Ulgi, ustawy, mandat, umiarkowany stopień niepełnosprawności

Jechałam z podopiecznym autobusem miejskim. Podopieczny miał przy sobie legitymację o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz aktualną legitymację studencką, ma 24 lata. Wydawało nam się, że w związku z jego pierwszą legitymacją zarówno on i ja (jako opiekun) mogliśmy jechać ze 100% zniżką. Tymczasem sprawdził nas kontroler i spisał nam mandaty, ponieważ jego zdaniem nie łapaliśmy się na te ulgi. "Uldze podlegają dzieci i młodzież będące osobami niepełnosprawnymi do ukończenia 21 roku życia, a w przypadku REALIZACJI OBOWIĄZKU SZKOLNEGO I OBOWIĄZKU NAUKI do ukończenia 25 roku życia." I teraz zaczynają się problemy, w związku z rozumieniem "obowiązku nauki". Niby w prawie napisane jest, że każdy obywatel podlega obowiązkowi szkolnemu do 18 roku życia. A w przypadku, kiedy uczeń ukończy gimnazjum przed 18 r.ż w szkołach wyższych: Po ukończeniu gimnazjum obowiązek nauki spełnia się: - "przez realizowanie, zgodnie z odrębnymi przepisami, przygotowania zawodowego u pracodawcy". Tylko jak zrozumieć teraz te "odrębne przepisy"? Czy jeżeli pracodawca, u którego mój podopieczny jest zatrudniony, rozumie przygotowanie zawodowe w myśl kształcenia się na studiach wyższych (informatyka), to może być podpięte pod te "odrębne przepisy"? Ile razy tak jest, że pracodawcy zatrudniają osoby, od których jednocześnie wymagają kształcenia się w danym kierunku? Z jednej strony nieznajomość przepisów nie uprawnia nas do odwołania się od mandatów, bo gdybyśmy wiedzieli, że ulga nam nie przysługuje, z pewnością kupilibyśmy bilety. Do tej pory, jeżeli w jakiejkolwiek komunikacji podopieczny pokazywał legitymację o umiarkowanej niepełnosprawności i o tym, że się uczy, jeździliśmy bez żadnych problemów na ulgach ustawowych. Chciałabym żeby ktoś jasno wytłumaczył, czy ulgi w końcu nam przysługują, czy nie. Mam 20 lat.