Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Negleria

Gdyby facetowi na mnie napradę zależało...

Polecane posty

Gość Negleria

...i byłabym dla niego najważniejsza (jak mówi), to postawiony przed wyborem: rodzina albo ja, wybrałby mnie, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bsdbw
Kochająca kobieta nie daję takich wyborów, to okrutne i nieludzkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A wolała byś by kiedyś wybrał
inną kobietę czy rodzinę którą z Tobą tworzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby tobie zalezalo na faceci nie stawialabys takiego ultimatum w zyciu jest duzo miejsca na kochanie rodziny, kobiety dzieci , braci czy siostry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margo z Amazonii
"Nie śmiej sie z wyborów żony- jesteś jednym z nich" Z takim wybrałabym rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Nie chciałam go stawiać przed takim wyborem, ale jego rodzina niszczy nam życie, a on jest ślepy na moje argumenty. Jesteśmy zaręczeni, mamy wspólne mieszkanie i inne zobowiązania, teoretycznie to jeszcze nie jesteśmy rodziną, ale praktycznie brakuje tylko papierka. Wszyscy w moim otoczeniu mówią mi, że gdyby mu naprawdę zależało, to by ich olał i był szczęśliwy ze mną. Ale nie wiem, czy mówiąc to, są obiektywni, czy dlatego, że chcą mnie wspierać. Dlatego pytam tutaj, gdzie nikt mnie nie zna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margo z Amazonii
"był szczęśliwy ze mną" A jeżeli bez rodziców nie moze być szczęśliwy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodzina jest tylko jedna a takich lasek jak Ty to on może mieć 10. I uwierz, że znajdzie sobie taką, której jego rodzice będą odpowiadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie chciałam go stawiać przed takim wyborem, ale jego rodzina niszczy nam życie, a on jest ślepy na moje argumenty." Ewidentnie stawiasz, ale on nie chce zrobić po twojemu :? A opinią znajomych nie ma się co przejmować bo za czlowieka nie umrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margo z Amazonii
Ja bym z rodziny nie potrafiła zrezygnować... W ten sposób maksymalnie go unieszczęśliwiasz, stawiając takie ultimatum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma papierka
więc rodziną nie jesteście tylko żyjecie ze sobą jak współlokatorzy z tym, że dodatkowo jest zapewne seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby mi facet postawil takie ultimatum to bylaby to jego ostatnie zdanie skierowane do mnie. Niezaleznie od tego jak bardzo bym go kochala :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Ale byliśmy szczęśliwi, dopóki oni si ę nie wtrącili i nie zmusili go do zrobienia czegoś, przez co teraz nasz związek wisi na włosku, a on stara się dotrzymać zobowiązania kosztem nie tylko mnie, ale i siebie. I naszego związku. Poza tym tak naprawdę to ja nie powiedziałam mu wprost: "Wybieraj: albo oni, albo ja", tylko on się boi, że jeśli nie dotrzyma zobowiązania, to oni się go wyrzekną. A sam też jest teraz cholernie wykończony tą sytuacją, nie mówiąc już o mnie... Naprawdę warto? Wiem, jak to było, kiedy byliśmy sami i wydaje mi się, że oni mają zły wpływ na niego. Ale niestety jest głuchy na wszystkie moje racjonalne argumenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytelnik w WC
Droga autorko,wytłumacz mi jedno. Jako kobieta na pewno chcesz by Twój facet był uczuciowy.Czy facet ,który nie zrywa więzi z rodzicami nie jest uczuciowy? Kiedyś sam byłem w takiej sytuacji,w której Ty chcesz postawić swego faceta. Moja matka miała 75 lat ,była schorowana (miała kłopoty z poruszaniem się). Partnerka uważała,że za często przebywam u rodziców (raz dziennie kilka minut,miałem 200 metrów,więc wchodziłem zapytać czy czegoś jej nie kupić). Dlaczego takie jak Ty kontakt faceta z rodzicami uważają jako przestępstwo? Z bólem sercem pożegnałem partnerkę gdy mi przedstawiła takie ultimatum. Kochałem ją,a czy ona mnie? Nie wiem,ale wątpię,bo szybko znalazła nowego adoratora,tylko on liczy na jedno,a ona mysli,że to miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Zaczęli przed laty budować dom. Dwójka ich starszych dzieci wyjechała i się tym nie przejmowała. Został on i jego brat. Więc nie pytając ich o zdanie, kazali im wykończyć ten dom. On wtedy studiował, nie miał kasy. Jego brat przez lata odkładał pieniądze, bo nie studiował, i powiedział, że wyłoży za niego pieniądze (pożyczy mu), również nie pytając o zdanie, czy czuje się w ogóle na iłach, a teraz żąda zwrotu. Mojemu narzeczonemu nie zalezy już na tym domu, tylko chce oddać bratu dług. Ale kiedy mówię mu, że ma mu oddać wkład, jaki sam włożył w ten dom, i żeby ten dom był tylko brata, to mówi, że ten brat nie weźmie, a rodzina się go wyrzeknie, jak zrobi takie coś, choć jak powtarzam, on już nie chce kończyć tego domu, tylko oddać dług. No i teraz jest za granicą, i ciągle traci pracę, sam mówi, że jest mu tam cholernie źle, ale wrócić nie chce. Przez jego utratę pracy (a raczej sam się zwolnił z jednej, by podjąć inną, ale ta druga praca okazała się oszustwem) na dwa dni przed tym, jak miałam do niego polecieć, powiedział mi, że musi przebukować mi lot, bo musiał prowadzić się do brata i bratowej, dla których jest ciężarem, i sami otwarcie to przed nim przyznają, więc ja już w ogól nie mogłabym tam być. Nie zgodziłam się na przebukowanie lotu, bilet miałam kupiony już dwa miesiące temu, poza tym dziś dowiedziałam się, że i tak byłoby to niemożliwe, bo byłam już odprawiona (choć on twierdzi, że jeszcze wczoraj było to możliwe, ale ja sprawdziłam, że nie). Mówi, że tam jest okropnie, jest dla wszystkich ciężarem, ma problemy z pracą, ale wracać nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, bo mam mętlik w głowie, a nie wiem, czy to, co podpowiadają mi bliscy, jest obiektywne, czy chcą, żeby było mi lepiej. Na razie zrobiliśmy sobie przerwę, a ja chcę się dowiedzieć, czy mam rację, dlatego założyłam ten wątek. Bo może i ja się mylę, dopuszczam taką możliwość. Tylko że boję się, że już zawsze będzie tak, że będę się bała, że znowu coś mnie zrani. Obojętnie, czy z jego umyślnej winy, czy nie. Bo ostatnio zbyt często się to zdarz, ciągle coś. Mnie jakoś nic takiego się nie przytrafia i mam wrażenie, że przecietnemu człowiekowi też si zdarzy raz na rok, dwa, a nie raz w miesiącu. Decyzję o swoim wyjeździe też przede mną ukrył, choć wiedział, że tego nie chcę. NIe pytając mnie o zdanie, zwolnił się z pracy, i chciał wyjechać, i jeszcze tłumaczył, że robi to z myślą o mnie, żeby było nam lepiej w przyszłości, ale ja mu mówiłam, że ja tego nie chcę! Prosiłam, żęby został i szukał nowej pracy tutaj , ale pieniądze zaczęły sie kończyć. I w kolejnej tajemnicy przede mną kupił bilet i próbował mnie przekonywać. Choć ustaliliśmy, że już nigdy nie może być takich niespodzianek, to boję się, że już zawsze tak będzie. Że będę żyła w strachu, nie znając dnia ani godziny. I że zawsze będzie ważniejsze dobro jego rodziny niż moje, a nawet jego własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Czy te fakty zmieniają w jakikolwiek sposób postać rzeczy? Bo jakoś nagle wszyscy umilkli. Mój tata powiedział, że przed laty był gotów wyrzec się swojej starej rodziny dla mojej mamy, z którą chciał mieć swoją nową rodzinę. I w ogóle jak opowiadał mi, jakie rzeczy robił dla mojej mamy, żeby z nim była, to zaczynam zastanawiać się, czy nie tak właśnie powinien wyglądać związek z przyszłością. Że na pierwszym miejscu jest partner/partnerka i jego/jej dobro, a wszystko inne jest daleko w tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Ci powiem tak. Moj tata jest szalenczo zakochany w mojej mamie. Ciagle tak samo po 25 latach! Ale!!! Rodzina mojego taty nie akceptuje mojej mamy i on sie swojej rodziny nigdy nie wyrzekl. Poza tym moja mama ma troche oleju w glowie i tam nie jezdzi i nigdy nie kazala mu z nia zerwac kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria.
No wiesz, ale ja też mu nie powiedziałam: "Wybieraj, albo oni, albo ja". Tylko to on boi się, że gdyby postąpił tak, jak opisałam (żeby zostawił bratu swoją część domu jako pokrycie długu, a brat nie chciałby tego przyjąć), to że oni by się go wyrzekli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powiedzials, ale oczekujesz tego od niego. Poza tym nie rozumiem Twojego problemu. Facet byl glupi i dal sie wrobic w budowe domu bez wlasnej zgody i teraz musi te pieniadze zwrocic? Dlatego jest za granica? Ty wymagasz, by tych pieniedzy nie zwracal i sie na rodzine wypial?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Kocham go i tęsknię za nim, ale boję się, że już zawsze będzie tak, że on chciał dobrze, ale nie wyszło, a ja za każdym razem będę musiała to zrozumieć, bo przecież nie chciał i mnie kocha. Tym bardziej, że jak już wcześniej napisałam, kilka razy zawiódł moje zaufanie. Naprawdę warto rezygnować z normalnego życia w imię czegoś, czego się nie chciało? Naprawdę zobowiązanie jest ważniejsze od miłości i życia z ukochaną osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Na skaknce, no nie do końca. Bo on i tak nie chce już kończyć tego domu, tylko oddać to, co brat za niego wyłożył. Ale ja mu zaproponowałam, żeby oddał bratu swój wkład w ten dom, tę swoją część (której wartość przewyższa kwotę długu) i żeby ten dom był tylko jego brata. Ale on mówi, że jego brat tego nie przyjmie, bo to będzie dla niego ciężarem, a jego rodzina się go przez to wyrzeknie. Naprawdę warto tak się poświęcać, być z dala od ukochanej osoby, w kraju, w którym Polaka mają za g...o, mieć problemy z pracą, być ciężarem dla ludzi, u których mieszka (brat i bratowa, czyli jego rodzina)? Naprawdę warto rezygnować z życia dla jakiegoś zobowiązania, którego się nie chciało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tutaj widze cos innego. Facet nie chce wracac do Ciebie. Ty sie zastanow, czy on tam nie ma nikogo i czy jestes jedyna. Z tego co piszesz wydaje mi sie, ze Cie oklamuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Wiem, jak naiwnie to zabrzmi, ale wiem, że nikogo nie ma. On jest bardzo wierny, już nie raz mi tego dowiódł. I on chciałby wrócić, ale ten dług, i brat, i rodzina, i tak w kółko... I wiem, że on się tam okropnie czuje (nie tylko od niego, ale i inna osoba mówiła mi, że jest wykończony psychicznie i fizycznie). A umówiliśmy się, że będzie tam najpóźniej do końca roku, obojętnie, czy zbierze całą sumę, czy trochę zabraknie, taki kompromis był między nami. Głupio się czuję z tym, że teraz wymagam od niego, żeby wrócił. Ale wkurzyła mnie ta sytuacja z tym moim lotem do niego, że na dwa dni przed stracił pracę (przez swoją lekkomyślność, bo zrezygnował z jednej pracy, nie sprawdziwszy dobrze tej, którą zamierzał podjąć) i powiedział, że nie mogę przyjechać do niego, bo tam, gdzie musi teraz mieszkać, jest dla wszystkich ciężarem i ja nie mogę tam być. Rozumiem to, to sytuacja losowa. Ale ostatnio dużo jest u niego takich sytuacji, a wszystko odbija się na mnie. Szczerze mówiąc, boję się takiej przyszłości, zwłaszcza, że ja sama mam świetne perspektywy na przyszłość. Oczywiście dopuszczam możliwość, że zmieni się rynek pracy, albo że będę miała wypadek, albo że jeszcze coś innego się stanie, bo los bywa przewrotny i wiem, że on by mnie nie zostawił. Ale boję się, że jemu bez przerwy będzie się coś przytrafiać i będzie podejmował nieodpowiedzialne decyzje, i i tak sobie nie poradzimy, i nie przetrwamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Negleria
Beist29, może tak grzeczniej? Nie znasz mnie, więc nie pisz tak o mnie, poza tym napisałam, że nie postawiłam mu ultimatum: rodzina albo ja, a i on nie zawsze był wobec mnie szczery, o czym pisałam. Założyłam ten wątek, żeby poznać różne opinie (obiektywne, bo w obiektywizm znajomych nigdy nie można wierzyć), przyjmuję krytykę, ale nie obrażanie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×