Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość statyk

Jej rodzice są najważniejsi

Polecane posty

Gość statyk

No właśnie. To trwa już dłuższy czas. Walczę z tym na różne sposoby i nawet zacząłem mieć już pewne sukcesy. Moja żona przestała pytać tatusia o radę w każdej sprawie, jaka stawała na drodze naszemu małżeństwu. Jej rodzice przestali udzielać nam drogocennych rad na każdym kroku (ostatnio nawet o tym dlaczego nie powinniśmy mieć psa - a my nie go mamy i nawet nie chcemy mieć). Wciąż jednak święta jej rodziny są ważniejsze od świąt mojej rodziny. Czasem odnoszę wrażenie, że jestem tylko dodatkiem do rodziny mojej żony - takim niezbędnym, bo jestem ojcem naszych dzieci. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
ALE GDZIE podziała się empatia dla męża??? Czy WY też tak się zachowujecie? Z czego to może wynikać? Z powodu "dominującej matki" z okresu dzieciństwa? Braku dojrzałości? Kochane panie .... ratunkuuuu. To nie jest jedyny taki jej "wyskok".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelaidja
ja tak sie zastanawiam-odnosnie ogolnie malzenstw- czy wy wczesniej nei widzicie pewnych zachowan?nie chcecie widziec-jakos to bedzie, byle byl slub i ta jedna pewna osoba przy was.zeby sie taniej zylo, sensowniej wg ogolnie przyjetego schematu? autorze-pretensje tylko do siebie. a jak dla mnie jestes niedojrzaly, ja bym sie z takim facetem nie zwiazala,na tyle ile tu przedstawiles dziwie sie twojej zonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
adelaidja A czy Ty w ogóle masz męża? :) A co niby miałem widzieć / wiedzieć wcześniej? Jak dziewczyna mieszka u rodziców, to jest normalne, że w wielu sprawach jest im podporządkowana. Ale taka sytuacja po ślubie trąci już patologią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ststyk ale to jakie relacje ma z mamusią przed slubem daje ci pełny obraz tego co bedzie po :P Skoro tego nie dostrzegałes to jest to Twój probelm ;) Czy walczyc?:) Ja bym nie walczyła to bez sensu..tesciom stawiam granice wyjasniam co mi przeszkadza i czego akceptowac nie mam zamiaru i przygladam sie całej sytuacji ;) Żona tez powinna poczuc kto ma jaj w domu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
"Skoro tego nie dostrzegałes to jest to Twój probelm " Ano mój, ano mój ... Kurde ... nie wymagaj od 26 latka żeby był psychologiem - ja byłem rolnikiem :). Poza tym oni się świetnie maskowali, gdy ich odwiedzałem. Poza tym - nie w tym rzecz. Mleko się rozlało. Mówisz, że naprawianie związku mi się nie uda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
Statyk, znam ten problem do bolu.. ja w takim zwiazku jestem corka takichwlasnie rodzicow i powiem Ci jedno -musisz miec chlopie stalowe nerwy, jak moj maz ktory to wszystko znosił przez 8 lat - ja bym mu osobiscie dala ze 3 medale za to ze wytrzymaywal to cisnienie.. ja sama bylam tak toksycznie blisko z rodzicami ze zylam na dwa domy i w koncu psycholog mnie z tego wyciagnal... obudzilam sie zeby ratowac malzenstwo... u nas nawet swieta spedzalismy osobno bo ja balam sie urazic rodzicow ( do tego chorych- szantaz emocjonalny )... takze trudny life, chyba ze zonka otworzy oczy i zobaczy co jest wazne i doceni fakt ze ma juz swoja rodzine czyli Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uda się :) o ile zaczniesz stawiac wyrazne granice :) Pewne rzeczy akceptujesz pewnych absolutnie nie ;) wyznacz je i nagłosnij tesciom tez to wyraznie powiedz :) Moze sie rózmnoe rozegrac zawsze wyjscia sa dwa ;) kwestia na ile jestes gotowy by przyjac takie jakie sie w wyniku tych zmian pojawi. Zona moze sie podporzadkowac albo cię rzuci :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do statyka
Ja mam taki sam problem tylko z chlopakiem najwazniejsze jej dla niego co powie tata...ze mną rozmawia że zrobi tak czy tak a po rozmowie z tata robi tak jak mu rodzice mowia...napisałam mu że zabolalo mnie to zdanie innych jest ważniejsze od mojego...ale na nic to. Mam tylko nadzieję że się to zmienić bo jego rodzice przeprowadzają się do swojego mieszkania i będę daleko od niego od nas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
moj mąz byl bardzo ciepliwy i bardzo mnie kochal, dlatego to wytrzymal, ale pod koniec mial juz dosc zaczal sie lamac i tez sie zmienil w psychice bezpowrotnie, to co przezylismy w ramach rodziny to mozna by 3 filmy nakrecic... prawda jest taka, ze dopoki żonka sama nie bedzie chciala czegos zmienic to bedzie Ci bardzo cieżko, ale pocieszajace jest to, ze nawet po latach jest to mozliwe( vide: moj casus). tylko czy starczy Ci cierpliwosci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
O Boże ... jak dobrze, że jest ktoś taki jak TY. No a tak bez kłopotu dałaś się zaciągnąć do tego psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
Ja już raz byłem z nią w poradni rodzinnej, ale kosztowało mnie to strasznie dużo zabiegów i nerwów. "Przecież ona jest normalna" a ja chcę udowodnić, że to "czubek". Takie było postrzeganie z jej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
No i udało się. W kilku sprawach odczułem ulgę, ale to było tylko behawioralnie - na wierzchu. Mentalnie tatuś i mamusia wciąż sa ważniejsi ... i przy moim zaangażowaniu doprowadza mnie to do rozpaczy. Ja zostawiłem moje ukochane miasto, znajomych tam, przyjaciół, szanse zawodowe etc. A ona ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
o nie, nic nie było łatwe, to był wieloletni koszmar. poniewaz jestem mega odpowedzialan i duzo w zyciu robie ja tez uwazalam ze ze mna wszystko gra, do tego rodzice cholernie duzo mi dali i mialam ciagle poczucie winy ze sie im nie odwdzieczam ( szczerze: do dzis je mam i caly czas nad tym ciezko pracuje). Nie chcialam slyszec ze jestem toksycznie uzalezniona od rodzicow . mąż sila prawie zaciągnął mnie do tego psychologa ( sam go znalzał) i kobieta mi zaczela otwierac oczy. mąż chodzi ze mna na terapie zeby mnie wspierac. Mielismy koszmarne , smutne zycie, mąż calymi dniami siedzial sam, a ja u rodzicow.. az dziw ze mnie nie zostawiła. ppOwiem szczerze: mimo ze tłumaczył mi godzinami, dniami nocami to ja dalej robiłam sopwje. Powiem szczerze: impulsem który mnie pchnął do zmiany było nawet juz nie to nasze kiepskie zycie w rozdzieleniu, ale fakt, ze zaczelam sie bac ze mąż w końcu nie wytrzyma , tupnie noga i odejdzie.. zaczął mi na koniec wysylac takie sygnały i wszyscy wkoło mi to móiwli: uwazaj, bo on juz się zbliża do swoich granic.. zwyczajnie sie zlękłam ze mnie zostawi i na dobre wroce do rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
to co piszesz jest kalką naszej sytuacji: mąż zostawił dla mnie wszystko: warszawe, znajomych, prace, przeprowadzil sie do obcego miasta i jeszcze czekal za mna az do ślubu ponad rok, i do dzis mało kogo zna w tym miesice. ja oczywiscie blisko rodziców i co 2 dzien u nich.. maz nawet musial sobie sam gotować... rodzice w ogole chcieli zebysmy z nimi mieszkali w domu ale to byla jedna rzecz ktorej nie poparlam i byl wielki kryzys przez to, oni sie obrazili.. a ja w poczuciu winy co 2 dzien u nich wszystko robila, sprzatalam, zylam.. masakra... wykonczona przyjzdzalam tylko nocowac do meza.. i powiem Ci jedno_ nigdy nie daj sie wkrecic we wspolne mieszkanie z tesciami, rodzicami, NIGDY to jest zawsze porażka. a jak widzisz nawet i osobne mieszkania czasem nic nie dają.. to było jak uzależnienie, nawet go okłąmywalam zeby tam do nich jechac.. do dzis - mimo ze jestesm po 30-tce kazda decyzje mam odruch zeby z nimi konsultowac... niezle wyprany mózg, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kanapki ze schabem pieczonym
rozejdziecie się. ja juz to przerabiałam 12 lat temu i nigdy więcej. jestem wyczulona na takie zachowania i momentalnie zapala mi się czerwona lampka i się dystansuję od takich relacji z płcią przeciwną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
U mnie nie ma to aż tak ostrego kształtu jak u Was, ale ja jestem już na granicy. I mam łatwiej, bo mamy duże dzieci i mogę ją już zostawić - 15 lat temu zrobiłbym straszną krzywdę dzieciom. Nie mam już siły. Poza tym to przekłada się również na seks i wiele innych spraw. Nie mam już siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajny z Ciebie
Facet statyku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
ja dopiero w tym roku stanelam na nogi po rocznej terapii bo czulam ze malzensttwo moze sie rozwalic, nawet nigdzie nie bylismy przez 7 lata na zadnych wakachjach, wyjazdach bo ja nie moglam ich zostawiac.. masakra. teraz koniec z tym, nie powiem ze jest łatwo, czasem rycze jak głupia ale decyzje juz podjelam, tak sie nie da dalej zyc, bo wykanczasm jego i siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to do bolu...
trogadalam sie bo temat u mnie nr 1;-) ja trzymam kciuki za Ciebie z calych sil, - mimo ze masz duze dzieci, to zawsze szkoda związku o ile kochasz żonę. moze pokaz jej ten topik??? w kazdym razie mow jej co czujesz, jest szansa ze w koncu cos jej w glowie zaskoczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
Nie chce mi się już ciągnąć ją do tego psychologa. Jeśli ona sama nie rozumie, że mnie krzywdzi ... Mam ją wystraszyć, że odchodzę? Mam się wyprowadzić? Codziennie mam inne pomysły i żaden nie jest mądry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość statyk
Mam w planie wizytę u psychologa i seksuologa. To ostatnia deska ratunku. Jak się nie zgodzi, to skieruję się do prawnika - rozwód. Straszna rzecz, ale godzenie się na takie podłe życie, to żadne wyjście. Może jeszcze znajdę kogoś, dla kogo będę najważniejszy na świecie. A jak nie znajdę to i tak będzie to lepsze niż taka wegetacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×