Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uczucioweżycie

jak delikatnie odejść od męża

Polecane posty

Delikatnie się nie da - najlepiej będzie jak załatwisz sprawę stanowczo, nie pozwolisz na łzy, obietnice i całe to emocjonalne przedstawienie. I tak się nie widujecie więc spokojnie możesz tego uniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
nie wiem czy dam rade - on mi teraz co chwila mowi, ze nie moze zyc beze mnie, ze tylko ze mna chce sie zestarzec itd ze jak ja bym go zostawila to by calkiem juz stracil sens zycia itd Jak wyjezdzal do siebie to powiedzial - nie wie mczy doajde ja - no co ty mowisz On - teraz jak nie wiesz czy mnie kochasz to moge nawet miec wypadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze mówiąc ja na coś takiego odpowiedziałabym, że jak zaraz mi nie zniknie z oczu to ja mu ten wypadem "spowoduje". Zwykły szantaż emocjonalny, podstawowa broń każdego samolubnego człowieczka który nie potrafi być w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
wiem, że to szantaż Ostro się postawiłam i powiedzialm, zeby ze mna nie pogrywał w ten sposób, bo to chore Ale takie słowa zostają w głowie, drążą i człowiek się męczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejejeje1
Czyli synuś mamusi? Jesteś u niego na miejscu po mamusi, tatusiu i reszcie jego rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
tak, synuś mamusi Jestem po mamusi i siostrzyczce Jego ojciec jest ok Co chwila sa jakies sytuacje, kiedy mi jasno pokazuje, ze od mamy by tego nie oczekiwał, ale ode mnie tak Mowie tu o ciezkich sprawach i jak powiedzialam, ze to nie fair to mi powiedzial, ze "jego biedna mama nie moze sie denerwowac, a ja sobie dam rade" i on mamy nie bedzie narazal, bo ona i tak sie w zyciu nacierpiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejejeje1
Też jestem w takim małżeństwie. Ze mną wszystko jedno, ale mamusia... Mnie teoretycznie mógłby uderzyć, ale mamusi nigdy. Problemy mamusi są realne, moje są wymyślone. Mamusi nie można denerwować, mnie można potraktować jak kogoś gorszego. Trzy lata po ślubie, 12 lat w związku. Maminsynkostwo mojego męża jest jedynym powodem, dla którego mogłabym się z nim rozwieść. I szczerze mówiąc, to czasami mam na to ochotę. Wiem, że to w życiu przegrałam i nie daje mi to żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejejeje1
To chyba najstraszniejsza rzecz: pokochać człowieka prawdziwą i największą miłością, nieodwzajemnioną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie moge...
Tymon, alez mnie rozbawiles: te po 30 sie wypalaja. Uwierz mi jestes w bledzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejejeje1
nie odpowiada, to spadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to jest nasz największy błąd. Zacznij myśleć o sobie ty nie masz prawa być szczęśliwa? Jeśli nie podejmiesz się zmiany na lepsze będziesz tego żałowała do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
wiem, ze powinnam myślec o swoim szczęściu Ale jak przychodzi co do czego - to każdy mi powtarza, ale wiesz to w sumie dobry chlopak, pracuje, nie pije itd I wychodzi, ze jestem jakaś rozwydrzona i niewiadomo czego chce i szukam problemu tam gdzie go nie ma :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pralinka zielona
też tak o mnie mówią, bo dla wszystkich wokół moje małżeństwo bylo idealne. Zbierałam się do rozwodu 5 lat, chciałam delikatnie, walczyłam. Teraz czuję ulgę, on podobno się zmienia, przynajmniej tak mi mówi ale mam juz to gdzieś tak naprawdę. 10 lat w związku 9 po ślubie, dziki Bogu od maja wolna jak ptak. mam nowy związek, kogoś kto widzi też mnie. Nie pożałowałam ani chwilki, nigdy. Myślę że dojrzejesz do tego, jeszcze trochę i będziesz wiedziała że to ten moment.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
wiesz co Ja czekam, odkladam swoje potrzeby na bok i czekam, ze zrozumie, ze zycie w malzenstwie to w malzesntwie a nie z mamusia i siostra Ostatnio z powodu siostry wydarl sie na mnie - zrobila glupia rzecz, narazila nas na wizyte komornika (podala jako swoj adres nasz adres) i przyszlo wezwanie do zaplaty Wkrzylam sie i powiedzialam co mysle o takim postepowaniu, a maz mi powiedzial, zebym sie od......, bo to jego siostra :) ale nie widze poprawy, jesli tak to chwilowa i znowu to samo ja juz naprawde jestem gotowa zrezygnowac ze swoich potrzeb emocjonalnych i fizycznych, jesli on tylko bedzie ze mna chcial tworzyc normalna rodzine, normalny zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pralinka zielona
w takim razie nie jesteś jeszcze gotowa... ale myślę że przyjdzie taki moment, że miłośc nie wystarczy. Ja w momencie kiedy postanowiłam o rozwodzie byłam wypalona do końca. Ktoś mi powiedział że idę jak czołg i to była prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczucioweżycie
pralinka ja nie moge mu powiedziec -kocham Cie Nie przechodzi mi to przez gardło Ale nie jestem jeszcze na etapie totalnej obojetnosci Sentyment, wspolne lata i obawa przed skrzywdzeniem go (choc powtarzam sobie, ze on mnie krzywdzil i nie mial oporów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pralinka zielona
długo si e nad tym zastanawiałam, wyszło mi że moje szczęście jest bez niego, nie bylo to łatwe... skoro żyjesz na odległość to właściwie się nic nie zmieni, tyle że nie będziecie już razem... i tak z tego co piszesz niewiele was łączy. Nie jestem orędownikiem rozwodów, ale zdarzył się w moim życiu i dobrze mi z tym teraz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emilia.223
Kobietki mimo ze pewnie jestem najmlodsza w tym towarzystwie to wiem o czym mowicie i bylam juz tez tak traktowana. Co do autorki to wiem co czujesz i wiem jak ciezko jest podjac decyzje o rozstaniu, tez nieraz o tym mysle bo jest raz idealnie a za chwile tak ze zyc sie nie chce. Szantaz emocjonalny tez byl i to nawet taki sam jak u Ciebie. ciezko sie rozstac z osoba z ktora sie duzo przeszlo, ktora wie o nas wszystko, z ktora cos laczy. Mnie co prawda nie laczy slub ani dziecko ani pieniadze, nic a nic ale i tak jest ciezko chociaz wiem ze nie jest to taki zwiazek o jakim marze. Tak ze autorko rozumiem Cie doskonale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ss;
no cóż rozumiem twoją sytuację, bo i ja mam męża mamisynka i w ogóle jego rodzina jest na pierwszym miejscu a moje i dzieci potrzeby na końcu. Fajną jesteśmy rodzinką :-) ja i dzieci i on i jego rodzinka :-) zawsze tak było i kiedy przyszedł na świat pierwszy syn też tak było, choć łudziłam się, że teraz to ja i syn będziemy na pierwszym miejscu....ale to były tylko marzenia...i tak mijaly kolejne lata walki i marzeń o normalną rodzinę. Zaszłam w ciążę po raz drugi i tym razem myślałam, że skoro będzie większa rodzina to teraz on poczuje się głową rodziny w domu...kolejne mrżonki....ja po cesarce z wózkiem na zakupy do marketu, ledwo chodziłam, a tu proszę co za widok...mój mężuś z siostrą na zakupy i tacy byli rozbawieni....oj co tu robisz pyta zdziwiony mąż...oż do cholery jasnej....dobre pytanie , bo to przecież mąż powinien być z żoną i maleńkim synkiem na zakupach, a nie ze zdrowa i pełną zdrowia siostrą....no i miarka się przelała, cos we mnie pękło, zrozumiałam, że to się nigdy nie zmieni i tak od tamtej pory zaczęła kiełkować we mnie myśl o rozwodzie, oddalilam się od męża, jego rodziny, zaczęłam ich unikać, nie chcę mieć z nimi żadnego kontaktu, albo jeżeli już to bardzo zmuszałam się i udawałam, że wszystko jest ok. Na dzień dzisiejszy, a minęło 3 lata , mąż nadal biega do rodzinki, większość pieniążkow też do mamusi, a my nie mamy własnego mieszkania...mąż pracuje za granicą ok 6 lat....aktualnie czekam, aż stanę na nogi zawodowo i spadam...tak mam tego dosyć, że naprawdę myślę o rozwodzie i uczuciowo zdążyłam się już tak oddalić że często to mi jest obojętny często sama go wyganiam do mamusi żebym nie musiała z nim za długo przebywać.. zawsze w kłótni słyszałam, że ty się nie liczysz, moja rodzina ciebie nie chce, ty jesteś na końcu, rodzinę ma się jedną, a żon można mieć wiele, i niestety tak też często czynił w praktyce nie będę przytaczać przykładów, bo stron by zabrakło....moja miłość się wypaliła i już nie szukam w sobie błędów , brakow, po prostu już go nie chce..a mam już dużo lat i praktycznie zerowe szanse na ułożenie sobie życia z nowym partnerem moja historia może przekona Ciebie do podjęcia słusznej decyzji przyjdzie taki moment, że sama powiesz dosyć tylko nie daj wciągnąć się w macierzyństwo bo to i tak nie pomoże a dzieci nie będą miały normalnego taty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i am bored
kurde, czytam o Waszych problemach dziewczyny i szukam jakiegoś rozwiazania. Autorka tematu ma, jak dla mnie, jasne rozwiązanie. Jeżeli mężczyzna Cię nie szanuje, to nie męcz się u jego boku. Przecież to bez sensu. Nigdy nie będziesz szczęśliwa. ss; Tobie bardzo współczuję, bo z dziećmi nie jest już tak łatwo sobie poradzić i naprawdę musisz mieć w sobie dużo siły. Ja nie mam dzieci. Jestem ze swoim facetem 5 lat. A nie mam jeszcze 20. dlatego to dość dziwna sytuacja. Większość pewnie będzie się ze mnei śmiała. Już widzę odpowiedź Tymona... Ale potrzebuję rady kogoś z zewnątrz, kogoś bezstronnego. Mój chłopak mnie szanuje, dba o mnie, kupuje kwiaty, jestem pewna, że mnie kocha i nigdy nie zdradzi. Czasami mi mówi, że beze mnie nie mógłby żyć. Wszystko wydaje się idealne. Tylko jest problem ze mną. Poznaliśmy się, kiedy byłam głupim dzieciakiem i imponowali mi faceci, którzy byli po prostu... czy ja wiem... cool? Mój spodobał mi się, bo był był pewny siebie i miał mnóstwo kumpli. Jezu jak to wszystko głupio brzmi. Teraz jestem bardziej dojrzała, choc czasami sama w to wątpię. Przez 3 lata naszego związku ja się wciąż zastanawiam, czy z nim nie zerwać. Kilka miesięcy temu jakoś się to wydało, przyznałam mu się do tego i on zaproponował rozstanie, Był załamany, ale nie chciał mnie do niczego zmuszać. A ja wpadłam w panikę, zaczęłam go prosić, zeby mi wybaczył że nie wiem czemu o tym myślałam. NIE UMIEM SIĘ Z NIM ROZSTAĆ. Dlaczego chcę? Bo zakochałam się w nim jako totalna małolata, imponował mi, ale już nie imponuje. Ja dorosłam, a on nie. Czsami mi się wydaje że on jest głupi. Wstydzę się go pzed swoimi znajomymi a jego znajomych ne cierpię bo większość z nich to debile. Jak mu to mówię, on się śmieje, ze o tym wie, ale ich lubi. Nie czaję tego. W życiu nie przeczytał zadnej ksiażki, a ja cały czas się uczę i chcę się uczyć. Lubię teatr.. Jak można się wstydzić własnego faceta? Gdy ktoś opowiada żart tylko on się nie śmieje, a jak się śmieje mówi na głos sens żartu, jakby to do niego własnie dotarlo, albo jak by nam wyjaśniał, nawet gdy dla reszty sens jest oczywisty. Na filmach też się nigdy nie śmieje. Czasami wydaje mi sie, że on jest taki tępy! Z drugiej strony, jak pisałam , zakochałam się w nim już dawno i nie umiem już bez niego żyć. Mieszkam z nim od dwóch lat, wcześniej w domu moich rodziców, teraz od kilku miesięcy wynajmujemy kawalerkę. Mamy właściwie wspólną kasę. On jest naprawdę słodki, wrażliwy i kochany i jestem od niego uzależniona. Nie wiem czy próbować się rozstać, bo boję się, ze popełnię największy błąd w swoim życiu, tzn. ja się tak zmieniłam.. Wyobraźcie sobie że całe wasze nastoletnie życie macie faceta, czyli: nie chodzicie na imprezy z koleżankami, no bo chłopak. ja w ogóle jestem jak stara mężatka. Nie mam przyjaciółki. Mój charakter ukształtował się przy nim i gdybyśmy się rozstali i jakimś cudem byśmy to przeżyli, raczej nie znalazła bym sobie faceta Jestem młoda, ale co z tego mam już wyobrażenie faceta, z którym chcę spędzić resztę życia i wolałabym, zeby był to facet, który jest/był na studiach, inteligentny i z jakąś pasją inną niż sport. Docenić jego miłość i oddanie? czy rozstać się po ponad 5 latach bo wydaje mi się, ze on jest głupi i wstydzę się go. Popadam w paranoje, gdy on coś mówi w towarzystwie moich znajomych szukam tylko ich spojrzeń, żeby zobaczyć co oni o nim myślą. Jestem nienormalna. Ktoś może coś powiedziec..? Tylko błagam, potraktujcie mnie poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×