i ananasy :) spodobała mu się moja kuchnia, z czego się cieszę, bo szczerze przyznam, nie potrafiłabym mieszkać z kimś, dla którego mięso to sens życia. w tej chwili jedynym mięsnym posiłkiem w naszej lodówce są KITeKATY naszej kocicy. zmiana sposobu odżywiania była jego własnym wyborem. mamy podobne zainteresowania muzyczne, lubimy podobnie spędzać czas, zbliżoną wizję związku... podobny gust jeśli chodzi o ubieranie, wystrój mieszkania, spojrzenie na kwestię posiadania dzieci. nie musimy sobie nic narzucać, a różniące nas kwestie przedyskutowujemy. taki człowiek jak twój EX to skarb, szkoda, że się wam nie udało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
cieszę się, że Tobie się udało. i masz rację, mój były mąż to fajny facet, tylko ma trochę problemów. wierzę jednak, że się z nimi upora i będzie szczęśliwy. a ja sobie swoje szczęście buduję. tak bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZapachJaja
a ja sobie swoje szczęście buduję. Najchętniej z ciapatą. zal.pl :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
żal.pl? jesteś z gimnazjum? co daje Ci komentowanie w ten sposób? ja rozumiem jakąś rozmowę, ale to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panno samogłosko
weź juz nie zawalaj wątku , co? załóż swój i tam opiwiadaj , tu jest inny temat całkiem. Czytać się ciebie nie chce- przynajmniej mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZapachJaja
"co daje Ci komentowanie w ten sposób? ja rozumiem jakąś rozmowę, ale to?" Jaja. Po, prostu jaja. Bo z tego co wypisujecie można robić TYLKO jaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a e i o u
panno samogłosko - nikt ci czytać nie każe. czy przystawiłam ci pistolet do głowy? rozmawiałam z ,do ...' i nic tobie do tego. no chyba, że kupiłaś kafeterię? jaja - rozumiem, że posiadasz mądrość mi niedostępną. chyba się nawrócę i zacznę do ciebie modlić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToWyRobicieJaja
Tylko nie na kolanach!! Na plecach :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci powiem tak
mialam 23 lata kiedy zaczelam sie z moim mezczyzna spotykac, on 33. Na karku byla zona, syn, i jeszcze jedno dziecko z wpadki z inna, ze wczesniej sie przyjaznilismy wiedzialam o tym wszystkim i nie przeszkadzalo mi to, wtedy mi nie przeszkadzalo.. dopoki jemu sie nie ukladalo ona sie cieszyla, grala dobra kolezanke a jak zaczelismy byc ze soba juz te pare miesiecy..oswiadczyl mi sie i okazalo sie ze jest szczesliwy to sie przekonalam jak wyglada zwiazek z rozwodnikiem naprawde zaczely sie roszczenia..jego byla zonka zapominala ze jest jego byla zonka i rozne rzeczy mu chciala nakazywac, wszystko chciala wiedziec o nas, wypisywala do naszych znajomych, jak pojechalismy raz na wakacje to sie zaraz zaczelo ze chce wiecej kasy, okazalo sie ze zadluzyla mu mieszkanie, pomoglam mu splacic to twierdzila ze stac go na wiecej alimentow, o mnie wszedzie gadala zle..mimo ze mnie nie znala, nie mielismy wspolnych znajomych, probowala nawet do Jego rodziny mnie obgadac. Dzieciaka uzywala do swoich zagrywek..kosztowalo nas to duzo nerwow, duzo moich lez.. chcialam byc szczesliwa, nikomu zycia nie uprzykrzalam, wspieralam swojego faceta jak tylko moglam, czasem mialam doly, mialam dosc..kochalam..i kocham go nadal. Nie dlugo bierzemy slub koscielny;D Ona przegrala, jest ingnorowana, stracila resztki szacunku w jego oczach i jego rodziny, swoimi intygami sama sobie kreci bat na szyje.. Rozpisalam sie troche..ogolnie ja na Twoim miejscu zrezygnowalabym..teraz ci to nie przeszkadza, zobaczysz jak bedzie pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×