Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marta12441

zwiazek bez szans?

Polecane posty

Gość marta12441

cześc, kobietki chciałam się Was poradzić bo już nie wiem co robić. Jestem w związku, mieszkamy ze sobą 2 lata i od jakiegos czasu ok. roku jest zle. wszystko sie zaczelo psuc. Czasem czuję, że między nami się cos wypaliło, że nas już nie ma. Ja go nadal kocham, szaleje za nim, jest moją drugą połową i wiem o tym- staram się na każdym kroku (czasem po prostu trace cieprliwosc), a on? on mnie lekcewazy.... Nie ma między nami bliskości, wpadłam w wielkie kompleksy, bo non stop sie ze mnie wyśmiewa i mnie krytykuje. Próowalam juz setki razy z nim rozmawiac i nicc, on nie widzi żadnego problemu. Czuję się taka nieatrakcyjna i poniżona. Miedzy nami są ciągłe spiecia, tzn. on jest na wszystko na NIE, a jeśli ja chcoiaz raz sie "zbuntuje" to ja jestem tą najgorszą. Jestem silną kobietą, ale przy nim czuje się jak śmieć. Podczas kłótni, nieraz mi potrafił powiedzieć, że mnie nie kocha i go draznie. Czasem chciałabym zakończyć ten związek, przepłakać "swój" czas i ułożyć sobie życie na nowo, bo wiem, że on sie nie zmieni- mimo czestych obietnic, ewnetualnie tylko na gorsze. ale wiecie co jest najgorsze? że nie moge tego zrobic....bo mnie na to nie stac heh to takie zalosne. Nie mieszkam w swoim miescie rodzinnym, tu nie mam nikogo bliskiego, ucze sie i pracuje, ale nie stac mnie na samodzielne mieszkanie, co tam mieszkanie, nawet na pokój. co mam zorbic? poradzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa niedziela
Chętnie bym Ci coś doradziła, najchętniej to powiedziałabym Ci, że powinnaś od niego odejść, skoro był w stanie powiedzieć, że Cię nie kocha, nawet złość nie usprawiedliwia takich słów, że związek powinien dawać radość i poczucie bezpieczeństwa, a Ty się męczysz... Tak, powiedziałabym Ci to wszystko, ale nie mogę, bo sama jestem w związku, w którym nie jestem szczęśliwa, a nie potrafię odejść :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doremmi
Przestań mu nadskakiwać, żyj dla siebie samej. Zajmij się sobą - zadbaj o własne przyjemności, nie przejmuj się jego docinkami i krytyką - on w ten sposób się dowartościowuje i maskuje własne kompleksy. Takie nagłe zaprzestanie nadskakiwania partnerowi, a zadbanie o siebie, o swój wygląd (coś nowego - sposób ubierania się, fryzura itp), o swój wolny czas (spotkania z przyjaciólkami ale bez niego) powinno go zastanowić i otrzeźwić. Zacznie rozmyslać o co chodzi. I wtedy będzie czas na naprawę relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta12441
dzieki dziewczyny :) chetnie bym chciała "życ wlasnym zyciem" ale to trudne zyjac razem, on jak zauwazy, ze cos jest nie tak, ze nie odzywam sie normalnie przed tydzien heh (szybki ma refleks) to zaczyna wszystk odwracac w zart i jak zwykle uwaza, ze to ja wymyslilam sobie cos "jak to baba". To chore. a teraz wlasnie świetnie spedzam wolny dzien, lezac i ryczac po cichu pol dnia, bo nie raczy nawet do mnie sie odezwac od paru dobrych godzin, bo po co? a jak juz cos powie, to tylko warczy rozkazujaco. Cholera dlaczego to wszytsko jest takie pogmatwane, keidys myslalam, ze jesli dwoje ludzi sie kocha to sie szanuje i cieszy kazda chwila razem, a teraz? Owszem po paru latach zwiazku nie mozna oczekiwać "wiszenia na sobie 24h na dobe", ale chociaz zabiegania o swoje wzgledu i o normalne codzienne relacje. Czasem zazdroszcze innym, ze maja takich kochanych oddanych facetow i normalne rodziny, a nie pieprzonych cwniakow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Serdecznie współczuję. Związałaś się z kawałem chama. Takiego zachowania nic nie usprawiedliwia, nawet "wypalenie" (choć po tak krótkim czasie jest chyba mało prawdopodobne). Rację ma ktoś powyżej - jeżeli on ma cię gdzieś, a póki co nie masz jak od niego odejść, to zainwestuj w siebie. Fajny ciuch, może nowa fryzurka, wypad ze znajomymi, trochę tajemniczości, zero nachalności...może zadziała na niego pobudzająco. A jeżeli nie to chociaż ty zaczniesz żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele kobiet tkwi w związkach bez przyszłości, które na dobrą sprawę je niszczą. Ale nie mają sił by odejść lub nie mają dokąd. Nie rób już nic dla WAS, dbaj teraz o SIEBIE. Może z czasem sytuacja ulegnie poprawie lub staniesz na nogi i będziesz mogła się wynieść od niego. A przy okazji - nie możesz liczyć w tej trudnej sytuacji na pomoc rodziny lub przyjaciół? Jesteś tam całkiem sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta12441
na pomoc może i moglabym liczyć, ale....nie chce, nie potrafiłabym kogos o coś poprosić, bo byłoby mi tak strasznie wstyd. Nie potrafię przyznać się przed najbliższymi, że jest mi tak źle. Czasem nie wiem, czy on jest tak strasznie fałszywy czy robi to nieświadomie. Nie rozumiem jak można być tak okrutnym dla 2 "niby" bliskiej osoby. W jednym momencie jest normalny, a za chwile sprowadza mnie znów do parteru i rozmywa w sekunde moje ulotne myśli o jego nagłej boskiej przemianie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×