Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anastazja..

Czy walczyć dalej o miłość?

Polecane posty

Gość Anastazja..

Witam. Czytam kafeterię kiedy mam wolną chwilę. Ostatnio moje życie się poplątało a właściwie całkowicie zburzyło. Mój mąż którego kocham nad życie postanowił odejść :( Owszem, były między nami różne nieporozumienia, kłótnie, ale zawsze chciałam z nim o tym rozmawiać, wytłumaczyć wszystko.. On tylko się obrażał, a później nie chciał wracać do tematu ;( Miesiąc temu mieliśmy poważną kłótnię on się wyprowadził, sam nie wiedział czego chce choć go prosiłam żeby nie rezygnował z czegoś tak ważnego.. Po ok. tygodniu wrócił do domu, mówił że musimy się zacząć starać oboje i w ogóle.. Teraz od tak, z dnia na dzień się wyprowadził i mnie zostawił ;( Jak gdyby nigdy nic się nie stało :( Zaczął pić, spotykać się z innymi, po prostu totalnie olał nasze dotychczasowe życie.. Zawsze go prosiłam żeby ze mną rozmawiał, żeby nie tłumił w sobie emocji, pytałam jak się czuje, czy jest szczęśliwy.. Mówił, że tak, że kocha.. Nie rozumiem jak można tego samego dnia mówić że się kogoś kocha a później odejść tak bez słowa wyjaśnienia.. To tak bardzo boli, nie potrafię sobie z tym poradzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t54t54t54t54
Zależy na czym ma polegać ta walka. Bo jeśli na chodzeniu za nim, upokarzaniu się, proszeniu, błaganiu, to NIE, bo i tak nic tym nie uzyskasz. Ale jeżeli na pozostawieniu go w spokoju, zdystansowaniu się, nie kontaktowaniu się, nie odbieraniu telefonów od niego, to tak, to może przynieść jakiś rezultat. Odbije się od dna i wróci na kolanach, gdy spostrzeże, że jego życie stało się puste. Ale do tego on musi odczuć Twój brak, nie możesz być wciąż obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Wiem, ale to strasznie boli.. Czuję, że nie umiem sobie z tym od tak poradzić. Mam zupełnie inny charakter niż on, nie potrafię dopasować się do tej sytuacji :( Brakuje mi jego dotyku, chcę się do niego przytulić, pocałować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Boję się, że on nie wróci.. W tym momencie życia zachłysnął się wolnością, tym że nie musi o niczym myśleć, o nic dbać :( To tak cholernie boli kiedy kochasz człowieka, który strasznie rani.. Nie wiem czy robi to celowo czy nieświadomie. Wiem, że na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że ja takich rzeczy nie toleruje, ale on chyba nie czuje się winny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Najgorsze są te puste wieczory, gdy cały czas myślę o nim. Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mam na nic siły.. Ten człowiek wypełniał moje życie i od tak postanowił się od tego odciąć :( Nawet ze mną nie porozmawiał, nie zapytał co ja czuję, nie zainteresował się moją osobą, nie próbował czegoś zmienić, naprawić. Czy można przestać kochać tak z dnia na dzień? Czy może to nigdy nie była miłość z jego strony a ja po prostu byłam zaślepiona :( Martwię się o niego, o nas.. Boję się, że nasz związek nie ma już przyszłości:( Czy ktoś może mi wytłumaczyć dlaczego ludzie tak krzywdzą osoby które kochają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t54t54t54t54
Może to kryzys wieku średniego? Aby coś zrozumiał, cokolwiek... musisz przestać się z nim kontaktować. On musi zobaczyć, że swoim zachowaniem Cię traci, że za chwilę nie będzie powrotu. To trudne, ale to jedyna możliwa droga, jeśli chcesz ratować małżeństwo. Rozumiem Twój ból. Zajrzyj na forum polki.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Jesteśmy młodzi więc to na pewno nie jest kryzys wieku średniego :( Ile bym oddała za to, że on wróci.. Mogłabym się nie odzywać gdybym tylko to wiedziała.. Boję się, że popełni tyle błędów, że nie będę potrafiła zapomnieć i wybaczyć.. Mimo całej miłości jaką go obdarzyłam boję się, że zrobi coś, co przekreśli nas na zawsze.. A wiem, że tego nie zniosę, po prostu nie dam rady się podnieść..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byly maz bylej zony
wiec z nami facetami jest tak .....porównam to do palnika gazowego na którym są ustawione dwa garnki pod przykrywką....jeden malutki i drugi duży kocioł...mały garnuszek ma małą pojemnośc więc syczy i kipi co chwila....podczas gdy ten duży stoi cierpliwie i słucha ....mały garnuszek zirytowany taka postawą dużego gara zaczyna szarpać coraz mocniej za jego pokrywkę , za każdym razem gdy ten mały garnuszek kipi...aż pewnego razu podczas kolejnego kipienia garnuszka w dużym garze zawrzało , moze by się to uspokoiło ale mały garnuszek szarpał i szarpał za tę pokrywkę...co doprowadziło do tego ,że duży gar parsknął sromotnie i konkretnie ze swego wnetrza!!!!! .....i teraz mały garnuszek siedzi sobie samotnie na swoim palniczku i pochlipuje nad swym losem...Duzy gar natomiast spokojnie zamieszkuje sobie na drugiej kuchence ...gdzie nikt mu juz nie syczy i sapie....mam nadzieję, że zrozumiałaś me opowiadanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona niezadooowolona
hehe zaje.bista metafora:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byly maz bylej zony
mojego własnego autorstwa...czasem przy lampce dobrego czerwonego wina spisuje sobie własne spostrzeżenia dotyczące otaczającego mnie świata :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byly maz bylej zony
i myśle, że jest jak najbardziej trafne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Nie wiem, czy ta metafora jest słuszna.. Bardzo kocham swojego męża, nie ograniczałam go nigdy.. Owszem uważam, że małżeństwo rządzi się swoimi prawami i nie można robić wszystkiego.. Ale przecież w związek małżeński wchodzimy świadomie, nikt nas nie zmusza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Nie jest mi do śmiechu gdy tak bardzo brakuje mi męża :( Czuję się strasznie, jakby to wszystko była moja wina... A przecież nawet on powiedział, że w tym w ogóle nie ma mojej winy, że tu tylko on jest winny tej całej sytuacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on cie naprawde
nigdy nie kochał a ty żyłaś złudzeniami i teraz masz za bardzo bylas wpatrzona w niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Czyli mam uwierzyć w to, że brał ślub bez miłości? Od tak, bo miał taki kaprys? Przecież to nie jest normalne.. Owszem, jestem wpatrzona w niego, ale to chyba normalne jak się kogoś kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Przecież nie można żyć tyle czasu bez miłości, bez żadnego uczucia a tylko grać :( Czyżby człowiek był zdolny do czegoś takiego? Bardzo ciężko mi się z tym pogodzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spotyka sie z innymi?kobietami
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi to mowic,
ale da sie tak zyc i to dlugo , oszukiwac drugą osobę , mowiąc , że się ją kocha , tylko dlatego , bo ona tego oczekuje. Wydaje mi się, że wbrew Twoim słowom , jednak ograniczałaś męża, czuł się uwięziony , opleciony bluszczem. Całkowicie popieram tego Pana wyżej . Trafnie to skomentował. Popieram również Panią , która CI podpowiedziała jak masz postąpić, by mąż zatęsknił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irena kołbuck
Trzeba bylo mu w koncu zrobic loda i przjac fiuta w odbyt. a tak teraz tego szuka gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anastazja..
Jeśli brak przyzwolenia na spotykanie i randki z innymi kobietami nazywamy ograniczeniem, to tak możecie sobie mówić, że go ograniczałam.. Kocham go, chciałam mu dać wszystko.. Nie umiem się z tym pogodzić :( Strasznie ciężko jest mi zrozumieć jego zachowanie. Jeśli mnie nie kochał mógł się po prostu nie wiązać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tdygh
jak długo jestescie malżenstwem? po ile lat macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×