Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KiedyśByłamRóżąTwoją

Jak się pozbierać po rozstaniu?

Polecane posty

Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Nawet nie sprawia przyjemności, kiedy tylko on zasypia, ja zalewam się łzami, piję dalej i jest jeszcze gorzej. Sama sobie szkodzę, a szukam wsparcia na forum, może po prostu potrzebuję się wygadać, bo nie mam nikogo komu mogłabym o tym powiedzieć, a tutaj nikt mnie nie zlinczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumele
W momencie kiedy powiesz mu że nie jesteś w stanie przyjść na spotkanie, po odłożeniu telefonu, poczujesz ulgę. Serca nie wygasisz ale możesz zrobić coś przeciwko sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anijak
nikt cię nie zlinczuje-bo pewnie wiele kobiet to przechodziło-tylko głośno o tym nie mówią-bo to upokażające...ta cholerna chwilowa bliskość,za która i tak nic w zamian się nie dostaje-oprócz bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Tak bardzo chciałabym się zastosować do Twoich rad. Tylko skąd brać siłę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumele
Siłę mozna brać np z wyliczanki i powtarzania sobie jego wad. I charakteru i fizycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anijak
tak jak napisała bumele-po odłożeniu telefonu,po tzw.'cięciu chirurgicznym'-poczujesz ulgę...to trudne-ale pomyśl o sobie-o tym,że szkoda życia na czekanie na coś co i tak nie wróci.szkoda łez i zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
anijak : "bo to upokażające...ta cholerna chwilowa bliskość,za która i tak nic w zamian się nie dostaje-oprócz bólu." święta prawda! Postanawiam sobie, że od jutra spróbuję zrobić to co radził bumele. Może tym razem się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Dziękuję wam, bardzo mi pomogliście, w końcu mogłam z kimś porozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yao
Ehhh skąd ja to znam... U mnie dwa miesiące po rozstaniu, pierwsze dwa tygodnie to była istna masakra, myślałam już nawet że nadaję się na leczenie psychiatryczne, aż pewnego dnia obudziłam się z innym nastawieniem, wmawiaj sobie że jesteś zbyt wiele warta żeby tak się katować, ciągle to sobie powtarzaj. Bądź najpiękniejsza, uśmiechaj się na siłę. Znaj swoją wartość i myśl o sobie, bądź egoistką. Ten czas samotności wykorzystaj dla siebie, czytaj więcej, oglądaj, ucz się. Ja poszłam w końcu na kurs prawa jazdy, i bardzo mi z tym dobrze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Yao, robię to wszystko o czym piszesz, przez jakis czas pomagało, ale przestało, chyba po prostu nie mogę żyć bez tego beznadziejnego dupka :S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yao
Sprawdzam jego konto na fb, ciągle dowiaduję się co u niego, widuję codziennie bo mieszkamy niedaleko, masakra... Niby pogodziłam się z tym że mnie nie chce, ale zdrowie umysłu pomaga mi zachować jedynie nie nadzieja, a PEWNOŚĆ że mu to przejdzie i się ogarnie. I kto tu jest nienormalny? Wbiłam sobie w łeb, że on wróci i jestem o to całkiem spokojna. Nie wiem jak długo tak pociągnę, ale dzięki temu jakoś w miarę normalnie funkcjonuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yao
a z drugiej strony sobie myślę, że nawet gdyby chciał wrócić to pokazałabym mu drzwi, bo honor nie pozwoliłby mi się z nim gdziekolwiek pokazać i mu wybaczyć, wszystko jest takie popaprane, musimy zapomnieć i tyle, lepiej samej niż z byle kim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jesteś sama
jestem kolejną ze złamanym sercem, ehh życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anijak
prawda-lepiej samej niż z byle palantem,który ma cię za nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumele
Róża ma racje dopytując się skąd wziąć siłę jak już się wie co zrobić. Nie wiń się czasami że to z jakiejś głupoty czy czegoś nie możesz zrobić właściwego kroku w przód. Absolutnje nie! Rozstanie to jest coś jak syndrom odstawienia u osób uzależnionych. Ilez to alkoholików czy uzależnionych od nikotyny już jest na etapie że wie, że to jest złe, szkodzi im, ale następny krok by coś odciąć jest trudny. Dlatego mają grupy wsparcia jak AA. I powoli metoda jeden krok do przodu się idzie. Zauwazcie że w takich sytuacjach pierwszy krok jest najtrudneijszy, ale później leci łatwiej. To jest jak z przesuwaneim szafy po podłodze: najtrudniej ruszyć z miejsca, ale jak juz pchniesz to się przesuwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumele
Drogie koleżanki, ludzie po rozstaniu nie tyle tęsknią za tą konkretną osobą, co za przyjemnymi momentami, dobrymi chwilami, które przeżywały i kojarzą się z tą osobą. Tęsknimy za sobą samym i uczuciami które wtedy przeżywaliśmy razem z nimi. To dla tego Yao pisze, że gdyby nawet wrócił, to by pokazała mu drzwi, bo nie o tą osobę jej chodzi, tylko o te przyjemne chwile z przeszłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yao
Dokładnie tak, tęsknię za tymi chwilami, tęsknię nie za nim a za momentami które z nim dzieliłam. Dlatego też teraz sama staram się stwarzać miłe momenty... Bez motyli ale są, tęsknię też za rozmowami, byliśmy bratnimi duszami jeśli chodzi o sztukę, moje otoczenie nie podziela moich zainteresowań, gustu muzycznego, filmowego, połączyła nas cholerna sztuka i tak dawno nikt mnie nie rozumiał jak on, wspólne poglądy, pożądanie, i te dłuuugie godziny rozmów, przesłuchiwanie płyt. Tęsknię za tym, i nie raz mam ochotę się z nim podzielić czymś nowym, ale ten cholerny honor mi nie pozwala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jesteś sama
ja tęsknię za nim i oczywiście, że za chwilami z nim. U mnie wszystkie były szczęśliwe, nie mam zlych wspomnień, same piękne i to jest właśnie najgorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumele
"ale ten cholerny honor mi nie pozwala..." Hm, to raczej zdrowy odruch samozachowawczy, który cię chroni przed samokatowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yao
Jaki był powód Waszego rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beginagain
hej autorko. Mam tyle lat co Ty i 6-letni związek za sobą... Przechodzę przez to dokładnie tak samo jak Ty, a najgorsze jest to, że on nie pozwala o sobie zapomnieć... Pogadamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
to strasznie smutne, że dzielimy akurat to uczucie - cierpienie po rozstaniu, ale musimy znaleźć sobie jakąś motywację do działania :) Ja przez jakiś czas miałam złą - chciałam jemu pokazać, że jestem szczęśliwa bez niego, ale to błędne koło. Na razie przy w miarę normalnym funkcjonowaniu trzymają mnie moja młodsza siostra i mama, które bardzo kocham i nie chce by widziały jak cierpię. Może to nie daje zastrzyku energii, żeby naprawić całe swoje życie, ale jest pierwszą pozytywną rzeczą. Z rana jakoś łatwiej myśleć pozytywnie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalna234
Ja tez cierpie i chociaz mowie nie patrz na te fotki, nie wchodz na czat , wytrzymuje dzień i niestety wracam.Tez nie mam sie komu wyżalic .To takie dołujące.Jednak mysl ze nie jestesmy w tym cierpieniu osamotnione , daje chocby odrobine siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalna234
Chciałabym moc normalnie funkcjonować, niby to jeszcze całkiem nie skończone ale czuje sie jakby było:( Czekam byc moze na coś, co nigdy nie nastąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziadek Lodek
czas tylko czas i zajęcie się innymi sprawami to jedyne lekarstwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalna234
Niby czas leczy rany, ale musi go sporo upłynąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitupituhlup
pozbierać co się da i ruszyć w dalszą drogę gorzej jak nie ma co zbierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna klawiatura 8
KiedyśByłamRóżąTwoją- Ja mam podobną historię.. tyle, że my się mocno kochamy, a nie mozemy byc razem.. on przesadzał z alkoholem i nie okazywal czasami zbyt bardzo szacunku do mnie, od miesiąca się nie układa, postanowiłam w piątek odejść.. To mnie wszystko dobijalo, on teraz jest za granicą i nei wiem czy to dobrze, czy źle.. chciałabym pogadać na żywo w 4 oczy, ale z drugiej strony nie mam mozliwosci,aby się z nim zobaczyc. Na szczęscie mam prace,ktora mnie w 100% pochłania. Moze to niezbyt mile z mojej strony, ale jest cos co daje mi sile: Moja kuzynka miala wychodzic za mąż za miesiac i wiesz co? odwolali slub. Bo sie tez nie ukladalo. To mnei napędza i dodaje otuchy.. dlatego, ze my tez za rok mielismy brac slub..byliśmy zaręczeni.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Dzisiaj umówił się znów ze mną na środę, nie dałam rady się oprzeć i zgodziłam się, ale potem rozmawialiśmy i gdy zapytałam co do mnie czuje powiedział, że jestem tylko "obiektem pożądania", bo było nam razem dobrze w łóżku itp... Serce mi pękło, ale stwierdziłam, że nie pokarzę mu tego i udałam, że w drugą stronę to działa tak samo. Jutro zadzwonię do niego i powiem, że mam jednak inne plany na środę. Obym miała siłę to zrobić, boże jak to bolało... i dalej boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KiedyśByłamRóżąTwoją
Właśnie straciłam resztki nadziei na to, że jeszcze kiedyś będzie tak jak dawniej. Teraz nie mam już nic :( dlaczego to musi być takie ciężkie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×