Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość coraz lepiej jest

Zaczełam brac psychotropy i wreszcie czuję że zaczynam żyć

Polecane posty

Gość coraz lepiej jest
gryczka ja tez nie rozumiem ludzi którzy ciepią ale nie łykną tych tabletek ktore dostały od psychiatry bo boja sie ze bedzie gorzej. Jak można sie tak męczyc? ja tam wole połknąc i życ a nie wegetować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
ja mam faceta ale on nie wie o tym wiem że to nie w porządku ale wstydzę się poniekąd mojej choroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Poznałam się z moim mężem jeszcze zanim zaczęłam się leczyć psychiatrycznie. Jesteśmy razem już ponad 12 lat, więc obserwował różne fazy tej choroby i... to chyba dzięki niemu w końcu wzięłam się w garść. Kiedy podczas długiej przerwy w braniu leków było coraz gorzej i gorzej, do tego stopnia, że musiał ze mną chodzić do lekarza po drugiej stronie ulicy, zagroził mi... rozwodem. Powiedział, że ma tego dość, że gdy braliśmy ślub 6 lat temu, to obiecałam, że coś z tym zrobię i że wszystko mu jedno jak to zrobię, ale muszę zacząć jakoś funkcjonować, zwłaszcza, że urodziło nam się dziecko. To mnie postawiło do pionu i zdecydowałam się wrócić do psychiatry, która leczyła mnie dawno temu. Mąż jest zadowolony z efektów, w pełni akceptuje to, że biorę leki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
grycka to spora dawka, ja mam 20 mg moja nerwica objawia sie tym że unikam znajomych, nie lubię przebywać w wiekszym gronie ludzi ale nie mam problemów z obcymi ludzmi czy z tym zeby wyjsc na ulice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
coraz lepiej jest--> również nie do końca rozumiem ludzi, którzy wolą się męczyć, chociaż niektórzy z nich, ci którzy mają objawy hipochondrii oprócz depresji, po prostu panicznie boją się skutków ubocznych wszelkich leków. Jednak zawsze namawiam osoby, które nie są w stanie normalnie funkcjonować, żeby spróbowały leków przeciwdepresyjnych, a jak już wyjdą na prostą i zaczną w miarę funkcjonować, to żeby wtedy pomyśleli o psychoterapii. Żeby było śmieszniej - ja jestem psychologiem z wykształcenia ;-) i obecnie pracuję w zawodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Ja bym powiedziała, że raczej Ty masz bardzo małą dawkę, 50mg to taka dosyć przeciętna, niektórzy biorą 100mg. Tylko się cieszyć - jeśli taka dawka Ci pomaga, to super :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
grycka jak to mozliwe ze jesteś psychologiem? czy gdy studiowałas miałas juz nerwicowe objawy? Przy okazji wykorzystam cie i spytam czy z depresji i nerwicy można wyjść czy to jest nirmozliwe? czy spotkalas sie z osobami które to cholerstwo wyleczyły??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusia22
Gryczko ja tez setaloft męczyłam. I odstawiłam. Czasem mam jeszce jazdy, ale jak wiesz co Ci jest to mozna przeczekać, zajac sie czymś i przechodzi. Moj narzeczony,przeszedł ze mną to walkę, podziwiam go, bo nie byłam do zycia, ciagły,doł, histeria, i szpitale raz w tygodniu bo myślałam że umieram, a i jeszcze jeden defekt leków, nie miałam wogóle ochoty na seks,wrecz denerwowało mnie jak mnie dotykał. I mój Kochany to przetrwał a teraz jest moim mężem, chyba to dla Niego chciałam z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
grycka bo ja nie mam jakiejś strasznej deprechy czy nerwicy, jestem rpzygnębiona i smutaka ale z chęcią wstaję z łożka i idę do rpacy której w sumie nie lubię, a nerwica to tak jak mówiłam unikam znajomych i weikszego grona a do tego sprawia ze ejstem non stop zestresowana , czuję ciągłe napięcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Miałam objawy, gdy szłam na studia. Wbrew temu, co wiele osób sądzi, nie poszłam na psychologię po to, żeby sobie pomóc, po prostu mnie to ciekawiło. Pracuję w zawodzie od niedawna, skończyłam studia w 2007, w międzyczasie byłam prawie rok za granicą, więc nie nabrałam jeszcze byt dużo doświadczenia. Jednak z tego co wiem, tak w 100% nie da się wyleczyć zaburzeń tzw nerwicowych, a właściwie mówiąc - afektywnych (depresja także niem jest) w takim sensie, jak np. da się wyleczyć raz na zawsze ospę czy zapalenie wyrostka ;-) Tak naprawdę to jest wiele szkół, niektórzy uważają, że depresja bierze się z zaburzeń funkcjonowania układu nerwowego i nawet w przypadku zaleczenia, zawsze pozostaje pewna predyspozycja, większe ryzyko, że objawy pojawią się znowu. Są jednak tacy, którzy jednych przyczyn dopatrują się w traumatycznej przeszłości i wierzą, że jeśli się dogłębnie przeanalizuje swój problem, pogodzi się z przeszłością itp, to można na zawsze z depresją się pożegnać... Ja jestem zwolenniczką tej pierwszej szkoły, uważam, że predyspozycje są uwarunkowane genetycznie, jest to pewna konstrukcja układu nerwowego i jeśli raz depresja/zaburzenia lękowe się pojawią, to dosyć łatwo mogą w trudnych momentach życia powracać. Osobiście nie spotkałam nikogo, kto by był wyleczony tak w 100%, ale znam osoby, które dzięki lekom i psychoterapii (lub jednej z tych rzeczy) całkowicie normalnie są w stanie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Jusia22, taki partner/mąż to skarb. Myślę, że niewielu ludzi jest w stanie z nami wytrzymać ;-) Też mi się taki skarb trafił ;-) Obniżone libido - fakt, jest skutkiem ubocznym. Ale nigdy nie byłam tygrysicą w łóżku, mąż się do tego przyzwyczaił i jakoś sobie radzimy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusia22
Jak byłam u lekarza pierwszy raz to zapytał czy ktoś w domu chorował. Mój tato leczył się 7 lat ale ostrymi psychotropami, i te 7 lat go z nami"nie było",a i mój dziadek miał Perkinsona to tez moze mieć wpływ,uszkodzenie neurologiczne. Tylko mnie wkurza bo mam rodzeństwo, i oni są tacy silni a ja doopa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
U mnie nie było żadnych dramtaycznych przeżyć, ja odkąd pamiętam zawsze wszytsko przeżywałam mocniej od innych, wszytskim sie przejmowałam. gryczka a czy dowiedziałas się jakis konkretnych informacji na studiach o psychotropach? czy sa jakieś dowody na to że leki po odtawieniu wzmagaja chorobę? skad tyle jest informacji w sieci? czy ludzie tak straszą czy o co tu chodzi? ja nie zauważyłam u siebie takich obajawów po odstawieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenka87282792
Ja poznałam mojego męża jak już łykałam psychotropy. Zrozumiał, współczuł i wspierał w chorobie. Juz nie biorę leków od ponad dwóch lat, uratowały mi życie. 2 miesiące temu wzięliśmy ślub i w końcu czuję że żyję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
coraz lepiej jest--> to nie jest tak, że ja uważam, że psychoterapia nie działa. Jak najbardziej działa, ale jestem zdania, że jej zadaniem nie jest wyleczenie całkowicie z depresji i jeśli jakiś terapeuta mówi, że potrafi to zrobić, to byłabym nieufna. Natomiast można zaleczyć cholerstwo. Zależy jaka szkoła psychoterapii - niektórzy uczą, jak sobie radzić z ta chorobą, z problemami dnia codziennego, uczą jak zmieniać niewłaściwie schematy myślenia, które np. wywołują niepokój. Inni pomagają szukać przyczyn gdzieś w głębi siebie i z tymi przyczynami się uporać. Trudno powiedzieć, co komu pomoże, trzeba spróbować po prostu. Niezależnie od szkoły psychoterapii wierzę głęboko, że można zupełnie normalnie żyć, również bez leków, trzeba mieć jedynie świadomość, że w sytuacji trudnej (śmierć kogoś bliskiego na przykład albo uczestnictwo w poważnym wypadku) mamy znacznie większe ryzyko nawrotu depresji, niż "przeciętna" osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
magladaenka psychoterapia cie wyleczyła? bo wiesz, w to ze ostawialas leki i ci rpzeszło to ja nie uwierzę. te leki nie lecza one pomagają żyć normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melusiaq88
Mam pytanie, czy znajomy psycholog, może mi wystawić receptę np? Nie chcę iść do lekarza, zwyczajnie boję się i wstydzę opowiadać o swoich problemach, a już nie daję sobie rady, co dzień płaczę i nie mam siły, a muszę te siły mieć bo mam Małe dziecko którym zajmuję się sama, czuję, że potrzebuję pomocy ale boję się po nią iść. Do smutny - Witaj w klubie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
coraz lepiej jest--> przyznam, że nie wiem, ile w tym prawdy, że po odstawieniu się zawsze pogarsza. Być może to również zależy od organizmu. Niestety z psychofarmakologii mieliśmy bardzo okrojone zajęcia i takiej informacji tam nam nie podawano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
melusiaq--> psycholog nie wystawi Ci recepty, nie ma uprawnień. Receptę może wypisac najwyżej lekarz - psychiatra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
Melesiaq ale czego się wtydzisz? przecież do psychiatry chodza ludzie z podobnymi problemami co ty, niepotrzebnie się stresujesz. Psycholg nie wypiszę ci recepty musisz isc do psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
coraz lepiej jest--> jest jeszcze jedna ważna rzecz, którą każdy mądry terapeuta powinien Ci powiedzieć. Psychoterapia to nie jakieś czary-mary, które psycholog sprawi i już będzie dobrze ;-) Trzeba się nastawić na długą i niekiedy dosyć przykrą/trudną pracę nad sobą i swoim życiem. Tak naprawdę tylko wtedy można liczyć na efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusia22
Psychoterapia (tak mi sie wydaje)ma Ci pomódz zrozumieć co sie z Toba dzieje i znaleść powód. Bo jak sie pojawiaja te objawy fizyczne, to naprawdę mozna pomyśleć że sie umiera. W Warmińsko -mazurskim chyba nie ma szpitala w jakim bym nie była. I za każdym razem słyszałam"Proszę sie zgłosić do specjalisty", ale i tak nie wierzyłam wiec przy kolejnym ataku jechaliśmy do innego, nawet wymyslaliśmy scenariusze ze niby byliśmy w podrózy i sie źle poczyłam,bo pytali sie czemu do swojego nie pojechałam. Teraz jak na to patrze z dystansem to i potrafię sie smiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
melusiaq, to prawda - nie ma się czego wstydzić. Psychiatra takich problemów jak Twój spotyka na pęczki w swojej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
gryczka też mi się wydaje ze tego cholerstwa nie da sie wyleczyć. Ja przeczytałam wiele książek probowałam walczyć, zmienić swoje myślenie na optymistyczne, robiłam jakies afirmacje i co? to wszytsko działało na chwilę, moje objawy nerwicowe zawsze o sobie rpzypominały. Wracam znowu do leków bo tylko dzięki nim czuję że żyję normalnie, nie stresuję się 24 godziny na dobę, mam w sobie luz, mija mi szczękościsk i mina pod tytułem "odjejdz bo zabiję"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenka87282792
psychoterapia też, ale to zasługa leków. Gdyby nie one już bym chyba nie zyła, a zresztą jestem tego pewna. Na początku brałam paromerck a potem parogen. Po odstawieniu silne bole glowy, uczucie mdłości, ale po jakimś czasie ustąpiło. Mogę powiedzieć ze jestem zdrowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
I to jest najważniejsze w tej chwili - że żyjesz normalnie. Wyznaję zasadę, że jeśli coś działa (i oczywiście nie krzywdzi nikogo przy okazji) to to trzeba to stosować i już :-) Trzeba zaakceptować siebie takim, jakim się jest w danym momencie - z lekami czy bez, co komu pomaga ;-) Można starać się coś zmienić, np. iść na psychoterapię, ale nic na siłę i bez ciśnienia, że już natychmiast trzeba się wyleczyć i najlepiej to na 100% od razu. Najwazniejsze, to po prostu żyć :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
ja pamiętam swoją pierwsza wizyte u psychiatry. Usiadłam przed panią doktor i tak sie rozryczałam ze kobieta nie mogła mnie uspokoić:-) płakałam juz z tej bezradnosci z tego umęczenia. Naprawdę uważam że gdybym tam wtedy nie poszła to chyba dziś byłabym wrakiem człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenka87282792
Ja to ryczałam przez dobrych kilka wizyt, łapy mi się trzesły i w ogole..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coraz lepiej jest
gryczka mam takie samo podejscie i jak czytam nieraz opienie osob chorych jak się wzbraniają przed zażyciem leków to naprawdę ich nie rozumiem. Cierpią niesamowicie i wolą nadal cieprpieć bo boją się łykac tabletek:-( Na psychoterapię pojdę bo może faktycznie czegos się tam dowiem, może nauczę się zaakceptować moją chorbę i w miarę naucze sie z nią żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusia22
Moze nie da sie wyleczyć ale trzeba zyć, Ja nie biore od roku zadnych leków, mam tak ze jak sie coś stresującego dzieje, to ja daje rady ,działam na najwyzszych obrotach, jestem czasem jak taki robot, ale jak wrucę do domu, i usiade to sie zaczyna, wtedy płaczę ile sie da, sprzątam nawet jak jest posprzatane, biegam, chodzę cokolwiek zeby tą energie wywalić. Czasem sie boje ze będe musiała wrucic do leków,i jak sie źle czuje to mówie mężowi"jutro pujdę do lekarza niech mi znowu prochy przepisze" ,i jest jutro i jest ok. Nie idę do lekarza i zapominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×