Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Anita 33

Strata dziecka - czy da się z tym poradzić

Polecane posty

Gość Anita 33

Mianowicie zrobiłem kupę. Ale nie taką zwykłą, ta była wyjątkowa. Była duża, kształtna, pięknie brązowa, a do tego miała wspaniały zapach. Pachniała najprawdziwszym gównem! W mych oczach pojawiły się łzy wzruszenia, a z przejęcia cały dostałem drgawek. Stojąc na miękkich nogach, niepewnie wyciągnąłem rękę w kierunku mojego skarbu. Szybkim, nieśmiałym ruchem pochwyciłem lepką masę i wyciągnąłem z przepastnych głębin mojego kibla. Zaciągnąłem się wspaniałym zapachem mojego dzieła. Moje dłonie przyjemnie rozgrzewało ciepło mojej wydzieliny. Poczułem się jak artysta, który kontempluje nad swym najnowszym i najwspanialszym dziełem. Wiedziałem, że to jest to na co czekałem całe życie. Poczułem się jak Dzepetto strugający Pinokia. Byłem teraz matką, a ten plastyczny kawałek gówna to było moje dziecko! Pokochałem je miłością bezwzględną, silniejszą niż wszystkie przeciwności. Byłem z siebie dumny, ale wiedziałem, że to dopiero początek trudnej drogi, drogi do doskonałości. Z wielką czułością, niesiony matczynym instynktem, uformowałem ludzika. Był piękny. Serce zabiło mi mocniej, a jakaś nieokreślona moc szepnęła mi do ucha, że ten gówniany mężczyzna ma na imię Dzejms. Postanowiłem nie sprzeciwiać się nieznanym mocą i przyjąłem to imię za właściwie. Kolejne długie chwile spędzałem na zabawie z moim nowym przyjacielem. Znaliśmy się krótko, ale ja wiedziałem, że to ten jedyny. Uciechom nie było końca, jednak ja musiałem zrobić sobie krótką przerwę. Od ciągłych szaleństw dopadło mnie wielkie pragnienie. Przeprosiłem mojego gównianego kolegę i udałem się do kuchni, żeby nalać sobie szklankę orzeźwiającego soku. Po zaspokojeniu tego prymitywnego instynktu powróciłem do mojego kompana. Jednak widok który tam ujrzałem zwalił mnie z nóg. Dzejms leżał bez ruchu na stole. Obawiałem się najgorszego. Wiedziałem, że bezczynnością nic nie osiągnę. Dopadłem do mojego dziecka a ono było potwornie zimne. Razem z tym przyjemnym ciepłem, które z taką miłością ogrzewało moje dłonie, uleciało z Dzejmsa życie. Mimo, że nie byłą to moja wina, czułem się winny. Wiedziałem, że nie mogłem nic zrobić, jednak wyrzuty sumienia były silniejsze niż zdrowy rozsądek. Pozostałem sam. Moje serce ogarnęła pustka. A w psychice została rana która już nigdy się nie zagoi. Bez Dzejmsa już nic nie będzie takie samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×