Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość paranoid android

Wątpliwości zwykłego faceta...

Polecane posty

Gość paranoid android

Witam, Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii na temat mojej sytuacji oraz może jakiś ewentualnych porad. Zacznę od początku, jestem, a może raczej byłem w związku prawie 9 lat (mam 28 lat), od 3 lat jestem po ślubie. Jest to moja pierwsza miłość, pierwsza partnerka, zawsze myślałem, że będzie też tą ostatnią. Zawsze byliśmy nierozłączni, wpatrzeni w siebie i staliśmy za sobą murem co z zewnątrz przyprawiało niektórych o mdłości:) Jednak od jakiegoś czasu (ponad rok) zaczęło się między nami nie układać, coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy, co było dość dziwne bo w końcu na dłużej, praktycznie bez przerwy byłem stacjonarnie w pracy. Żona zaprzyjaźniła się bardzo z samotnymi koleżankami z pracy i spędzała z nimi strasznie dużo czasu, ja byłem już na drugim miejscu. Z jednej strony nie miałem nic przeciwko bo nie chciałem jej w żaden sposób ograniczać, z drugiej od czasu do czasu miałem obiekcje jak sytuacja przypierała formy ekstremalne. Czułem się coraz bardziej samotny. Trochę ponad pół roku temu sprowokowałem poważną dyskusję, było dużo płaczu i w efekcie usłyszałem, że ona mnie nie kocha, że jestem dla niej jak kumpel. Dodatkowo nie wykluczyła opcji, iż jest wielce prawdopodobne, że się zakochała w przyjaciółce (ona jest lesbijką). Od tego czasu żyliśmy obok siebie na 40m2 (dodam, że normalnie ze sobą rozmawiamy i mamy przyjacielski układ), przyjaciółka była częstym gościem, ja spałem na małej rozkładanej kanapie. Swoje wycierpiałem, ale i swoje przemyślałem. Zrobiłem rachunek sumienia, masę postanowień i bez oglądania się za siebie patrzę w przód. Tydzień temu żona się wyprowadziła i poczułem ulgę. Oczywiście żona wynajęła mieszkanie wiadomo z kim. Ja się muszę zabrać za resztę formalności by sprawę definitywnie zakończyć. I tutaj pojawiają się pytania, im bliżej było faktu wyprowadzki tym bardziej miałem wrażenie, że pojawiają się u niej wątpliwości. Jednak ja się zdecydowałem by drugi raz się w to nie pakować, słusznie? I moje drugie pytanie, uwielbiam być w związku, dla kogoś i przy kimś. Lubię ten stan, nie jestem typem zdobywcy i przypadkowych, przelotnych uniesień. Wiem, że ostatni rok całkowicie mnie obezwładnił uczuciowo, w jakiś sposób zgasłem. Czy to, że tak bardzo chcę się znowu zakochać i poczuć dreszczyk uniesień, w sumie dość szybko po fakcie nie jest dziwne? Czy są na to jakiekolwiek szanse mimo, iż nie mam rozwodu? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jafhj
o masakra.. jesteś młody, masz dopiero 28, także na pewno ułożysz sobie jeszcze życie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartinLutherKing
No niezła łajza ta Twoja byla... pewnie od dawna ukrywala swoje ciągoty... o.O WTF

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śladowe ilości orzechów
Nie uważam aby Twoja chęć bycia z kimś "tak szybko" była dziwna. Po moim rozstaniu też bardzo potrzebowałam bliskości, wspólnego życia z kimś. Nie wszyscy dobrze znoszą życie w pojedynkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smyczes dupczes
A macie dzieciaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paranoid android
Na szczęście dzieci brak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem w podobnej sytuacji co
Jestem w podobnej sytuacji co Twoja żona, na szczęście opanowałam się w porę. W moim przypadku też zdarzały się wypady z koleżankami, głównie samotnymi, ja zajęta, a one wolne, niezależne, mogące łowić facetów. Mój mężczyzna to anioł godził się na moje wypady. Kocham go całym sercem, ale stało się tak, że wspólne szczęście stało się standardem, czymś codziennym. Wychodząc z koleżankami żałowałam po troszku, że nie jestem wolna jak one, że nie mogę tak imprezować jak one. Przestałam doceniać to co mam. Koleżanki jak to koleżanki troszeczkę omamiły mnie wizją singielskiego życia, może nawet troszeczkę z zazdrości. Na szczęście w porę się opamiętałam, że niczego nie muszę szukać, wszystko co mi potrzebne mam przy boku lubego. Może właśnie ona też została omamiona? Ja troszeczkę odcięłam się od koleżanek, ograniczyłam swoje spotkania i od razu czuję się szczęśliwsza przy swoim facecie. Kto z kim przystaje, takim się staje. I to może spotkało Twoją żonę. To chyba z jej strony tylko chęć przeżycia przygody. Przy koleżankach też czułam coś dziwnego- że kocham swojego mniej. Może przez koleżanki jej trochę odbiło. Szkoda, że Twoja żona nie opamiętała się w porę, tak jak ja. Ale coś mi się wydaje, że się opamięta i będzie chciała wrócić. Tylko małżeństwo to nie coś, z czego można na chwilę się wyplątać. Albo się przy kimś trwa, albo żegna się na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paranoid android
To dobrze, że się opamiętałaś. I tak jak mówisz wydaje mi się, że ona też w końcu pożałuje, bo miała dosłownie wszystko, o czym zawsze marzyła. Ja się na szczęście z tego już wyleczyłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesssica85
Ja musiałam zostawić mojego po 7 latach. Po prostu stał się zbyt pewny tego, że nie może mnie stracić i w ogóle się nie starał. Mijaliśmy się dzień po dniu, aż moje uczucie do niego się wypaliło. Oczywiście po fakcie był bardzo zaskoczony i wmawiał mi, że na pewno mam kogoś innego - bzdury... Teraz dochodzę do siebie, ale jestem szczęśliwa, bo przynajmniej nie tkwie w czymś bez sensu, bez perspektyw. Mam 27 lat, ale wierzę, że trafię kiedyś na wartościowego faceta:) Tak więc trochę optymizmu, jestem pewna, że znajdziesz kogoś dla siebie, jak widać kobiet po przejściach też jest dużo:) Dobrze zrobiłeś , ze się w to drugi raz nie pakowałeś, nie wierzę w jej nagłą meramorfozę... Sam fakt, że wystawiła Wasz związek na aż taką próbę... Ttzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paranoid android
Robię aktualizację. Napisała mi, że była czegoś bardzo pewna, że mnie nie kocha, że chcę to skończyć. A teraz już nie wie nic i się boi. Ja sobie zacząłem to układać w głowie i dobrze mi samemu, odżyłem. Co byście zrobili? Spokojnie nie traktuję tego jak wyrocznie, chcę poznać opinię innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogi Autorze,czym jest miłość
Powiedz mi, czy na ślubie z Twoją małżonką przysięgałeś jej i Bogu, że będziesz z nią na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, dopóki śmierć Was nie rozdzieli ? Otóż, dziwi mnie to, jak łatwo teraz młodzi ludzie zapominają co PRZYSIĘGALI... Ile są warte Twoje słowa? Przecież żeniąc się wiedziałeś, że będą kryzysy, że będą ciężkie momenty, że może nawet zdarzyć się ciężka choroba małżonki lub Twoja, ktoś może mieć wypadek i jeździć na wózku inwalidzkim... Czy wtedy byś ją zostawił samą? To jest bardzo ważne pytanie, a odpowiedź dużo powie o Tobie.... Nikt Ci nie mówił, że małżeństwo to nie tylko same przyjemności i motyle w brzuchu, ale wzajemne noszenie swoich trosk, w tym też jest szczęście, to jest PRAWDZIWA MIŁOŚĆ. KOCHASZ JĄ? Miłość to DECYZJA, nie emocje, nie chwilowy stan, ale ŚWIADOMA i DOBROWOLNA DECYZJA, że będę z tą osobą, nawet jeśli ona zbłądzi. Zawsze można od siebie na jakiś czas odpocząć, być w separacji, ale PRZYSIĘGA TO PRZYSIĘGA i to przed BOGIEM, więc dlaczego szukasz tak szybko innej kobiety?! ona już nie będzie Twoją żoną, tylko kochanką, dobrze będziesz się z tym czuł? Zmuszał Cię ktoś do ślubu? Jeśli nie, to JESTEŚCIE Z ŻONĄ JEDNYM CIAŁEM, JEDNOŚCIĄ, aż do śmierci! Czy ta przysięga naprawdę nic dla Ciebie nie znaczy? Tak łatwo się poddajesz? Tak łatwo się "odkochujesz"? Jeśli tak, to czy Ty ją naprawdę kochałeś? Nie jednemu zdarzyło się zbłądzić, ale nie popychaj jej do trwania w tym błędzie. Myślę, że się opamięta i będzie jeszcze bardziej Cię cenić. Znam takie pary, potem już im się nigdy nie zdarzyła żadna przygoda. Jednak ważne jest otwarte serce na przebaczenie, ale do tego potrzebna jest dojrzałość i miłość. Napewno doceni to, że nie jesteś miękki i wiesz kogo kochasz, wiesz czego chcesz, co postanowiłeś kiedyś. Kobiety właśnie pragną takich rycerzy, którzy o nie walczą. Ja nie mówię, że od razu masz walczyć, ale daj jej czas na przemyślenia, sama niech wysnuje wnioski i coś postanowi. A Ty czekaj co będzie. Dlaczego od razu myślisz o innej kobiecie? Masz honor mężczyzno? Nie odpłacaj się tym samym! A jeśli Tobie by się to zdarzyło i byś się opamiętał, to nie chciałbyś, by Ci wybaczyła? Kryzysy naprawdę mogą odnowić związek, jeśli wierzy się w miłość, a nie w urazy i egoizm. Masz już trochę lat, proszę popatrz na problemy dojrzalej. NIE MA ZWIĄZKU BEZ KRYZYSÓW, nie ma związków idealnych, ale ważne by się nie poddawać zwątpieniu. Z kryzysów często związek wychodzi jeszcze mocniejszy (u mnie np. tak było). Teraz bardzo się cieszę, że się nie poddaliśmy, mimo rozstania na jakiś czas. Piszę Ci to, bo dobrze Ci życzę, proszę, nie idź za głosem wygody, zwątpienia czy tego, co Ci wszechobecna "moda" na "wymianę zesputego modelu" wciska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luzyn.maj.relydżyn
jebnę, ostatnie to oczywiście kobiece wypociny. komu by się chciało tyle produkować. nic nie jest dane wiecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EM_K_89
Trudno wyrokować... Sytuacja jakich wiele, ale tak naprawde tylko Ty wiesz, jak w rzeczywistości to wygląda, bo nie wszystko da się ładnie opisać. Osobiście małżeństwo traktuję jako rzecz świętą, chociaż to przede mną. W życiu codziennym to jednak po prostu związek dwojga ludzi, którego określenie jako "małżeństwo" wcale nie uświęca. Jestem po dość długim związku i wiem, że kolejne powroty z czasem tracą na sensie. Nie o wszystko się da zawalczyć, niestety.Pytanie czy warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EM_K_89
I po drugie: to nic dziwnego. Sam wiesz, że to najnormalniejsza rzecz w świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figlarkamalarka6755
Do AUTORA (jeżeli jeszcze jest na tym forum): Mało wiarygodna ta Twoja historia szczerze mówiąc ale jeśli jest prawdziwa to nie dziw się że żona Cię zostawiła jeśli nigdy nie miałeś dla niej czasu. Człowiek to nie zabawka a o ukochaną osobę trzeba dbać starać się dla niej wspierać ją. Niepotrzebny nam ktoś kto tylko ,,gdzieś tam jest niby nasz'', potrzebujemy kogoś na 100 %. Jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć czym jest miłość i poświęcenia dla tej drugiej osoby to nie zasługuje lub nie dojrzał jeszcze do uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoja była to typowa
współczesna kobieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×