Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawa bardzo ciekawa

Sąsiad lekarz i ja- już sama nie wiem

Polecane posty

Gość ciekawa bardzo ciekawa

Hej. Nie wiedziałam gdzie o tym napisać, więc postanowiłam tutaj. Mam sąsiada lekarza, który wyraźnie mnie podrywa. Oczywiście to nie jest żaden problem, bo oboje jesteśmy wolni. Blokada zaczęła się w mojej głowie. Bardzo lubię z nim rozmawiać, mamy wiele wspólnych tematów, ale przy nim czuję się trochę gorsza. Niby też skończyłam trudne studia, znam dwa języki itd. Czuję jednak, że przy wielkim panu doktorze wypadam blado. Tak myślę, że medykowi może dorównać tylko drugi medyk. Uważam, że w związku partnerzy powinni być na mniej więcej równym poziomie żeby nie powstał mezalians. A może przesadzam? Co o tym myślicie? Moje poczucie niższości nie pozwala mi przy nim poczuć się pełnowartościowym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja troche z tego
przesadzasz, mowisz tak o sobie, jakbys byla jakas menelka spod sklepu:O wez sie wyluzuj, przeciez chyba masz jakas kulture osobista, klase jak do tego jestes wyksztalcona, to w czym problem? nie szukaj problemow tam, gdzie ich nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Napiszcie coś. Chcę poznać zdanie innych na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t78uuyt
I co z tego że jest doktorem ? Jeśli jest spoko to czemu nie natomiast jak jest bucem chamem to żaden tytuł mu tego nie przysłoni.Przesadzasz. Moja siostra ma średnie bez matury i w związku małżeńskim jest z lekarzem po fakultetach który jest ordynatorem w szpitalu czujesz to ? Są razem od 10 lat i szczęśliwi a z jej męża jest zajebisty facet, człowiek a nie bufon i cap który obraca się w śmietankowym towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrrasss
jesli on jest zainteresowany to nie zaszkodzi sprobowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady autorko .. Mam narzeczonego lekarza a sama dopiero studiuje medycy . Ale gdy sie poznalismy to bylam w liceum... Przeciez jakbym wybrała inne studia to co , uciekł by ode mnie ?:P Nie wiem dlaczego w Polsce lekarze uważani sa za Bog wie co . Tu gdzie zyje nie ma czegos takiego ! Przecież sama jestes wykształcona wiec w czym problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słusznie zauważyłaś, że problem jest w twojej głowie. Nie ma między wami przepaści intelektualnej, więc warto wrzucić na luz i pomóc nieco szczęściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Dzięki za odpowiedzi. Wiecie ja to sobię już wyobraziłam taką sytuację: jesteśmy parą, zaczynamy się sprzeczać i on nagle wygarnia mi, że i tak mu nie dorównam itp. Nie wiem czy wiecie o czym piszę. Mam nadzieje, że jednak czujecie bluesa. Tak wiem to strasznie debile, ale zrozumcie...już mam taką wyobraźnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekarze czesto
zenią się z nauczycielkami...a wasi znajomi lekarze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Tak sobię myślę, że lekarze często mają zbyt przerośnięte ego. Tzn. ten mój wydaje się ok, ale wiadomo na początku jest sielanka. Zwykle wychodzi w praniu kto czym pachnie. Ps: No właśnie ponawiam pytanie poprzednika. Macie jakiś znajomych lekarzy? Z kim najczęściej wchodzą w związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda lekarka
najczesciej z kolezankami z roku ale to z reguly z tego powodu, ze laski na 3-4roku medycyny mają juz sraczke zeby miec narzeczonego i kombinują jak poderwac fajniejszych kolegow z uczelni. U mnie na roku pod koneic 4 roku studiow wszyscy bardziej ogarnieci koledzy byli juz zajeci. Zostali w zasadzie tylko lovelasy ktorych albo zadna nie chciala albo nie dali sie poderwac, albo mega paszczury z przerosnietym ego. Generalnie na studiach bylo wiecej fajnych dziewczyn niz fajnych chlopakow wiec mieli w czym przebierac. Kilkoro znajomych lekarzy ma narzeczone farmaceutki lub stomatolozki, jeden fizjoterapeutkę, na palcach jednej reki moge policzyc tych ktorzy maja dziewczyny spoza medycyny. ja mam meza nie-lekarza i sie bardzo z tego ciesze bo chwilami mi slabo jak patrze na tych zarozumialych bufonow odemnie z roku, ktorym sie wydaje ze są lepsi niz inni. Mimo ze wielu z nich do mnie startowalo bo uchodzilam za jedna z fajniejszych lasek na roku, to z zadnym sie nie zwiazalam bo wiekszosci sloma z butów wystawala. Do tej pory częsc z nich puka sie w glowe jak moglam wyjsc za obecnego męza, gdy moglam miec kazdego lekarza. Banda palantów. Oczywiscie są wyjątki, i zycze autorce zeby jej adorator byl takim wyjątkiem. Na pewno nie powinnas sie cuzc gorsza bo skonczylas inne studia. Lekarz tez czlowiek !:D pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1. z pielęgniarką z oddziału w swojej pierwszej pracy, on ma doktorat - ona do dziś jest pielęgniarką - są razem 29 lat, 2. z urzędniczką na kierowniczym stanowisku średniego szczebla - są razem 20 lat, 3. z panią niepracującą - są razem jakieś miej-więcej 20 lat, 4. z panią niepracującą - są razem ponad 30 lat,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Do młodej lekarki: no to dałaś mi teraz do myślenia. No cóż, byłaś na AM to wiesz jak jest. Muszę być ostrożna. Z drugiej strony znaleźć lekarza-człowieka to jak wygrać 80 000 w lotto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Do la.firynda- ciekawe przykłady podałaś. Tylko to jednak starsze pokolenie, które ma inny system wartości. W dzisiejszych czasach ludzie są okropnie zmaterializowani. Tylko kasa się liczy. Dzisiaj młody lekarz nie weźmie jakieś kuchty bo to nie będzie opłacalne. Liczy się wspólny biznes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roznie to bywa...
Niewatpilwie lekarze czesta wchodza w relacje milosne miedzy soba: wspolnota doswiadczeni, wiele godzin spedzonych razem na oddziale, studia na jednym roku itd. zblizaja ludzi. Ale nie zawsze np: maz pani dr bedacej rownoczesnie moja ciocia jest inzynierem to taki konkretny przyklad a generalnie to jezeli ktorys z medykow nie zostal dotkniety kompleksem boga (od takiego lepiej trzymac sie z daleka nawet jesli jest sie akurat lekarka) to nie bedzie rozpatrywal zwiazku z osoba z tylulem mgr oraz znajomoscia 2 jezykow obcych w kategoriach mezaliansu, otoczenie spoleczne rowniez nie powinno obmawiac was po katach twierdzac iz mogl sobie znalezc lepsza partie Z"na swoim poziomie" Problemem moze byc bardziej Twoje wlasne podejscie z nabozna czcia do odoby wielkiego pana dokrota, nieomal polboga i wynikajjace z tego poczucie nizszosci. PS zdawalas moze na medycyne i ci sie nie powidolo ze masz takie kompleksy na tle lekarz chociaz sama "sroce spod ogona nie wypadlas? Bo to nawet ciekawe skad Ci sie to wzielo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roznie to bywa...
Ja generalnie nie bardzo rozumiem ten tok myslenia: istnieja lekarze - nadludzie a potem dlugo dlugo nic, Panom doktorom nikt nie dorowna (nie zebym nie sznaowala przedstawicieli tej profesji probuje zwyczajnie rozprawic sie z mitami). Medycyna to trudne studia, intelektualnie wymagajace ale przeciez nie kazdy marzy o tym aby zostac lekarzem, utalentoana plastycznie dziewczyna ktora zdaje np na ASP, archtekture czy nawet polonistyke (bo akurat kocha literature piekna) moze byc rownie inteligentna jak ta ktora dostala sie na medycyne, Sa rozne drogi, sciezki karier i nie wiem gdzie jest napisane, iz tylko jedna nobilituje pozwala osiagnac prestiz i zyciowy sukces

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Do różnie to bywa: Nie, o medycynie nawet nigdy nie myślałam .Po prostu nie lubiłam biologii i chemii chociaż miałam z nich zawsze 5. Ale, gdyby tak spojrzeć w przeszłość to rodzice zawsze namawiali mnie na medycynę. Mówili, że się nadaje bo z nauką nie miałam nigdy większych problemów. Tyle, że ja nawet nie chciałam o tym słyszeć. Inaczej wymarzyłam sobie swoją przyszłość. Zawsze mawiali, że jedyny słuszny zawód to lekarz. Nigdy nie przejmowałam się ich słowami bo to w końcu moje życie, ale może przez własnych rodziców mam dzisiaj kompleksy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwiueiqw
przeciez lekarze to cwele, z ego tak wielkim ze trzeba ich porzekłuwac zeby zeszło powietrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za farmazony
100 razy wolalabym dyrektora banku niz jakiegos konowala. Dyrektor banku siedzi an dupie i nic nie robi , do tego zarabia wiecej niz lekarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulalalalalalalalaaaa
taki dowcip przeczytałam : "odkąd skończyłem medycynę boję się lekarzy, zwłaszcza kolegów z roku " :D -lekarz to nie koniecznie taki orzeł, wyluzuj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa bardzo ciekawa
Chyba dam sobię z nim spokój. Znajdę kogoś bardziej podobnego do mnie. Nie oszukujmy się. Jest medycyna i cała reszta. Amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×