Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka jedna na zakrecie

Rozwod...

Polecane posty

Gość taka jedna na zakrecie

Chce sie rozwisc z mezem...Mamy male dzieci: rok oraz 3 lata. Maz mnie nie zdradzil, nie bije, nie pije i co tam chcecie, po prosty po 12 latach razem, 7 latach mazelnstwa chyba zycie nas przeroslo, moje uczucie do niego sie kompletnie wypalilo i widze go juz tylko jako ojca moich dzieci. On nie chce tego zaakeptowac, a jednoczesnie nie robi nic w kierunku uratowania naszego zwiazku. Ciagle sie klocimy, widze, ze syn 3 letni przez nas zrobil sie nerwowy i placzliwy. Czuje sie koszmarnie, sama rycze jak nikt nie widzi, bo nie chce, zeby moje dziecko wyrastalo w domu pelnym klotni i wrzaskow, bo to wiem, ze to wplynie na jego rozwoj. Chce byc sama z dziecmi, chce sama sie nimi zajmowac, dalej pracowac i sama sie organizowac bez niego, ale on na to nie pozwala. Syn czesto krzyczy do meza "idz stad, nie chcemy cie tu", wtedy go karce slowami, mowiac, ze nie wolno tak mowic do taty. Nie wiem skad on to wzial, ale mowi tak do niego. Ja nie mam juz sily zyc w tym zwiazku i nie chce. Maz jest naprawde dobrym ojcem, zajmuje sie dziecmi i robi przy nich wszystko, ale poza tym nie laczy nas juz nic, Tylko klotnie i tak jest od dawna. Finansowo dam sobie sama rade, bo oboje mamy bardzo dobre prace i mozemy spokojnie zyc niezaleznie od siebie, ale on nie chce sie zgodzic na rozwod. POwiedzcie mi co o tym myslicie? Za szybko sie poddaje? Powinnam walczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
powinnas sie rozwieść i nie marnowac kolejnych lat na nic, bo skoro Twój maz sie nie zmienia to lepiej nie bedzie. A byc razem dla dzieci to głupota bo dzieci czuja jak jest i wychowuja sie w chorej atmosferze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tylko reanimacja czegoś, co padło pewnie już dawno temu. Lepiej, żeby dzieci miały dwoje spokojnych rodziców osobno, niż znerwicowanych razem. A i sobie odbieracie szansę na ułożenie sobie życia od nowa. Pomyśl- dzieci będą coraz starsze, z czasem mniej będą Was potrzebować- i co wtedy? Będziecie jeszcze w ogóle mięli o czym ze sobą rozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro tak jest od dawna
to dlaczego zdecydowaliscie sie na drugie dziecko?zeby i je skrzywdzic? ja bym usiadla i porozmawiala jeszcze raz..moze jakas terapia?moze nie wszystko stracone?sprobowalabym dla dzieci..jesli nic sie nie zmieni,to wtedy wnioslabym o rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna na zakrecie
Dlaczego zdecydowalismy sie na drugie dziecko? Dlatego, ze oboje pragnelismy drugiego dziecka i oboje twierdzilismy, ze przciez kazdy ma gorsze i lepsze dni, a my przciez tyle lat sie znamy, kochamy, tyle razem przeszlismy i jest dobrze jak jest. Ale nie jest...On uwazam, ze wszyscy sie kloca i dla niego chyba normalka jest klotnia 3 razy dziennie, burczenie do siebie zamiast rozmowy, zero dobrego slowa tylko ciagla irytacja i frustraca jednego na drugie. I on mi mowi, ze to normalne...Boze cholernie mi ciezko, bo nie chce krzywdzic dzieci, ale wiem, ze z mojej strony uczucie do niego calkowicie sie wypalilo. Nie chce z nim mieszkasz, nie chce z nim dzielic lozka i kazdego dnia. Chce miec po prostu swiety spokoj, byc sama z moimi kochanymi dziecmi, ktore potrzebuja spokoju i niesfrustrowanej matki. Caly czas bije sie z myslalmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samaniewiemwiecpytam
potrzebuja nie tylko matki,ale i ojca.. szczerze mowiac,robiac sobie drugie dziecko zachowaliscie sie cholernie nie odpowiedzialnie..zal mi dzieci...zycie w rozbitej rodzinie jest trudne..bardzo trudne..wiem to z doswiadczenia.. obyscie sie pozniej nie klocili o to,kto i ile czasu bedzie spedzal z dziecmi.. moja mama tez myslala,ze sie wyprowadzi i bedzie ok..tylko,ze ojciec tez nas kochal i nie chcial slyszec o mieszkaniu osobno..to byly dopiero awantury..ja nie potrafilam powiedziec z kim chcialabym mieszkac,bo kochalam jedno i drugie tak samo.. w koncu zostalismy z mama..to byly klotnie o wakacje,o weekendy..o wszystko..a mi brakowalo codziennych wyglupow z tata..nie mogl przyjezdzac codziennie.. to bylo tyle lat temu,a ciagle wyciska ze mnie lzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna na zakrecie
Prosze nich sie ktos jeszcze wypowie. Jest mi tak cholernie ciezko zyc z mysla, ze odbieram dzieciom ojca i "normalna" rodzine, a z drugiej strony widze, ze moje uczucie do meza jest niedwracalnie wypalone. I chyba najgorsze w tym jest to, ze on juz tez to chyba zaczyna zauwazac, bo dzis inaczej, raczej normalnie ze mna zaczal rozmawiac, spokojniej jakby juz zaakceptowal ten fakt i mowi, ze nie zostawi mnie samej z zalatwianiem i razem przez to przejdziemy. Widze, ze on juz tez przestal walczyc i teraz widze, ze jest mi ciezej niz jak stawial opor. Chyba klamka zapadla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sady rodzinne opanowane sa przez kobiety, więc spokojnie możesz się rozwieść i puścić go w skarpetkach z gigantycznymi alimentami, nawet jeśli on nie chce rozwodu, musisz tylko być kreatywna przed wokandą (pedofil, bije, pije itp)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna na zakrecie
samaniewiemwiecpytam - masz racje, ale dzieci sa naprawde kochane. Poza tym zastanawiam sie co jest lepsze: rozwod i spokoj obojga oraz podzial w opiece nad dziecmi czy mieszkanie pod jadnym dachem, wieczne klotnie o byle bzdure, zero zrozumienia, uczucia i normalnej rozmowy rodzicow? Jak myslisz? Ja naprawde nie widze, zeby to dalo sie jeszcze jakos poskladac, przywrocic uczucie i znow byc ze soba tak jak powiedzmy jeszcze 2-3 lata temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samaniewiemwiecpytam
jezeli jestescie w stanie utrzymywac pozniej przyjacielskie stosunki,to moze lepiej,zebyscie sie rozeszli..jesli juz naprawde zadne z was nie chce walczyc.. moze teraz,skoro rozmawiacie spokojnie,jest ten czas,zeby usiasc i porozmawiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna na zakrecie
Ale ja nie chce puszczac go w skarpetach! Przeciez nie moge karac go za to, ze on do mnie nic nie czuje (choc zapiera sie, ze jest inaczej, ale slepiec zauwazy bedac w naszym towarzystwie czy u nas w domu, ze jest inaczej) ani ja do niego! Nie mam zamiaru klamac, bo jest naprawde fantastycznym ojcem. Boze, dlaczego to wszystko tak sie zmienilo? Przeciez znalismy sie jak lyse konie, tyle razem przeszlismy, i to wszystko trafil szlag.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomieszkajcie trochę oddzielni
a nie zaraz rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
macie za sobą staż małżeński oraz dwójkę dzieci, wniosek o rozwód złożysz zatem bez orzekania o winie i tu dla Sądu najważniejsze będzie spróbować ratować rodzinę, wyśle Was na terapię w ostateczności zasądzi separację, ciężko będzie Wam się rozwieść ale jak będziecie drążyć, że nie łączy Was już nic poza dziećmi to powinno się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×