Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawełka

Co dalej? pomóżcie!

Polecane posty

Gość Pawełka

Witam, muszę chyba zacząć od początku. Ja lat 42, mój najlepszy kolega lat 47. Około roku temu rozpoczęłam pracę w nowym miejscu. Wszyscy od pierwszego dnia byli bardzo dla mnie życzliwi, już nawet zanim zostałam zatrudniona poinformowano mnie, że panuje w tej firmie rodzinna atmosfera. Faktycznie tak jest. Praca rewelacja, ludzie też, łącznie z dyrektorem. Zaczęły się imprezy i szkolenia.Na jednym z takich szkoleń zimą w górach kiedy byliśmy w czwórkę, tj z koleżanką i dwoma kolegami, było bardzo fajnie. Wybrałam się wieczorem z kolegą po wino, zahaczyliśmy o rzekę, postaliśmy nad brzegiem, pogadaliśmy, było bardzo miło. Tylko rozmowa, no jeszcze było zimno, więc mnie trzymał za ręke.Dodam, że kolega jest bardzo nonszalancki, taki prawdziwy dżentelmen. Nie spotyka się już takich dzisiaj. To wyjątki. Ale ma swoje wady, jak to barany Na początku mojej pracy bardzo się nie lubiliśmy.... Wróciliśmy grzecznie do hotelu. Tak zaczęła się właściwie nasza bliższa znajomość. Następnie w maju byłwyjazd integracyjny, na którym się wszystko zaczęło. Taki niewinny flirt, tylko w drodze na mazury, troszkę alkoholu i były przytulanki w drodze, właściwie to razem podróżowaliśmy w luku bagażowym w busie, wszyscy podpici, widzieli co jest, ale jak rodzinnie to jest ok. Potem był grill u nas, zapoznanie naszych rodzin, mój mąż i jego żona. Dalej były wczasy latem, na początku wakacji, było super, i tam raczej spokojnie, oprócz kilku incydentów takich niewielkich, że chodziliśmy za rękę jak nas nikt nie widział.Później zauważyłam, że jest nim zainteresowana moja koleżanka, panienka, lat 26, brzydka, nieciekawa. Gdyby mogła to wlazła by mu w rozporek, non stop siedzi przy jego biurku. Czy on ją potrzebuje czy nie, (zaznaczam, że często prosi ją o pomoc...mamy nowy system w pracy), hmmmm, ale żeby aż tak często trzeba było pomagać. Wspomnę, że ona jest dobrą koleżanką naszego dyrektora, pracuje już z nim w trzeciej firmie. Potem była impreza grillowa z noclegiem u naszego kolegi, całymi rodzinami, było super, gdyby nie jej podstępność, że mnie spiła i poszłam już o 22 spać, miała dla siebie naszego kolegę. Spoko, nie miałam jej za złe, w końcu to ja okazałm się tą słabszą stroną. Mój kolega wchodził do mnie do pokoju, ale niestety nie byłam w stanie zejść na dół i się z nim bawić. Ona za to szalała z nim cały wieczór, tak mi później opowiadała. Następnie po trzech tyg była kolejna impreza, tym razem nie dałam się upić, nawet dyrektorowi, który próbował mnie spić, ale to ja byłam tym razem silniejsza Zaczęły się tańce, było fantastycznie, kazdy pod humorkiem, oczywiście prawie wszyscy z drugimi połówkami. Tak rodzinnie.... Nagle mój kolega zaciągnął mnie do spiżarni, i zaczął niesamowicie całować, byłam w siódmym niebie...... Potem dalej tańce ogólne każdy z kazdym Następnie znowu mój kolega zaciągnął mnie do ogródka, tam sie niesamowicie całowaliśmy, moja bluzka była prawie rozdarta, potem powrót do domku i nagle nasz dyr na ławce i mówi, " oooo kogo ja widzę....... a ja na to że gwiazdy oglądaliśmy, a on noooo jasne już ja znam wasze gwiazdy... I na tym się skończyły komentarze. Potem znowu kolejna akcja kolegi w drugim domku, całowanie itp. pytania kiedy będę miała dla nas czas itd itp Ja oczywiście mu odpowiedziałam, że trzeba czekać...... potem wspólne tańce. No i spanko każdy w swoim pokoju, grzecznie, potem sniadanko i do domku każdy Niestety po imprezce moja koleżanka okazło się, że ma doła..... no cóż.... w pracy następnego dnia byłam od rana sama z moim kolegą, było niezręcznie, tak jakoś dziwnie, każde z nas pomijało temat .......Kolejnego dnia wróciła zakochana koleżanka z dołem. Tak się kręciła obok niego że szok. Rozmawiali, ale ja nie podsłuchiwałam. Mnie mój kolega podgadywał, że mu odmówiłam, potem jak mnie odwoził, sam zaczął ten temat cięzki, że powiedziałam, mu że nie i że musi czekać i że dalej on nie chce rozmawiać na ten temat. Zapraszał nnie i mojego mężą na kolację, ale odmówiliśmy, to było takie grzecznościowe troszeczkę , tak mi się wydaje. Potem pisałam do niego smsa, że jednak nastepne spotkanie powinno odbyć sie u nas, bo u nich byliśmy juz dwa razy pod rzad. Nie odpisał wcale. A natomisat moja koleżanka ta młoda, chodzi ze mną na zumbę, i widziałam, że ma do mnie żal, nawet się śmiałam, że w kącie stoi klęcznik, a ona na to, że to dla mnie.....Bo napsociłam... I co ja mam teraz zrobić? On nie rozmawia ze mną o tym co zaszło, koleżanka obrażona, zazdrosna. Nie wiem tak do konca czy ich coś łączy czy nie, bo on powiedział, że powinnam skończyć z nią te spotkania. Proszę poradźcie co dalej mam robić bo zabrnęłam za daleko, moje serce tego nie wytrzymuje...... Czy powinnam z nim porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doczytalam do tego momentu
i wymiekłam:) .Dodam, że kolega jest bardzo nonszalancki, taki prawdziwy dżentelmen. Słownik jezyka polskiego; nonszalancki traktujący innych w sposób lekceważący;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdksjdioio
kobieto oboje macie drugie połowki a pchacie sie w romanse na dodatek ta wasza kolezanka 26 lat pcha sie w ten uklad jakby ten wasz wspolny kolega byl kawalerem na wydaniu ...szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×