czy mam prawo byc na niego zla?

dzownie teraz do mojego faceta, a on mow ze jest na bilardzie, nie powiedzial mi nawet ze idzie....czuje sie troche pominieta. nie to, ze mnie nie wzial, tylko ze nie powiedzial ze idzie i gdzie. moja kolezanka ma dziwne tlumaczenie, mowi, ze poki nie jestesmy malzenstwem, nie mam prawa sie wtracac w to co robi. a niby ze po slubie juz tak..

oj nie kontroluj go. Ty też będziesz się pytała czy możesz wyjść z koleżankami i za każdym razem go informowała? Ja bym powiedział swojej pannie,a idź z Bogiem, baw sie dobrze. Daj mu trochę przestrzeni, trzeba czasem oddechnąć od siebie

no widzisz. jakbyś nie dzwoniła to nawet byś nie wiedziała, że tam jest

dla mnie chore ja jak gdzies wychodze to biore ze soba moja dziewczyne a jak nie moze to ja informuje ze wychodze i gdzie (3 lata ze soba )

nie mieszkamy razem, dzieli nas 20 km. takze nie mogl spontanicznie wziac ze soba. poza tym, bylam w pracy. niewazne no...nie poszlabym i tak, nie o to chodzi, tylko o fakt, ze mogl moze chociaz sms wyslac...dodam ze ja mam 24 a on 25 lat

lubię wolność i nie zniosłabym jakiś kontroli ze strony chłopaka z drugiej strony widocznie mu nie ufasz skoro nie chcesz żeby chodził gdzieś bez ciebie

NIE MASZ PRAWA!

ja też nie mieszkam jeszcze z moją partnerką ale zawsze sms napiszę, bo to zajmuje tylko 10 sekund mi a jej oszczędza zmartwień, trochę się źle zachował, nie fer wobec Ciebie.

albo żeby cię informował o wszystkim i się spowiadał z każdego kroku

kjdjk napisalam, ze nie chodzi o to ze beze mnie, tylko ze nie mowi ze np wychodzi do pubu na bilard wieczorem.

wiem napisałam że nie musi się spowiadać z każdego kroku i informować cie o tym gdzie jest,widocznie mu nie ufasz