Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kokodoi

Mam 24 lata i w końcu jestem zadowolona z życia.

Polecane posty

Gość Kokodoi

Mogę być sobą, mogę zmieniać to, co uważam za słuszne, nie muszę już na nikogo ani na nic czekać. Odrzuciłam w bok przeszłość, która podsuwała mi negatywny obraz siebie samej, skończyłam z analizowaniem błędów, a co istotne, przestałam żyć ludźmi, którzy nigdy mnie nie doceniali. Każdego dnia próbuję znaleźć coś, co potrafi dodać mi otuchy. Z każdej sytuacji staram się wyciągnąć coś dobrego. I już wiem, że nie ma co dawać się depresji i fobii społecznej. Jedyne, co ważne, to to, żeby czerpać garściami z życia i wymagać samemu od siebie. Rozwijać się. Ludzie odejdą, a my musimy nie bać się być sami z sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokodoi
I niech nikt nie pisze więcej, że się nie da zmienić swojego życia! Przeraża mnie to, ile w młodych ludziach pesymizmu, zwątpienia. Nie ma lekko, ale wystarczy zacząć stawiać kroki by zyskać poczucie, że można, i to wiele!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresyjnie.....
podziwiam Cię.też bym tak chciała.też chciałabym duzo zmienić,ale w moim przypadku to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość depresyjnie.....
cały czas analizuję błędy.jak do tego doszłaś ze pewnego dnia oderwałaś się od przeszło,ści?ja wiecznie na coś czekam,analizuje przeszłość.dopija mnie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawidła życiowe prawię
przeszłość lepiej odrzucać do tyłu, bo z boku wszystko widać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogorek kiszony w sloiku
czego sie nadzgalas?:) pozytywne myslenie, tak trzymaj:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam też jestem zadowolona:) Nie jest może idealnie-ale jest dobrze:) Zdrowie jakie takie,uroda da się przeżyć,praca-słabo płatna -ale jest,dom-kawałek mój-ale też jest,faceta nie mam-ale mam przyjaciół:) i co tam-zawsze może być przecież gorzej:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokodoi
Pomogła mi terapia grupowa. Chodziłam na nią przez kilka miesięcy i nie ukrywam, że to dzięki niej stałam się bardziej pewna siebie i zaczęłam odkrywać siebie. Na początku miałam mętlik w głowie, bo okazało się, że jestem w tyle z wieloma rzeczami i w związku z tym nie za bardzo wiedziałam, jak rozpocząć układanie tego wszystkiego od nowa, ale z czasem priorytety same się wykrystalizowały. Postanowiłam więc żyć tak, jakbym dopiero się urodziła i powiem wam, że taka postawa procentuje. Od tej pory staram się ciągle działać. Robię rzeczy, na które kiedyś nie miałam odwagi, choć skrycie o nich marzyłam. Np. wiosną tego roku wyruszyłam z przyjaciółmi na wyprawę autostopową do Włoch, Słowenii, Chorwacji, Serbii, Bośni. Podróż ta całkowicie zmieniła moją percepcję świata. Ja, niezaradna, nieśmiała istotka, która całe życie wychowywana była przez nadopiekuńczą matkę, nagle musiałam odnaleźć się w sytuacjach, które wymagały mocnych nerwów i odwagi. Nagle musiałam przełamać swój strach przed ludźmi, otworzyć się na nich, na nowe doznania. A wcale łatwo nie było. Zadecydowała życzliwość i wyrozumiałość innych.:) Potem z kolei pojechałam na wolontariat do Rumunii. Tym razem bez bliskich mi osób. I wiecie co? Skoki na głęboką wodę opłacały się. Obecnie jestem na tym etapie, że spokojnie rozmawiam z ludźmi i nie czuję się od nich gorsza. No dobrze, może niekiedy, ale walczę z tym, przekonana, że model życia, który sobie wypracowałam, prędzej czy później pozwoli mi osiągnąć to, czego pragnę. Ja sama, nikt inny. Bo niestety kiedyś żyłam "pod ludzi", tak by kogoś zadowolić, przypodobać się. Stąd wieczne rozterki, poczucie niskiej wartości, samotności. Odkąd jestem sobą, podejmuję bardziej właściwe kroki i jakbym wydoroślała. Ludzie też zmienili do mnie nastawienie, przynajmniej spora część. A przecież do niedawna czułam się niezbyt akceptowana i lubiana przez nich. Teraz mam te 24 wiosny i czuję, że to mój najlepszy czas. Wróciłam na studia, pracuję, staram się rozwijać intelektualnie i duchowo, mam pasje, którym oddaję się w 100%. Staram się kumulować pokłady dobrej energii i otaczam się miłymi, uśmiechniętymi osobami, doceniając to, co wnoszą w moje życie. Ale też staram się pozostać niezależna od innych. Nie chcę by kogoś złość, żal, nienawiść determinowała kroki, które sobie wyznaczam. Jasne, nie jest idealnie. Nadal miewam gorsze chwile. Boję się formalności, stresujących sytuacji, czasem czyjaś twarz zbyt kojarzy mi się z przeszłością. Dziś np. spotkałam faceta, który mnie bardzo zranił, więc chciało mi się ryczeć. Wciąż trudno mi się z tym pogodzić. Ale wiecie co? Poszłam na zajęcia, pogadałam z koleżankami z grupy, ktoś zaprosił mnie na prywatkę w piątek, potem promotor pochwalił... I to mnie zmotywowało:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×