Wojna o chińskie zabawki,bo co chińskie to złe i toksyczne.

Witajcie. Miałam wczoraj na grillu rozmowę z koleżanką,która była zbulwersowana,że jej siostra kupiła jej synkowi auto made in china. Spytałam co to za samochód i czy miał certyfikat CE. Powiedziała,że to auto było no name i było małe i metalowe. Czyli taki resorak? Na to pytanie nie umiała odpowiedzieć,ale potwierdziła,że miało napis CE na opakowaniu. No to mówię,że nie ma czym się przejmować. Przecież wiele znanych firm ma zabawki z Chin. Na ślimaku syna z FP też jest informacja,że został wyprodukowany w Chinach. Podobnie zabawki smobi i wiele innych. Na co ona się nastroszyła,że to nie są oryginalne zabawki tylko pewnie gdzieś na bazarze kupiłam podróby bo przecież FP to amerykańska firma,a nie chiński badziew. A kiedy jej powiedziałam,że jej Nokia też jest chińska to już całkiem się ugotowała. Czy Wy mamy wiecie skąd pochodzą zabawki Waszych dzieci,czy też żyjecie w wyimaginowanym przekonaniu,że chińskie znaczy podrabiane? Jak można mieć tak wąskie horyzonty?

Większosc firm, nawet tych z wyzszej polki, produkuje swoje rzeczy w Chinach. Istotny jest SKŁAD, a nie miejsce wyprodukowania. My dzieciom nie kupujemy "bazarowych", tandetnych, z cienkiego plastiku zabawek, ktore rozleca sie po godzinie. Zreszta pomimo nawalu różnych rzeczy i tak bawia sie glownie: lego, kolejka thomasa i kolejka drewniana.

Dlatego właśnie spytałam ją o certyfikat. Ale do niej jak grochem o ścianę :O bo w Chinach to znaczy,że złe... ja też nie kupuję na bazarze. Zresztą syn ma w 90% zabawki drewniane,bo te akurat mu najbardziej pasują. Od Lego wolę Wadera-moim zdaniem ma ciekawsze klocki.

Nie ma czegoś takiego jak certyfikat ce. Jest deklaracja ce. Inna kwestia że znaczek ten praktycznie nic nie znaczy. Jego obenosc jest wymogiem aby prowadzić sprzedaz produktu na terenie eu. Producent lub importer umieszczając go na produkcie oznajmia, że ten został wyprodukowany zgodnie z normami, jednak wcale nie musi tak być i najczęściej nie jest.