Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Małgorzata31wrocław

Nie potrafię kochać swojego dziecka

Polecane posty

Gość gość
Przebił? Sorry ale jak dla mnie to kretyn. Ja wręcz przeciwnie nie potępiam autorki wcześniejszego posta. Wiem co czuje gdyż ja jestem w 8 miesiącu a czuje się tak jakby dla mnie przyjemnosci z zycia juz się skończyły. Ja jestem osoba aktywna a nie siedzącą w domu i bawiącą sie w wynieś przynieś pozamiataj..... Gruba brzydka taka sie czuje!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę pomarzyć o kinie wyjazdach na weekendy, papierosie z koleżanką..... Mąż to się chyba wstydzi w ogóle ze mną wychodzić w miejsca publiczne bo nie jestem juz taka laska jak dawniej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrotceniesczesliwamama
Wkrótce pewnie będę miała tak jak autorka tematu.. Wyszłam za mąż w wieku 24 lat, teraz mam 31. Jesteśmy z mężem wierzący, mamy ślub kościelny, wiadomo, że "powinny" być dzieci. Mąż bardzo ich pragnie, ja nigdy nie pragnęłam (mam młodsze rodzeństwo, którym musiałam się zajmować jako nastolatka, chyba to mnie tak zniechęciło, ale nie wiem..), ale rodzina, znajomi mówili, poczekaj, hormony zrobią swoje. Umówiliśmy się, że najpierw się trochę dorobimy, a tak przed 30ką postaramy o dzieci. No i się postaraliśmy, bo jestem w ciąży, ale nie wyobrażam sobie dzieci w moim dobrym, bezpiecznym, spokojnym świecie. To nieprawda, że hormony zrobiły swoje, nie chciałam i coraz bardziej nie chcę, ale zrobiłam to dla męża, bo wiem jak bardzo chciał i chce dzieci. Chciałabym cofnąć czas i powiedzieć mu wtedy, jak bardzo nie chcę dzieci, nawet gdyby miał odejść.. Jest to dla mnie tak straszne, że obawiam się jakiejś depresji i prób samobójczych po porodzie.. Tak bym chciała cofnąć czas :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa jak nie chcecie mieć dzieci to się sterylizujcie psychopatki. Dziecko podrośnie i będzie patrzyło na wiecznie skrzywioną mordę matki, która robi wszystko z łaską. Będzie wiedziało, że matka ( która jest dla małego dziecka wszystkim ) wolałaby, żeby się nie urodziło i będzie czuło się winne. Będzie myślało, że jest tak beznadziejne, że nie zasługuje na miłość. A wy biadolicie nad swoim życiem, które i tak przemija. Zabijacie własne dzieci. Dorastając w takim domu w dorosłe życie wejdą poranione. To tak jakbyście połamały ptaszkowi skrzydła i puściły oczekując, że poleci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co te kobiety mają zrobić? Do miłości zmusić się nie da. Nie ma żadnych cudownych tabletek na pobudzenie instynktu macierzyńskiego. Jedyne co mogą, to starać się być w porządku wobec tych dzieci i dbać o nie jak potrafią, bo to ich obowiązek prawny i moralny. Nic więcej zrobić się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat mi bliski. Pierwszego męża straciłam w ten sposób - mówiłam uczciwie, że dzieci absolutnie nie chcę mieć. Odszedł, a raczej ja odeszłam, jak zrobił sobie dziecko na boku. Teraz mam męża z odzysku - od razu powiedziałam, jego dzieci, jego sprawa, na moją pomoc może liczyć w sensie, że zrobię im obiad, ale nie na zabawy czy wyjazdy z dzieckiem i swój urlop ma podzielić. ( miała 8 lat) Dzieci oboje nie chcieliśmy. Stosunku ułożyły się, jak stała się nastolatką i buntowała przeciwko Matce. Jak was czytam, to cieszę się, ze jest jak jest. Byłabym bardzo złą matką, żadne dziecko na to nie zasłużyło. Nie żałuję, mam 48 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja co do dzieci mam uczucia bardzo mieszane. Z jednej strony ich nie lubię, denerwują mnie i złoszczą, nie mam w sobie za grosz instynktu macierzyńskiego. Z drugiej zaś wiem, że dobrze by było coś zostawić po sobie na tym świecie i nie zostać samemu na starość :O Co ciekawe irytują mnie tylko małe dzieci, zwłaszcza skrzeczące niemowlęta. Te w wieku szkolnym już toleruję, o ile są grzeczne i spokojne, a nastolatki wręcz lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z poprzedniczką w 100%! Z jednej strony sama nie chciałabym dziecka, bo wiem, że nie byłabym w stanie mu dać wszystkiego, czego potrzebuje, ale z drugiej dziecko to taki mały skarb. Nikt nie okazuje chyba więcej miłości matce, niż taka kilkuletnia pociecha. Depresja poporodowa chyba nie jest rzadkim zjawiskiem, znam mnóstwo kobiet, które przechodziły to samo. Z czasem i pomocą męża to mijało i potem kochały swoje dzieci nad życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ma zrobić dorosła kobieta, która czuje wstręt do dzieci? Poszukać faceta, który też nie chce ich mieć. Dziecko to nie wabik na mężczyznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkrotceniesczesliwamama
To jest taka trochę loteria. Tak jak pisałam, wszyscy mi mówili, że jeszcze trochę i zapragnę dziecka, bo każda kobieta tak ma i w ogóle. Dlatego ustaliliśmy z przyszłym wtedy mężem, że jeszcze to trochę i się postaramy, a że "jeszcze trochę" minęło, a "zapragnę dziecka" nie nastąpiło - czyja to wina? Równie dobrze sytuacja mogłaby być odwrotna - tak samo mógłby zakładać niepragnący dziecka mąż, a ja teraz po cichu połykałabym łzy, bo on nadal go nie chce. Albo oboje zakładalibyśmy, że żadnych dzieci, a potem jednemu by się zmieniło i co? Gdy w grę wchodzą instynkty i biologia, ciężko cokolwiek zaplanować.. Myślicie, że nie chciałabym marzyć o dziecku, tym bardziej, że wszyscy wkoło je mają? Ale nie marzę i co na to poradzę. A mamą postaram się być dobrą.. Po prostu moje życie się skończyło, ale będę się starać dla męża i dziecka, którego on pragnął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ale co te kobiety mają zrobić?" x było trzeba o tym myśleć wcześniej i nie zaciążać bo "mąż tak chciał" wy egoistyczne szmaty traktujące dziecko jak przynętę na faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze ze ktos jest szczery, gdyz wszedzie sie mowi ze kobieta musi pragnac dziecka, a nie wyjazdow, sportu, urody, imprez itp.to troche tak jak mowic ze chlopowi panszczyznianemu powinno sprawiac radosc sluzenie swojemu panu, a nie zdobycie chleba, piekne cieple lato czy dzien wolny ja nie jestem w stanie pokochac dwoch kresek na tescie, zwinietego robaka na ekranie usg ani obsranego noworodka.dziecko prawie roczne to troche inna sprawa, ale i tak o dziecku nie marze.jednak najgorsze to ciaza i pierwsze pare miesiecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość     Kolooo
Dziecko na świat się nie prosilo są zabezpieczenia itp tematy Myślę w się nie wyszalalas wyjazdy podróże a tu dziecko i jest dla Ciebie problem moja rada zmien lekarza i powodzenia zal mi Twojego dziecka dobrze że twój mąż je kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscmlodababa
A co, może tak nie jest? Bardzo fajnie, że są teraz takie forum, na których kobiety piszą dokładnie jak jest. W mojej rodzinie to pęd do dzieci jakby to była najważniejsza sprawa w życiu. Ja mam 22 lata, jestem na studiach i jeszcze o rodzinie nie myślę, ale wszystkie ciotki, babki i mama to już by mnie za mąż wydały i w pieluchy wpakowały. I jak to ja nie myślę o dziecku, przecież ja nie wiem, co dobre i najważniejsze... Może i nie wiem, ale przynajmniej nie chcę się na nie decydować, dopóki nie będę czuła instynktu! A tym, które zdecydowały się na dziecko tylko dla męża bardzo współczuję.. ja już nie dam się przekonać, że na pewno kiedyś zachcę, a nawet jak nie, to pokocham jak tylko zobaczę po urodzeniu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja swoje dziecko kocham, ale to taka milosc z przymusu. Bo w koncu to moje dziecko. Tak trzeba. Czuje sie za nie odpowiedzialana. Staram sie byc dobra matka. Ciaza byla planowana, niby chcielismy dzieci... ale jak juz urodzilam, to moj swiat sie zawalil. Jakbym umarla wewnetrzenie. Zniknela spontanicznosc, radosc, energia. Przez pierwsze 3 lata zylam jak zombi. Teraz dziecko jest duze, prawie nastoletnie, wiec teoretycznie jest lzej, ale macierzynstwo mnie nie cieszy. Jest pasmem zmartwien i tesknoty za dawnym zyciem. Gdybym mogla cofnac czas, nigdy nie zdecydowalabym sie na dziecko, bo wiem teraz, ze nie jestem stworzona do maciezynstwa. Ale coz. Za pozno. Nie potrafilam tego przewidziec. Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najgorzej jak maz naciska.a to przeciez nie on bedzie w ciazy i udzial w opiece moze miec jakies 1%, bo wszystko sie zwala na kark matce.jakby faceci tez rodzili dzieci to by chyba ludzkosc wyginela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up.w czasach staraczek taki temat szokuje, bo 99 % chce miec min troje i to jak najwczesniej i w tymczasowych luznych zwiazkach-kazde z innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te 99% to wzięłaś chyba z tych samych badań, które mówią, że w Polsce jest 99% katolików

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zasadniczo, żadna kobieta nie powinna popełniać błędu, jakim jest decydowanie się na dziecko, w sytuacji gdy nie chce mieć dziecka. Jeżeli nie chcesz mieć dziecka, to nie, i kropka. A nie, że ktoś się namawia... Namawiać to można na kupno rolet zamiast żaluzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo tylko ze ja jestem samotna matka mam facete który nie jest biologicznym ojcem malego. Moj syn ma 2 latka. A ja 21 l siedzę z nim sama całymi dniami. Nie potrafię go kochac nie potrafie sie z nim bawic caly czas mnie tylko denerwuje kazdym swoim zachowaniem nawet jak sie przytula ... Wszystko zwiazane z min mnie drażni nie moge nigdzie sama wyjsc odpoczac caly czas sie czuje jak na łańcuchu. Nie chce go wychowywać bo nie moge sobie poradzic z tym... Ale tez nie potrafię go oddac zostawic. Sama wychowywałam sie w domu dziecka i nie chce zeby moje dziecko sie tam wychowywało ;-( nie wiem co robic; /

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak to jest jak się rodzi bo mus społeczny i oczekiwania innych,do tego trzeba mieć powołanie jak na księdza,nigdy nikogo nie naciskajcie ,to się czuje ze się nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodzilam i zaluj***ardzo staram sie pokochac ale po prostu nie daje rady nie umiem kochac mojego dziecka moze jestem zla kobieta ale poprostu nie umiem moze nie powinnam jej urodzic zycie bylo by prostsze a teraz brak mocy i brak milosci bo ja tu kochac ciagle niezadowolona placzaca i wiecznie zla istote nie wyrabiam wykonczy mnie to psychicznie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość im your angel
Witam! Mam ten sam problem. "Nie potrafię kochać swojego dziecka, denerwuje mnie". Co zrobić? A zaczęło się tak: Poznałam mężczyznę swojego życia, miłość od pierwszego spotkania. Było cudownie do pewnego czasu. Z reguły ogólnie nie lubię dzieci. Ale przyszedł pewien krótki czas, że zapragnęłam mieć dziecko. To była tylko chwila. Zaszłam w ciążę. Cieszyłam się, że test pokazał dwie kreski. Pragnęłam tego dziecka. Marzyłam o chłopcu. Lecz mój partner na wieść o tym po prostu się wkurzył. Chciał abym usunęła. Od tego czasu słowo "aborcja" słyszałam dzień w dzień. Ciąża była koszmarna do końca 6 miesiąca wymiotowałam codziennie. Ale nadal cieszyłam się z tego, że będę mieć dziecko nawet gdy mój partner namawiał mnie do aborcji, bo mój chłopiec rósł we mnie. Na początku 8 miesiąca moja chęć posiadania dziecka uleciała. Przepłakałam 2 tygodnie, bo z chłopca zrobiła się dziewczynka. Moje pragnienia legły w gruzach. Nie chciałam już tego dziecka. Na usunięcie było już za późno. Powiedziałam: "urodzę, jakoś to będzie..." Urodziłam córkę. Kiedy ją ujrzałam po raz pierwszy miałam pustkę, nic nie czułam. Mijały dni, tygodnie a ja dalej nic nie czułam, jakiej kolwiek więzi. Myślałam o adopcji ale rodzina się nie zgodziła. Popadłam w depresję. Mijały miesiące. Zaczęłam się często denerwować, chodziłam na buzowana. Z czasem przychodziły też krzyki. Krzyczałam na swoją córkę tak głośno, że płakała. Chodzę do psychiatry, biorę antydepresanty ale to na nic, bo nadal mam pustkę. Teraz moja córka ma 2 lata. Boi się mnie. A ja? Nadal krzyczę, wszystko mnie wkurza i czuję pustkę. Śnią mi się po nocach koszmary, że przyczyniam się do śmierci córki. Wstaję i nadal zero uczuć. Problemem jest to, że nie potrafię kochać swojego dziecka. Wręcz zaczynam nienawidzieć a przecież nie jest niczemu winne. Nie lubię jej przytulać, całować a nawet z nią przebywać. Boli mnie to. Próbowałam tyle razy jakoś poczuć coś, przytulić, powiedzieć kocham cię ale nie mogę, coś mnie blokuje. Gdy matka usłyszy od swojego 2 letniego dziecka "kocham cię mamo" to płacze z radości. A ja nie potrafię. Mówię "a ja ciebie nie". Przykre. Starałam się pokochać córkę ale nie potrafię. Chciałabym nauczyć się kochać własne dziecko i zbudować jakąś więź rodzicielską. Czy można się tego nauczyc? Czy to przychodzi z czasem a może wcale nie przyjdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loli
Dnia 28.05.2017 o 04:22, Gość im your angel napisał:

Witam! Mam ten sam problem. "Nie potrafię kochać swojego dziecka, denerwuje mnie". Co zrobić? A zaczęło się tak: Poznałam mężczyznę swojego życia, miłość od pierwszego spotkania. Było cudownie do pewnego czasu. Z reguły ogólnie nie lubię dzieci. Ale przyszedł pewien krótki czas, że zapragnęłam mieć dziecko. To była tylko chwila. Zaszłam w ciążę. Cieszyłam się, że test pokazał dwie kreski. Pragnęłam tego dziecka. Marzyłam o chłopcu. Lecz mój partner na wieść o tym po prostu się wkurzył. Chciał abym usunęła. Od tego czasu słowo "aborcja" słyszałam dzień w dzień. Ciąża była koszmarna do końca 6 miesiąca wymiotowałam codziennie. Ale nadal cieszyłam się z tego, że będę mieć dziecko nawet gdy mój partner namawiał mnie do aborcji, bo mój chłopiec rósł we mnie. Na początku 8 miesiąca moja chęć posiadania dziecka uleciała. Przepłakałam 2 tygodnie, bo z chłopca zrobiła się dziewczynka. Moje pragnienia legły w gruzach. Nie chciałam już tego dziecka. Na usunięcie było już za późno. Powiedziałam: "urodzę, jakoś to będzie..." Urodziłam córkę. Kiedy ją ujrzałam po raz pierwszy miałam pustkę, nic nie czułam. Mijały dni, tygodnie a ja dalej nic nie czułam, jakiej kolwiek więzi. Myślałam o adopcji ale rodzina się nie zgodziła. Popadłam w depresję. Mijały miesiące. Zaczęłam się często denerwować, chodziłam na buzowana. Z czasem przychodziły też krzyki. Krzyczałam na swoją córkę tak głośno, że płakała. Chodzę do psychiatry, biorę antydepresanty ale to na nic, bo nadal mam pustkę. Teraz moja córka ma 2 lata. Boi się mnie. A ja? Nadal krzyczę, wszystko mnie wkurza i czuję pustkę. Śnią mi się po nocach koszmary, że przyczyniam się do śmierci córki. Wstaję i nadal zero uczuć. Problemem jest to, że nie potrafię kochać swojego dziecka. Wręcz zaczynam nienawidzieć a przecież nie jest niczemu winne. Nie lubię jej przytulać, całować a nawet z nią przebywać. Boli mnie to. Próbowałam tyle razy jakoś poczuć coś, przytulić, powiedzieć kocham cię ale nie mogę, coś mnie blokuje. Gdy matka usłyszy od swojego 2 letniego dziecka "kocham cię mamo" to płacze z radości. A ja nie potrafię. Mówię "a ja ciebie nie". Przykre. Starałam się pokochać córkę ale nie potrafię. Chciałabym nauczyć się kochać własne dziecko i zbudować jakąś więź rodzicielską. Czy można się tego nauczyc? Czy to przychodzi z czasem a może wcale nie przyjdzie?

Autorko postu, czy coś się zmieniło? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×