Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość xperia

mam chłopaka, zakochałam się w innym

Polecane posty

Gość xperia

Mam stanowczy problem. Od 2lat jestem w związku z pewnym chłopakiem, którego kocham. Jednak od pewnego czasu zaczął mi się podobać jeden znajomy [nasz wspólny znajomy]. doszło do tego, że całowałam się z tym nowym, rozstałam się z tym starym, jednak po kilku dniach uświadomiłam sobie, że to był błąd i robiłam wszystko by odzyskać tego starego. Poniekąd udało się, znowu zachowujemy się jak para. Sądziłam, że temat tego nowego chłopaka mam już za sobą, jednak to znowu powraca. ten nowy doskonale wie, jak wygląda sytuacja, wciąż ma nadzieję, że to jego wybiorę, mimo, że już raz go wybrałam, ale stwierdziłam, że to był błąd. Nie wiem co mam robić, boję się że znowu ich skrzywdzę, chociaż to nieuniknione...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torcik z malinką
Dziewczyno, nie popełniaj tego schematycznego błędu!! Nie tylko ty miałaś taki problem, niejedna źle wybrała... Nowy chłopak kusi, ale jesteś w związku z chłopakiem którego kochasz, znasz, jest ci dobrze... A ten nowy? chce odbić zajętą dziewczynę? Odbije kiedyś do innej. Ogarnij się i jeśli nie czujesz się szczęśliwa ze swoim facetem rozstań się z nim albo w ogóle zapomnij o tamtym. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko. Przechodziłam przez to. Wiesz jak to się skończyło? Przez swoje niezzdecydowanie i granie na 2 fronty straciłam obydwu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xperia
nie boję się, że stracę ich obu. chodzi o to, że mam naprawdę wielki problem. bo muszę któregoś wybrać. ten stary kocha mnie i z trudem mu przyszło wybaczyć mi zdradę, ale wybaczył. ja sądziłam, że tylko jego chcę, tylko jego kocham i było dobrze prze kilka dni, póki nie zobaczyłam tamtego. i zaczęłam na niego znowu patrzeć i widziałam,że on też na mnie patrzy. na domiar złego, mój stary chłopak i ten nowy są dobrymi kumplami, a raczej byli. ponadto wszysy mamy wspólnych znajomych... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torcik z malinką
Ile macie lat? To ma znaczenie, gdyż 16-18 latkowie patrzą na to z innej perspektywy niż ludzie np. 25-letni. Uważaj z tą zdradą- ona nie scementuje waszego związku. Teraz mógł ci wybaczyć, ale nie zapomni nigdy i gdy on np. zawini czy będzie flirtował z jakąś dziewczyną to ci to wypomni i nie będzie się czuł dokońca winny. Może nawet lepiej żebyś zakońćzyła ten związek, zwłaszcza gdy jesteś młodziutka. Młodzi ludzie rzadko kiedy potrafią stworzyć związek na dorbych fundamentach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torcik z malinką
Chyba do końca go nie kochasz, albo może ci się tak wydawać, bo gdy się kogoś kocha to się nie odlatuje na widok innego. Zwłaszcza gdy się jest dopiero 2 lata w związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaa luska
A co to jest "stanowczy problem" ? Z pisowni i ppdejscia do zycia stawiam, ze jestrscie nastolatkami.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xperia
ja mam 19lat, on 20. Jest mega porządnym facetem. Wiem, że on mnie nie zdradził i niegdy tego nie zrobi. po prostu to wiem. i nie rozumiem siebie. nie wiem dlaczego tak się zaczęło dziać, ale się stało. Trochę boję się podjąć decyzję ze względu na naszych znajomych, na to co powiedzą, na moich rodziców, bo go dobrze znają i lubią... nie wiem co mam robić.. i trochę jestem jak pies ogrodnika - boję się myśli, że mogę go zobaczyc z inną , kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Torcik z malinką
Hah, też tak miałam. Może i cię nie zdradzi, ale pewnego dnia będzie miał dość i sobie pójdzie a ty i tak będziesz musiała się pogodzić z tym że go już nie będzie. Ogarnij się, masz już 19 lat (idziesz na studia?) powinnaś rozróżnić miłość od fascynacji i zauroczenia do kolegi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xperia
ja sama nie wiem co czuję... i to jest mój wielki problem. nie chcę nikogo zranić, mimo że wiem, że i tak któregoś to czeka.. Jeśli wybiorę tego starego to na każdej wspólnej imprezie będę się czuła źle, że 2razy dałam nadzieję, temu nowemu i go olałam. z 2 strony jak wybiorę nowego to nie będę mogła na niego patrzeć i sama juz nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnego razu wybrałam się na imprezę ze znajomymi i tam był on, nasz wspólny znajomy. Mojego tam nie było, bo się pokłóciliśmy. Więc z braku laku poszłam bawić się z tamtym i wyszło tak, że się pocałowaliśmy. Dodam, że nie był to do końca przypadek, że bawiłam się właśnie z nim, bo zawsze mi się podobał ale nigdy nie patrzyłam na niego w TAKI sposób. Oczywiście mój o wszystkim się dowiedział, była wielka afera, przez tydzień nie odzywał się do mnie ale mi wybaczył. I niby wszystko było ok ale w pewnym momencie musiałam przyznać sama przed sobą, że tęsknię za tamtym. Mam z nim kontakt, kilka razy się spotkaliśmy. Po jakimś czasie przyznał, że się zakochał, co też mnie dziwi, bo mimo iż uważam się za atrakcyjną, to przyznaję, że on jest naprawdę bardzo fajniutki, i mógłby mieć naprawdę niejedną dziewczynę. W dodatku jest ode mnie młodszy. Jestem w takiej dupie, że szkoda gadać :////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A na dodatek mam małe Dziecko, więc czuję wyrzuty sumienia najbardziej wobec Synka :///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xperia
no to mamy taki sam problem, tylko ja nie mam dziecka. Ja najbardziej boję się reakcji innych na to. Tak jak już pisałam, boję się ich skrzywdzić, chociaż wiem, że zabrnęłam w to tak daleko, że coś muszę zrobić... Najchętniej chciałabym mieć ciastko i zjeść ciastko, ale wiem doskonale, że tak się nie da i że to bardzo egoistyczne podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja najbardziej boję się skrzywdzić ojca mojego Synka, bo wiadomo, że gdybym odeszła to zabrałabym też dziecko. Mam wyrzuty sumienia, mimo że nasz czteroletni związek jest daleki od idealnego a mój ma też swoje za uszami. Zastanawiam się czy warto rozbijać rodzinę, czy mam do tego prawo?? Nie mam. I nie potrafię myśleć ttylko o sobie. Więc oszukuję mojego faceta i mentalnie już jestem z tamtym. Myślę o nim cały czas :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xperia
ja też często łapię się na tym, że myślę o tym 2 częściej niż o moim facecie. tylko nienawidzę krzywdzić ludzi i w tej całej sytuacji siebie stawiam na ostatnim miejscu, myśląc który wybór skrzywdzi kogo mniej - zapominając o tym co ja czuję,,, a sama nie wiem co czuję.. :( ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kardamonkaa
odświeżam temat, bo coś we mnie umiera. ze swoim facetem jestem 1,5 roku. wszystko dla niego zostawłam, pracę, życie w innym mieście, wszystkie kontakty z płcią przeciwną zerwałam. po 3 miesiacach związku zamieszkalismy razem i tak jest do tej pory. jednak po jakimś czasie odkryłam, że mój facet nie był ze mną szczery od poczatku związku, udawał, że jest singlem, co więcej - po pół roku też pisał z jakąś dziewczyną, usuwał wiadomości od niej i te, które on jej wysłał. nakryłam go, przeprosił. nigdy go nie zdradziłam, nie zrobiłam krzywdy, nawet nie pomyślałam o innym facecie. nie wychodzę z domu, nie spotykam się ze znajomymi, pozwoliłam się traktować jak jego własność, bo sądziłam, że to doceni i będzie to działało w obie strony. ale tak nie jest. on jest bardzo niesłowny, często obiecywał, że przyjedzie do mnie (kiedy bylismy w domach rodzinnych - 7 km od siebie) i rzekomo zapominał. robił rzeczy, których mi definitywnie zabronił. przepłakałam niejedną noc, patrzyłam jak śpi i chciałam odejść zanim wstanie. od pół roku nie uprawiamy seksu. to nie jest facet, w którym się zakochałam. ponad to mamy zupełnie odrębne zdania w kwestii zakładania rodziny. ja chcę dzieci i chcę być żoną (w rolę wchodzi tylko ślub cywilny - oboje nie jesteśmy wierzący), mój partner nie chce żony i dzieci - wręcz zrobił mi awanturę po aluzji, której się dopuściłam. przed odejściem zatrzymuje mnie jedna rzecz - za jego namową wróciłam do studiowania. studiuję dziennie i mam bardzo dobre wyniki. jednak mieszkanie, w którym mieszkamy opłacają jego rodzice, nie jestem pewna czy moich rodziców byłoby stać chociażby na opłacanie pokoju w akademiku dla mnie. nie chce rzucić szkoły i nie chcę zawodzić rodziny, bo robię to w 80% dla nich. nie interesują mnie pieniądze mojego faceta, nie obchodzi mnie samochód - jedzenie i chemię dla nas dwojga kupuję sama, do szkoły jeżdżę przeważnie autobusem. wracając do sedna - pracując w sklepie w rodzinnym mieście ujrzałam swojego przyszłego męża (tak go nazwałam w swojej głowie). przykro mi trochę, że nie poznałam go w sposób taki, w jaki lubiłam poznawać kiedyś facetów - najpierw rozmowa - chociażby gdzieś w internecie - później spotkanie (wolę taki sposób, bo nie czuję się do końca atrakcyjna, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny, wolę imponować intelektem). JEDNAK tym razem było inaczej. zobaczyłam go, z miejsca się zakoc**jąc (tak, teraz wiem co to miłość od pierwszego wejrzenia). nie potrafiłam wydusić słowa, wszystko wypadało mi z rąk i miałam problem ze sprawnym obsłużeniem go jako klienta sklepu. nie mogłam spojrzeć mu w oczy, nie mogłam przestać się uśmiechać - zawstydził mnie tak bardzo. on tylko patrzył na mnie z szerokim uśmiechem. od tego dnia wypatrywałam go codziennie i - dzięki bogu - przyszedł znów. moje serce waliło jak szalone, chciałam płakać i śmiać się jednocześnie, chciałam podejść do niego i go pocałować - dokładnie to chciałam zrobić. zamieniliśmy kilka słów, ale nie potrafiłam sklecić poprawnie zdania. oszalałam na jego punkcie. koleżankom w pracy powiedziałam, że on właśnie będzie moim przyszłym mężem - tylko on jeszcze o tym nie wie. chciałabym z nim porozmawiać dłużej, przekonać się czy moje założenie o jego atrakcyjności intelektualnej bedzie słuszne (facet musi być inteligentny. musi i koniec.). problem jest teraz taki, że z moim zaborczym partnerem nie ma mowy o prywatności (inwigilacja telefonu, komputera, wszystkich portali - 24/7), więc nie mogę z nim pisać. nie mogę też się z nim spotkać, bo nie mogę od tak nagle zacząć wychodzić z domu - nigdy tego nie robiłam... już od dawna nie chcę być w tym związku, w którym jestem. ale boję się zostać sama. mój facet się nie zmieni, nie zmieni zdania co do swojej przyszłości, co powtarza mi niemal codziennie, raniąc mnie przy tym za każdym razem, ale ja już nauczyłam się milczeć. jestem przerażona. mam wrażenie, że moje problemy z facetami są wynikiem zaburzonych relacji z ojcem - pozwoliłam się zniżyć do poziomu szmaty, pozwoliłam się stłamsić, tak jak wiele lat temu zrobiła to moja mama. wiem, że piszę bez składu i ładu, będę wdzięczna, jeśli ktokolwiek to przeczyta i napisze co myśli. nikomu tego nie opowiadałam, bo nie mam znajomych, przyjaciół. siostrze czy mamie nie mogę o tym opowiedzieć, bo nie chcę, żeby wiedziały, że u mnie nie jest ok. nie chcę żyć z nim, a boję się bez niego. nowe zauroczenie dodaje mi skrzydeł, ale jeśli nie będę miała szansy go rozwinąć, to zostanie już na zawsze tylko niespełnionym zauroczeniem. piszcie cokolwiek, chętnie przeczytam wszystko. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
suki bez uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żigolak
Och naiwności !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zanna22
Oj, widzę, że kompletnie straciłaś swoje prawdziwe życie dla tego aktualnego partnera...to nie dobrze, kompromisu to chyba u Was od początku nie było.... Twój błąd, że tak sie dałaś stłamsić, bo gość się przyzwyczaił do takiego traktowania Ciebie. Wiesz.... mnie by nawet edukacja nie zatrzymała, skończyłabym to najszybciej jak można!! Dyplom magistra nie zwróci Ci cierpienia!!poza tym, nie wiesz jak sie zycie ulozy, moze Twoi rodzice wcale nie beda musieli placic za akademik, moze wszystko sie ulozy i nie bedziesz nawet musiala konczyc przygody z edukacją. Trzymam kciuki, bądź szczesliwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×