Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość xsxsxs

zacząć od nowa.

Polecane posty

Gość xsxsxs

hej . wiem , ze jestem na niewlasciwym forum ale potrzebuję rady.poza tym jest tu tez wiekszosc kobiet, ktorych rad teraz potrzebuje... chce Was zapytać ... czy jest sens... jestem z moim chlopakiem ponad poltorej roku non stop sie klocimy jest miedzy nami bardzo zle... postanowilismy sobie jakis czas temu dac 2 szanse i stwierdzilimy, ze jesli tym razem to nic nie da chocby nie wiem jak bylo ciezko, rozstaniemy sie. nie wiem ile warte byly te slowa , wciaz jest tak samo. czy jest tu ktos, komu tzw ''zacząć od nowa'' coś pomogło ;/?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro znowu jest to samo
nie dogadujecie się, pomimo tej 2 szansy to po co macie się oboje męczyć? Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niuniulkai
Moim zdaniem to nie ma sensu jeżeli teraz się nie dogadujecie to to zapewne się nie zmieni przez najbliższy czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
nie wiem po co to ciągnę ... ostatnio zaczelam sie sama zastanawiac i . przestalam w to wierzyc dlatego chcialam zapytac tu , czy wiecie komus sie udalo. .. spodziewamy sie dziecka, za 2 msc. mieszkamy razem nawet nie wiem kiedy to wszystko sie stalo. jak mam odejsc w tym momencie? kiedy naprawde mam dosyc juz zycia w ten sposob :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas sławne "zapomnijmy o przeszłości, spróbujmy jeszcze raz" udało się :) było wypowiadane jakieś 6 czy 7 lat temu. ale faktycznie po tym zmieniło się wszystko :) niedawno po "wielkiej burzy" znów usiedliśmy i znów musieliśmy podjąć decyzję co dalej? czy dajemy sobie szansę. daliśmy, mam nadzieję że i tym razem wygramy na tym...jak na razie wygrywamy, ale to dopiero 3 miesiące. więcej można będzie powiedzieć za rok, dwa, trzy. teraz są dzieci to i rozejść się jest trudniej, zwłaszcza w sytuacji kiedy to co się stało można naprawić, można zmienić, można spróbować w inny sposób rozwiązywac podobne problemy w przyszłości. ale skoro piszesz, że nadal jest tak samo, to nie wiem czy jest sens? czy warto się męczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
mała_agatka na samaym wstepie bardzo sie ciesze, ze wszystko jest okej i zycze Wam by to trwalo juz zawsze ! no wlasnie .. u nas to nic nie zmienia ... czasami wydaje mi sie to bardzo latwo zakonczyc ale gdy juz przychodzi taki czas. ze on tez mowi, ze juz nie ma na to sil i czuje , ze go trace to przestaje sobie radzic ... naprawdę mam dosyc i wiem, ze to ze go kocham nie ma nic do znaczenia bo nie chce meczyc sie cale zycie. u nas chyba to nie poskutkuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtam ojtam
ojojojoj współczuje ale jestem w szoku jak możecie mieć dziecko?? tak poprostu przy takim niepewnym związku? zdajecie sobie sprawe że to nowy człowiek i kupa obowiązku i odpowiedzialności? jak wy we dwoje sobie nie radzicie a co dopiero.. nie strasze cie ale po porodzie to sie dopiero zaczyna hardcore w wielu związkach - nocne wstawanie, zmęczenie, odpowiedzialność: kobieta staje się więźniem karmienia, przebierania, wstawania i gotowania a facet może sobie robić co chce = o powód do kłótni gotowy - facet wychodzi i trzaska dzwiami idzie się napić albo do kumpli a ty zostajesz kolejny raz sama z wrzeszczącym dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
ja nie wiem ... kiedy to wszystko sie stalo naprawdę. zdaje sobie sporawe jak bedzie mi ciezko .. nie zdaje sobie sprawy jak ciezko bedzie mi bez wsparcia ... wlasciwie przez caly ten czas gpo nie mam ... bo gdy dzien w dzien jest to samo pozniej 3 dni obrazania sie ... ciagle jestem sama zalamana ...:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ........wrednakropka
do autorki a narzeczony interesuje sie tobą był z tobą na usg u ginekologa pyta sie czasem jak sie czujesz itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
tak jak jest dobrze ... wiem, ze mnie kocha ja kocham jego . ale my po protu nie mozemy byc razem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtam ojtam
nie ma czegoś takiego jak kocha się a obraża i nie oddzywa - uwierz że na początku znajomości i tak jest najlepiej - bo jest luz - potem dochodzą właśnie dzieci, rachunki, problemu w pracy czy z rodziną.. ja jestem dziś świeżo po takiej kłótni z obrażaniem się - i jak zwykle zostałam sama z dzieckiem i domem na głowie a on siedział na necie a potem pojechał w miasto ale wrócił i po paru godzinach już jest ok: on przemyślał, ja też i odpuściliśmy razem bo nie ma czasu na bzdury i robilismy wszystko jak gdyby nigdy nic i nie padły takie słowa jakie padły rano - i tylko dlatego jeszcze jesteśmy razem: bo oboje potrafimy odpuścić, zająć się ważniejszymi rzeczami czyli synkiem czy domem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
nie wiem jak wytrzymam ... jak po klotni on sobie wyjdzie i zostawi mnie w domu z malym dzieckiem wszystkimi problemami i jeszcze ''naszym problemem '' :( on tez taki jest , ze jak jest problem to od razu ucieka zamiast po prostu byc ... jesli to nie wyjdzie. i podejme decyzje , ze naprawde juz dluzej nie dam tak rady jak wiec wytrzymam z nim pod jednym dachem :(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna ;(
jestem w podobnej sytuacji.. tyle, że nie mieszkamy razem.Za miesiąc rodze a midzy nami jest coraz gorzej.. nie odzywamy sie do siebie od tygodnia, nie wiem czy to ma sens.. ;( też nie mam wsparcia, czuje sie samotna i nie kochana.......;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna ;(
jak bylam w 6 miesiacu ciazy rozeszlismy sie na miesiac.. dalismy sobie druba szanse ale jak widac chyba nic z tego nie bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
chces zpogadac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xsxsxs
ja tez siedze cala zaryczana chetnie porozmawiam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtam ojtam
napisze wam tylko że jak już jest dziecko to tak bardzo się nie przeżywa kłótni z mężem - poprostu nie ma na to czasu i siły - on idzie a ty musisz zając się dzieckiem: nie ma czasu na płacz, musisz zrobić obiad, pobawić się z nim, pojeździć autkami, iść na zakupy - uśmiechasz się do niego a to reszte odstawiasz na bok ale podstawa też to o co wy się kłócicie - myśle że nie o rozrzucone skarpetki czy nie myte garnki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna ;(
nie płacz.. ja kiedyś płakałam, teraz już nie mam na to sił.. staram się o tym nie myślec.. o tym jak bedzie po narodzinach dziecka.. pewnie bedziemy sami a on w roli niedzielnego taty....;( popisałabym z Tobą ale nie mam gg, piszę z komputera siostry..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna ;(
chyba, ze tutaj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojjojeojejee
dziecko bez ślubu, bez mieszkania ze sobą, macie chociaż jakąś pracę? szanse na wynajęcie czegoś razem?? czy tylko kłócicie się jak niedojrzałe dzieciaki chcące bawić się w dom?? najbiedniejsze to dziecko, nic nie jest winno a na dzień dobry wyląduje w takim czymś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×