Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niphie

Wygląda na to, że zostałam figuratywną "tą drugą".

Polecane posty

Parę tygodni temu spotkałam faceta tkwiącego w rozlatującym się małżeństwie. Zostaliśmy w sumie przyjaciółmi i tyle, nic niestosownego między nami nie zaszło, tylko gadaliśmy, przez dwa tygodnie pracowaliśmy razem po 12 godzin dziennie. Jakieś takie głębokie rozmowy wyszły, opowiadał mi o swoim tragicznym małżeństwie, potrzebował się wygadać. Wygląda na to, że to gadanie pomogło mu wykrystalizować sytuację, ponieważ efekt był taki że powiedział żonie że chce się rozwieść i wyprowadził się od niej. Dodam że są 11 lat po ślubie i mają trójkę dzieci w wieku szkolnym. Żona dostała szału. Oboje mają zdrowe poglądy na wychowanie, więc w żaden sposób kontaktu z dzieciakami mu nie utrudnia i nie napycha im głów zbdurami, ale to jej jedyna zaleta. Z wad, to próbowała mi złamać nos, oskarżyła mnie o rozbicie jej małżeństwa, odbieranie ojca dzieciom, i ogólnie wymalowała niezbyt ciekawy mój obraz w niewybrednych słowach. Jasności sytuacji może dodawać fakt, że ja mam lat 22, on 32, a żona 40. Generalnie w nosie mam ją i jej humory, nie mam sobie nic do zarzucenia. Zastanawia mnie natomiast jeden fakt. Dlaczego ona ma do mnie pretensję? Niezależenie od tego jaki charakter ma znajomość między mną a jej mężem, ja jej nic nie obiecywałam i nic jej nie jestem winna. To on ją zostawił i się z nią rozwodzi. To on jej obiecywał że będzie z nią do śmierci i tak dalej. Dlaczego kobiety w takiej sytuacji większe pretensje mają do rzekomej kochanki niż do szanownego małżonka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grabanowa
Myślę,że doskonale to zrozumiesz, kiedy on odejdzie od ciebie do kolejnej młodszej siksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nastawiam się w żaden sposób na długoterminowy związek. W sumie bez sensu baba nachodzi mnie w domu, np. w niedzielę o siódmej rano, i nie sposób przetłumaczyć jej, że jej małżeństwo to nie moja sprawa. Jak przekonać ją żeby się odpiórkowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Te brzydkie nie leca
Trzeba poszukac w kims winy ;) Nie chcialby to by nie odszedl nawet jakbys sie na niego rzucala. Co prawda, panny co kreca z zonatymi nie maja klasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie to mam na myśli. Jakby nie chciał, to by nie odszedł. Choćby wołami był ciągnięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaalllla
sama napisałaś, że dopiero po rozmowach z Tobą podjął decyzję i powiedział jej, że chce się rozwieść. Gdyby nie Ty to pewnie by tkwił w tym małżeństwie. A tak to poznał Ciebie i... nagle postanowił zakończyć małżeństwo. Naprawdę to takie dziwne dla Ciebie, że ona w tej sytuacji obwinia również Ciebie? Pewnie, że Ty jej nic nie obiecywałaś itd., ale przyczyniłaś się do rozpadu jej małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co ty powiesz///
tragiczne małżeństwo z trójką dzieci i ty się w to wpiepszasz. Pocieszycielka się znalazła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mogłaś mu nagadać
żeby wyjaśnił sobie wszystkie sprawy z żoną i ratował małżeństwo a nie wpierdzielać się z butami..... życzę Ci żeby gościu poznał jakąś równie ''mądrą'' lolitkę jak między wami będzie trudniejszy czas (a wierz mi że będzie) i żeby za jej radą kopnął cię w tyłek jak teraz swoją żonę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mu nic nie radziłam ani nie sugerowałam, trudno byłoby żebym to robiła biorąc pod uwagę że sama nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie mam dzieci. Powiedziałam mu tylko tyle że powinien sam podjąć decyzję, w zgodzie ze sobą, i przemyśleć ją trzysta razy zanim cokolwiek zrobi, właśnie ze względu na dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to łatwo udzielać porad, kiedy ma się 20 lat i prawdziwe, dorosłe zycie przed sobą. Ten pan Mąż, zagubiony, nieszczęśliwy, Tatuś trójki dzieci znalazł pocieszycielkę w osobie koleżanki z pracy, i pod jej dyktando wylogował się z obowiązków wobec rodziny. Wzruszająca historyjka jakich wiele. Pytam jednak autorkę, czy z takim samym zapałem i poświęceniem zaangażuje się w życie samotnej matki trójki dzieci, czyli żony przyjaciela ? Pomoże jej poskładać życie na nowo, bez męża i ojca rodziny ? Bo komu do cholery jest trudniej ? - facetowi, który poleciał na młodą d...pę, czy kobiecie, która została sama z trojgiem dzieci do wychowania ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak głupia jest autorka tematu ? Wiadomo, że w 100 %.. Rozumiem, ze chciała tu zaistnieć i to się udało. Jednak szkoda czasu, na czytanie takiej prymitywnej literatury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za maaaałyyyy
masz rację, ja stąd spierdalam Wam też to radzę bo się odmóżdżycie całkiem🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×