Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mixerbite

Gdy życie nie układa się za dobrze i wszystko się wali.....

Polecane posty

Gość mixerbite

Byłam kiedyś z mężem naprawdę szczęśliwa, zaplanowaliśmy ślub - szczery, brany z czystej miłości. Potem zaplanowaliśmy dziecko, długie starania zakończyły się wreszcie sukcesem, dziś mamy super synka. Jednak tak jak kiedyś byłam w tym moim życiu szczęśliwa, teraz jest na odwrót.Z mężem zobojętnieliśmy na siebie, kłócimy się, zaczynam teraz czuć, że wady, które zawsze akceptowałam, zaczynają mi przeszkadzać. Mąż jest typem raczej uciekającym od domowych prac, wychowanym przez mamusię w stylu, że kobieta wszystko mężowi pod nos podstawia. I odkąd mamy dziecko, wiadomo, pomoc męża jest bardzo potrzebna i wskazana, a że nie pomaga mi tak, jak bym chciała, powstają na tym tle niesnaski, ja łażę wiecznie zmęczona, mam wrażenie,że mam za dużo na głowie i że uwijam się jak samotna matka, mąż nie jest partnerskim wsparciem dla mnie, zrobiłam się nerwowa i sfrustrowana, co odbija się widocznie na każdym aspekcie mego obecnego życia, łatwo się denerwuję, klnę i wyzywam. Do tego, a może powinnam zaznaczyć, że to najważniejszy aspekt, mieszkam z teściową pod jednym dachem i tak jak kiedyś była ona dla mnie jak druga matka i złego słowa bym na nią nie powiedziała, tak teraz coraz częściej się z nią kłócę, ona kieruje wobec mnie również przykre słowa, ogólnie stała się dla mnie okropnym upierdliwym wtrącającym się babskiem", którego nie mam ochoty już oglądać, a problem w tym, że nie za bardzo mam wyjście i muszę ją oglądać, gdyż nie mamy pieniędzy, by wziąć mieszkanie na kredyt i iść na swoje.Do tego zgodziłam się skorzystać z propozycji teściowej i dać jej pod opiekę dziecko by wrócić do pracy. Tym sposobem uniknęłam niań i żłobków. Dziecko teraz do opieki babci się przyzwyczaiło, babcia dobrze się nim zajmuje i żal teraz szukać kogoś i dać je komuś innemu pod opiekę, a jednocześnie skręca mnie, jak muszę iść do pracy i zostawić dziecko osobie, która mnie tak naprawdę ma dość i nie chce się do mnie odzywać i której ja sama mam dość. Tak że słowem, wszystko się popierdzieliło, najbardziej brak mi własnych 4 kątów, ale nie mam za co ich kupić. No i dziecko, które teraz potrzebuje opieki gdy ja jestem w pracy, a tą opiekę daje mu babcia.Nie oddam do żłobka, boję się obcą nianię wynajmować. Nie mam nawet gdzie odejść, bo nie mam żadnego swojego mieszkania, u moich rodziców nie ma miejsca i warunków, bym mogła tam iść z dzieckiem, do tego mieszkają w innym mieście niż ja, a ja tu, gdzie mieszkam teraz mam dobrą pracę, której stracić nie chcę. Nie wiem, co robić, mam dość takiego życia, co byście radzili ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaaaa
nie rozumiem jak mozna decydowac sie na wziecie slubu i zalozenie rodziny od razu majac wizje mieszkania z tesciami? gdy nie ma sie odpowiednich warunkow lepiej nie bawic sie na sile w rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
Hmmm, ciężka sprawa...jeszcze zależy ile czasu, to wszystko trwa, jak duże jest dziecko, czy macie widoki na własne M. Wiesz wiele małżeństw żyje podobnie, jak wy, kobieta praca, dom, dziecko, a może tylko czasem coś łaskawie pomoże. Z teściami pod jednym dachem też rzadko jest na prawdę dobrze...nie wierz w te opowiastki, jak to każdy mąż kuzynki/znajomej wszystko robi przy dziecku i w domu, zapewne bywa różnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
To nie jest takie proste, nie zakładać rodziny, bo nie masz mieszkania, to co, całe życie siedzieć samemu ? To by było chore. Czasem tak bywa, że jedno z małżonków ma mieszkanie po matce czy ojcu i z matką czy ojcem mieszka i sprowadza do niego żonę czy męża, nie każdego stać na zakup własnego mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
Tak to już jest, albo babcia się dzieckiem zajmuje i właściwie może to robić ciągle, jak jest potrzeba i masz pewność, że się dobrze zajmie...albo zostawiasz z niańką, czy żłobek i nigdy nie będziesz miała pewności, czy dziecko się nie dzieje krzywda, no ale nie musisz słuchać wtedy teściowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach zycie zycie
daaaaaaaaa to rada dla tych ktorzy sa przed a kolezanka jest po wiec nie maco plakac tylko zczerze pogadac z tesciowa przyznac sie tez do swoich bledow i nanowo uozc sobie relacje z tesciowa i mezem musisz bo inaczej sie zajedziesz rozpad gwarantowany i unieszczesliwisz dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Kiedyś było naprawdę dobrze, mieszkamy tak już bardzo długo i dopiero ostatnie 2 lata przyniosły spore pogorszenie. Wiem doskonale, że najlepiej na swoim, ale dla mnie kredyt mieszkaniowy byłby dużą pętlą na szyi, gdzie tu teraz przy dzisiejszych zarobkach zapożyczać się na 200-300 tys zł ? Gdybyśmy tak zrobili,to więcej jak jedna z naszych pensji musiałaby odchodzić miesięcznie na kredyt i wszelkie opłaty, i co, z jednej marnej pensyjki żyć w trójkę z dzieckiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
E nie zgadzam się, czasem rodzice mają duży dom i jedno dziecko i co to dziecko ma brać na siłę kredyt na 40 lat na mieszkanie, tylko po to żeby nie mieszkać z rodzicami :O. Wiadomo każdy chce sam mieszkać, tak jest najlepiej dla wszystkich, ale nie zawsze się tak da i nie zawsze ma to większy sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnienie za marzenie
ale jakiego masz życia dość ? tego, że Ci teściowa dzieckiem się zaopiekuje a Ty możesz spokojnie wrócić do pracy i Tobie jeszcze źle ? wiele kobiet nie ma takiej możliwości i musi albo zostać w domu albo płacić opiekunce jak w żłobku nie ma miejsca :O a Tobie jeszcze źle.. bo mieszkasz z teściową ? skoro nie stać Was teraz na mieszkanie, może będzie Was stać za jakiś czas.. kwestia wychowania męża..przepraszam bardzo ale widziałaś chyba z kim masz do czynienia, facet nie zmienia się za dotknięciem magicznej różdżki a pojawienie się dziecka nie sprawia, że facet zmieni swoje podejście do pewnych spraw..takiego męża trzeba sobie wychować ale za pewne nie jest to możliwe gdy nadal mieszka ze swoją mamą :O może spokojna rozmowa coś zmieni, albo spędzenie czasu tylko we dwoje.. ogólnie wydaje mi się, że przesadzasz ale to moje obiektywne zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
A powiedz kiedy wróciłaś do pracy, dawno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Może i przesadzam, nie neguję tego i takaa ostrzejsza opinia też mi się przyda, nie twierdzę , że jestem alfa i omega i tylko ja ukrzywdzona, może i przesadzam. Ale prawda jest taka, że jest mi źle. Brak mi partnerskiego podejścia męża do codziennych obowiązków, denerwuje mnie mieszkanie z teściową. Owszem, to racja ,że z tą opieką nad dzieckiem mam bardzo dobrze. Z tego właśnie względu nie wyobrażam sobie teraz szukać jakiejś niani, czy dawać do żłobka. Moje dziecko jest też takie dość absorbujące, mało samodzielne jak na swój wiek i mimo, że za rok będzie już w wieku przedszkolnym, nie wiem,jak to będzie, nadal sika w pieluchy, jest niejadkiem, a teściowa mimo tych problemów go jakoś ogarnia. Tylko że teściowa też jest coraz częściej zbyt arogancka i zbyt władcza wobec mnie,no tradycyjna teściowa co uprzykrza synowej życie swoim wtrącalstwem i "dobrymi" radami, te rady to czasem przykre, zbyt ostre słowa, traktowanie mnie jak pomiotła, jak dziewuszki co z ulicy przyszła na jałmużnę do jej domu. Wróciłam do pracy zaraz po macierzyńskim,dziecko, jak pisałam, w przyszłym roku teoretycznie może iść do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
fafs - no właśnie, też mam takie zdanie, czasem wszyscy wynoszą się z domu i zostaje np. jeden syn - oprócz niego na mieszkaniu jest tylko jego mama, ten syn ma gdzie mieszkać, mieszkanie jest praktycznie formalnie na niego, to co, na siłę ma się kredytować na 30 lat, by wyprowadzić się od matki ? Taki kredyt to jest spore zobowiązanie finansowe co miesiąc, a nigdy nie wiadomo, co będzie z pracą za 10 lat np. Co innego, jak młodzi mają coś po rodzicach, co mogą sprzedać np., to wtedy wystarczy, że wezmą tylko jakiś mniejszy kredyt, dokładają tylko trochę kasy i mają swoje lokum, ale jak ktoś musi brać coś praktycznie od zera bez wkładu własnego, to masakra, a co, ktoś taki nie ma się nigdy żenić czy wychodzić za mąż, bo nie stać go na własne 4 kąty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
Aha, no to już trochę trwał, myślałam że może sam początek tej sytuacji i się po prostu musi wszystko przestawić na nową sytuację. Wiesz jest też coś takiego, co jest zupełnie normalne, że jak babcia zajmuje się wnuczkiem, to zaczyna podświadomie czuć większą władzę i nad jego rodzicami, wie że jest wam niezbędna, więc może się właśnie stać taka władcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
A teściowa to się przypadkiem nie podśmiewała z syna, jak się zajmował dzieckiem, że jest jak baba, że to ty powinnaś robić, a nie on? Ja znam takie osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Coś w tym jest,ona właśnie ma takie poczucie, że my jesteśmy na nią skazani, wciąż wypomina, że ona tyle dla nas robi, to powinniśmy nie podskakiwać, ona nie uznaje w ogóle czegoś takiego, żebyśmy my się jakiemuś jej zdaniu sprzeciwiali, to co ona powie, to święte i każdy najlepiej ma się zgadzać, a broń Boże się przeciwstawić, a ja jestem taka, że swoje powiem i też zwyzywam teściową, jak mnie wkurzy. Przykład" dziecko ma napad furii, drze się w niebogłosy, to teściowa na mnie wyjeżdża, że to przeze mnie, że co ja z tym dzieckiem robię, że tak się drze, że to dziecko z nią tak nigdy nie płacze, że jestem wariatką, co dziecka zabawić nie umie, zaraz wypomina moje wychowanie przez moją matkę, że mnie źle wychowała, no i w takiej sytuacji ja się oburzam i jej swoje dogadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
No niestety tak jest, opieka babci ma też swoje minusy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Ja już nie wiem co robić, bo chwilami jest tak źle , że mam ochotę spakować manatki i wynieść się jak najdalej od tego domu, od tej rodziny, ale problem w tym, że nie mam gdzie się wynieść tak z dnia na dzień, bo co z dzieckiem zrobić, co z pracą, do której muszę następnego dnia iść, a znów czekać, aż dziecko osiągnie wiek przedszkolny czy szkolny i nie będzie zdane na opiekę babci, to do tego czasu wykończymy się psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Co do podśmiewania, to się nie podśmiewała z takich sytuacji, ale zdziwiona była,jak wychowałam męża do mycia naczyń, oczy otworzyła,jak zobaczyła go w kuchni myjącego naczynia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
No a twoj mąż też może uważać, że skoro jego matka zajmuje się jego dzieckiem, to on już nie musi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
Zresztą co tu dużo mówić, po prostu twój mąż wie, że bez niego dacie sobie radę, bo jest jego matka..co innego jak facet widzi, że żona nie daje sobie rady ze wszystkim, bo nie ma nikogo do pomocy, wtedy po prostu musi pomóc...człowiek jest z natury leniwy i jak widzi, wie, że nie musi, to po prostu nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
A rozmawiałaś z nim o tej całej sytuacji, jak on to widzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Rozmawiałam wiele razy, mąż rozumie, że nie mamy za różowo, wie, że lepiej byłoby na swoim, ale podobnie jak ja też wie, że jesteśmy między młotem a kowadłem i za bardzo wyjścia nie mamy z tej sytuacji. Mąż nie udziela się zbytnio w moich kłótniach z teściową, on wyznaje zasadę, że najlepiej zlewać to, o co marudzi teściowa i w ogóle tego nie komentować, nie odzywać, dając jej znak, ze mamy gdzieś to, co mówi, ale ja tak nie umiem, jak ktoś mi na odcisk nadepnie i mnie obraża, muszę swoje powiedzieć. My ogólnie kochamy się z mężem, ja nie chcę go rzucać, mimo trudów i tego wszystkiego jakoś trzymamy się razem, ale jednak mąż w wielu aspektach zachowuje się tak, ze mam dość. Moja mama twierdzi, że ja żyję tak naprawdę jak samotna matka i robię wszystko sama, stąd jestem nerwowa i zmęczona, każdy komentuje, że z teściową mieszkać to masakra, owszem, prawda, ale co ja mam zrobić ? Wpadłam jak śliwka w kompot ni trudno teraz zacząć coś od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Ja też jakoś nie wierzę w te opowiastki o idealnych mężach, co wszystko w domu robią. A czy ktoś z Was jest lub był w podobnej sytuacji bez wyjścia,kiedy za wszelką cenę chciał mieszkać sam a był niestety zdany na użeranie się z teściową ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fafsf
aha. tyle że nie bardzo rozumiem...bo to że masz na pieńku z teściową, to jedna sprawa...a to że mąż ci nie pomaga, to druga...co mówi o tym, jak mu mówisz, że za mało pomaga? ja uważam, że zlewać się nie da, jak to jest ciągle, nawet jak ktoś potrafi przemilczeć, to gryzie się w sobie i to mu na zdrowie na pewno nie pomaga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Tak, to dwie osobne sprawy, ale obydwie razem działają na nerwy. Mnie właśnie denerwuje fakt, że dla niego wystarczy wszystko olać i traktować zdanie matki jak powietrze i już jest dobrze, a dla mnie nie jest dobrze, ja się gryzę wewnętrznie, jestem wykończona nerwowo.On tego nie rozumie. Owszem, powinnam być wdzięczna losowi, że teściowa dała mi dach nad głową i opiekę nad dzieckiem, ale czy zatem powinnam się godzić na traktowanie mnie jak popychadła, które można do woli krytykować, upominać i dyktować, co ma robić, a czego nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mixerbite
Ja z mężem rozmawiam o wszystkim, to co wypominam tu, wypominam też jemu, zarówno jego lenistwo jak i to, że denerwuje mnie jego matka. Ja mu mówię wszystko wprost. Owszem, on niby się coś stara i pomoże, jak mu pokażę palcem, co ma zrobić, ale jednak brak takiego myślenia i organizowania razem ze mną, jednak to, kiedy posprzątać, co kupić, co ugotować, kiedy wyjść na spacer z dzieckiem, kiedy dziecko umyć, i wiele wiele innych rzeczy ...muszę planować i robić ja. On wie, że mi to przeszkadza, ale jest tak wychowany, że nawet jak się stara, to nie umie z siebie wykrzesać więcej niż np.wyniesienie śmieci, umycie naczyń i poukładanie zabawek po dziecku, i to jeszcze na moje wskazanie i kilkakrotne prośby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×