Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Emigrantkaaa1

Rozczarowanie...

Polecane posty

Gość Emigrantkaaa1

Mieszkam w Niemczech,wyjechalam mając 19 lat. Od tamtej pory zap.. W rożnych fabrykach żeby żyć na jakimś poziomie. W domu się nie przelewalo, sama pracowałam od 17 roku życia ucząc się w wieczorówce żeby mieć trochę kasy na własne potrzeby. Starałam się tez pomagać finansowo rodzinie co w praktyce wyglądało tak, ze 60% wypłaty dawalam matce, trochę tez siostrze bo było mi żal ze tez nie ma kasy. Nie dałam rady tak żyć. Cały dzień w pracy,potem szkoła. Nie miałam warunków do nauki,kasy na korepetycje itd.a cieżko mi samej było to ogarnąć.Rodzice rozwiedli się jak miałam chyba z osiem lat,mimo tego mieszkali ze sobą. To był koszmar. Wieczne awantury,alkohol ojca... Matka toczyła histeryczne wojny z ojcem o jedno piwo. Nie robił nam krzywdy,tylko pił. Nawet go rozumiem. Teraz. Jako dziecko ciągle słyszałam jakim ojciec nie jest potworem, matka nastawiała nas przeciwko niemu. Wyjechałam do Niemiec do pracy. Przez pierwsze lata matka odwiedzała mnie raz-dwa w roku (zawsze na mój koszt). Siostra przez te 9 lat jak tu jestem nie odwiedziła mnie ani razu,zadzwoniła może dwa. To ja zabiegałam o kontakt z nimi. Niedługo po moim wyjeździe rodzice rozstali się, sprzedali mieszkanie i każdy z nowym partnerem poszedł w swoją stronę . Matka związała się z 17 lat młodszym facetem, którego dotychczasowym zajęciem było pełnoetatowe stanie pod nocnym. Byłam w lekkim szoku. Mój ojciec mimo ze popijał jest człowiekiem na poziomie, zawsze schludny, kulturalny,oczytany. Nigdy nie musiałam się za niego wstydzić. Matka jechała po nim strasznie a 'wymieniła' go na takiego (bez obrazy) prawie żula? U ojca alkohol był problemem,właściwie jedynym-to był punkt zapalny do awantur, a teraz nagle ok.... Ja mam tu rodzine, dziecko. Wreszcie żyję spokojnie, jestem szczęśliwa. Finansowo wreszcie idzie dobrze odkąd partner ma firmę. Każdy telefon do matki kończył się płaczem że ciężko,nie mają kasy, z pracą krucho.... Zaproponowałam ze pomogę ,wzięliśmy tego faceta matki do nas na budowę. Dodam ze miał zerowe pojęcie w tym temacie. Plan był taki,że pomieszka u nas z miesiąc- dwa,zarobi,odłoży. Wynajmie mieszkanie dla nich,matka dojedzie, będzie się zajmowała moją córcią kiedy będę pracować (oczywiście odpłatnie). On miał pracować na budowie. W ten sposób oboje mieli by dochody, firma prosperuje,praca jest zawsze. W ciągu paru miesięcy przenieśli by się na stałe. Mieli naszą pomoc we wszystkim, od a do z. Praktycznie wszystko pod nos podane,nic tylko się pakować. Przyjechał. Był 4 dni. Praca be,za ciężko. Auto mu brudzimy materiałami bud.,on nie umie jeździć po niemieckich drogach (miał nawigację,moje miasteczko jest maleńkie,prawie nie ma ruchu-oni mieszkają w wielkim mieście w Polsce,same korki itd. ) ogólnie wszystko nie pasowało. Nie wiem czego oczekiwali,wszystko było ustalone od początku,wiedzieli dokładnie na co się decydują i sami tego chcieli. Wrócił do polski bo stwierdził że matka nie da psychicznie(!!!!!?????po czterech dniach?...) rady i on wraca.... Pomyślałam,cóż.... Może faktycznie się nie nadaje... Po paru dniach pretensje od matki, ze nie tak miało być,że on miał najpierw tydzień pobyć,oswoić się itd (??? Przecież przyjechał do pracy?..)wściekłam się ! Przestałam się do nich odzywać ale jest mi przykro. Chciałam im pomóc,mieć przy sobie kogoś bliskiego po tylu latach na emigracji...a dostałam znowu w du...pę za nic. Dodam,ze odkąd tu jestem w Polsce byłam dwa razy,ponieważ matka mieszka z facetem w kawalerce,nie ma gdzie spać. Tak twierdzą. Siostra nigdy mi tego nie zaproponowała a sama narzucać się nie będę. Chciałabym móc pokazać córce gdzie się wychowałam, móc jak inni emigranci-znajomi pojechać czasem do rodziny,na stare śmieci.... Oni prawie co roku spędzali oboje dwa tygodnie u mnie,płaciłam im obojgu przejazd, zapewniałam atrakcje... Ja nie mogę nawet pojechać do ojczyzny bo nie mam do kogo.... Czuje się z tym fatalnie,jest mi tylko cholernie przykro. Nic więcej. Przepraszam za tą chaotyczną plątaninę faktów ale nawet nie mam komu się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miliana23
Ja myślę że jesteś za dobra dla nich ja bym urwała kontakt wakacyjny aby telefonicznie bym się kontaktowała z nimi aż by zroumieli że też masz czasem ochotę pojechać do nich a nie oni tylko do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość relacja
współczuję Tobie , Wasza matka ,zę tak się wyrazę z deszczu pod rynnę, wzięła nieogarniętego faceta i się buja. Słuchaj nie miej absolutnie wyrzutów sumienia, jak ktoś chce pracować i godnie żyć , zrobi wszytko ! ja też teraz jestem po studiach mgr, nie moge znalesc pracy i z facetem wyjezdzamy do UK tez partner zostawia swoją stabilną , stałą pracę i stawiamy na jedną kartę , nie wiemy też czy będzie praca, czy znajdziemy:( ile ja bym dała gdybym miała taką siostrę , rodzinę jak Ty! , która deklaruje chęć pomocy, oni mieli praktycznie wszystko pod nos !!!! w głowie mi się nie mieści,że zrezygnował z lepszego życia dla siebie i mamy! widać ,zę jego etat to pod monopolowym i do tego przywykł najnormalniej w świecie. Za granicę jedzie się po to by zarobić a jemu za ciężko? omg!!!!! ile osób prosi Boga o taką pomoc, nie przejmuj się! masz dobre serce........a Twoja mama powinna przyjechac do Ciebie na stałe i zostawic lesera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka ;-)
ja wogóle pewnie kontakt był ograniczyła do minimum... niby matka, rodzina, ale czasem z rodziną najlepiej się na zdjęciu wychodzi... tak się nie zachowuje matka, rodzic ... Nie piszesz nic o ojcu, czy do niego też nie masz jak zajechać? Przykre to, że miałaś takie smutne dzieciństwo, biedę, zamiast Ciebie wspierać, doceniać zaradność to jeszcze mają jakieś żale... Siostra też niewdzięczna, skoro jej pomagałaś ... nie rozumiem... Ale wiesz, nic na siłę, niech żyją własnym życiem, dobrze, że z dala od Ciebie. Chyba nie masz co tęsknić za ich bliskością... jeszcze by Ci tam na głowę wleźli, bo do portfela to na pewno... Kasy nie dawaj, nie pomagaj, a jak chcesz dziecku Polskę pokazać to wynajmiesz pokój i już. Moja znajoma ma podobną sytuację, jest w Irlandii i nocuje w hotelu jak przyjeżdża do ojczyzny a z ojcem spotyka się na obiedzie w restauracji... ważne, że Ty jesteś szczęśliwa, udało Ci się. Gratuluję sukcesu ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emigrantkaaa1
Dziękuję za miłe słowa. Wierzcie mi, ja to wszystko wiem.... Tylko gdzieś tam w środku po prostu boli ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka ;-)
zdaję sobie sprawę, że boli, wkońcu to najbliższe osoby... ale masz już swoją rodzinę - partnera, dziecko. Nie jesteś sama. Poradzisz sobie chyba lepiej bez nich, jak z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×