Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdesperowana_zona

Czy to (a co za tym idzie i ja) jest nienormalne?

Polecane posty

Gość myszka czarodziejka
''jeżeli przekroczy pewna granice, to możesz nie wytrzymać'' - a to już jej nie przekroczył? chciała nawet odejść ale znowu nią zmanipulował. Obawiam sie że nawet teraz mimo podobnych rad i zapewniania że odejdzie od niego może sie złamać i z nim jednak zostać,co byśmy nie napisali. "Jak dostaję spazmów to zaczynam się dusić i panicznie bać, że zaraz oberwę w twarz, bo tak mniej więcej wyglądało całe moje dzieciństwo" - tak sie domyślałam,że pewnie miałaś patologię w rodzinie skoro przełożyło sie to na dorosłe życie ''przez jakiś czas traktuje jak jajko, ale dwa czy trzy dni później sam doprowadza mnie do płaczu.'' - no tak musi być dobro - zły jak to guru od pua nakazali :classic_cool: '' i miałam takie blade wrażenie, że nie zareagował tak dlatego, że tamten mnie tak nazwał tylko jak jakaś bestia, której ktoś wszedł na teren.'' - pokazał temu samcowi,kto tu jest samcem alfa :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
jeżeli nie pójdziesz na terapię znowu trafisz na jakiegoś psychola i schemat będzie się powtarzał "Rozpracuj swojego "wroga", poznaj jego potrzeby i słabe punkty i z wrodzonym kobietom sprytem zacznij nim manipulować tak, żeby sie nie zorientował." - to ich związek ma wyglądać tak " manipulacja za manipulację? " jak dla mnie to chore,szczerze to nie wiem czy jeśli ona z nim zostanie wyjdzie z bagna,jego sie już chyba nie zresocjalizuje ale dla niej jest jeszcze szansa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszko, to jest czterdziestoletni mężczyzna, doświadczony, musiał sie sporo, że tak po chamsku powiem, nalizać, żeby wiedziec jak to robic perfekcyjnie. Wygląda na inteligentnego i przy tym skrzywionego psychicznie faceta-manipulatora, pijawki zywiącej się lękiem i niepewnościa partnerki. Wysysa z niej co sie da, dbając jednoczesnie, by źródło energii nie wyschło do zera. Karmi komplementami i wygodnym zyciem, a odbiera pewnośc siebie, jednoczesnie silnie od siebie uzależniając finansowo, by nie myslała uciekać z tej złotej klatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
'Ale to nie do końca jest człowiek w którym się zakochiwałam.' - udawał kogoś kim nie jest,jakie to typowe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
zgadzam sie z Toba,dlatego powątpiewam by jemu jakaś terapia mogła pomóc i by autorka potrafiła go zmanipulować skoro ona bardzo mocno siedzi zmanipulowana przez niego a nie ma doświadczenia w manipulowaniu mężczyznami,normalnymi a co tu dopiero mówić o takich jak ten typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
autorko pisałaś o tym że Twoje koleżanki mają mężów sadystów którzy je biją więc Ty chyba nie powinnaś narzekać - a ja nie widzę różnicy pomiędzy tym,jak facet bije a potem obiecuje że już nie będzie i znowu to robi a tym jak twój facet miażdżył Twoje piersi. Schemat jest identyczny. Albo prawie identyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszko, po pierwsze, to o rozpracowaniu "wroga"pisałam, zanim poznalam inne fakty i wtedy nieco w innym kontekscie, po drugie, mimo, że to brzmi okropnie, to nadal uważam, że to jedyny sposób, by autorka przetrwała do czasu nim sie uniezależni i bedzie w stanie utrzymac się jakos sama. Nie wiem, jak działa na takich psychopatów permanentne wzbudzanie poczucia winy, może po takim chamskim seksie nie powinnam udawac, że mnie tyłek nie boli, tylko wręcz usilnie okazywac, jak cierpę, żeby się wił i dogadzał, rekompensował cierpienie? Kobiecie bardzo łatwo jest pogrywac na poczuciu winy i wzbudzac litość, wystarczy, że facet padnie pod stopy i płacze, że się zabije, wyjmie nóż i przylozy do nadgarstka. No mało która kobieta w takiej sytuacji wyjdzie z domu i nie obejrzy sie za siebie. A co z facetem? Na jakich jego emocjach można pogrywać bez szkody dla siebie? Wzbudzania jego zazdrości raczej nie polecam, więc które jego uczucia mozna wykorzystac w walce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
''i zawsze zaskakuje mnie jak ludzie pisza, ze post jest za dlugi i chaotyczny przeczytalam go w 2 min, dla mnie jest dosc spojny, macie problem z koncentracja i rozumieniem?''' - oo to to to,też mnie to na kafe zastanawia. Nie wiem czy Ci ludzie są nieoczytani czy co? Ja wprawdzie wolniej czytam bo musze sie skupić żeby przeczytać dokładnie a nie tylko pobieżnie i to przemyśleć,czasem czytam coś po kilka razy ale jeśli mnie zaciekawi nie mam żadnego problemu z długością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
też nie do końca wiem co działa na psychopatów,wielu ludzi potrafię zrozumieć ale jeśli chodzi o psychopatów - nie mam pojęcia co im w tych chorych głowach siedzi,jak myślą. Ale nie sądze żeby można w nim było obudzić takie prawdziwe poczucie winy skoro nie ma empatii i przekonany jest zawsze o swojej racji. Są przecież faceci na których bardzo działają łzy kobiet iteż dają się manipulować ale facet autorki na pewno do takich nie należy. W zdrowym związku nie ma walki i rywalizacji,jest za to partnerstwo,szczerość i wzajemny szacunek. Dlatego walką autorka może i by coś zmieniła,ale związek nie przestałby być toksyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszko, mężczyźni z natury maja niewiele empatii, bądź nawet wcale. Nie maja tego w genach, bo zostali przez naturę przystosowani do innych celów. Wiele tez zalezy od wychowania. Jesli mamusia dogadza zanadto, to tego samego beda oczekiwac od zony, bo tak zostali wychowani, trzeba ich czasem naprostować. Wydaje mi się, że nieco więcej empatii mają synowie samotnych matek, bo musieli przejąc obowiązki samca alfa i pomagac w domu, choc to tez nie reguła. To nie jest tak, że poznajesz "idealnego" faceta i z miejsca masz w domu gotowy produkt, który Cie usatysfakcjonuje, każa para musi sie dotrzec, poznać. Najpierw jest etap wzajemnego uwielbienia i oczarowania, a potem pierwsze emocje opadaja i zaczyna się dyskretna bądź dobitna walka o swoje. I to jest kluczowy moment związku. Albo każda strona wywalczy to czego chce i dalej bedzie sielanka, albo ktos kogoś pokona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
Wiem że nic nie przychodzi samo i na zawsze,trzeba sie postarać żeby to utrzymać. ALe z tą empatią to nie byłabym taka pewna..znam wrażliwych mężczyzn,może okazują to inaczej niż my,ale okazują. Zresztą nie lubię uogólniania. Kobiety to też nie wszystkie wrażliwe aniołki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
Nie Nie Nie Nie Nie To nie on daje mi do zrozumienia, że one były ładniejsze i lepsze ode mnie. On po prostu o nich mówił, bez jakichś wielkich ochów i achów - nie dopytywałam się na początku jakoś specjalnie mocno, bo nie chciałam, żeby wypytywał mnie. Mówi, że ja mu się podobam i mnie kocha. Ale spotkałam tą jego byłą na mieście, przedstawił mnie, porozmawiali chwilę i poszła. Widziałam jak ona wygląda na żywo - jak te dziewczyny z gazet po fotoszopie i to te ładniejsze. Dwie inne widziałam na zdjęciach a przecież wiem jak wyglądam. To moje wnioski i on nie robił nic, żeby mnie w nich utwierdzić. Przeraziły mnie te wszystkie jego kobiety. Powiedział, że większość z nich była na studiach, bo był zdumiony tym jakie są łatwe w obsłudze - że wystarczy nie zwracać na nie uwagi i nie traktować poważnie, żeby zwróciły uwagę i "po tygodniu poszły do łóżka". Potem rzekomo były stałe, kilkuletnie związki i seria kolejnych "niewiele znaczących" po rozstaniu które go zabolało. Fakt, teraz czasem mówi mi coś w stylu "widziałem kobietę, na pewno powiedziałabyś, że jest ładniejsza od ciebie albo że bym ją wolał" tak niby w ramach żartów. Jak cały czas chciał żebym mu mówiła co czuję, a czułam głównie to, że nie rozumiem co on ze mną robi... Zdaję sobie sprawę z tego, że on może nie być do końca normalny, ale on naprawdę dupkiem jest tylko w łóżku, może dlatego ja aż tak głupieję i nie potrafię pojąć. On w żadnym towarzystwie nigdy przy mnie nie gapił się na żadną ani nie próbował zwracać jej uwagi, albo rozmawia ze mną albo z kimś jeszcze jak wychodzimy w większym gronie, a ja jak siedziałam obok to przecież widziałam że kobiety się na niego gapią. Wcale nie wygląda na 40 lat, raczej na 30 i to takie atrakcyjne trzydzieści. Mówił, mówił, mówił. Mówił, że jeśli czuję się tak bardzo niepewna, to on może przestać się spotykać ze znajomymi kobietami, ale kazał mi pamiętać (nie wiem, czy to miała być groźba?) że wcale niekoniecznie będę z tym szczęśliwa. Nie chciałam żeby to robił, bo bałam się, że w rewanżu ja będę musiała zrobić to samo a to by oznaczało kompletną izolację. Na co on odpowiedział mi, że to dobrze, bo może się nie spotykać, może nie rozmawiać, ale musiałabym go oślepić żeby przestał je zauważać i że powinnam zrozumieć, że zauważanie ich nie oznacza, że jest nimi zainteresowany bo "chce tylko mnie". No ale skąd mam wiedzieć, że to prawda? Jeśli o to chodzi, to czuję, że to ja jestem niezdrowa, zazdrosna i zakompleksiona. Jak jesteśmy gdzieś w mieście i przechodzi jakaś wyjątkowo ładna to zaczął nawet powtarzać "o, ładna i uprzedzając twoje pytanie nie wolałbym jej od ciebie bo miałem już dosyć". On ciągle pytał co czuję, no to ja ciągle mówiłam - to samo. Wpadł też na kilka chorych, niemoralnych pomysłów na to by mi udowodnić, że kocha mnie bardziej niż byłe, że z nimi to nie było "to", chce być ze mną do końca życia bez żadnych innych kobiet. I kilka razy powtórzył, że to nie jego wina, że był jaki był kiedy mnie nie znał. No i wszystko byłoby w porządku gdyby nie robił tego co robi. Ale nawet jeśli cała ta moja zazdrość i kompleksy są irracjonalne i on naprawdę to wszystko do mnie czuje, to czemu mi to robi? Znowu się zapędziłam do punktu wyjścia... Nie wiem, czy to co teraz napisałam cokolwiek zmienia, ale ja nigdy nie poczułam, żeby w jakikolwiek sposób mnie dołował czy poniżał. Może jestem zbyt ślepa żeby to zobaczyć albo on zbyt dobry w tym, ale moje samopoczucie wzrosło w porównaniu do stanu sprzed związku z nim. A może to nie a związku i chodzi o oddalanie się od dzieciństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka czarodziejka
autorko piszesz że ufasz mu najbardziej na świecie a za chwilę ze podczas seksu boisz się że cie uderzy,boisz sie że Cie zostawi...to nie jest zaufanie. Niestety chyba nie wiesz co to jest prawdziwe zaufanie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóz, ja nie twierdzę, że wszyscy tacy są. Wiem, że wśród mężczyzn trafiaja się wrazliwcy jak i wśród kobiet są pozbawione uczuc wyższych hetery. Mówie tylko, że nad facetem czasem troszkę trzeba popracowac i nie mozna z góry wystepowac z postawą roszczeniową, tylko sposobem powalczyc o swoje. I tak wiele sie dla nas, kobiet w ostatnim stuleciu zmieniło na korzyść. Mężczyźni zaczynaja sie uczyc tej empatii, a my, kobiety zaczynamy coraz mocniej walczyc o swoją niezależność. Kiedys nie miałysmy prawie żadnych praw, słuzyłysmy do rodzenia, wychowywania potomstwa i utrzymywania domowego ogniska, ojcowie nas sprzedawali za kilka prosiaków a oni, mężczyźni mieli przynieśc do domu żarcie i spłodzic potomstwo. Jak nie przyniesli i nie spłodzili to byli cipami. Teraz my, kobiety, ubieramy portki, zdobywamy żarcie a oni uczą się je gotować. Dymorfizm płciowy fizycznie pozostał, ale obyczajowo zaczyna zanikać. Choć... kurwa, nawet płeć w tych czasach możemy zmieniać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
Nie udawał kogoś kim nie jest. Chyba. To nie do końca człowiek w którym się zakochiwałam. Nie byłam aż taka głupia, żeby nie zauważyć jaki jest, byłam na tyle głupia, żeby zakochać się w w nim mimo to, no to mam co chciałam. Wiedziałam, że jest dominujący, zdolny do manipulowania ludźmi, oszalały na punkcie seksu, władczy i bywa agresywny. Znalazłam sobie najdorodniejszego samca alfa we wszystkich okolicznych stadach i związałam się z nim ja, galareta. To było tak mądre i roztropne, że powinien mnie teraz lać ile wlezie żebym miała nauczkę. Dominujący - mnie nie dominował. Przynajmniej na początku. Jak jest teraz to napisałam. Niczego mi nie zabrania, ale przecież macie rację, niemożliwe żeby nie zdawał sobie sprawy z tego, że się go w pewnym sensie boję. Mną nie manipulował. Nie czułam tego. No i obiecywał, że nie będzie tego robił - pomyślałam, napisałam, mam ochotę walnąć się czymś prosto w łeb...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, co opisałas w ostatnim poscie autorko, to spektakularna manipulacja :( Najlepszy sposób, aby kobiecie dopierdolic tak, żeby nie miała żadnego powodu się przyczepić. On jest naprawdę zajebisty w te klocki, wdziera sie w najlepiej strzezone obszary Twojej psychiki i brutalnie je penetruje. Gdybym go tak dopadła w swoje szpony... ale nie jest źle, zaczynasz to dostrzegać. Nie masz żadnej pewności, że laska na mieście i kolejne "przyjaciółki" ze zdjęć to jego faktyczne podboje. Na tyle znam sie na facetach, żeby wiedziec, że Ci "normalni" bardzo niechętnie opowiadaja o swoich byłych, bo nie chcą byc częstowani podobnymi opowieściami z ust obecnej partnerki. Jesli facet opowiada duzo o swojej eks to znaczy, że albo się jeszcze z niej nie wyleczył, albo próbuje wzbudzic Twoją zazdrość, bo inne metody zdobywania zawiodły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na tym polega dobra manipulacja, zeby czlowiek nie czul sie manipulowany. jesli lubi manipulowac innymi, to toba tez manipuluje- nie badz naiwna! ten tym tak ma...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
myszko czarodziejko, "Ufam mu najbardziej na świecie". Komu mam ufać bardziej? Rodzinie? Nie mam z siostrą jakiegoś oszałamiającego kontaktu. Znajomi są tylko znajomymi. Obcym nie ufam. To, że jemu ufam najbardziej znaczy tylko tyle, że reszcie ufam jeszcze mniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, wybebeszyłysmy Twojego manipulatora, teraz czas cos z nim począć sensownego i skierowac bieg zdarzen we własciwa stronę. Nalłatwiej zginąć ponoc od broni, która się wojuje... a tak BTW, gdszie Twój mąz teraz jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będzie osaczał bardziej tylko wtedy, gdy ona mu na to pozwoli... my, kobiety mamy moc, ale niestety, za mało z niej korzystamy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
w domu, robi coś w drugim pokoju, chyba ogląda film, proponował mi ale nie chciałam przyszedł o szóstej i od tej pory kręci się tutaj co chwilę, opowiadał mi o robieniu czegoś (biznesowego) czego nie rozumiem i że było trudne, zrobił sobie kolację bo ja cały dzień siedzę tu, palę i kiedy akurat nie piszę to patrzę na to jak ręce mi się trzęsą. Zrobiłam tu niezłą siekierę ale nic nie powiedział. Proponował mi film, był w łazience, na wszelki wypadek rozsypałam tampony na podłodze 2x już się pytał czy "coś się stało?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana, czekaj, czekaj, chyba nie chcemy wychodzic na wariatkę? Nie rozsypujemy tamponów po podłodze, najwyżej "dystretnie" trzymamy sie za brzuch i z półusmiechem przepraszamy, że jestesmy dzisiaj niedysponowane? Kiedy pyta "co sie stało" odpowiadamy "nic kochanie, dostalam okres i źle sie czuję, idę sie połozyć, znajdziesz mi tabletkę?" Czemu robisz takie ostentacyjne "akcje"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
Bo zawsze mniej więcej tak się zachowuję kiedy mam okres? Przeważnie zachowuję się jak wariatka ale nie robię takiej mgły bo otwieram okno ale dziś wieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana_zona
Nie wiem... gdybym coś zdecydowała to już bym o tym napisała. Waham się. To przygotowywanie się na moment w którym będę mogła od niego uciec - tu już wcześniej zostało napisane, że związek nie może polegać na wzajemnym oszukiwaniu się. Ale przecież na tym, na czym teraz polega też nie... Kocham go. Czuję, że toksycznie ale to nie sprawia, że uczucie słabnie. Zgadzać się na to co on robi myśląc, że muszę to robić jeszcze przez kilka miesięcy jest nie do zniesienia. To musi wyglądać śmiesznie zważywszy na to, że tyle czasu już wytrzymuję - ale z nadzieją, że może... To chyba żadna różnica, ale zniosę tego. Mam ochotę pokazać mu ten temat. Albo zacząć krzyczeć, żeby coś się stało - ale wtedy znów on będzie miał kontrolę. Chciałabym żeby się zmienił, ale przecież macie rację, że szanse na to są żadne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×