Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

londonkolor

Pomocy! wyrażcie swoją opinię

Polecane posty

Witam wszystkich...tak w kilku słowach... Jesteśmy ze sobą 2,5 ,wiadomo,motylki minęły,ale zapewniana słownie ,że jest to czego szukałam,nie idzie w parze z rzeczywistością. On nie chce rozmawiać ze mną, woli całodniowe siedzenie w kompie i nie jest to gra,tylko komenty do artykułów,nie wychodzimy nawet na spacer,mimo moich próśb,nie dostrzega,że robię w domu prawie wszystko,nie dostrzega mnie jako kobiety,a zbliżenie? hmm 1 raz w mc, a ja "krzyczę" o bliskość,powstrzymuje mój temperament ,bo miałam nadzieję,że to minie,ale tak jest od roku.Mimo rozmów ,próśb ,które miały cokolwiek wyjaśnić.Zawsze kończyły się wymówkami i obarczaniem mnie winą,odwracaniem sytuacji. Duszę się, odizolowana.Poraża mnie obojętność .Nie czuje się pożądana ,nie czuję się kobietą ,którą byłam choćby w zeszłym roku. Wewnętrznie mam chęć odejść,ale nie wiem,czy to moja niewiedza,czy raczej wrażliwość,czy moja wina... On tylko mówi jak bywa miło,że darzy mnie wyższym uczuciem,ale życie codzienne pokazuje zupełnie inną stronę bycia ze sobą,..nużące ,aż boli.Spacer to jedyna forma rozrywki o której już marzyć zaczynam.Co byście zrobili,proszę Was o radę.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnianatorcieurodzinowy
jakiej odpowiedzi oczekujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JadziaG
To dopiero 2,5 roku a juz jest zle. niestety powiem ci ze lepiej nie bedzie. Moze sie nie dobraliscie, przemysl to sobie, czy tak chcesz przezyc reszte zyca (zakladajac ze take mialas plany)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce tak żyć, nie wiem czy warto piękne emocje w sobie dać zabić,przecież są do szanowania ...kiedy mówię mu, że jeśli nic nie czuje,nie chce wystarczy powiedzieć i odejdę,właśnie z szacunku do samej siebie,ale wtenczas zaczyna się wyciąganie dziwnych rzeczy,obrzucanie mnie zmyślonymi historiami,że go kłamię,że nic nie robię,że nie wiem co to związek...totalne bzdury,,,przed czym się broni? a może woli tak myśleć,aby wytłumaczyć samego siebie? nie wiem,już się pogubiłam:[ Brak tematów,jemu,bo gdy ja mówię,zdarza się,że cyt. sorry ale pisze,albo ..nie interesuje mnie to,albo słucha,lecz po chwili nie wie o czym mówię.Brak bliskości...jestem osoba otwartą nigdy nie miałam problemów w komunikowaniu się i swoich potrzeb,teraz zaczynam się ich bać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnianatorcieurodzinowy
Lakme, a ile masz lat? Ile on ma lat? No niestety, z tego co opisujesz, to on sie nie stara. A jak jednej tylko osobie zalezy na zwiazku, to zwiazek jest bez zadnych szans..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oboje dobiegamy 40 -stki.To maje pierwsze prawdziwe uczucie, czułam się póżno gotowa do poważnego związku...On był z kobietą o której wiecznie mówi niby w negatywny sposób,ale jednak.Choć negatywy o czyms także świadczą z racji tego,że krzyczy jak bardzo jestem do niej wewnętrznie podobna:[

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LUDZIE JA POTRZEBUJĘ ABY MI KTOŚ CHYBA JASNO NAPISAŁ ,ŻE SIĘ NIE MYLĘ,ŻE POWINNAM ODEJŚĆ,CHOĆ CIĘŻKO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnianatorcieurodzinowy
ja moge to napisac, ze powinnas odejsc.. Ale i tak pewnie tego nie zrobisz? Zadaj sobie pytanie i odpowiedz mi: dlaczego z nim jestes? Co takiego w nim jest, ze pomimo jego braku zainteresowania nadal chcesz z nim byc? Co takiego w Tobie jest, ze pomimo, ze on Cie lekceważy masz wątpliwosci, czy masz z nim byc, czy nie? odpisz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
był czuły,troskliwy,kochany,piękne zbliżenia-teraz nie ma już tego człowieka,jest jakby ktoś obcy i nigdy nie wiem,kiedy zmieni mu się humor...teraz jest kochany przeze mnie,ja mam spore wątpliwości czy w drugą stronę pozostało coś prócz może jego lęku bycia w osamotnieniu?może przyzwyczaił sie do mnie jak do przyjaciółki?Nie wiem co jest ze mną nie tak,może żyje przeszłością?dziwną projekcją?może wiara w drugiego człowieka,może patrzę z własnej perspektywy na ten stan,że ja mam cywilna odwagę,jestem wobec niego szczera,nienawidzę kłamstwa i nie wyobrażam sobie bycia z człowiekiem,którego nie darzę wyższymi uczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz proszę szczerze,co o tym sądzisz? Odejdę,nie mam już sił na BYLE BYCIE ,mimo,że kocham,ale zaczyna to chyba być "toksyną"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnianatorcieurodzinowy
strasznie smutne jest, to co piszesz.. z jednej strony nie odczuwasz milosci, zaangażowania z jego strony a z drugiej strony piszesz, ze go kochasz a jak mozna mowic/ pisac o milosci w stosunku do osoby, ktora sie nie angazuje, ktora sie nie stara? mozesz mi to wytlumaczyc? mieszkasz z nim? macie plany na przyszlosci? jakie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bvctyunbgyu
wytłumaczenie jest jedno: MIŁOŚĆ SIĘ SKOŃCZYŁA - koniec i kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkamy od kilku mc razem,plany mieliśmy ,teraz tzn ostatnio nawet o nich nie rozmawiamy,bo gdy chcę na jakikolwiek temat dotyczący moich odczuć,pragnień od razu jest atak na moja osobę...Tak smutne, przerażające,że nie potrafi powiedzieć,karze się domyślać i doprowadzić abym sama wyszła za drzwi,,,dla mnie to niewytłumaczalne,tak nie robi chyba nikt kto kochał prawdziwie,,,zawsze się zastanawiałam patrząc na znajomych -dlaczego ludzie którzy byli sobie w życiu bliscy,rozstają się w okrutny sposób...zaczynam chyba rozumieć,,,dla lepszego samopoczucia i poczucia bycia lepszym? Może ze mną jest coś nie tak? bo to także słyszałam,ale jakoś rok wstecz było tak i ja wewnątrz w ogóle się nie zmieniłam,nawet pracuje cały czas nad sobą,alee dlaczego tylko ja?dlaczego poprzeczka jest coraz wyżej? Muszę odejść,bo zamęczę sama siebie,już chyba zamęczyłam .Dziękuję za odpowiedz,jeśli masz jeszcze cenne słowa,szczere do bólu napisz,czekam i serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkawisnianatorcieurodzinowy
ja mysle, ze decyzje juz podjelas.., a mianowicie nie chcesz z nim byc, meczy sie ten zwiazek.. tylko pytanie, czy masz na tyle sily aby odejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lakme
A czy ma sens tkwienie w nim? Problem tkwi nie we mnie,tylko w jego postrzeganiu mojej osoby i traktowaniu mnie.Pewnie w jakims stopniu się do tego przyczyniłam, ale nawet nie wiem w jaki,a rozmowa jest niemożliwa.Chciałabys tak żyć?Zadając sobie pytań tysiąc,co jeszcze moge zrobic?ile możńa zrobić? i po co to robic,skoro nie ma efektów .Pozbawiona siebie,bo nawet już nie chce mi sie starać o siebie,nie chcę wiecej przechodzic przez tego typu relacje,więc pozostaje mi osamotnienie,bo w tym wieku będzie raczej niemozliwe zawierzyc komuś raz jeszcze.Oddalam mu całą siebie,więcej nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×