Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ofiara losu.....

Strzeliła mi opona w rowerze jak jechałam!!!!!

Polecane posty

Gość ofiara losu.....

i to jeszcze 28 km od domu i musiałam prowadzic rower poboczem drogi wojewódzkiej z rozwalonym kolanem, boso bo tenisówek mi sie rozdupcył podczas przewracania :( Współczujecie mi? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paaaaaapaaaaap
jestes dziewczyna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara losu.....
nie, pisze w rodzaju żeńskim dla rozrywki, wiesz. no jasne kurwa że jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paaaaaapaaaaap
to nie wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksssss
nie miałaś koła zapasowego ze sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yyyyhhhh
Kup sobie samochod ;) Ja pierdole gdyby mi ktos zaplacil to bym na rower nie wsiadla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara losu.....
współczuje, ale ja jeżdze na rowerze dla sportu, bo lubie. Samochód tez mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumber

Witam, ja niedawno miałem taka przygode że po przejechaniu 30 km , wracałem do domu i było potwornie gorąco, myślałem ze zdążę przed tym najwiekszym upałem po południu i tu przygoda, otóż zaliczyłem pobocze , nie wiem jak to sie stało , chwila nieuwagi i jadę poboczem gdzie są ostre kamienie i sru , rozwaliło mi dętkę, myślałem ze opona również poszła , ale to jest prawda co przedmówca wcześniej powiedział że nie czyje się początkowo że na kapciu jedziemy , powietrze zeszło spokojnie, nie gwałtownie, ja wsiadłem na rower i dalej macham , aż w pewnym momencie poczułem że jadę na kapciu , coś za ciężko szło i to właśnie w takim momencie dochodzi do rozwalenia opony, czy też rantów aluminiowych koła . Rower doprowadziłem do najbliższej wioski , zostawiłem u jakieś babuni na podwórku i łapałem stopa przez godzinę , aż ktoś łaskawy się zatrzymał , podwiózł mnie do miejscowości w której mieszkam , bo miałem szczęście że przypadkowo właśnie tam jechał . Wróciłem po rower i problem się wyjaśnił. Niektórzy kolarze biorą ze sobą dętki, zapasowe opony, ale trzeba mieć jeszcze łyżkę , czy klucz do ściągania opony , tak że robi się dodatkowy bagaż , ale teraz wiem że trzeba jednak ze sobą mieć takie rzeczy i staram się zabierać to wszystko w plecak . Przezorny zawsze ubezpieczony. Dobrze że to się stało 30 km od domu, a jakby to było 150 km, to już lipa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×