Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cheddar bialy

Osoby wychowywane POD KLOSZEM

Polecane posty

Gość cheddar bialy

Jak sobie radzicie w doroslym zyciu?? ja nie dosc ze bylam chroniona przed calym swiatem to tez wyreczano mnie z wszystkiego, nie pozwalano na samodzielnosc ani wlasne zdanie. Jak cos nie chcialam, balam sie wstydzilam to wszystko na sile. Straszono mnie tez wszystkim co sie da, w konsekewncji uwazam ze caly swiat jest zly i niebezpiczny. Mam juz wlasnie dzieci i probuje je wychowac zupelnie inaczej, na razie mi sie wysmienicie udaje, ale czesto sama z soba mam problemy. A wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa mójjj
tak z perspektywy czasu - chyba żle nie było. jedynie jestem cicha, spokojna, stronie od ludzi - to taka ułomność, która mi czasami przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkklllllllllllllllllll
Moja szwagierka - a teraz ma faceta który za nią gotuje i wszystko robi...Tak się w życiu ustawiła że spod jednych skrzydeł pod drugie trafiła. Sama pociągiem nigdy nie jechała a ma 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa mójjj
a wyreczać to może i mnie wyreczali ale wiem że pomagałam w domu na ile mogłam, choć zawsze miałam powiedziane że ja to mam tylko się uczyć. teraz mam swój dom i wiem co i jak trzeba zrobić. Dwóch lewych rak nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja tez nie mam 2 lewych rak ale to jest bardziej zlozona sprawa niz samo to czy umiem cos zrobic Mnie nie wolno bylo nic w domu robic bo to niebezpiecznie, bo nie umiem, bo mam nauke, bo sie zmecze(!) Nie pomagalo wcale to ze mama nie pracowala. Nie musialam sie nigdy wysilac, o nic starac, nie zrobilam czegos to zrobili za mnie, zalatwili za mnie. To jest sprawa zaradnosci, samozaparcia,motywacji, samodzielnosci, otwartosci na innych. Jest mi bardzo trudno choc i tak jest lepiej niz kilka lat temu. Mam wspierajacego meza ale i on czasami nie ma juz do mnie sily :(\\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa mójjj
no u mnie to jest ciężko w kontaktach z ludzmi, w wyrażaniu swoich uczuć w mówieniu tego czego oczekuje itp. nigdy nikt o to nie pytał i było oczywiste, że mam co jesc, spać, ubrać się itp to mam wszystko. A strefa emocjonalna kuleje bardzo. Moj ojciec wolał jak byłam w domu i mogłam robić co chcę, ale czasami gotowałam z nim zupę, czy malowałam płot albo on coś naprawiał a ja byłam takim pomocnikiem, -przynies, podaj, poświeć. Ale żeby gdzieś wyjść to były jazdy w domu, a wyjechac na wycieczkę szkolną dłuzszą niż jeden dzień, albo kolonie, wakacje to nie było mowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka 5latka
Ja nie wiem jak wychowuje swoje dzieco.. z jednej strony każe mu sprzątać samemu się ubierać (5 latek) oczekuje że sam załatwi swoje sprawy -np, gdy chce iśc z dziadkami do rodziny sam ma zapytać (jasne ze ja rónież pytam czy to nie problem) ale też jest tak że go strasze :D Np. mówie nie skacz na studzienki- będzie właz żle nałożony wpadniesz tam, albo że jak biegaz z kredkami to się przewróci wbije mu się etc.. mam taką manie- obawiam się o wypadki, problemy zdrowotne etc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa mójjj
to co innego - uważaj bo zrobisz sobie krzywdę itp takie malutkie dziecko trezba tego uczyć. Ja miałam te 15, 18 lat, nawet jak byłam pełnoletnia to niewiele sie zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na szczęście nie byłam tak wychowywana, jestem bardzo samodzielna i byłam już w szkole podstawowej, a to dlatego, bo mama dostała pracę, tata też pracował i sama zajmowałam się młodszym o 5 lat bratem, a że chciałam się wykazac mamie, że sobie radzę to zawsze sprzątałam, czasem ugotowałam prosty obiad i z czasem we wszystkim nabierałam wprawy. Ale mam za to kumpelę, która własnie była chowana podobnie jak Ty, że nie rób tego czy tamtego, bo się jeszcze w życiu narobisz itp... teraz jak czasem na nią patrzymy to jakby dopiero się życia uczyła, samodzielności... Masz męża, który Cię wspiera, dasz sobie radę i dobrze, że dzieci wychowujesz inaczej :) 3maj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matka5latka - no wiadomo ze przez niektorymi rzeczami trzeba dziecko ustrzec. ALe widze jak moi rodzice podchodza do moich dzieci i wiem na pewno ze tak bylo i ze mna. Chcieliby ich ciagle karmic (bo takie male sa i trzeb)a, nie wolno im biegac skakac bo "sie zabija". Oni z nimi na spacer nie pojda bo nawet jak beda trzymali za reke to sie moga wyrwac i wypadek gotowy (juz nie mowie o spacerze nie za reke, nie przyznaje sie nawet ze tak chodzimy jesli nie ma ulicy ruchliwej). Plac zabaw niebezpieczny (jelsi juz to trzeba trzymac dziecko za dupe doslownie).Kiedys syn sie dosc mocno potlukl i ciagle mi wymawiali ze to moja wina bo "go nie trzymalam". Na kanape wchodzic nie moga, na krzesle siedziec tez, bo schodach tylko kurczowo za reke. Mowili mi ze mam pochowac wszystkie stoly zeby sie nie uderzyli :o TO JEST PARANOJA a to tylko czubek gory lodowej. Oni mysla ze ja caly dzien jak nie spia to siedze w jednym pokoju z nimi, nie jem, nie sikam, nie sram, nie gotuje, nie sprzatam bo nie wolno ich spuscic z oczu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owocowa, tak bo ja sie dopiero ucze zycia, szkoda tylko ze tak pozno bo mam 27 lat. No wlasnie mi rodzice powtarzali ze jeszcze w zyciu sie narobie, namecze, napracuje i nic mam nie robic ale w takim razie kiedy do cholery mialam sie tego zycia nauczyc??? :o Od 4 lat nie mieszkam w domu, nie liczac studiow. Ile moj maz ze mna przeszedl to jego (przynajmniej mam 200% pewnosc ze mnie kocha :P) A rodzice nadal mnie krytykuja, czuje ze musze robic tak jak oni by tego chcieli. Jeszcze niedawno nie wiedzialam ze mozna miec nawet wlasne zdanie! myslalam ze oni wiedza najlepiej. Chce dzieci wychowac zupelnie inaczeja ciagle spotykam sie z niezrozumieniem. Jak chce im pozwolic na samodzielnosc to slysze "jeszcze ich do pracy poslij" :[

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość love kroveee
wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nibynoozka
Kazdy z nas byl pod troche innym kloszem. Ja niby biegac i nabijac guzy moglam,z tym nie bylo problemu. Za to wszelkie sprawy miedzyludzkie -ja gdzies z tylu,a mama zalatwia i gada z ludzmi. Na imprezy mnie nie zabierala,bo dziecko musi sie wyspac w swoim lozku i w spokoju. Zapraszac na urodziny,komunie itp -ona zapraszala. No i roboty domowe -z jednej stony 'jeszcze sie w zyciu narobisz',a potem nagle ni z tego ni z owego -a ta i tamta to sama obiad zrobi i to i tamto,a z ciebie taka 'nieporadna cipa'. Jak sie nie umialam wyslowic,slowa mi brakowalo,to zamiast zamknac ryj i poczekac,az sie wyartykuluje -zaczynala przedrzezniac moje stekanie. Kurwa kocham moja matke,ale jak sobie to przypominam,to mam jej ochote strzelic w morde. A temat plci to juz w ogole -moje miesiaczkowanie spotkalo sie z takimi okresleniami jaj cioty,knoty,a jak mialam rozne jazdy jako pozna nastolatka,to slyszalam ' znajdz sobie chlopa'. Wiem,ze to juz nie sprawa trzymania pod kloszem,ale jak juz wylewam zale,to hurtem. Efekt jest taki,ze boje sie ludzi,boje sie pojsc do pracy. Bylam swietna uczennica,wyroznienia,konkursy,nagrody -dopoki bylam dzieckiem. Dorosle zycie mnie paralizuje. Teraz mam male dziecko i drugie w drodze -jak pojda do przedszkola,to ja pojde do psychologa,zeby mnie wypchnal do ludzi,zeby moje dzieci mialy normalna matke. Tak z zewnatrz to raczej nikt by nie powiedzial,ze mi czegos brakuje,robie chyba wrazenie dosc pewnej siebie osoby -ale ten strsch przed ludzmi,przed ktorymi mialabym sie wykazac -jest paralizujacy. Aha,o ciazach mamusi nie umialam powiedziec,nosilam sie z tym pare miesiecy,zanim wydusilam. Jakos mam wrazenie,ze dla niej powinnam nie miec plci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nibynoozka
Nie dodalam waznego faktu -mamusia jest nauczycielka i zawsze wie i umie wszystko najlepiej. Zawsze. Jak czasem cos ugotowalam,juz jako studentka,dla 'calej rodziny',o ona stawala do garow i gotowala dla ohca,bo ' on takkiego czegos nie lubo'. Tylko jak jej nie bylo,to ojciec to moja zarcie jadl i wcale nie narzekal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamalejcorki
ja jestem takim dzieckiem wychowanym ''pod kloszem'' niestety.. boje sie ludzi jestem niesmiala, nienawidze rozmawiac odbierac telefonow, paralizuje mnie pojscie do banku, do sklepu by zrobic zakupy by cos powiedziec do pani sprzedajacej, nie umiem zamowic pizzy-chodzi tylko o slowa, o to ze musze mowic z obcymi, zawsze bylam w cieniu,... to jest okropne. mam juz meza mam dziecko, skonczylam studia mialam latwo w zyciu i mam bo maz jest cudowny akceptuje mnie ale sa konsekwencje tego, nie umiem sie przełamać, mialam nerwice, wszystko zasluga mojej matki. dziecka nigdy tak nie wychowam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×