Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarna klawiatura 8

rozstanie z narzeczonym

Polecane posty

Gość czarna klawiatura 8

Rozstałam się w piątek z narzeczonym, jestesmy..byliśmy razem 3 lata,za rok miał być slub. Odeszłam, bo mnie nie szanował, przesadzał z piciem, często nie liczył się z moim zdaniem, straciłam zaufanie do niego przez ciągłe dawanie obietnic i nie spełnianie ich. Nigdy nie było zdrady, mimo ze kocham go nad zycie, musialam odejść z braku szacunku z jego strony.. Ja się zawsze starałam, wkładałam w ten związek wszystko :( PRoszę,powiedzcie, że to dobry krok..do lepszej przyszłości.. nie radzę sobię z tą ddecyzją :( i mimo, że wiem, że dobrze zrobiłam - chcę wrocic :( a tak się boje przyszlosci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvvv0099
dobry krok na poczatku zawsze jest ciężko ale po deszczu zawsze wychodzi słońce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro byłaś z nim nieszczęśliwa to oczywiste że to dobry krok, na początku jest trudno bo zastanawiasz się czy dobrze robisz ale skoro już odeszłaś to się nie cofaj idź do przodu Ja odeszłam po 5 latach, po 6 miesiącach od zaręczyn wtedy nagle dostrzegłam że to nie jest takim związkiem jakim szukałam on tkwił w miejscu przy matce ja szalona i chciałam cos w życiu zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
vvvv0099- kocham go na prawde mocno, mimo ze nieraz ranil.. zycie nam jeszcze utrudnilo do tego stopnia, ze on jest teraz za granica od roku.. pracuje tam, przyjezdza regularnie do polski. Mowi,ze pieniadze sa wazne, a ja uwazam, ze to uczucie jest wazniejsze, mimo ze bardzo prosilam,zeby nigdzie nei wyjezdzal, on pojechal :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro byłaś z nim nieszczęśliwa to oczywiste że to dobry krok, na początku jest trudno bo zastanawiasz się czy dobrze robisz ale skoro już odeszłaś to się nie cofaj idź do przodu Ja odeszłam po 5 latach, po 6 miesiącach od zaręczyn wtedy nagle dostrzegłam że to nie jest takim związkiem jakim szukałam on tkwił w miejscu przy matce ja szalona i chciałam cos w życiu zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
myszka83- jak sobie poradzilas na poczatku? To nie bylo tak,ze caly czas bylo zle.. Byly lepsze i gorsze chwile, jednak uwazam,ze skoro teraz sie nie liczyl z moim zdaniem to co bedzie po slubie :( Nie cieszyłby mnie fakt rozwodu za kilka lat po slubie.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
ja czuję taką 'wolnosc psychiczna', bo juz sie nie musze zastanawiac, czy on bedzie pił czy nie, czy wypije dzis piwsko,czy nie.. reszta inna mnie dobija, wspomnienia.. i to uczucie, ktore nadal jest.. A moze dac mu jeszcze jedna szanse? Obiecywal poprawę, tylko czy to cos zmieni..? :( Dlaczego rozważasz rozstanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w dniu kiedy podjęłam decyzję że odchodzę poznałam chłopaka dziś mój maż :D wtedy miał być kolegą ;) ale ... a tak serio on był inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dck
dobrze zrobiłaś! nie wolno marnować sobie życia na kogoś, kto Cię nie szanuje i do tego pije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
myszka83 - ja nie mam nikogo, zadnego innego :( boje się samotnosci.. bardzo sie boje.. to juz nie bedzie to samo. :( wiem, ze z czasem lepiej, ale teraz.. teraz sięgam dna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozważam rozstanie, bo kłamie. Ze wszystkim - począwszy od pierdół typu - czy coś przełożył, schował gdzie indziej aż po bardzo poważne rzeczy. A Twoja decyzja jest słuszna - szkoda życia, żeby przegrywać z alkoholem. Tylko tych lat, cholera, żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
słodka jak pieprz- mi nie jest szkoda tych 3 lat, moze przez to, ze darze go cholernie wielkim uczuciem :( wierze,ze czas wyleczy świeże jeszcze rany.. ale ta pustka, to mnie dobija :( jestem bliska załamania, lub zmiany zdania i powrotu do niego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi też nie jest szkoda w sensie, że żałuję ich, tylko szkoda, że minęły, że zaniedługo zacznę o tym mówić w czasie przeszłym. On niby mnie przeprasza, ale ja nie wiem, jak mam wytrzymać z człowiekiem, który mówi, że będzie coś robił, a robi zupełnie co innego, ma jechać do mamy, a zostaje u znajomych na noc (ci znajomi to małżeństwo, a w tej pani mój facet kochał się dobre sześć lat, zanim mnie poznał). Ja nie wiem, co zrobić na moim miejscu, więc nie umiem i Tobie doradzić. Ciężko mi jest. Staram się sama przekonać, że chociaż tak naprawdę nie chcę odejść i kocham go, to za jakiś czas dostanę pierdolca. Też tak masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Ja pewnego dnia nie wytrzymałam, prosiłam zeby zostal w domu,zeby nie pil.. oczywiscie bar i koledzy :( :( Od tego czasu minąl miesiac, a ja sie nie umiem przemoc, nei raz zawodzil mowiac,ze sie poprawi i sie poprawial, ale krotkotrwale, na gora miesiąc moze. Teraz zrobil sie dystans, nie potrafie z nim rozmawiac, wiecej sie klocimy o byle co, ja wysiadam, to nie jest chyba normalne,co? :( Szału dostaje jak słysze cokolwiek o piciu.. Więc stąd taka decyzja.. kocham,ale wiem ,ze to dla lepszej przyszlosci, tylko jak przetrwac ten ciezki czas.......... ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak zareagował na zerwanie? Ja mam mieszkanie (mieszkamy teraz w domku), jak zaczęłam się pakować, żeby tam się wynieść na chwilę i poukładać sobie wszystko, to ten mój poprosił, żebym została. Ale ja już nic nie wiem. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Pytał czy to na prawdę koniec, obiecuje zmianę na zawszę.. wiem,ze bardzo to przezywa.. :(.. a ja nie wiem co robic :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
A ja jestem zdania, że powroty są bez sensu.. bo przeciez bez powodu się nie odchodzi.. może odejdziesz, poukładasz wszystko i juz nie bedziesz chciala wracac. Ja nie robię zbednych nadzieii jemu, nie wiem jak sie wszystko potoczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, ale tak mi szkoda. Bo gdyby nie to, to byłyby wspaniałym partnerem. Pomaga mi w domu w miarę możliwości - bo dużo pracuje. Nigdy mnie nie wyzwał, na palcach jednej ręki mogę policzyć przekleństwa, a i to w formie jakichś "panien lekkich obyczajów" ;), a nie wyzwisk. Może raz wracałam w deszczu z pracy - zawsze jakoś urwał się z firmy i czekał na mnie. Zajmuje się moimi zwierzętami, jak choruję. No, mogę dużo wymieniać. Tylko to pieprzone kłamanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Tez tak trzeba powiedziec o moim przykladzie.. ze on tez mial tylko wade, ze pil czasami zbyt ostro i nie szanował mnie. pod kazdym innym względem byl ok. Byl tez innym czlowiekiem przy mnie, innym przy kumplach, to tez mnie draznilo.. przy nich przeklinal bardzo, duzo palil, przy mnie tego nie bylo.. Boze, pomoz wytrwac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boję się. Nie samotności - lubię siebie, ale tego, czy nie będę żałować decyzji. Tobie życzę wiele siły, bo masz jaja, żeby uciąć związek. Ale i ze słusznego powodu - picie i brak kontroli to poważne zarzuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Dziękuję bardzo! Też życzę Ci wiele siły i konsekwentnych postanowień. może warto dać mu jeszcze jedną szansę? Pod warunkiem,że wróci na stałe do Polski? wiem, moze to głupie.. ale szukam jaiegoś roziązania,żeby tylko nie cierpiec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi psycholog doradził odseparowanie się na jakiś tydzień, przemyślenie, a potem konfrontację, która składa się z trzech kroków: 1. to, co wiem - wiem, że okłamuje, wiem, w ilu sytuacjach zostałam oszukana 2. to, co czuję mówię, co czuję, jak on zachowuje się tak, a nie inaczej, co czułam w przeszłości itd. 3. to, co chcę - tu powinnam określić moje wymagania i zapytać, czy chce na nie przystać (ew. coś negocjować), czy powinniśmy się rozstać. Może Ci to pomoże, ja nad tym pracuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Jak Ci idzie? Ja bym się nie potrafiła otworzyć twarzą w twarz z obcą osobą - psychologiem. Wstydzę się tego, że "mój" facet umie i lubi duzo wypic czasami..... :( ja wiem czego chce od zycia, dobrego mężczyzny, pozniej męża i dobrego ojca, miec poczucie stabilności w związku, ZAUFANIE czego tu do faceta nie było. wiem ile jestem w stanie włożyc w zwiazek i oczekuje tez tego samego... tutaj neistety tego nie dostałam, stąd moja decyzja. Boje sie przyszłosci i ewentualnych moich nie prxemyślanych decyzzji, by wrócic :( to jest silniejsze ode mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Nie zamierzasz nic z tym zrobic? Jak sobie wyobrazasz zycie po slubie? Ze będzie istna sielanka? nie ma sie co oszukiwać, jezeli realia są inne.. Ja się tez długo oszukiwalam.. uciekalam od problemow z alkoholem, wstydzilam sie.. teraz okropnie cierpię, ale wiem,ze to konieczne,zeby przyszlosc byyla lepsza nei tylko moja, ale i jego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ zamierzam, jeden z twardych warunków to terapia DDA (bo nim jest). Ślubu nie zamierzam brać - wynika to z moich przekonań. Ja już nie oszukuję się, jestem aż nazbyt realnie patrząca. Nie, sielanki nie będzie, ale jeśli zgodzi się podjąć tak ciężką pracę nad swoim charakterem, to jestem skłonna zastanowić się nad wspólną przyszłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
Czy nie lepsze byłoby ulozyc zycie z kims innym? ja juz stracilam nadzieje na lepsze jutro, wiec nie mam wyjscia..moze to dobrze? Może los sie w koncu usmiechnie w postaci mezczyzny dobrego? :( Trzymasz sie kurczowo jakiś szczegolnych wytycznych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może lepsze byłoby ułożenie sobie życia z kimś innym... nie wiem. Kocham go, wiem, że on mnie. Nie wiem, czy umiałabym tak odciąć to wszystko. Wiele przeszliśmy razem - ale tak ma chyba każdy związek. W Twojej sytuacji zrobiłaś najlepsze, co mogłaś, bo alkohol to trzeci do pary w związku, zmienia ludzi. Nie trzymam się wytycznych jakoś ściśle, bo nie jestem w stanie wszystkiego zaplanować, aczkolwiek mam wymagania, których nie odpuszczę. Przede wszystkim muszę utwierdzać się w poczuciu własnej wartości - żeby przypadkiem nie było ostatecznie tak, że stwierdzę, że nic lepszego i tak mnie nie spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×