Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NINA NA 102

DWIE RODZINY? DWA ROZWODY?wspólne dzieci

Polecane posty

Gość uyuu
a dajcie jej spokój ! Jest dorosła niech -podejmuje decyzje nie piszcue ze koorwa szmata itp. bo to urąga. Jej życie, jej decyzje, to ona będzie na starość analizować czy zrobiła dobrze czy źle. I zapewne będzie żałować obydwu decyzji. jesli nie kocha męża ale z nim zostanie będzie żałować że nie zmieniła życia, ale będzie miała czyste sumienie jesli chodzi -o -dzie-ci. Jak pójdzie do kochanka będzie zadowolona że była szczęśliwa przez jakiś czas, ale będą ją dręczyły wyrzuty że skrzywdziła dzieci, i że może przez to nie osiągnęły szczytów swoich możliwości, bo to skrzywienie im to uniemożliwiło. Ona musi na szali postawić swoje szczęście i szczęście dzieci. Albo jedno albo drugie. Ja bym na jej miejscu poromansowała na boku wyruchała się z kochankiem ale rodziny nie tykała. Przecież jak to jest prawdziwa mi-łość to przecież można poczekać z 15-20 lat jak dzieci dorosną. i wredy odejść do faceta, mniej obowiązków więcej czasu dla siebie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NINA NA 102
Każda decyzja którą podejmę będzie zła, gdybym nie liczyła sie z nikim i z niczym, odeszłabym układać sobie nowe życie, tylko właśnie czy lepsze? Najbardziej odchorują to dzieci moje i jego, była zona nie odpuści i nie da nam żyć. Zjednej strony nie chcę romansu, podwójnego życia, nie spotykam się z nim, bo nie tyłek swędzi, tylko, dlatego, że przy nim nie muszę udawać, pilnować każdego słowa które wypowiem, bo może być wykorzystane przeciw mnie. W tej chwili moje życie to pozór, wieczne udawanie kogos i czegoś, bo mąż nie rozumie, że mogę być zmęczona, że jak mam problem to chce pogadac a nie że on ma mi zbawić świat, wszystko to wytrzymuję dla dzieci, żeby miały pełną rodzinę, ale nikt nie wie ile mnie to wszystko kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyuu
nie zazdroszczę sytuacji. a mąż czasem nie kręci czegos na boku ? sprawdz czy jest wierny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyuu
spróbuj polubić to zycie i zobojętnieć na męża, stanowczo mówić nie - nie zrobię tego bo jestem zmęczona po pracy i basta. Albo coś podobnego. Pracujesz ? Jeśli nie to poszukaj czegoś czasem od siedzenia w domu można zwariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja rozumiem
Cię doskonale... niestety mam dylemat i ciężko mi doradzić coś sensownego komuś jak sama nie mam odwagi podjąć decyzji...też są dzieci,też jest miłość,nienawiść,szczęście i smutek... Nie wierzę,że tu wszystkie takie święte i przykładne żony i mamusie:/ czasem chce się żyć normalnie,nie udawać kogoś kim się nie jest...a niektórzy "mężowie" zrzucają maski po ślubie (jak mój) i za chiny ludowe nie poznałabym przed ślubem,że jest coś nie tak! Ciężko się uśmiechać gdy do oczu płyną łzy..gdy nienawiść ciśnie się na usta a musisz je zacisnąć dla dobra dzieci..ale to już inna historia... Spotkać "bratnią duszę" w innym mężczyźnie...to jest taki odskok od problemów...choć na pewno rodzą się przez to inne... nie jesteśmy "kur....wami" chcemy być kochane i doceniane...bezpieczne! oni nam to dają! a seks? nie musi być...codzienne;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NINA NA 102
Mąż raczej mnie nie zdradza, muszę pracować, mimo, że mam już dość, poza domem jestem 9 godzin, wracam często ok 18, dzieci ciągle pytają się kiedy w końcu będę z nimi w domu i będę je odbierac z przedszkola, a ja wracam z pracy,o biad, sprzatanie pranie, bo oczywiście wg mojej teściowej porządek w domu to podstawa egzystencji, praca tylko daje mi jakąś niezależność, w innej sytuacji zgnębiliby mnie do końca. Próbowałam nie spotykać się z tym drugim, ale on nie odpuszczał, pisał, dzwonił, też nie ma z kim porozmawiać, i żyje dla dzieci, bo co to za życie jak we własnym małżeństwie trzeba udawać. Poczekamy,może samo sie to jakoś rozwiąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NINA NA 102
Dokładnie, u mnie nie chodzi o seks, spotykamy się tylko, przytulamy, całujemy, on by oczywiście chciał, ale ja nie potrafię tak na 2 fonty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyuu
hmm mi praca daje radość pracuję 8-16 sama zawożę i odbieram dzieci. i jak wracam do domu to jestem padnięta i nie chce mi się ani gotować ani sprzątać. Podziwiam Cię że tyle jeszcze robisz po pracy... a powiedz mi mieszkacie z teściową ? ona się wtrąca w wasze życie, decyzje ? jaki mąż ma stosunek do niej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NINA NA 102
Niestety mieszkamy z teściową, ona niby sie nie wtrąca, ale ma wpływ na mojego męża, on niby jej nie słucha, ale oczywiście nie można jej urazić. Ja nie mam wyjścia muszę wszystko zrobić sama, teściowa jedno co zrobi to odbiera dzieci z przedszkola, za co jestem jej wdzieczna, ale kiedyś na pewno mi to wypomni, gdybym wiedziała , że sobie poradzę poszłabym z dziećmi, tylko one są za małe i nie dam rady tego ogargnąć, a z pracy nie moge zrezygnować, bo nie będę miała z czego zyć, dusze się w tym domu, małżeństwie od kilku lat, nie dlatego, że wrócił do mojego życia ten drugi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uyuu
to tak jakbym czytała moje płakanie z czasów jak mieszkaliśmy z teściową... ona wszystko wiedziała najlepiej, ciągle mnie strofowała, że tu trzeba posprzątać, tam zrobić, itp. owszem pomogła mi przy dzieciach, ale jakim kosztem... nie mogłam decydować po pracy czy zająć się dziećmi czy posprzątać. Moje samopoczucie, zdrowie nieważne bo "CO ONA MA POWIEDZIEĆ". Mój mąz widział dziesiątki razy jak płakałam przez nią. w końcu się przemógł i porozmawiał tak z rodzicami że się wyprowadzili. Przez jakiś czas był kwas, ale oddaliśmy im pieniądze, tyle ile chcieli i teraz nasze stosunki są poprawne. Jest po prostu ok. Nie wspomnę o tym komforcie że jak wracam do domu po pracy to sama decyduję o tym czy będę się bawić z dziećmi po cichu czy baaaaaardzo głośno. za czasów gdy mieszkaliśmy razem wszyscy to miałam non stop myśli o "ucieczce", nie do innego faceta ale o możliwości pełnego decydowania o sobie. w takich sytuacjach gdzie brak jest zrozumienia, akceptacji to bardzooo łaaaaaatwo jest się zakochać w kimś innym. Jestem pewna na 100% że gdyby nie Twoja sytuacja rodzinna to nie myślałabyś o swojej byłej miłosci. Odkąd nie mieszkamy z teściami moja agresja znikła, podobnie jak frustracja, i jad. Jestem inną osobą. Jeśli masz możliwość wyprowadzki gdzie indziej to nie czekaj. Jeśli nie to nawet nie próbuj rozmawiać ani z teściową ani z mężem, to nic nie da. gwarantuje że nie da się zmienić podejścia ludzi, szczególnie teściowej nie zmienmi nigdy synowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co ,czytając takie tematy dopiero doceniam to co mam i naprawdę dziękuję Bogu za wspaniałego męża ,który jest moim najlepszym przyjacielem,kochane,zdrowe dzieci i wspaniała teściowa, która jest dla mnie jak matka już od prawie 17-stu lat.życzę ci autorko aby twoje życie się wyprostowało i żebyś mogła szczerze powiedzieć "jestem szczęśliwa" bez względu na to jaką podejmiesz decyzję:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
autorko skoro wyszłas za maz z rozsądku to teraz z rozsadku nie rozbijaj rodziny swoim dzieciom, nowy zwiazek szybko sie rozleci a to co rozwalisz juz nigdy nie poskładasz. Jestes rozsadna wiec nie pisz tu takich bajek ze kochasz byłego bo to jest na prawde smieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może gdyby to był amerykański serial, jeo żona miałaby również kochanka za plecami a twój mąż doceniłby twoją szczerośc i też szybko zakochał się w sekretarce Zosi i wszyscy byliby szczęśliwi i spotykaliby się przy wigilijnym stole opowiadając anegdoty o tym jakie to życie płata czasem figle niestety polska rzeczywistośc po rozwodzie przypomina raczej krajobraz po przejściu tornado - dwa domy rozbite, płacz dzeci, znerwicowani tesciowie, wstyd, stres, problemy finansowe dokładnie jak opisąła to kochanka Franka to jest bardzo prawdopodobny scenariusz i chociaż masz czasem ochotę zostawic decyzję w rękach losu to dokładnie tak będzie to wyglądało jeśli "rozwiąże się samo" - nie wiem czy to rozsądne, bo decyzja jest poważna życie pisze różne scenariusze - za jeden błąd już płacicie oboje teraz naprawiając go możecie zapłacic jeszcze więcej i popełnic kilka innych - czy warto? nie wiem i nikt ci bna to pytanie nei odpowie, ale musisz wybrac mniejsze zło, bo w takiej sytuacji nie ma idealnego wyjścia zastanów się czy twoje nieszczęście jest czyms z czym sobie możesz poradzic łatwiej niż nieszczęście twoich dzieci? teraz płacisz za swój własny błąd, złą decyzję, którą podjęłaś w młodości, jest ci ciężko ale przyświeca ci większe dobro - dobro twojej rodziny i relatywnie szczęśliwe dzieci dorastające w pełnym domu jeśli to wszystko zburzysz może okazac się, że wcale nei czujesz się bardziej szczęśliwa ani spełniona i szopka która odgrywasz teraz przed samą sobą jest niczym w porównaniu z tym na co przyjdzie ci patrzec później - łzy twoich dzieci, wieczne pytania o tatę, kwestionowanie twoich decyzji, będziesz się zastanawiac czy było warto i czy miałaś prawo postawic swoje szczęście ponad ich to jest twoja decyzja, byc może najtrudniejsza w życiu i tak jak napisał ktoś wyżej, bez względu co postanowisz będziesz żałowac, więc może zamiast kierowac się własnym szczęściem warto wybrac poprostu mniejsze zło jeśli macie byc razem, to bez względu na to co postanowisz i tak może się wszystko ułożyc, żeby was do siebie przyciągnąc, ale może okazac się tez tak, że rzeczywistośc okaże się na tyle okrutna, że zniszczy tę idyllę i nie uda wam się stworzyc rodziny pomimo postawienia wszystkiego na jedną szalę i wtedy oboje zostaniecie z niczym czy warto walczyc o miłośc? warto, ale są różne rodzaje miłości - miłośc twoich dzieci tez jest warta walki, miłośc idealna którą oboje macie w głowie też, a ona bardzo często idealna zostaje tylko w głowie, niestety i tam może przetrwac o wiele dłużej nawet na waszym przykładzie widac, że przetrwała 10 lat pomimo, że nie byliscie parą - a może właśnie dlatego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jaja...
a ja uważam- wielki SZACUN za wypowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentolzielony
Nie ma rzeczy cenniejszej niż wolność!!! Bez wolności czlowiek staje sie bezksztaltna masą , nie lubi siebie i nikogo w okol . Nie wierzy w siebie , zwyczajnie nie lubi zyc. Jest jak zombi. I nic tego nie zrekompensuje! Ani udawana rodzina, ani zadowolona tesciowa dbajaca o pozory, ani uniknięcie skandalu! Nikt nie przezyje zycia za nas, nikt nie powie przepraszam za rady, kiedy będziesz miala 70 lat i na samą mysl co przegapilas bedzie dlawic cie w gardle. Nowy zwiazek oczywiscie jest ryzykowny, ale wlasnie na tym polega zycie. Na nieprzewidywalności. Nie jestesmy pewni niczego, poza tym, ze mamy tylko jedno zycie i nic 2 razy sie nie zdarza. Wybor zalezy tylko od Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE ZBUDUJESZ SZCZĘŚCIA
NA CZYIMŚ NIE SZCZĘSCIU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentolzielony
JajoCiPowiem. Zaniepokoiło mnie Twoje porównanie kobiety do krowy. Nie dlatego, ze poczulam sie urażona. Dlatego, że tego typu wypowiedzi mogą należeć jedynie do samca, który ma poważne problemy z płcią przeciwna, spowodowane zapewnię traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa, a to juz niestety pobawia cie obiektywizmu i w miarę logicznego rozumowania. Taka fascynacja bydlem domowym może być spowodowana również faktem że zamieszkujesz zapadłą wieś i stąd twój nieco zawężony horyzont myślowy. I jest jeszcze jeden powód, ktory moze wytłumaczyć Twoje błyskotliwe przemyślenia na temat krow: Moze lubisz je za bardzo, bo są mało wymagającymi partnerkami, wystarczy wyprowadzić na pole i nawet nie trzeba przywiązywać?? A do tego są glupie, wiec reszki swojego intelektu możesz pozostawić na błyskotliwe wypowiedzi na kafie?? Krowy w trosce o nie sie wiąże. Byki kastruje, kiedy stają sie agresywne i ranią inne osobniki w stadzie, poza tym kiedy nadają sie tylko na mięso. I na ogół operacje tą wykonuje sie bez znieczulenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj tammmm przesadzasz :)
JaJaCiPowiem to "facet" który pochodzi z patologicznej rodziny i teraz wylewa swoje żale na kafeterii. Tacy jak on to dno i margines społeczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentolzielony brawo!!!!!
rozjechalas goscia, krowiarza. Poprawilas mi humor :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentolzielony
Reasumując Twoje wynurzenia na temat kastracji byków, kastruje sie tylko te, ktore nie daja sobie rady z krowami, nie moga byc reproduktorami, kończą wiec na talerzu. Co do Twojego pytania to niestety nie podzielam preferowanym przez Ciebie sposobem osiągania satysfakcji seksualnej, wiec nie ma dla mnie znaczenia czy byk jest kastrowany czy nie. Pozostaje w bliskich kontaktach jedynie z męskimi przedstawicielami Homo sapiens. I na cale szczęście bywają na świecie prawdziwi mężczyźni, chociaz tacy chłopcy jak Ty skutecznie zaniżają tą frekwencje. Pozdrowienia dla Ciebie, Twoich kózek i małpek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alfajed
lecz sie JAJaCiPowiem, bo Twoja obsesja bydlem domowym jest niepokojaca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hflaaaaaaaaaaa
Chcesz unieszczęśliwić 6 osób, żeby uszcześliwić 2?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guru guru
Dobrze się zastanów czego tak nprawdę chcesz. Teraz jest fajnie bo macie romans, ale jak zamieszkacie razem, być może z Twoimi dzieci (jak maż ich nie dostanie) to zacznie się proza zycia i juz nie będzieci pic wina i patrzec sobie w oczy, będzie trzeba uzgodnić milion przyziemnych rzeczy itez nie będzie różowo. Ciekawe czyt y go nie idealizujesz... Jak dzieci małe top będą cierpieć. Dzialsz na krzywdę dzieci, męża, jego rodziy. Duzo lez upłynie z powodu Twojego działania. A co byś nie powoedziała to jest twoja WINA, nie powinnaś w ogóle dopuścić do takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmia
NINA NA 102 Jestem w podobnej sytuacji....:) dwie rodziny tyle ze jamam 21 lat a on 38 on ma dom praktycznie dorosl dzieci a ja 3 lata po slubie bez swojego domu z 2 dzieci w wieku przedszkolnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwolnionauszczęsliwiona
też byłam w takiej sutuacji i też ludziemi tak doradzali , tkwij w tym szambie z rozsądku, dla dobra dzieci , najwaniejsza jes odpowiedzialność, No więć to nie jest odpowiedzialność tylko ZAKŁAMANIE!!!! a nie każdy może żyć udając. Powiem Ci że przeżyjesz piekło jak odejdziesz Ci co żyją w kłamstwie i nie mają odwagi tego zmieniać najgłośniej będą krzyczeć że wielka miłość nie istnieje, że to bajki! a Ty jestes kurwą i szmatą bez serca! U mnie mineło 9 lat od tych decyzji i wiesz pokuładało się, a kochamy się strasznie i z każdym dniem bardziej. Jestem szczęliwa, czuje się spełniona i kochana i mimo że zbudowałam to na bólu innych, po czasie oceniam, że naprawde kochających się ludzi nikt nie rozdzieli , nie ma rutyny, Do świata mojego i mojego ukochanego nikt nie wejdzie, jesteśmy na siebie zeshizowani i egzystujemy w świecie pracy, znajmoych, rodziny! I wieszco dzieci się odnlazały w tej sytuacji i nie są nieszczęsliwe. W ostatnie święta moja córka 17 lat oświadczyła, że ona w chce być tak kochana i kochać jak ja, dlaego nie ma jeszcze chłopaka! Mimo bólu, który zadaliśmy w kensekwencji wszystkim się poukładało, tylko my naprawde nie mogliśmy inaczej, ja byłam za słaba żeby zrezygnować z tej miłości , a wierz mi nie jestem żadną szmatą i wyrachowaną zdzirą, po prostu bardzo mocno pokochałam i pewnie wiele osób to tu wyśmieje, ale co wy czujecie tuląc się w nocy do swojego meża to co ja ..... miłość ciepło, spokój, odanie, bezwarunkową akceptację, mówicie sobie przez sen "kocham cie" , czy anaizujecie rachunki i czy pomalować mieszkanie ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nina na 102
uwolniona, jeśli możesz opowiedz twoją sytuację?czy oboje byliście w małżeństwach, mieliście dzieci?jak wyglądał rozwód? u mnie jest tego typu problem, że bedąc parą kiedyś znamy swoich rodziców, rodziny, byliśmy nawet zaręczeni, tylko, że za głupi i młodzi, a nikt nie potrafił nam doradzić i tak nasze drogi rozeszły się a teraz obydwoje cierpimy dla dobra dzieci i pozoru w związkach bez miłości,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co wy czujecie tuląc się w nocy do swojego meża to co ja ..... miłość ciepło, spokój, odanie, bezwarunkową akceptację, mówicie sobie przez sen "kocham cie" , czy anaizujecie rachunki i czy pomalować mieszkanie ......:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nicccccccccccccc
iccccccccccccccccccc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×