Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ceza

Moja fotka do oceny

Polecane posty

" Udowodnię Ci, że nie jestem głupia, bo to nie jest taka zwykła recenzja, tylko bardzo emocjonalna jak to określił mój wykładowca" :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ceza
WRZUCAM SPECJALNIE DLA TRUFLI, KTÓRA OCENIA LUDZI PO WYGLĄDZIE. TAK SIĘ WYSŁAWIAM JA, CZYLI KRETYNKA. Złość, zażenowanie, irytacja, rozdrażnienie, wzruszenie, a w konsekwencji poczucie bezradności wobec nawarstwiających się od wielu lat ujemnych zjawisk socjologicznych. Rzadko zdarza się, aby po wyjściu z kina w umyśle człowieka narastało i kumulowało się aż tyle pozornie sprzecznych odczuć. Dopiero po opadnięciu tej emocjonalnej fali, buzującej niczym hormony w organizmie nastolatka, do zwojów mózgowych dociera przesłanie. I chwilę później można sobie uświadomić, jakim egzystencjalnym bagnem jest trwanie w onirycznej przestrzeni, której główny fundament stanowi posłużę się tutaj slangowym określeniem amfetaminy speed. Masłowska, laureatka licznych konkursów poetyckich oraz olimpiady polonistycznej, poprzez wydanie „Wojny... podzieliła krytyków i czytelników na dwa antagonistyczne obozy. Jej dyskusyjny styl epatujący wulgaryzmami i neologizmami, świadectwo niebywałej, bezlitosnej odwagi artystycznej, wywołał burzliwe dywagacje zmierzające do ustalenia, czy debiut literacki młodziutkiej pisarki z Wejherowa to „dresiarska żenada i gniot czy też, zgodnie z opinią Andrzeja Żuławskiego, autorka jest czymś w rodzaju samorodnego geniuszu, jakiego w Polsce nie było od lat dwudziestych zeszłego stulecia złotem, fajerwerkiem językowym. I choć można te słowa odbierać jako chwyt marketingowy, z oczu zazwyczaj szyderczego reżysera, w czasie udzielanego wywiadu, bije autentyczność. Xawery Żuławski, przez niektórych atakowany z premedytacją, głównie z powodu nazwiska, przenosząc kontrowersyjną powieść na duży ekran, podjął się z całą pewnością karkołomnego przedsięwzięcia. Zrobienie filmu, którego siłą są słowa, to nie lada wyzwanie. Film rozpoczyna się od wyeksponowania postaci samej Masłowskiej (granej właśnie przez nią), która już do napisów końcowych towarzyszyć będzie widzowi jako siła sprawcza, narracyjna. Zakapturzona, zamroczona, siedzi przy biurku całkowicie pochłonięta pisaniem i mamrocze pod nosem ciąg niejasnych początkowo fraz, które, choć nie są poprawne składniowo ani stylistycznie, wypowiada spokojnym tonem głosu niczym mantrę. Jest jak w transie, w zupełnym odcięciu od rzeczywistości. Ta scena przepełniona jest tajemniczością, a towarzysząca jej muzyka przypomina bicie serca czyżby sugestia o „życiu, jakie pisarka tchnęła w wykreowanych przez własną wyobraźnię bohaterów? Jedyne, co może razić, to wada wymowy autorki-aktorki i jej akcent pełen kaszubskich naleciałości. Początkowo niełatwo się przez ten sposób mówienia przebić, ale widocznie reżyser uznał, że ruda „skandalistka jest nieoderwalną częścią aktu tworzenia swojej fabuły i dlatego zdecydował się na uobecnienie jej w swej produkcji filmowej z tak wielkim rozmachem. Zanim część widzów się rozczaruje, że „ta słynna Masłowska prezentuje się nadzwyczaj skromnie, wręcz nędznie, lekko autystycznie i nie tak, jak ją sobie wyobrażano po tych wszystkich wywiadach w „Polityce, „Przekroju, „Gazecie Wyborczej itp., a prowincjonalni esteci i koneserzy piękna rodem z Muzeum Figur Woskowych wzgardzą widokiem wykrzywionych ust serwujących nam motto filmu („Bardzo wiele rzeczy się dzieje, ale również zdumiewająco wiele rzeczy na świecie się nie dzieje) traktujące o dualizmie istnienia, z tych filozoficznych rozważań momentalnie wyrywa nas następne ujęcie. I tak naszym oczom ukazuje się ekran telewizora z błyskawicznie zmieniającymi się kanałami. Natłok informacji uderza do głowy, czuje się obciążającą wagę słowa. Przypatrujemy się chaotycznemu montażowi kanałów pooddzielanych specyficznym „śnieżeniem, którego częstotliwość będzie wzrastać wraz z biegiem akcji; szczególnie wtedy, gdy zacznie się ona wydawać coraz bardziej absurdalna i irracjonalna. Ten absurd jest jednak zamierzony. Ale do rzeczy. Kamera oddala się od telewizyjnego ekranu, który ulokowany jest w świecie, chadzającego na co dzień w dresie o patriotycznych biało-czerwonych barwach, Silnego (fenomenalna, brawurowa kreacja aktorska Borysa Szyca) a konkretniej w lokalnej knajpie, w której Silny, zwany również Andrzejem, jest mistrzem zadym i „czasomarnowania. Nie należy upraszczać wizerunku tej postaci, ponieważ cechuje ją, wbrew pozorom, skomplikowana osobowość. Na pierwszy rzut oka jawi się nam jako przerażające monstrum będące w stadium emocjonalnego rozpadu (efekt nadużywania narkotyków, alkoholu i różnego rodzaju leków, zdecydowanie nadmiernej nerwowości, otępienia umysłowego, fanatycznych lewicowych i antyglobalistycznych poglądów i, najzwyczajniej, prostackiego sposobu bycia). Razi jego grubiaństwo, denerwujący, idiotyczny chichot, pogardliwe, wynikające z jego niedojrzałości psychicznej, podejście do kobiet. Szyc gra spojrzeniem, mimiką, gestem, całym sobą. W jednej ze scen następuje zbliżenie na jego twarz i... widać uderzające podobieństwo do Bogusława Lindy! Aktor co rusz rozbawia publiczność swoim niebywałym talentem komediowym i paradoksalnie ordynarność oraz impertynencja, choć w rzeczywistości bulwersują, na dużym ekranie jako cechy groteskowo przerysowanych bohaterów wywołują na sali salwy śmiechu. W filmie mamy jednak do czynienia ze szczególnym poczuciem humoru, bowiem tutaj stanowi ono przede wszystkim czynnik dramatyzujący. Choć Silny kreuje się na silnego, w istocie jest słaby. Ma świadomość tego, że nie jest nikim nadzwyczajnym i równie mało wartościową dziewczynę obdarzył uczuciem. To, co jest między nim a Magdą (Roma Gąsiorowska), trudno określić miłością. To relacja toksyczna, wyniszczająca obydwoje partnerów, oparta na ciągłych wyrzutach, oskarżeniach i żalu. Magda, wiejska królowa kiczu i tandety, zdająca się być jedynie głupiutką, nieszkodliwą blondynką, która histerycznie przeżywa porażki, tak naprawdę jest wyrachowaną, dwulicową manipulatorką. Choć wszystko wskazuje na to, że nałogowo zdradza Silnego z jego kolegami, którzy również przesiadują w tym samym barze, co on, mydli mu oczy. Szuka „gacha „bardziej kasiastego niż Andrzej i tak naprawdę nie wiadomo, co ją do niego ciągnie. Gdy Silny, upokorzony, dowiaduje się o „skokach w bok swojej kobiety, z wściekłością popycha ją na regał (genialna pod względem technicznym scena kaskaderska). Magda, bez krzty szacunku do samej siebie, w afekcie rzuca się na Andrzeja i, osaczając go wszystkimi swoimi kończynami, wbija mu w szyję paznokcie (Gąsiorowska umyślnie gra do przesady ekspresyjnie), płacząc i krzycząc, że go kocha i będzie już dobra. Ta niestabilność wewnętrzna uzewnętrznia się poprzez chorobliwą impulsywność i ciągłą szarpaninę. Silny, rzucony przez Magdę (o zakończeniu swojego nieudanego związku dowiedział się od jej koleżanki barmanki Arlety, cóż za bezczelność!), upija się i wyrusza w samotną wędrówkę, bełkocząc, że nie chce już więcej mieć żadnej kobiety (wypowiadane w roli słowa podszeptuje mu Masłowska niczym sufler zza metaforycznej kurtyny). I, ni stąd, ni zowąd, pojawia się Andżela (prywatnie - żona reżysera, Maria Strzelecka). To zagubiona, wrażliwa dziewczyna stylizująca się na mroczną „gotkę (przyozdobiona jest mnóstwem ćwieków, nosi wysokie glany, prezentuje upiorny makijaż, a w jej ubiorze dominuje czerń; pisze poezję, lubi śpiewać i marzy, by ktoś odkrył jej artystyczny talent) i satanistkę (twierdzi, że po rozstaniu z byłym chłopakiem Robertem Sztormem podjęła próbę samobójczą i wyznaje szatana, bo boga nie ma). W istocie jednak działa w Organizacji Animacji Ekologicznej i nieobojętny jest jej los zwierząt. Powtarza wciąż puste ideologiczne slogany i banalne frazesy, jest infantylna i naiwna do tego stopnia, że jej rola nie tylko rozśmiesza, ale i rozczula widza. Zabawne jest zderzenie umownych subkultur, choć przecież nie jest to film o subkulturach. Przekomiczna scena z nafaszerowaną amfetaminą, skaczącą po kanapie, śpiewającą, wyzwoloną i dającą ponieść się narkotycznemu upojeniu Andżelą (towarzyszy temu rewelacyjna muzyka) i Silnym, który za pomocą zwykłego włącznika światła tworzy efekt stroboskopowy, finalizuje się (dla niektórych zapewne niesmacznym) teatralnym zwymiotowaniem na Silnego (pod względem grafiki komputerowej i sposobu filmowania przypomina to sceny ze „Strasznego filmu). Egzotyką wydaje się Natasza (Sonia Bohosiewicz) kontrastująca z wątłą, słabą psychicznie Andżelą. Kierowana psychopatycznym instynktem „wciągnięcia kreski, demoluje Silnemu całe mieszkanie, a w konsekwencji zamiast amfetaminą jej nozdrza delektują się zupką w proszku. Komiczna i dramatyczna zarazem, bez skrupułów, czasami korzysta z resztek człowieczeństwa, które jej zostały potrafi się szczerze popłakać i wzruszyć podczas wiersza recytowanego przez Andżelę. Szybko jednak wzruszenie ustępuje jej pazerności. Jest sprytna, nieuczciwa, mózg ma wyżarty przez narkotyki, a klocki swojej układanki dobiera tak, by inni poświęcali się dla zdobycia „białej magii dla niej. Najbardziej komiczne miny należą do Bartłomieja Firleta grającego kolegę Silnego, Kacpra. Firlet pojawia się w filmie na krótko, jednak praktycznie przez całą swoją obecność na ekranie ujawnia swój talent komediowy. Ala (Anna Prus), dwudziestolatka uparcie stwarzająca pozory kobiety z zasadami, która nie dostała się na ekonomię z powodu „braku miejsc, stara się trzymać sztywnych granic i być hiperpoprawna pod każdym względem. Czasem wydaje się, że jest sześćdziesięcioletnią babcią z kółka różańcowego uwięzioną w ciele młodej kobiety. Przy bliższym zderzeniu się z jej postacią staje się jasne, że takową pozę przywdziała dla dobra nadopiekuńczych rodziców, zaś powstrzymywanie się od swoich erotycznych pragnień jest dla niej potworną męczarnią. W imaginacji Silnego Alicja przeistacza się w prowadzącą telewizyjny talk-show, emanującą seksapilem prowokatorkę . Podobny motyw talk-showu wizualizującego się w głowie człowieka uzależnionego od substancji psychoaktywnych pojawił się już w amerykańskim filmie „Requiem dla snu. I tu, i tam bohater uzewnętrzniający swoje odczucia i emocje robi wszystko, aby nie ugiąć się pod presją publiczności oceniającej, czy jest wart oglądania. Silny fanatycznie nienawidzi Ruskich i przypisuje im winę za każde swoje niepowodzenie. Kim są Ruscy? To ruska mafia, która trzyma władzę w mieście. Głęboko zakorzeniony w świadomości Polaków antagonizm polsko-rosyjski zostaje w filmie znakomicie zironizowany. Odpustowy Dzień Bez Ruska, w czasie którego Silny, aby odreagować swoje frustracje, „spuszcza łomot przypadkowo spotkanym na festynie ludziom scena ta jest komiczna do granic możliwości (brawa dla kaskaderów i grafików komputerowych!). Do czego doszliśmy, odzyskując wolność? Do nicości, którą wypełniają festyny, koncerty disco polo, wybory miss, przepijanie czasu w knajpkach, obwiniania innych o zło otaczającego świata, permanentne powtarzanie zasłyszanych sloganów i haseł, generalizowanie wszystkiego, co tylko się da, ciągłe narzekanie i niewykorzystywanie swoich umiejętności. Z pewnością nie przyświecają nam już wartości i idee, które towarzyszyły tym, którzy walczyli o wolność dla nas. Zanim Magda odeszła, wyszydziła Silnego przy Ruskich. Ale naprawdę czy tylko mu się to uroiło? Nie wiadomo. Spektakularna scena z bitwą Silnego i Lewego na walkie-talkie (ponownie brawa dla pomysłodawców i grafików!), nieco „Matrixowa, to prztyczek w nos dla komercyjnego kina i reżyserów, którzy z upodobaniem tworzą filmy do znudzenia wulgarne i sensacyjne. Od pewnego momentu sceny w „Wojnie... wprowadzają coraz większy chaos. Załamują się racjonalne, logiczne prawa panujące w świecie Silnego (jeżeli w ogóle takowe kiedykolwiek istniały). Uporczywe wizje, halucynacje i marzenia senne przeplatają się z realnością, a w końcu fikcja zdaje się całkowicie zdominować tok myślenia Silnego człowieka wyniszczonego nie tylko przez narkotyki, ale i panujący system. Widz z zapartym tchem obserwuje scenę, w której dochodzi do konfrontacji naszego blokersa z Masłowską. Pisarka wstukuje w maszynę do pisania zeznania, które okazują się być spisaną historią o wydarzeniach, jakich doświadczył w filmie Silny. To, a przede wszystkim fakt, kiedy bohater dowiaduje się, że tak naprawdę nie istnieje, a jest jedynie postacią wymyśloną przez pisarkę, wyprowadza Silnego z równowagi. Ubliża Masłowskiej, wyzywając ją od wariatek. Następuje zjawiskowa jest scena, w której Masłowska burzy światopogląd Silnego, udowadniając mu, że wszystko, co go otacza, to fikcja (oddaje to metaforyczne burzenie styropianowych ścian). Wówczas dochodzi do odłamania się postaci od autorki i odtąd jej bytowanie to istna stajnia Augiasza. „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną to opowieść o uczuciach, które targają naszymi zachowaniami i decyzjami, o destrukcyjnej mocy nałogów, o zaściankowości oraz o tym, że można osiągnąć sukces, nawet jeżeli daleko nam do ideału. To historia o wewnętrznej walce myśli, o zmierzaniu się ze swoimi wadami i słabościami, a także o tolerancji. Film z całą pewnością przyciągnie do kina intelektualistów - ze względu na kino offowe, jakie robi Żuławski oraz całą rzeszę zwolenników Borysa Szyca. Nie należy pominąć tej produkcji, ponieważ z całą pewnością wyróżnia się ona na tle polskich filmów powstałych w ostatnich latach. Odpowiedź na pytanie: „dlaczego? pozostawiam do indywidualnego przemyślenia, w którym, mam nadzieję, pomoże moja recenzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele i gruszka
Brzydko ci w tej sukience.Tandeta zalatuje i tania dziwka z pod latarni.Dobrze ze nie wyszlas tak na ulice. Co do figury to trudno ocenic bo za wiele nie widac.Widac ze wieszakiem nie jestes i masz na czym siedziec.Nie jest zle. Nie wiem tylko dlaczego sie oburzasz jak ktos cie skrytykuje.Wrzucasz swoje zdjecie na forum publiczne to musisz sie liczyc z tym ze komus sie nie spodobasz i cie zjedzie z gory na dol.Na co liczylas?Ze wszyscy sie tu rozplyna w zachwycie nad toba.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fisia-misia
Bo ona jest nienormalna, to jest tylko internet i po chooj ona robi z siebie jakąś nie wiadomo jak bardzo fajną i mądrą . Gdyby w życiu prywatnym była kimś ,to by tutaj tak nie pisała i nie spędzała tyle czasu ;) a musi się dowartościować i niech spierdala bo jest głupią koorwą , pewnie z Nowej Huty 🖐️ a Ty na pewno jesteś mądrzejsza od niej, moze ją odwiedzimy :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ceza
c.d. Przy bliższym zderzeniu się z jej postacią staje się jasne, że takową pozę przywdziała dla dobra nadopiekuńczych rodziców, zaś powstrzymywanie się od swoich erotycznych pragnień jest dla niej potworną męczarnią. W imaginacji Silnego Alicja przeistacza się w prowadzącą telewizyjny talk-show, emanującą seksapilem prowokatorkę . Podobny motyw talk-showu wizualizującego się w głowie człowieka uzależnionego od substancji psychoaktywnych pojawił się już w amerykańskim filmie „Requiem dla snu. I tu, i tam bohater uzewnętrzniający swoje odczucia i emocje robi wszystko, aby nie ugiąć się pod presją publiczności oceniającej, czy jest wart oglądania. Silny fanatycznie nienawidzi Ruskich i przypisuje im winę za każde swoje niepowodzenie. Kim są Ruscy? To ruska mafia, która trzyma władzę w mieście. Głęboko zakorzeniony w świadomości Polaków antagonizm polsko-rosyjski zostaje w filmie znakomicie zironizowany. Odpustowy Dzień Bez Ruska, w czasie którego Silny, aby odreagować swoje frustracje, „spuszcza łomot przypadkowo spotkanym na festynie ludziom scena ta jest komiczna do granic możliwości (brawa dla kaskaderów i grafików komputerowych!). Do czego doszliśmy, odzyskując wolność? Do nicości, którą wypełniają festyny, koncerty disco polo, wybory miss, przepijanie czasu w knajpkach, obwiniania innych o zło otaczającego świata, permanentne powtarzanie zasłyszanych sloganów i haseł, generalizowanie wszystkiego, co tylko się da, ciągłe narzekanie i niewykorzystywanie swoich umiejętności. Z pewnością nie przyświecają nam już wartości i idee, które towarzyszyły tym, którzy walczyli o wolność dla nas. Zanim Magda odeszła, wyszydziła Silnego przy Ruskich. Ale naprawdę czy tylko mu się to uroiło? Nie wiadomo. Spektakularna scena z bitwą Silnego i Lewego na walkie-talkie (ponownie brawa dla pomysłodawców i grafików!), nieco „Matrixowa, to prztyczek w nos dla komercyjnego kina i reżyserów, którzy z upodobaniem tworzą filmy do znudzenia wulgarne i sensacyjne. Od pewnego momentu sceny w „Wojnie... wprowadzają coraz większy chaos. Załamują się racjonalne, logiczne prawa panujące w świecie Silnego (jeżeli w ogóle takowe kiedykolwiek istniały). Uporczywe wizje, halucynacje i marzenia senne przeplatają się z realnością, a w końcu fikcja zdaje się całkowicie zdominować tok myślenia Silnego człowieka wyniszczonego nie tylko przez narkotyki, ale i panujący system. Widz z zapartym tchem obserwuje scenę, w której dochodzi do konfrontacji naszego blokersa z Masłowską. Pisarka wstukuje w maszynę do pisania zeznania, które okazują się być spisaną historią o wydarzeniach, jakich doświadczył w filmie Silny. To, a przede wszystkim fakt, kiedy bohater dowiaduje się, że tak naprawdę nie istnieje, a jest jedynie postacią wymyśloną przez pisarkę, wyprowadza Silnego z równowagi. Ubliża Masłowskiej, wyzywając ją od wariatek. Następuje zjawiskowa jest scena, w której Masłowska burzy światopogląd Silnego, udowadniając mu, że wszystko, co go otacza, to fikcja (oddaje to metaforyczne burzenie styropianowych ścian). Wówczas dochodzi do odłamania się postaci od autorki i odtąd jej bytowanie to istna stajnia Augiasza. „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną to opowieść o uczuciach, które targają naszymi zachowaniami i decyzjami, o destrukcyjnej mocy nałogów, o zaściankowości oraz o tym, że można osiągnąć sukces, nawet jeżeli daleko nam do ideału. To historia o wewnętrznej walce myśli, o zmierzaniu się ze swoimi wadami i słabościami, a także o tolerancji. Film z całą pewnością przyciągnie do kina intelektualistów - ze względu na kino offowe, jakie robi Żuławski oraz całą rzeszę zwolenników Borysa Szyca. Nie należy pominąć tej produkcji, ponieważ z całą pewnością wyróżnia się ona na tle polskich filmów powstałych w ostatnich latach. Odpowiedź na pytanie: „dlaczego? pozostawiam do indywidualnego przemyślenia, w którym, mam nadzieję, pomoże moja recenzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele i gruszka
Jessssuuuuu Ceza a co ty chcesz udowodnic ta recezja?O rany,nie wygladalo na to ze jestes az tak pusta!Myslisz ze ktos to wogole przeczyta a jak juz przeczyta to co?Stwierdzi ze ma do czynienia z bardzo madra osoba bo napisala recenzje z filmu?Jestes zadufana w sobie jak cholera.Musisz byc pusta jak banka mydlana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ceza
Nie jestem zadufana, w sobie. Trufla oceniła mnie bardzo powierzchownie, nazywając mnie głupią, a jestem po prostu ciekawa, czy wysławia się chociaż w połowie tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ceza
Nie napisałam jednej recenzji, moją pasją na studiach było chodzenie do kina i pisanie recenzji! Zajmowałam się też rapem. Uczę się języków obcych. Nie mam na celu krzywdzenia i poniżania innych. Ale oczywiście internetowy kozak musi cię pocisnąć, że jesteś głupia, nic o tobie nie wiedząc! Ogarnijcie się ludzie i nie oceniajcie po wyglądzie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×