Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nareszcie mam jasność

Punkt zwrotny w moim zyciu! już wiem dlaczego jestem sama

Polecane posty

Gość nowy dzień a ja
ja nie mówię, ze on ma być dla mnie idealny i wymagam idealnego świata, ja mówię, ze generalnie wszyscy ludzie mnie męczą :-( i cięzko mi sie emocjonalnie do kogoś zbliżyć, więć starałam sie tgeo nie robić, bo pamiętam kazdy ból który kiedyś zadali mi najbliżsi i nie chce juz tego, wolę swoją bezpieczną samotność.Bycie z ludźmi to to jest naprawdę takie fizyczne i psychiczne zmęcznie dla mnie, męczy mnie to tak bardzo, z etrace energię życiową i popadam w depresję, zupełnie tak samo jak inni , kiedy sa sami. Ja do zycia do oddechu potrzebuję mieć pustkę wokół siebie, bo wtedy czuję sie silna :-( Tyle lat zajęcło mi, aby to w końcu zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to gratulujęęęęęę
:D ja już tez wiem co źle robilem w życiu i nie zamierzam robić znowu tych samych błędów. To piątka 🖐️ za nowe podejście do życia niezaleznie od dziedziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
ja naprawdę poczułam ulgę,z e w końcu wiem, ze wkońcu potrafię słowami określić samą siebie, to jaka jestem dziwna. Przez lata męczyłam się, bo nie wiedziałam co mi jest, dzisiaj juz wiem i przynajmniej będe wiedziała jak dalej kierowac swoim zyciem, zeby nie ranic niepotrzebnie siebie i innych. Nie przeraża mnei to, ze już nigdy nikogo się spotkam, mam taką nadzieję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sorry, ale zdajesz
wszystko zalezy od tego, czy naprawde dobrze Ci samej, czy po prostu uciekasz od trudnych spraw. jelsi rzeczywiscie jestes szczesliwa, gdy jestem komletnie sama, to fajnie, ale jesli po prostu to dla Ciebie mniejsze zlo, ale tak naprawde chcialabys z kims byc, to juz gorzej. trzeba nad soba pracowac, ale zyj, tak jak lubisz, masz 1 zycie. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko -szukaj pomocy
Ja miałam i jeszcze w sporym stopniu mam takie tendencje do izolacji jak Ty. Jednak poznałam pewnego chłopaka, któremu bardzo na mnie zależało i widziałam jak się dla mnie stara, jak się o mnie troszczy gdy byłam w szpitalu... To mnie tak wzruszało, że stał się dla mnie ważny, ale mimo wszystko trzymałam go na dystans i nie chciałam w żaden sposób się deklarować. Z drugiej strony widziałam, że jest prawie idealnym kandydatem i sporo dziewczyn, w tym nawet moich bliskich kumpel zabiega o niego. Dopiero wtedy zrozumiałam, że czułabym wielki żal do siebie jeśli pozwoliłabym mu odejść. Długo mi zajęło zanim odważyłam się z nim być i otworzyć swoje serce, zaufać. 7 lat byłam sama z wyboru mimo że wieeelu się kręciło wokół mnie. Miałam blokadę na facetów, wszędzie widziałam cwaniaków-egoistów którzy tylko chcą się pobawić kobietą. Udawałam trudną do zdobycia, a tak naprawdę bałam się strasznie zranienia, odrzucenia jak odkryją jaka jestem na prawdę, jaka słaba i delikatna. Powiem Ci co mi pomogło, Tobie też na pewno by pomogło -terapia z psychoterapeutą -super babką :) Jestem niestety DDA i DDD z rodziny "z problemami alkoholowymi i despotyzmem ojca", więc moja droga do normalności jest długa, trwa 2,5 roku ale jeszcze musi potrwać. Mimo wszystko uważam, że KAŻDY człowiek powinien przejść jakąś terapię, bo tam poznajemy samych siebie, swoje motywacje, błędy, wady i pracujemy nad nimi. To BARDZO ROZWIJA człowieka. Wielu moich znajomych było samotnych, zdołowanych i dzięki np. grupie wsparcia dla dda wyszli z tego i są w związkach. A ci, którzy twierdzili, że są zdrowi i normalni, kpili z terapii, a teraz nadal popełniają te same błędy i nawet cofają się w rozwoju przekonani, że nie potrzebują rad ani pomocy. Widzę, że Ty też masz niezłe poranienia i jak nie zgłosisz się do fachowca, to możesz się kisić w tych blokadach do końca życia. Miałas ostrego ojca albo ktoś Cię źle traktował w rodzinie? Skąd masz taki lęk przed ludźmi? Z tego naprawdę na się wyjść, ale nie samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr psychiatra z Kafetełe
diagnoza: borderline, dzieciństwo z kłócącymi sie rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
wszystko zalezy od tego, czy naprawde dobrze Ci samej, czy po prostu uciekasz od trudnych spraw. jelsi rzeczywiscie jestes szczesliwa, gdy jestem komletnie sama, to fajnie, ale jesli po prostu to dla Ciebie mniejsze zlo, ale tak naprawde chcialabys z kims byc, to juz gorzej. naprawde najlepiej czuje sie sama. Ja jak poznałam tego faceta to wydawał się dla mnie idealny, co powodowało we mnie lęk, ze kiedyś moglibyśmy być razem. Czułam przerażenie na mysl o związku mimo, ze strasznie pragnęłam aby mnie przytulił. Strasznie to było męczące dla mnie od samego początku naszego poznania, z jednej strony chciałabym być z nim blisko, widzieć jego pożądanie, ale z drugiej strony na samą myśl o wspólnym życiu, kompromiasach, problemach itp. wszystkeigo mi się odechciewało i było to uczcie silniejsze od tego do neigo. Ja po rpostu czuję, ze żyję tylko w samotności, poza samotnoscią jestem spięta,zdenerwowana mimo usmiechu, wyczekuję końća spotkania itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
"Autorko -szukaj pomocy "dziekuje za Twój wpis, ale terapia grupowa...hmm to chyba nie dla mnie, nie umiem funkcjonowac w grupie, z pewnoscią nie otworzyłabym się tam, a tylko czułabym się spięta itp. Moje dzieciństwo nie było tragi8czne, ale pierwsza moja myśl o dzieciństwie to picie ojca :-O jego zpita morda,awantury, stres Mamy i jej łzy :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaa jasnee
Kolejna laska, która sama sobie bariery wstawia, sama się ogranicza, sama sobie buduje swój własny wyimaginowany świat. Przykład z brzegu -> skąd wiesz, że nie umiałabyś się otworzyć w takiej grupie terapeutycznej skoro nigdy na takiej nie byłaś :D, a poza tym właśnie po to to jest, żeby się otworzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
chyba znam siebie lepiej niz ty mnie, nie? :-O nie otworzyłabym się, bo nie otwieram sie przed nikim, nawet przed mamą, więc mnie nie oceniaj człowieku bo nic o mnie nie wiesz :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rada radzie nierówna
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Autorkii
To już wiemy, że jesteś też DDA. Jeśli boisz się terapii grupowej, to poszukaj terapii indywidualnej w ramach NFZu, poszukaj w swoim mieście, pełno teraz tego. Ja zaczynałam od grupy wsparcia dla DDA na Śląsku, tam jest luźna atmosfera, nie trzeba mówić, jeśli się nie chce :) to nie jest terapia. Tam po prostu poznajesz ludzi, którzy mieli tak samo jak Ty, dowiadujesz się wiele na ich przykładzie -mnie to bardzo wiele nauczyło. Dzięki temu odważyłam się na terapię dla DDA dla 6 osób. Potem na terapię dla osób z nerwicami i depresjami, bardzo mi to oczy otworzyło. Proszę, nie stój w miejscu, szukaj pomocy, samo Ci nie przejdzie. Ja probowałam sama sobie pomóc (i "straciłam" na tym sporo lat), ale nawet chirurg sam siebie nie zoperuje a co dopiero my... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Autorkii -szukaj pomocy
To ja pisałam 2 poprzednie posty. Powiem tak, mnie było też bardzo ciężko przyjść na grupę wsparcia, ba! nawet zadzwonić się bałam i obie z kumpelą tak się spierałyśmy by ta druga zadzwoniła :) Strasznie się bałam tam przyjść, ale byłam już całkiem wykończona sytuacją w domu i sama sobą, swoimi lękami i szkodzeniem sobie, że zmusiłam się by szukać pomocy. Tam może być trochę osób, ale nie musisz o sobie opowiadać jak nie chcesz, jest zasada, że nikt nikogo nie może oceniać ani zmuszać do wypowiedzi. Jedynie to możesz powiedzieć jak masz na imię, skąd jesteś. Dasz radę! jak ja to przeżyłam, to Ty tym bardziej. Ja naprawdę byłam w strasznym stanie, nawet terapeutów przerażałam swoim zachowaniem katatonicznym i poczuciem wartości poniżej podłogi, byłam ciągle skulona jak zbity pies, głowa w dół, strasznie wyglądałam i nie umiałam mówić.... ale słuchałam co mówili inni i byłam zaskoczona, że tyle osób miało taką przeszłość jak ja i wcale nie jestem jakimś UFO jak myślałam wcześniej. Znalazłam bardzo wartościowych znajomych i przyjaciół, oczywiście nie od razu, ale teraz wiem, że są mi bliźsi niż moja własna rodzina.... było ich sporo niedawno na pogrzebie mojej mamy, aż moja dalsza rodzina (bo bliskiej już nie mam) się dziwiła, że mam tylu znajomych ;) Spotykamy się poza grupą, wspieramy się, nawet znalazłam tam swojego chłopaka, z którym jestem 2 lata (jak na DDA to nieźle, bo mamy wielki problem z relacjami, a większość DDA to single). Jednak oboje się terapiujemy i tylko dzięki temu jesteśmy w stanie utrzymywać związek. A chłopak to była ostatnia "rzecz" jakiej ja dla siebie pragnęłam, jednak Bóg wiedział lepiej co dla mnie dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie przegladam
ten watek i jedno mi przychodzi na myśl - czy kobieta koniecznie MUSi z kimś być? Nie może mieć czasu w którym lepiej się czuje sama albo nie ma ochoty nikogo szukać? czy musi to być akurat skutkiem jakichś wielkich traum z dzieciństwa czy młodości i siłą trzeba ją zatargac na jakąś terapię??? I w końcu co resztę ludzkości obchodzi czy ona w danej chwili ma czy nie ma kogoś? ja na przykład nie mam typowego syndromu DDA, nigdy nie miałam problemu z poczuciem wartości, a na związki chwilowo mam wyjebane, jak facet się przpiernicza (co często się zdarza) to go spławiam i jest to wyłącznie moja sprawa a jak ktoś się interesuje cudzym życiem, to niech łaskawie zrobi wypad i żebym nie musiała tego napisać dosadniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lazy girl 88888
mam ten sam problem.. a właściwie czy to jest problem ? taka nasza uroda i już :) wszelkie relacje z ludźmi-zwłaszcza z facetami-powodują że tracę siebie-wpadam w doły,zmieniam się , robię rzeczy których bym sie po sobie nie spodziewałą-z powodu braku zaufania-kontrolowanie, wyrzuty, kłótnie poznalam teraz super faceta mieszkam u niego ale z góry wiem ze nie wyjdzie bo mimo że jest wspaniały to chce czy nie chce robi za duży bałagan w mojej głowie... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziewczyn powyżej, Lazy G.
Spoko dziewczyny, ja rozumiem, że jesli ktoś nie chce się zmieniać i nie widzi problemu, to nic na siłę, nikt Was nie będzie zmuszał :) Na tym to wszystko polega, że trzeba SAMEMU CHCIEĆ nad sobą popracować. Tak jak alkoholika nie da się zmusić do leczenia, jak sam nie jest przekonany, że chce zmienić swoje życie. Niektórym wygodniej w bagnie, bo jest swoje własne, znajome i komfortowe, nie trzeba się starać nic zmieniać. Ale musicie się same zastanowić, czy aby Wasze "odpychanie" facetów, niezależność nie wynika z czegoś więcej niż tylko decyzji. Czy to np. nie aby unoszenie się dumą:" ach jaka ja jestem niezalezna, żaden facet mi nie będzie mówił co mam robić, nikogo nie potrzebuję, mam na nich wyjechane!" Takie podejście od razu wskazuje, że ktoś próbuje siebie sam przekonać, ucieka od czegoś. To jest TYLKO WASZE ŻYCIE i tylko Wy poniesiecie konsekwencje swoich decyzji w przyszłości. Czasem warto się chociaż zastanowić w pokorze nad sobą i nad tym, co mówią Wam ludzie z jakimś doświadczeniem w tych sprawach, tylko tyle. Przecież gra toczy się o Waszą przyszłość. Chodzi o to, żeby po prostu w przyszłości czegoś nie żałować.... że samemu sobie się nie pomogło np. Ja na początku byłam strasznie anty do związków, do tego jeszcze kiedyś sparzyłam się i stałam się okropnie niezależną feministką. Do tego stopnia, że (dopiero teraz to zauważyłam, po latach), że to zlewanie facetów i nieszanowanie ich było jakby moją zemstą na rodzaju męskim za to, że ojciec mnie źle traktował, nieszanował kobiet i wyzywał je od ... a koledzy w szkole znęcali się nade mną psychicznie. Wtedy miałam takie postanowienie (poświadome), że zemszczę się na facetach i NIKOGO do siebie nie dopuszczę!! Miałam naprawdę sporo kolegów, wielu o mnie bardzo zabiegało, a ja ich zlewałam, lekceważyłam albo ucinałam kontakty. Dopiero po latach za 30-tym czy którymś razem zorientowałam się, że to jest jakieś dziwne zachowanie z mojej strony. Przerażały mnie te moje reakcje. Obserwowałam ludzi z normalnych domów i widziałam duży rozdźwięk między nami, czytałam też sporo o psychologii człowieka. Normalny człowiek w jakiś tam sposób szuka miłości, chce być kochany, nie ucieka przed tym. Tylko człowiek który widział lub doświadczył jakichś dużych zranień lub złych wzorców ucieka od miłości, która tak naprawdę jest ważna by rozwijać swoje człowieczeństwo. I nie chodzi mi tu o to, że koniecznie trzeba mieć faceta, ale o jakieś głebokie relacje z ludźmi, z dziećmi itp. Chodzi o to, żeby mieć otwarte serce na innych ludzi (nie mówię że na wszystkich). Ale jeśli człowiek się zamyka na głębsze relacje z kimkolwiek to TO JEST PROBLEM !!! Człowiek różnie się broni przed prawdą o sobie i wcale się nie dziwię. Jest taka taktyka WYPARCIA i zaprzeczenia, że nie ma żadnego problemu tylko to jest mój wybór. Tak naprawdę mało kto naprawdę siebie zna, a "serce jest podobne do przepaści", jest bardzo skomplikowane. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, co nami kieruje, bo to jest podświadome. Dopiero po SZCZEREJ analizie z kimś obiektywnym wychodzą prawdziwe motywacje człowieka. Można się nieźle zdziwić, bardzo! Ja też się bardzo zdziwiłam, że tak mało siebie znałam, a znałam tylko wygodne maski, by nie widzieć prawdy, bo prawda bywa bolesna... Z resztą ja kiedyś "lubiałam samotność" i wkurzali mnie ludzie, którzy mówili, że trzeba z kimś być. Nie rozumiałam ich podejścia, bo mi facet ani bliscy nie byli do niczego potrzebni, tylko kojarzyli mi się z problemami i brakiem wolności. Myślę jednak, że jak człowiek już jest trochę starszy, to zaczyna mu po prostu czegoś brakować, czuje jakąś pustkę. Ja np. myślałam, że będę po prostu samotna i będę żyła z rodzicami i bratem do końca życia i umrę singlem, nie czułam potrzeby być z nikim. Później zmarł tato, potem mama, teraz mam tylko brata, który ma 40 lat i nigdy (chyba) nie miał dziewczyny, jest sam jak palec. Dopiero jak mama zmarła zaczął odczuwać jakąś samotność, ale teraz już bałby się coś zmieniać w swoim życiu. Nie mówiąć już o tym, że został tak poraniony przez ojca, że WYPARŁ gdzieś w podświadomości taką możliwość by z kimś być. To mu się źle kojarzy. Ja też tak miałam i nadal zmagam się z tym.... Nie musicie się ze mną w pełni zgadzać, ale chociaż spróbujcie się nad tym zastanowić... dla włąsnego dobra. I tak Was nie znam, więc w sumie powinno mi to być obojętne, ale jakoś tak chciałabym Was ochronić przed czymś, czego możecie za wiele lat żałować. (Aha, oczywiście nie ma co na siłę kogoś szukać, ale chodzi o to, by całkiem się nie zacinać, że nigdy... Wyobraźcie sobie swoje życie za 10, 20 lat, co widzicie?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie przegladam
a skąd wiesz ty idiotko, czy ktoś, a nawet paru ktosi mnie nie kocha, co??? i że nie mam otwartego serca na ludzi? tak się składa, że akurat mam. I wypraszam sobie, chwilowa samotność to nie jest bycie w bagnie. Bycie w bagnie to na przykład prostytucja, którą jedna z was na tym forum tutaj uporczywie głosi. Chyba powinnaś mnie przeprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama sama sama
a co jest przepaszam złego w prostytucji???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie przegladam
ty serio zadajesz takie durne pytanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama sama sama
taaknie wiedze w tym nic zlego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
Nie rozumiałam ich podejścia, bo mi facet ani bliscy nie byli do niczego potrzebni, tylko kojarzyli mi się z problemami i brakiem wolności. ja mam dokładnie tak samo. Ale ie licze na to, ze ktoś bedzie przy mnie. od 19.roku życia mieszkam sama i tylko takie życie kojarzy mi się z bezpieczeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Autorki i do miłej pani
Mogłabym Cię przeprosić, jakbyś się nie unosiła. Dlaczego na mnie krzyczysz? skąd w Tobie tyle agresji? jakiś masz problem z akceptowaniem tego, że inni nie muszą myśleć tak jak Ty? Tak jak i Ty mam prawo wyrazić swoje poglądy, nie możesz mi tego zabronić. Po co się zaraz unosić? Poza tym pisałam ogólnie, nie tylko do Ciebie, (z doświadczenia swojego i wielu osób), więc proszę o szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do - Tak sobie przeglądam
Masz otwarte serce na innych ludzi, a wyzywasz ich od idiotów? W ten sposób sama sobie zaprzeczyłaś, dlaczego ziejesz jadem? To ma potwierdzać to, że nie masz ze sobą żadnych problemów? Nie jesteś jedyną osobą do której pisałam, skoncentrowałam się bardziej na pisaniu do Lady G. a nie do Ciebie. Przynajmniej ona traktuje rozmówców z szacunkiem i ich nie wyzywa. Nigdzie nie pisałam, że na siłę trzeba z kimś być, sama sobie to dopowiedziałaś. Nigdzie też nie zwracałam się do Ciebie, że nie masz adoratorów. Też proszę byś mnie przeprosiła :) Ja Ciebie nie obrażałam. Mimo wszystko rozumiem Twoją ostrą reakcję, ale wolałabym byśmy się obie zrozumiały a nie walczyły. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z DDA zawsze sa problemy
wiem po takich rodzinach i nie tylko ehhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
no jestem DDA :-( dajcie spokój dziewczyny z tymi kłótniami naprawdę, nawet nie wiem o co się kłócicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowy dzień a ja
A wczoraj mój przyszły-niedoszły powiedział: "denerwujesz mnie jak tak mówisz" i to sprawiło, ze odechciało mi się wszystkeigo dziewczyny, jak sie do tego odniesiecie? Pisałam o tym na początku tematu, bo od tego zaczęła sie cała lawina. Mam żal do neigo, bo wieział,z ę jestem skryta, nieufna, zdobywał moje zaufanie, zachęcał do zwierzeń, a potem rzucił tekstem, zę go denerwuję i sie użalam nad sobą (a nigdy się nie użalałam :-O ). Czy wy byście to olały, czy ja przesadzam, a moze moim zachowaniem dysktuje do DDA? Sama juz nei wiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd wiadomo ze zdradził
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko...
ile masz lat? bo wydajesz się bardzo młoda... i bardzo niepewna siebie... A ten Twój wybranek jest z "normalnego" domu? i ile ma lat? Większość facetów (niestety) lubi pewne siebie dziewczyny, takie które znają swoją wartość i trzeba o nie walczyć, a jak widzą, że dziewczyna źle sama siebie ocenia i nie widzi w sobie wartości, to oni też zaczynają ją tak postrzegać. Widzą ją potem jak ofiarę, której się nie zdobywa, no i nie czują potrzeby by o nią walczyć. Tak jest przynajmniej na początku znajomości. No co prawda, prawdziwie kochający facet zaakceptuje to, że czasem kobieta może mieć gorszy czas, bo takie jest życie i będzie ją wspierał. Ale jak facet nie jest dojrzały i chce tylko by było miło, to przy pierwszych problemach czy nieporozumieniach, może dać sobie spokój. Za wszelką cenę nie można walczyć o faceta, bo to nie kobieta powinna się podawać na tacy zdobywcy. Po co Ci chłopak przy którym nie możesz nigdy okazać słabości i na którego nie można liczyć w trudzie? Chyba za bardzo się od niego uzależniłaś. Ma on jakieś wady w ogóle? bo chyba Ty widzisz w nim ideał (a nie ma ideałów!) Wiesz jakie on w ogóle lubi dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko...
ile masz lat? bo wydajesz się bardzo młoda... i bardzo niepewna siebie... A ten Twój wybranek jest z "normalnego" domu? i ile ma lat? Większość facetów (niestety) lubi pewne siebie dziewczyny, takie które znają swoją wartość i trzeba o nie walczyć, a jak widzą, że dziewczyna źle sama siebie ocenia i nie widzi w sobie wartości, to oni też zaczynają ją tak postrzegać. Widzą ją potem jak ofiarę, której się nie zdobywa, no i nie czują potrzeby by o nią walczyć. Tak jest przynajmniej na początku znajomości. No co prawda, prawdziwie kochający facet zaakceptuje to, że czasem kobieta może mieć gorszy czas, bo takie jest życie i będzie ją wspierał. Ale jak facet nie jest dojrzały i chce tylko by było miło, to przy pierwszych problemach czy nieporozumieniach, może dać sobie spokój. Za wszelką cenę nie można walczyć o faceta, bo to nie kobieta powinna się podawać na tacy zdobywcy. Po co Ci chłopak przy którym nie możesz nigdy okazać słabości i na którego nie można liczyć w trudzie? Chyba za bardzo się od niego uzależniłaś. Ma on jakieś wady w ogóle? bo chyba Ty widzisz w nim ideał (a nie ma ideałów!) Wiesz jakie on w ogóle lubi dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko...
możesz powtórzyć swoje 2 ostatnie zdania? bo nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×