Najgorsze wtopy i debilizmy psorów naszych dzieci

Hej Kafeterianki! Polska szkoła to syf, kiła i mogiła :( Wieści od naszych pociech i od dzieciaczków sąsiadek są straszne. Polonistka nie zna polskiego, matematyk myli się przy prostym liczeniu, anglista nie zna podstawowych słówek w języku Szekspira tylko coś tam gawari pa russki, co drugi nauczyciel to albo gnój po Wyższej Szkole Gotowania na Gazie w Koziej Dupie albo dziad nie umiejący właczyć komputera :(, wszędzie horror i strata czasu! Ponieważ jesteśmy rodzicami, przejmujemy się tym i co dalej? Część koleżanek i kolegów co tydzień wybiera się do budy z awanturą. Początkowo wydawało mi się to mega przesąda bo niby przecież znamy tylko wersję dziecka, a dziecko widzi świat trochę inaczej, ale jak sama na własne oczy zobaczyłam w zeszycie dziecka, to przkonałam się, że istnieje polonista, który pisze „trzcionka zamiast „czcionka i poprawia dziecku „nienawidzić na „nie na widzić. Co gorsza, dzieci na to patrzą, widzą i się śmieją. I słusznie!

uczy budowy komórki przez pięć lekcji bo w piątej podstawówki ma się nauczycielkę biologi z gimnazjum, to nie uczy o ukształtowaniu terenu, rzekach, sąsiadach, klimacie, UE i jej ustroju, czyli o współczesnym świecie co obejmuje podstawa programowa, bo chodzi o to na co się kładzie nacisk. Można dziecku na sprawdzian z historii kazać się nauczyć osi czasu na pamięć, z datami i wydarzeniami których nauka jeszcze nie obejmowała, jak upadek cesarstwa zachodniego czy wynalezienie druku przez Gutenberga, i twierdzić, że jak się będzie przerabiało, to dziecko akurat będzie o tym coś wiedziało, z osi czasu zakutej na pamięć ale wtedy w tym czasie nie przeczyta się ani nawet w telewizji niczego ciekawego z historii się nie przeczyta ani nie obejrzy.

Ja także przeżyłam chwilę grozy, gdy odkryłam, że moje dziecko uczy totalna idiotka! Sama uczę polskiego dlatego wiem, kto się nadaje do tego fachu a tylko jest obsmarowywany gównem przez leniwą młodzież, a kto jest rzcezywiście - przepraszam za wyrażenie - zdrowo pierdolnięty! Otóż ta debilka mówi na lekcji sama do siebie żałosne teksty (schizofrenia czy jak???), pozwala dzieciom spać, bo ma w danej chwili słaby dzień (jak ja mam słaby dzień, to gówniarze napierdalają dwa razy więcej testów maturalnych niż zwykle :P a do domu dostają wierszyk na blaszkę i dodatkowe lektury! :D i per saldoi wszyscy jesteśmy wygrani! Taka strategia win-win! ). Ale wracając do meritum: debilka zamiast uczyć to sobie je hot-doga, dzwoni do koleżanki czy opowiada o swoich, swoich byłych wychowankach etc? Aha, innym rodzicom (poza trzema) nic nie przeszkadza i cieszą się, bo dzieci nie narzekają na panie :(. A, że potem korki albo niezdany egzamin-cóżI to jest żałosne :(.

takie pokolenie :O

Normalni ludzie nie mają ferii ani wakacji, pracują także w weekendy i w święta jak trzeba, i nie widzą w tym nic dziwnego. Bez przesady, nauczyciele nie pracują nawet tych marnych 8 godzin 5 dni w tygodniu, tylko 2-3 godzinku, a wiekszosc prac sprawdzaja na lekcjach albo nic nie zadają :(