Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poczta sredniowieczna

Nie potrafie sobie ulozyc zycia

Polecane posty

Gość poczta sredniowieczna

Chce sie tylko wygadac. nie chce zadndych glupich krytyk tylko wyrozumienia, moze ktos z was ma taka podobna sytuacje?... Mam 32 lata a moje zycie jest jakies takie nie poukladane. Jestem nieszczesliwa, to uczucie nie opuszcza mnie ani na chwile. Mam faceta ale chyba go nie kocham. On stara sie, to on tak szczerze mowiac od samego poczatku robil wszystko zebysmy byli razem, staral sie jak glupi az w koncu ustapilam, pozwolilam sie mu zdobyc, No i jestesmy razem, on znosi moje humory, kaprysy, czesto placze... I ciagle jestem przekonana ze go nie kocham tlyko potrzebuje go bo jest mi ciezko samej, jestem depresyjna, chodze regularnie na psychoterapie bo mam ataki lekowe, czeste depresje, biore antydepresory. A on to wszystko znosi, nawet moja ozieblosc (antydepresory obnizaja libido), praktycznie nigdy nie mam ochoty sie z nim kochac. A on szuka mieszkania bo chce zebysmy zamieszkali razem, jest taki podekscytowany tym ze kiedys zamieszkamy razem, planuje przyszlosc, mysli o pierscionku zareczynowym a ja jestem taka obojetna, do tego egoistka bo sama nie wiem czego chce. Boje sie ze strace prace, jak mam dola to ciezko mi sprostac nawet najprostszym czynnosciom powiedzialam mu o tym ale on mimo wszystko chce byc ze mna.Boje sie ze go unieszczesliwie a jeszcze bardziej sama siebie ale boje sie byc sama, nie dam rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HollyBaloo
Wybacz innym, sobie, i zacznij żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idzie_knur
i co tu odpowiedzieć, powiedzieć prawdę co myślę na ten temat, czy mam Tobie kadzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresss woman
jestem w podobnym wieku co ty , mam narzeczonego i tez czuje ze to nie ejst ten mezczyzna z ktorym chce spedzic resztę zycia. Mimo ze to czuję to i tak z nim nadal jestem bo nie potrafie od niego odejsc. Tak jak i ty brałam antydepresanty, mam nerwicę i wybieram sie na psychoterioaę. Wiec wnioskuję ze u nas taki stan w zyciu osobistym ma zwiazek z psychiką a co za tym idzie obnizonym poczuciem wlasnej wartosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresss woman
ludzie zdrowi ławiej podejmują decyzję, my sie boimy. Boimy sie podjąc decyzję, nasze poczucie własnej wartosci równa sie zero i w zwiazku z tym boimy sie staracic to co mamy bo wydaje nam sie ze juz nic dobrego nas nie spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczta sredniowieczna
Wybaczyc innym...?zaczac zycto sie tak proste wydaje... Jak widze znajome kolezanki, maja rodziny, dzieci a jakos nie potrafie znalezsc swojej sciezki.To tak jakbym sie zatrzymala w polowie a inni poszli, sa juz daleko a ja tak stoje w miejscu. Takie mam uczucie, najgorsze jest to ze wracam wspomnieniami, kiedys kiedy bylam zakochana, kiedy jeszcze potrafilam cos odczuwac zamiast tej pustki ktora teraz mnie nie opuszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczta sredniowieczna
depress women-oczywiscie ze to wiaze sie z niskim poczuciem wlasnej wartosci. ja po to chodze do psy, ale wiesz, to nie jest taka prosta sprawa. Niedawno spotkala mnie dosyc przykra sprawa w pracy. Zamiast wziasc sie w garsc przeplakalam caly dzien! mialam tak spuchniete oczy i twarz ze na drugi dzien wygladalam strasznie. Nalozylam tone makijazu i musialam wyjsc z domu.Potem mialam rozne stany lekowe, nie moglam spac. A moj facet byl przy mnie, doceniam to ale..to chyba nie moja wina ze go nie potrafie pokochac.przynajmniej tak mi sie wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresss woman
mnie wiesz co dobija? ta niemoznosć podjecia decyzji. Czy odejsc czy zostac z nim i starac sie o dziecko? jak odejde to co mnie czeka?mam lat ile mam i już cięzko bedzie sobie ulozyc zycie na nowo. Przynajmniej to ja mam takie rpzeswiadczenie. A ty myslisz odejsc od niego czy tak jak ja nie potrafisz podjac decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczta sredniowieczna
a ile masz lat?... widzisz, ja mam juz 32, wiec to nie jest tak jakbym miala 18-nascie... Chcialabym miec kiedys dziecko, rodzine... Boje sie ze jestem z nim tylk dlatego ze w pewnym sensie go potrzebuje i wykorzystuje ze strachu bycia samej....Ale nie mam wrazenia ze jestem z nim bo go kocham! na razie nie mieszkamy razem, spotykamy sie kilka razy w tygodniu, weekendy on jest u mnie bo mam wieksze mieszkanie, ale jak go nie ma np dzisiaj to nawet za nim nie tesknie...Ja akurat sobie zadaje pytanie czy to jest poprostu nie ten facet czy ja juz nie jestem zdolna kogos kochac..A ty ile juz jestes ze swoim?bo my 2.5 roku i zaznaczam to on od samego poczatku sie staral zeby ze mna byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresss woman
ja mam 33 lata wiec jak widzisz niewiele nas różni. Jesli chodzi o mój zwiazek to jesteśmy ze soba 5 lat, na poczatku była miłość a teraz??nie zostało juz chyba nic, zwiazek się wypalił do granic mozliwości.I nie wiem co zrobić, czy probowac cos zmienić w swoim zyciu czy zostawic to wszytsko tak jak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczta sredniowieczna
5 lat to bardzo duzo... Ale jak to mozliwe ze na poczatku jak mowisz bylas zakochana a teraz juz nie ma nic?mieszkacie ze soba? i jak to sie stalo ze nie ma juz nic...? bo widzisz, u mnie jest troche inaczej. Moja facet jest dobry, kochany, jest zaradny, wspaniale gotuje, troszczy sie o mnie, martwi, a ja biore to wszystko, konsumuje ale go nie kocham. Nigdy go nie kochalam, jak sie poznalismy to on sie staral jak wariat az w koncu mu uleglam i pozwolilam mu byc ze mna.Ale wiele razy go szantazowalam, grozilam ze zakoncze to wszystko bo mam dosyc. A on to znosi. Przeczeka az mi zlosc minie i znowu wszystko jest jak dawniej czyli tkwie w tym zwiazku i mam wrazenie ze wszystko odbywa sie za moimi plecami, bez jakiej kolwiek mojej kontroli. I tez sie boje nie tyle ze nikogo nie poznam tylko tego ze nie bede juz miala ochoty. Ze zrobie sie zgorzkniala, ze nie bede miala ochoty juz na to zeby ktos wkroczyl w moje zycie. A nawet jesli to nikt mnie juz nie bedzie potrafil zniesc moich wiecznych stanow depresyjnych, nerwic itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×