Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kaczka dziwaczkaplepleple

Już brak mi sił.

Polecane posty

Gość kaczka dziwaczkaplepleple

Czemu? Dzięki mężowi. Domem i dziećmi zająć się nie chce bym poszła na etat do pracy. Nadgodzin brać też ni chce i chodzi sobie do tego na udawane zwolnienia, bo obraził się na szefa za obcięcie premii. Jesteśmy 4 osobową rodziną, mamy co miesiąc 1400 opłat + dojazd do jego pracy (wcale nie mało) a on przynosi mi dzisiaj 1800zł!!! I co ja mam z tym zrobić?!! Ja pracuję w domu na umowę zlecenie. Pensja jest nie stała, czasem 100 a czasem 400zł/mies. Ciesze się i z tego choć żeby zarobić te 400zł muszę pracować co najmniej 6-7 godzin dziennie. Ale przecież gapiąc się w telewizor tego nie wysiedzę. A tym czasem mąż nawet nie śni o dorobieniu do pensji i jeszcze marudzi że wędlina nie taka, że ser za tani. Nie mam sił , bo zaczął ten głupi strajk od sierpnia, a tu książki trzeba było kupić, ciuchy dzieciom na jesień i zimę, buty...Jestem załamana, bo kolejny miesiąc nie zapowiada się lepiej. Najgorsze jest to, że on po prostu nie chce wziąć nadgodzin, a jego koledzy biora i wiem, że szef go prosił by czasem został dłużej. Firma jest wypłacalna, płaci pensję na czas, za nadgodziny tak jak przepisy nakazują...Jak do Niego dotrzeć? Weszliśmy już na debet i nie będzie z czego oddać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A rozmawiałaś z nim o tym? On nie widzi tego, że brakuje pieniędzy i ledwo starcza do 1.go? Przy następnej wypłacie daj mu do ręki listę zakupów na jesień (buty, kurtki itd), listę opłat, rachunków i zakupów i powiedz mu, że Ciebie stać na sfinansowanie tylko tego i tego - a co z resztą? Może trzeba dotrzeć do niego obrazowo, pokazać jasno, wyłożyć kawę na ławę? Może nie zdaje sobie sprawy z tego, ile kasy pochłania Wasz dom? Strasznie dziwna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iejafvijdh
wyjedźcie za granice tam kapitalizm inaczej funkcjonuje niż w naszym kraju. Tam są godne zarobki życia oraz wystarczające pensje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkh;f
To jest nasza piękna krajowe POLITYKA PRORODZINNA. Wcale się nie dziwię, że coraz mniej ludzi się na dzieci decyduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczka dziwaczkaplepleple
Ja z Nim rozmawiam od 2 miesięcy i brak mi sił. Najgorsze jest to że dla Niego problemem jest zostać z dziećmi, czy zawieźć je do szkoły...I przez to ja nie mogę iść do pracy. Starszy syn dał by sobie jakoś radę, ale mały ma 4 latka. A mąż widzi co się dzieje, rozmawiam z nim co dzień. Nawet szukałam pracy, umawiałam sie na rozmowy a potem musiałam odwoływać, bo akurat gdzieś on autem jechał. Ja już sama nie wiem jak to jest, bo z jednej strony ma pretensje że pieniądze idą jak woda, potrzeby są duże a z drugiej strony bezczelnie blokuje zwiększenie naszych dochodów. I tu nie chodzi o pieniądze na markowe ciuchy, fryzjera czy wypady do resteuracji....Nigdzie nie chodzimy, starszy syn widzi że jest kiepsko i nawet kolegów nie zaprasza, bo mu głupio. U nich zawsze jest cola, chiposy, ciastka a u nas na prawdę czasem tylko coś kupię. Ja już nie mam z czego oszczędzać. Boję się że zabraknie nam na jedzenie a co będzie jak dzieci zachorują? Psychicznie wysiadam. Co prawda trochę pomogła mi siostra, bo kupiła dzieciom parę rzeczy.,..Ale my mamy po 30-parę lat i chyba sami powinniśmy utrzymywać naszą rodzinę :(. A tym czasem jak tak szczerze spojrzeć,. to chyba nawet na ciucholand mnie nie stać. Byłam tam dzisiaj i po prostu chce mi się ryczeć. Wszyscy tu psioczą na te sklepy a mi aż wstyd, że nawet tamte ubrania są dla nas w tej chwili za drogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osz cholera, no to nieciekawie faktycznie :o Nie wiem, a może powinnaś postawić sytuację na ostrzu noża? Powiedzieć, że nie chcesz takiego życia, że jeśli on nie chce Ci pomóc, to pomożesz sobie sama i wyjedziesz do siostry, rodziców, nie wiem? Może obuchem w łeb musi dostać żeby się otrząsnąć :o Przecież nawet dla zdrowia psychicznego powinnaś wyjść do ludzi, do pracy, odetchnąć świeżym powietrzem :o A co on mówi na to, że brakuje pieniędzy? Tak konkretnie, co on na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczka dziwaczkaplepleple
Reakcje są różne. Zazwyczaj jest zły że znowu zaczynam temat. Potem czepia się o wszystko. Czasem po prostu twierdzi, że firma go oszukuje, że pensje sa niesprawiedliwe i nie będzie "zapier...lał" na innych. On nie widzi problemu w tym, że dzieci od innych odstają, nie ma to trudno. Przecież przeżyją :(. Rzadko kiedy stać mojego męża na okazanie że Mu to przeszkadza-zazwyczaj gdy czasem coś wypije z kumplami, ale to jest sporadycznie. A rano i tak wstaje i nie widzi problemu. Boże, skoro nawet dzieci widzą co się dzieje to nie jest możliwe, żeby On nie widział. A ja jestem już na prawdę zmęczona zmartwieniami, tym że ciągle jestem w domu i nawet na kawę do koleżanki jadę raz na jakiś czas...Bo pracuję w domu jak mały jest w przedszkolu, potem sprzątam, odrabiam z dziećmi lekcje, maluszkowi trochę poczytam i już wieczór...a moja praca wcale nie jest łatwa i do tego czasochłonna ale cieszę się z każdej zarobionej złotówki. Ja zaczęłam być nerwowa, krzyczeć na dzieci bez powodu. Wczoraj krzyknęłam na starszego że drugi jogurt je...Kór..a przecież ja tu zwarjuję :( :( Przeprosiłam go potem, powiedziałam że jestem zła na coś innego i po prostu taki ton głosu był. Ja siebie nie poznaję. A on...wróci zaraz z pracy, poprosi o kawkę i usiądzie przed telewizorem jak by nigdy nic. Pewnie ponarzeka że dzieci zjadły wafelki, które kupiłam rano i doda że "pomimo że pracuje i zarabia na dom, zawsze go dzieci objedzą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczka dziwaczkaplepleple
Odnośnie wyprowadzki, to moja mam uważa że nie ma to jak pierwsze małżeństwo i odmówiła mi powrotu do domu. Powiedziała, że jak umrze, to sobie tam mogę zamieszkać bo ona nie chce wyjść na wredną teściową. Maz mnie nie bije, nie pije, więc nie mam co narzekać. U siostry nie bardzo jest gdzie zamieszkać bo mają M3 i są w czwórkę. Mogę liczyć na jakąś pomoc finansową, ale jest mi strasznie wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaką ty pracę wykonujesz
skoro robisz najprostsze błędy ort? kó.wa? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to może zagroź mu separacją? Wiesz, sytuacja jest poważna, jeżeli nawet dzieciaki widzą, że nie wszystko jest w porządku. Każdy ma swoje granice wytrzymałości, a Ty zdaje się jesteś na skraju.. Jeżeli Twój mąż nie poczuwa się do tego, żeby stanąć na wysokości zadania, zadbać należycie o dom i rodzinę, to sama musisz to zrobić, ktoś musi nosić spodnie w domu. Jeszcze ok - gdybyście mieli problemy ze zdrowiem, opieką nad dziećmi itd. Ale będąc zdrowym, dyspozycyjnym?! Każdy normalny rodzin pracowałby do ostatniej możliwej zarobionej złotówki, żeby tylko zapewnić dzieciakom, rodzinie fajne życie, nie mówię o jakichś wielkich sprawach, ale jeśli mówisz, że jest problem z zakupami w lumpeksie, z podstawowymi rzeczami.. W takim razie (skoro nie trafia do niego rozmowa, prośby, sensowna argumentacja) powiedz mu o separacji albo rozwodzie wprost. I sama też zastanów się (choć myślę, że już sobie odpowiedziałaś) nad tym, czy chcesz takiego życia dla siebie, dzieci? Czy to nie jest przesada, jeśli krzyczysz na dziecko, bo sięgnęło po 2 jogurt? w przypadku kiedy MOŻESZ zafundować mu ich i 10? Przypuszczam, że kasa i ta mobilizacja, a raczej jej brak, do pracy to tylko wierzchołek góry lodowej, co? Dużo siły Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczka dziwaczkaplepleple
Przypuszczam, że kasa i ta mobilizacja, a raczej jej brak, do pracy to tylko wierzchołek góry lodowej, co? Jak by się zastanowić , to na pewno tak...Pewne sprawy narastają, On oczywiście w niczym nie widzi problemu. Może wie, że jak by co moja siostra coś pomoże, kupi dzieciom i idzie na łatwiznę. Ale takie życie to koszmar biorąc pod uwagę fakt, że w naszej sytuacji to zależy tylko od nas i mogli byśmy na prawdę lepiej funkcjonować. Dziękuję Ci za tą rozmowę. Trochę mi lżej, ale chyba najtrudniejsze decyzje są przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sprawy. Wiesz, wszystko zależy od charakteru Twojego męża - czy jest wrażliwy, ambitny, dumny, butny. Może powinnaś mu wjechać na ambicję? Pogadać ostro, nie delikatnie, tylko właśnie agresywnie, ze złością. Zapytać, czy nie wstyd mu, ojcu, głowie rodziny, że dzieci nie zapraszają do domu kolegów, bo się wstydzą? Że nie stać Cię na to, żeby kupić im czapki na jesień? Czy nie wstyd mu, że jest starym, dorosłym chłopem, któremu finansowo pomaga szwagierka? Może podziała. Gdybyś chciała pogadać daj znać, wsadzam temat do ulubionych. Ale musisz zareagować ostro, bo nawet się nie obejrzysz, a obudzisz się z ręką w nocniku bez grosza przy duszy, licząc tylko na siebie, sama z dziećmi. Trzymam kciuki za Ciebie, powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×