Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

weranika28k

coraz czesciej sie zastanawiam czy to ten?

Polecane posty

witam. nie mam sie nawet komu wygadac. coraz czesciej mysle, ze to chyba jakas pomysłka ten moj zwiazek. jestesmy ze sobą 3,5 roku. od 1,5 jestesmy zareczeni. ale jakos na slub sie nie zapowiada bo nie mamy kasy. ja od 3 lat pracuje, mam stały etat, on skonczyl studia ale pracuje tylko dorywczo. niby są to tylko pierdoły, ale strasznie mnie dreczą i coraz bardzije przeszkadzają. mam 28 lat i wszytskie moje znajome juz dawno dzieciate i mezatki. przykro mi jest, ze my jakos nie mozemy normalnie stanąc na nogi, ale to nic. rodzice nam nie pomogą, bo sami biedują i tak lecą lata... zbieramy na slub, wesele, tzn. ja odkladam bo on nie ma z czego i tak co miesiac wykreca sie z podstawowych rachunków i mowi ze nie ma kasy. czasem tak patrze na to z boku i to wyglada jakby był na moim utrzymaniu. ja za wszytsko place. w sumie to mi nie przeszkadzało do tej pory, ale on ma swoje pasje, zachcianki a to kosztuje... niby mowi, ze szuka pracy , ale jakos mu to opornie idzie...jak podsyłam mu jakies ogłoszenia to mnie wysmiewa ze nie podejmie sie tej pracy...do tej pory sie nie przejmowałam, ale teraz zaczynam sie martwic, bo w pazdzierniku konczy mus ie umowa i co dalej? brak mu samodzielnosci i obrotności, decyzje podejmuje długo, zwleka ze wszytskim, nie moge na niego liczyc w domu, bo rzeczy nieskrecone lezą juz dłuzszy czas.jak sama za cos sie nie wezme to mogłoby tak miesiacami lezec. kocham Go, ale coraz czesciej zastanaiwam sie czy do siebie pasujemy i czy wiazac sie z nim na stałe. przeciez sie nagle nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wafelekorzechowy
Nie jestes juz mloda, a czas leci. Jemu sie jak widac nie spieszy, jak dlugo masz zamiar czekac na niego? Kolejne 3,4 a moze 7 lat? Jak ty to sobie dalej wyobrazasz? Za pare lat on wciaz nie bedzie gotowy (zawsze sie cos znajdzie) a ty zostaniesz stara panna w wieku pod 40 ktorej juz nikt nie zechce, a jak on dorosnie do tego by wziac slub i sie ustatkowac to wezmie sobie mlodsza i ladniejsza, a ty zostaniesz na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CaroLaineeeeee
"brak mu samodzielnosci i obrotności, decyzje podejmuje długo, zwleka ze wszytskim, nie moge na niego liczyc w domu, bo rzeczy nieskrecone lezą juz dłuzszy czas" I jak ty sobie to dalej wyobrazasz? Chlopak to len, jak za niego wyjdziesz o ile to nastapi to jakie bedziesz miala z nim zycie? Sama bedziesz wszystko robic w domu? A on usiadzie i powie ze jest zmeczony nic nie robieniem. bedziesz zasuwac na kilku etatach: DOM-PRACA-ON-DZIECKO-ZAKUPY ITD. Chcesz go nianczyc i byc przepracowana bez chwili dla siebie? I dodatkowo wysluchiwac pretensji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za odpowiedz. w sumie to dzis jestem przerazona nawałem roboty w pracy, nie moge na niego liczyc. dzis rano to nawet sie poryczałam, bo szukałąm jego dokumentów i nie mogłam znalezc. o mały włos nie spozniłam ie do pracy. przed samym wyjsciem jakby tego było mało to dziabnęlam sie w palec ostrym nozem.i tak mi krew tryskała,szukałam plastra z krwawiacym palcem, on tylko podniosł głowe i powiedział ze nie wie gdzie są plastry... wiedziałam ze ma gdzies swoją apteczkę schowaną (ostatnio sie przeprowadzilsimy i był bałagan), wiec grzebałam z tym paluchem a on nic. tak mi przykro bylo. poleciałam do pracy z chusteczką w dłoni. wieciec o? jest mnostwo takich sytuacji. mało sie mną interesuje. jest sfrustrowany brakiem pracy, mozliwosci, perspektyw...do tej pory go oszczedzałam, pozwalałm mu na wiele, przyzwyczaiłam go do tego, ze ma wszytsko. ale teraz widze, ze podczas naszego zwiazku nigdy nie było nawet chwili, zeby sie poczuła tak na maxa szczesliwa. on nic nie robi w domu.nie pomaga mi. nigdy, nigdzie mnie nie zaprosił. zawsze mowialm mu, ze po co mamy chodzic po restauacjach, jak to tyle kosztuje, trzeba oszczedzac. i tak mineły te lata i nigdzie nie bylismy, nie podrowalismy, kompletnie nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samuel l jackson2
postaw jasno warunki i powiedz co ci przeszkadza zanim podejmiesz bardziej drasyczne srodki. postrasz go troche bo czasami tak bywa ze jak jedna strona jest bardzo pracowita to ta druga sie rozleniwia bo mysli ze pierwsza wszystko za nia zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jarooooooo
Po ślubie będzie jeszcze gorzej. Nie licz na to że się zmieni, jeżeli nie przeszkadza Ci to jaki jest i takiego go kochasz to ok ale nie licz na zmiany, bo jeżeli nastąpią to najwyżej na gorsze. Tym bardziej że po ślubie będzie bardziej pewny siebie niż teraz. Teraz to powinien być Wasz najlepszy czas powinien Cie adorować, pomagać udowodnić że w każdej sytuacji możesz na niego liczyć. Z Twoich opowiadań wynika że jesteś mu kompletnie obojętna jeżeli nie zareagował kiedy Tobie leciała krew to po prostu jakaś masakra. Pewnie jest mu z Tobą wygodnie, utrzymujesz go i ma sex kiedy chce... żyć nie umierać ja w takiej sytuacji też bym się do niczego nie śpieszył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero niedawno otworzyłam oczy na to jaki jest na prawdę. są taki dni, kiedy jest na prawde romantyczny i widze ze sie stara, ale wiecej mowi niz robi. ostatnio kupiłam dywan do duzego pokoju, to wkurzył sie ze chce go od razu rozłozyc. nie wiem na co on chciał czekac. z niczym mu sie nie spieszy. wyjechałam kiedys na weekend do rodziców to po powrocie zastałam totalny chlew w mieszkaniu. on tez taki nieogolony i w brudnych szmatach mnie przywitał. teraz dopiero widze, ze to len straszny. wcale o siebie nie dba. nawet po sobie nie pozmywa. czy u Was w domu sa jakies podziały obowiazków? on nigdy palcem nie ruszył nawet, nie odkurzał nawet. ja nie wiem, moze są tacy faceci. czasem mi sie wydaje ze ja przesadzam, moze tak wyglada normalny zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werrano
Weronika nie zrób tego błedu co ja, ja taki związek ciagne prawie 10 lat, wiem dobrze ze to nie jest facet dla mnie ze nie bede z nim szczesliwa a jestem z nim nadal. nie mamy slubu, nie mamy dzieci, nawet ze soba nie mieszkamy.Jestem już po 30tce i nie moge sobie wybaczyć że nie odeszlam wczesniej bo z każdym rokiem coraz trudniej podjac taka decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a teraz nie odejdziesz?boisz sie ze zostaniesz sama? wiąże was cos? mieszkanie, kredyt, samochód? u nas jest takt, ze sporo rzeczy to ja kupiłam na siebie, raty splacałam sama, nawet samochód jest moj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werrano
nic nas nie łaczy, chyba tylko strach ze nikogo juz nie poznamy innego i ze ejstesmy jakby skazani na siebie:( okropne uczucie. A ciebie co tak naprawde powstrzymuje przed tym żeby odejść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werrano
no i ta presja rodziców moich co drżą ze strachu ze nie wyjde za maz i nie urodze juz dzieci gdy od niego odejde. To nic ze ejstem nieszczesliwa,to ich nie obchodzi uwazaja ze jak byłam na tyle głupia żeby sie mamić tyle lat to powinnam to dociagnąc do końca:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie to tak od niedawna sie nad tym zastanawiam. nie chcę tez zeby wyszło, ze jak on teraz nie ma pracy to ja go przez to kopnę w tyłek...troche sie łudzę, ze sie jeszcze zmieni. on ma naturę wiecznie młodego kawalera. ale jak do czegos sie przyłozy to robi to dobrze, tylko to wszytsko tyle trwa... taki marzyciel. jest fotografem i jak znajdzie jakas fuchę to nawet dobrze zarobi, tylko ze ostatnio to zwleka z oddaniem zdjec i przez to traci klientów. nie wiem, co mam robic. dalej w tym trwac? tylko ile mozna czekac na stabilizację. nie jestem juz taka młoda.chciałabym juz miec dziecko, tylko jak na niego nie mogę liczyc w błahych sprawach to po co sie pchac dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Traktorkaaj
To i ja sie wypowiem bo ostatnio mam bardzo podobnie :( Mam 25 lat, on 28, jestesmy razem prawie 4 lata, niezaręczeni bez jakichkolwiek planów z jego strony bo jak mówi : po co sie zaręczać skoro i tak nie stac nas na slub ani mieszkanie i nie będzie pochopnie sie żenił (było to powiedziane w zartach ale i tak bolało), mieszkamy kazde u swoich rodziców, ja pracuje ale nie stac mnie na samodzielne wyprowadzenie się z domu a on nie ma pracy, teraz juz nawet dorywczej, wszystko opłacają mu rodzice, spłacają jego długi raty itp., mama podaje mu wszystko pod nos.Jeśli wyjezdzamy na wczasy to ja za wszystko płacę, bo raz ze on nie ma a dwa ze jemu to niepotrzebne, tak samo nigdzie mnie nie zabiera, chyba ze raz na jakis czas z jego kolegami, ale o kolacji albo kawiarni moge zapomnieć chyba ze ja sama coś zaproponuje. Przyjezdza do mnie i siada przed tv albo komputerem, nawet na spacer nie chce mu sie iść bo po co, kazdy wieczor wyglada praktycznie tak samo. Nie zawsze tak było, pierwszy rok był idealny, były plany dużo rozmów o naszej przyszłości, teraz gdy nie ma pracy nic mu sie nie chce, jest mu wygodnie tak jak zyjemy, no bo przeciez w domu poje, do mnie przyjedzie kiedy tylko mu sie podoba,wiecznie spozniony, posiedzi troche i wroci do siebie. Nie zabiega o mnie bo jak sam stwierdzi po co, nie chce rozmawiać o przyszłosci bo po co teraz o tym mysleć:( Myślalam ze to miłość mojego życia a ostatnio nie mam ochoty w ogole sie z nim widzieć, bardzo czesto myśle ostatnio o odejściu zwlaszcza ze pojawil sie ktoś jeszcze w moim zyciu niedawno, ale boje sie popelnić bledu ktorego juz nie cofne i wiem ze bardzo bym go skrzywdziła choc pewnie powinnam patrzec na siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie warto marnować życia u czyjegoś boku tylko dlatego, że się boisz. Nie masz w facecie oparcia, pomocy, prowadzisz go za rączkę jak dzieciaka. Z opisu wynika, że jest leniwy i brak mu ambicji. Ty jesteś siłą napędową związku - zastanów się na jak długo wystarczy ci sił, by to ciągnąć? Czasami lepiej zaryzykować nawet dłuższą samotność, niż się marnować u boku człowieka, który chyba nie docenia twoich działań. Nie jesteś już nastolatką, ale nadal masz potencjał młodości już nieco poparty doświadczeniem. Warto zaryzykować i zawalczyć o własne szczęście. Tym bardziej, że nie macie żadnych wspólnych zobowiązań, a związek utknął w miejscu (które ci nie pasuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietki, trochę zdrowego egoizmu. Boicie się zostawić swoich facetów, bo będą zranieni itd. A co z wami, z waszymi uczuciami, marzeniami i planami? Postawcie siebie na pierwszym miejscu. Jeżeli zachowanie partnera wam nie pasuje to rozmawiajcie z nim, nawet na zasadzie ultimatum - bierzesz się w garść albo odchodzę, bo chcę żyć, a nie wegetować. Wiem, że to trudne. Ale jak spojrzycie w lustro za kilka lat? Z nienawiścią, smutkiem..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Traktorkaaj. jakbym siebie widziała. jestes troszke mlodsza ode mnie. a mamy tak samo...tylko, ze ja ze swoim zamieszkalam po pol roku znajomosci. na poczatku tak jak mowisz byo sper, duzo lazilismy nawet na spcery, jakies imprezy.potem troche sie pochrzaniło, bo mniej pieniedzy było, ja tez po studiach nie zarabiałm duzo, bo byłam na stazu, ale teraz czuje ze jest taki momet, ze chciałabym normalnej rodziny.zaradnego meza, dzieci. chcę kupic mieszkanie, ale to znow bedzie na mnie bo on sie znow wykreci z tego... dzieki dziewczyny za odpowiedz. duzo mi dałyscie do myslenia, za dwie godziny ide do domu. a tam znow to samo. syf wszedzie, bo nawet nie umie po sobie posprzatac no i musze jeszcze stac przy garach z godzinę.a on siedzi w domu i przerabia zdjecia.jego ostatnia juz fucha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie daj się wykorzystywać. Co ty jesteś - robot wielofunkcyjny czy co? Się znalazł mądrala - ma wikt i opierunek, posprzątasz, ugotujesz, podstawisz pod nos, a on jeszcze pewnie będzie marudził. Nie widzę nic złego w utrzymywaniu partnera, ale skoro już nie pracuje to mógłby się wziąć do roboty w domu. korona mu z głowy nie spadnie. Rób mu listę rzeczy do wykonania każdego dnia. jak się nie wywiąże to wymyśl karę (np. brak seksu - powinno go zmotywować do działania). Skoro sam się nie umie zabrać do roboty, to musi mieć bat nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj kobietki, na kogo ja trafiłam? on w lozku nie jest suoer kochankiem. coraz rzadziej sie kochamy. on przez brak pracy,lazi sfustrowany i przygnebiony a ja przez to ze taki jest, juz mnie nie podnieca. cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaręczyny zaręczynami, ale czeka was nieciekawa przyszłość. Na twoim miejscu oddałabym pierścionek i próbowała ułożyć życie na nowo u boku kogoś innego. Leżycie na całej linii - brakuje bliskości emocjonalnej, fizycznej, czułości, namiętności, zrozumienia, wsparcia...A to przecież dopiero początki. Co będzie za np.10lat? Powinniście się wspierać. Ale ty musisz działać jak dźwig, by go do pionu postawić i utrzymać w nim. Kurcze, ja bym się na to nie pisała. Nawet kosztem samotności. Przecież jesteś mloda, samodzielna i ambitna - takie kobiety nie cierpią na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Zaryzykuj i zadbaj o własne szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaręczyny zaręczynami, ale czeka was nieciekawa przyszłość. Na twoim miejscu oddałabym pierścionek i próbowała ułożyć życie na nowo u boku kogoś innego. Leżycie na całej linii - brakuje bliskości emocjonalnej, fizycznej, czułości, namiętności, zrozumienia, wsparcia...A to przecież dopiero początki. Co będzie za np.10lat? Powinniście się wspierać. Ale ty musisz działać jak dźwig, by go do pionu postawić i utrzymać w nim. Kurcze, ja bym się na to nie pisała. Nawet kosztem samotności. Przecież jesteś mloda, samodzielna i ambitna - takie kobiety nie cierpią na brak zainteresowania ze strony mężczyzn. Zaryzykuj i zadbaj o własne szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ślub? z tym gościem? ­ uciekaj jak najdalej. po ślubie jest zawsze tylko gorzej. ­ w ogóle nie rozumiem kobiet, które utrzymują facetów. to taka zabawa w drugą mamusię, czy jak? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość feeeeeeee
u mei ejst pdobnie, on niby szuka pracy, i jest obojętny, tyle ze w domu pomaga.... i nie ejstesmy zareceni tez nie chodiz do restauracji, raczej na kebaba albo na disko, ale też nie podrózujemy.... reszta jak u Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedem razy osiem
Nie rozumiem dlaczego z Nim nie pogadasz, jesli go jeszcze kochasz? Podzial obowiazkow jest normalny.... u mnie facet gotuje, gotuje tez ja - rano On idzie do pracy (ja teraz przez pol roku nie pracuje), to normalne ze rano wstane, przygotuej sniadanie, wspolnie je jemy, On w tym czasie przygotowuje sie do pracy. Wieczorem jednak albo popoludniu czesto cos z wlasnej inicjatywy ugotuje. ze nie wspomne o sprzataniu - czy male porzadki w tygodniu czy wieksze sprzatanie w sobote, to nie tak ze moj pan zasiada przed tv, albo go musze o cos prosic, bo tez nie chce zyc w chlewie i po prostu sprzata bez zbednego proszenia i gledzenia. Czasami to On mnie popedza jak sie rozleniwie :) Gdybym po facecie wszystko miala sprzatac to chyba bym zwariowala i niestety na to trzeba zwracac uwage od poczatku, bo to wynika z potrzeb estetyki i jesli wczesniej byl prosiakiem, to juz tak zostanie do konca zycia, nie beda mu przeszkadzaly smierdzae talerze w kuchni i brudne majtki na kanapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×