Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sddfdfdffgfggghghjghyuyjuyjjh

Mam 22 lata i nigdy nie pracowałem

Polecane posty

Gość sddfdfdffgfggghghjghyuyjuyjjh

Co o tym sądzicie? Studiuję, ale dopiero na 2 roku dziennie, więc trudno to pogodzić z pracą, ale nawet w wakacje nigdy nie pracowałem. Czy dużo jest takich osób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Humorek ... ... ...
raz do rzeźni, rzeczki brzegiem, sześć prosiątek szło szeregiem, Z drugiej strony szło dziewczęcie, I o dziwo też na rżnięcie, Świnie w rześni ogarnięte, . . . dziewczę także wniebowzięte, i tak kończy się ta sprawa dobre rżnięcie to podstawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też studiuję dziennie tylko na 3 roku i nie pracuję bo nawet jeśli godzinowo da się pogodzić pracę ze studiami to potem człowiek na egzaminie jest w panice bo się nie nauczył, zwyczajnie nie miał kiedy, widzę to po prau swoich znajomych ;) a jeśli chodzi o wakacje to zdarzało mi się dorabiać, wiadomo, kokosy to nie były ale na jakieś swoje potrzeby wystarczało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też studiuję dziennie tylko na 3 roku i nie pracuję bo nawet jeśli godzinowo da się pogodzić pracę ze studiami to potem człowiek na egzaminie jest w panice bo się nie nauczył, zwyczajnie nie miał kiedy, widzę to po prau swoich znajomych ;) a jeśli chodzi o wakacje to zdarzało mi się dorabiać, wiadomo, kokosy to nie były ale na jakieś swoje potrzeby wystarczało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
Ja studiuję dziennie, jestem na drugim roku. Pracuję weekendowo, tak jak zresztą wielu moich znajomych. Godzę pracę ze studiami (czyli tez i egzaminami), mam czas na naukę, na faceta, na wyjścia, opiekowanie się chorym tatą, codziennie muszę wsiadać w samochód i gdzieś jeździć bo jestem jedynym kierowcą w domu teraz, czyli żyję na pełnym biegu i NIE NARZEKAM. Ludzie, skoro nie pracujecie, to z czego żyjecie? na koszt rodziców? mogłoby wam być wstyd! I żadne to dla mnie wytłumaczenie, że jak się pracuje, to nie można się uczyć, bo ja robię tysiące rzeczy i na wszystko jest czas :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miku fikuuu
ja mam 32 i nigdy nie pracowałam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
meljoo nie unoś się tak, czy ktoś tu narzeka? Wyobraź sobie, że niektórzy oprócz studiowania uczą się też języków, mają inne zainteresowania, np. działają w różnych instytucjach jako wolontariusze i robią też różne inne rzeczy - i tak, mówię tu między innymi o sobie, a jeśli chodzi o pracę to wiem, że trzeba się stawiać w określonych godzinach i wystarczy, że na uczelni coś się godzinowo przesunie (a zdarza się, oj zdarza, czasami nawet do 1h) i jesteś w kropce, zwłaszcza jak masz zajęcia ustawione jedne po drugich. Co do weekendów to nie każdy jest też wtedy w 100% dyspozycyjny, poza tym też trzeba kiedyś chwilkę odpocząć. I nie uważam, żeby studiując w mieście rodzinnym i mieszkając z rodzicami była potrzeba znalezienia sobie koniecznie stałej pracy, bo gdybym się wyniosła z miasta na studia do dopiero byłaby potrzebna kasa - być może wtedy szukałabym sobie jakiejś pracy. Jakoś większość moich znajomych czy studiujących w rodzinnych miastach czy gdzieś indziej nie pracuje studiując dziennie... Ja mam zamiar znaleźć sobie pracę albo na magisterce jeśli czas pozwoli albo po skończeniu studiów, czyi tak jak robi to większość ludzi studiujących dziennie na państwowych uczelniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
wiesz, morning, masz po prostu bajkowo łatwe życie. Nie usprawiedliwiaj się :) i nie, nie unoszę się. Po prostu śmieszą mnie te usprawiedliwienia, czemu nie pracujecie. Nie łatwiej po prostu powiedzieć prawdę, że tak wam łatwiej, wygodniej i do pracy nie chce się iść, skoro się uczy? ;) Też mam swoje pasje. Tak, bardzo czasochłonną, jeżdzę konno. W dodatku nie mam stadniny w okolicy, dojeżdzam. Na odpoczynek także mam czas. I nie mów, że w pracy trzeba być na daną godzinę :O jak się chce,to się można dogadać. Ja zawsze dzwonię, mówię, jakie są komplikacje i nikt nie robi mi problemów, bo zawsze przepracuję tyle godzin, ile trzeba. Czasem po prostu później zacznę, albo szybciej. Nie mam nic do tych, co nie pracują - ale po co się głupio usprawiedliwiac, skoro ja jestem żywym dowodem na to, że wszystko można ze sobą pogodzić. Powiedz po prostu, że tak ci wygodniej i tyle. Albo, że nie musisz bo masz kasę od rodziców. W końcu od kogoś musisz ją mieć na swoje potrzeby i utrzymanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
Dodam, że studiuję w rodzinnym mieście i mieszkam z rodzicami, ale czuję się w obowiązku zarabiać chociażby minimalnie i dokładać się rodzicom - bo jestem osobą DOROSŁĄ i oni wcale nie maja obowiązku mnie utrzymywać. Robią to, bo chcą, a ja się dokładam finansowo i staram się sama sobie radzić bo tak mnie wychowano. Dość żerowania na rodzicach. Póki co biorę od nich tylko dach nad głową i jedzenie. A to i tak nie do końca, bo jak pisałam, dokładam się do budżetu domowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, bajkowego życia nie mam ;) Ale to Ty chyba musisz mieć spoko pracodawcę skoro nigdy nie ma problemu jeśli się spóźniasz - wyobraź sobie, że nie każdy tak ma, przykładem jest moja koleżanka, która pracuje i ma tak sztywne godziny, że za każdym razem kiedy na uczelni przepada np. jakiś wykład i trzeba go odrobić albo zostać później to ma problem. A jeśli chodzi o pieniądze od rodziców to oni też dają mi praktycznie tylko jedzenie i dach nad głową, bo na swoje potrzeby staram się zarabiać na wakacjach ;) Gdybym mogła się pojawiać w pracy tylko i tylko wtedy kiedy mam czas i mi to pasuje, to czemu nie, tylko bądź mądra i znajdź taką pracę, no, Ty najwidoczniej ją znalazłaś, to gratuluję ;) I nie mów, że tak mi jest wygodniej bo po prostu każdy ma inne życie i inne zajęcia więc nie można wszystkich mierzyć swoją miarą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
No i czemu studenci dzienni zamilkli nagle? ;) Koniec dyskusji? Dodam, że nie wiem, gdzie mieszkanie, ale u mnie 3/4 studentów dziennych dorabia jak tylko może i to jest tutaj normalne. A ten, kto nie pracuje, albo jest utrzymywany przez rodziców/teściów/dziadków, albo przez faceta (przypadek dziewczyn). Nie wiem jak wy, ale ja jestem osobą dorosłą, będącą zdolną do pracy, więc byłoby mi po prostu wstyd nie pracować tylko dlatego, że "przecież studiuję, mam też swoje pasje, potrzebuję czasu dla siebie" :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
Nigdzie nie napisałam, że chodzę do pracy kiedy mi się podoba. Napisałam, że mogę i to tylko sporadycznie, lekko zmienić sobie godziny - np zamiast na 14, przyjść o te dwie godziny później, skoro coś mi wypadło na uczelni - ale za to dwie godziny dłużej zostaję w pracy. Albo załatwiam z wykładowcami, że wpadnę na konsultacje, bo praca. Każdy jakoś rozumie. Poza tym - szczerze - kto chodzi na wszystkie wykłady? ;). Pracuję na tych samych zasadach co inni, muszę przepracować daną liczbę godzin. Poza tym, napisałam, że dostaję od rodziców dach nad głową i wyżywienie - podkreśliłam, że to i tak nie całkiem, bo dokładam się do budżetu. To tak jak wynajmowanie pokoju u kogoś w domu, musisz się dołożyć do rachunku. Poza tym, twoje wypowiedzi jasno sugerowały, iż nie pracujesz, bo masz swoje pasje i potrzebujesz czasu dla siebie ;) więc odpowiedziałam, że to dla mnie niezbyt wiarygodne argumenty, skoro po sobie wiem, że wszystko można pogodzić ze sobą, bo sama robię chyba wszystko, co tylko się da i godzę to ze sobą. I nie, nie mam bajkowego życia. Prowadzę życie normalnej, dorosłej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanie nie
Meljoo bo Cię ogłoszą świętą:O Przybastuj troszkę, bo jeszcze się okaże, ze latasz samolotami:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
preferuję helikoptery ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale skoro i tak z ta kuzynk
ale z was fleje ja jeszcze na wakacjach prtzed studiami pracowealam cale studia sie utrzymywalam a studiowalam dziennie nielatwy kierunek i mimo to mialam stypendium naukowe, nauka ok, a mialam swoje pieniadze zeby byc w wieku 22 lat na utrzymaniu rodzicow to trzeba nie miec honoru. glupie wymowki ze nie ma czasu - straty taty czas jest tylko trzeba go na robote poswiecic a nie na lenistwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ekhm, meljo ale to Ty mi napisałaś, że ja mam bajkowe i łatwe życie a nie ja Tobie... Wiesz, akurat na mojej uczelni wykłady są też obowiązkowe, praktycznie na wszystkich zajęciach sprawdzana jest obecność i ciężko jest je potem odrobić a wykładowcy w większości nie są niestety jacyś super układni czy do dogadania - więc wybacz, ale studia są dla mnie ważniejsze... Nigdzie nie napisałam, że nie pracuję bo mam pasje - owszem mam, ale nie o to chodzi - napisałam, że uczę się języków a poza tym mam wolontariat dzięki któremu zdobywam doświadczenie do przyszłej pracy w zawodzie. I wiesz, w środowisku, w którym się obracam rodzice nie traktują swoich dorosłych dzieci jak osób wynajmujących mieszkanie - nawet gdybym nie studiowała tylko była załóżmy po jakiejś dwuletniej szkole policealnej i już pracowała moi rodzice w życiu nie pozwoliliby mi dokładać się do czynszu czy opłat :/ ale cóż, widocznie tam gdzie mieszkasz są troche inne zwyczaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aa no właśnie, nie wspomniałam a propos posiadania swoich pieniędzy - stypendium to dobra rzecz jak ktoś się uczy i zasługuje, nie żebym się chwaliła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
Ale o jakim środowisku ty mówisz? WSZĘDZIE jest przyjęte, ze jako osoba dorosła, czas zacząć zarabiać na siebie. I chociażby z własnej woli powinnaś poczuć obowiązek, aby na siebie i swoje utrzymanie zarobić. I powinnaś poczuć chęć, dołożenia się rodzicom do rachunku. Pomyśl, nie masz rodziców, jestes zdana na siebie. I co? Do roboty! Nikt za ciebie nie opłaci dachu nad głową. Wylądowałąbyś na ulicy. Nie masz chyba pojęcia o prawdziwym życiu, skoro uważasz, że to w porządku, uważać się za osobę dorosłą ale będąc na garnuszku rodziców. Tak, jesteś na ich garnuszku - nie dokładasz się do rachunków, a więc nadal łożą na twoje utrzymanie. I tak będę uważała, że skoro jest się dorosłym, to należałoby samemu zadbać o siebie. I nie mówie, że rodzice każą mi się dokładać do rachunków - nie, nie chcą tego. JA SAMA czuję taki obowiązek. Po prostu nie masz argumentów :O najpierw piszesz, że nie pracujesz, bo masz swoje pasje ( i inne rzeczy) - w porządku. Następnie mi piszesz, że nie o pasje tu chodzi! No to o co? ;) czemu nie możesz w końcu pracować? Bo nauka, to tego nie licz. Ja się ucze i pracuję. A języki, wolontariat - ja to wkładam do jednego wora z pasjami. No więc obal moje zdanie, że wg mnie nie pracujesz, bo tak ci łatwiej - masz kasę od rodziców, bądź z pracy wakacyjnej choć na mój gust z pracy wakacyjnej ciężko mieć na wszystko co się chce w roku studenckim. Więc, jak dla mnie, nie ma żadnego ważniejszego powodu, dla którego nie pracujesz. Jest ci tak łatwo, a na pracę masz czas. Obal to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokonik
A ja na studiach dostawałam stypendium naukowe, do którego dorabiałam sobie rękodziełem (szycie, szydełkowanie). W liceum pracowałam w wakacje jako sprzedawca uliczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zumina
Nie pracuję, studiuję dziennie na UW, a za rok chcę rozpocząć drugi kierunek. W wakacje chcę zarobić na te studia, bo drugi kierunek jest niestety płatny, a stypendium nie dostają wszyscy co zasługują, jest limit stypendiów. Rodzice jeszcze nie mówią, że jestem nierobem. Ojciec pracował już od liceum, później na studiach. Mama dopiero po 5 latach studiów poszła do pierwszej pracy, a nie była z bogatej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meljoo
aż się posrałam z wrażenia, i mam teraz obsraną dupe :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie ja napisałam, że przez swoje pasje nie pracuję? Jeśli chodzi o dokładanie się dla rodziców - nie pisz, że WSZĘDZIE jest przyjęte, że każdy nawet studiujący dziennie musi się dokładać do domowych rachunków, zdecydowana większość osób, które znam pracuje wakacyjnie tak jak ja a w czasie roku akademickiego uczy się, chyba, że ma prawo do wykonywania zawodu(licencjat) to na mgr już się czegos tam szuka... a języki i wolontariat - skoro wkładasz to do jednego wora z pasjami jak piszesz to Twoja sprawa bo dla mnie to inwestycja w siebie i w swoje umiejętnosći, ktore wykorzystam w pracy zawodowej (tak, wolontariat odbywam w być może swoim przyszłym miejscu pracy). I nie mam zamiaru niczego Ci udowadniać ani obalać - nie znamy siebie i do końca też swoich życiowych sytuacji, różnimy się jak widać, więc myślę, że nasza dyskusja jest bezsensowna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zumina
I dodam, że nie pracuję, bo mi tak oczywiście wygodnie, ale również mam tak ułożony plan studiów, że ciężko by było znaleźć coś elastycznego. Trzy języki, wf, inne zajęcia które są obowiązkowe w toku studiów, zajęcia ogólnouniwersyteckie (obowiązkowe), własne zajęcia dodatkowe 3 h w tyg. Łatwiej mają wieczorowi, czy zaoczni :) za rok jak dojdzie drugi kierunek to w ogóle będzie kolorowo. Więc nie mówcie od razu, że ktoś jest nierobem. Jak mogę to robię, teraz nie mogę i trudno, tak bywa. Zresztą nie każde studia są na tyle lajtowe, żeby móc pracować. Wtedy w tygodniu siedzi się na uczelni, a w weekendy w bibliotece. Należy też pamiętać o życiu towarzyskim, jeszcze się w życiu narobimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie zumina, chodzi mi o tę elastyczność, że z nią krucho... niby można dawać korepetycje, ale też jest ciężko z chętnymi, bo większość woli albo doświadczonych profesorów, a jeśli studentów to konkretnych kierunków- np. chemii, matematyki, angielskiego, a ja niczego takiego nie studiuję, więc miałam właściwie zerowy odzew

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zumina
Meljoo, nie możesz nas wartościować pod względem tego, czy pracujemy, czy nie. Nie znasz nas, nie znasz naszych relacji z rodzicami. Jak będzie trzeba to pójdę do pracy, ale patrząc na ludzi ze studiów, to niektórzy nawet jeszcze nie byli na niektórych zajęciach, bo praca jest ważniejsza. Później to się odbija na tym jakich to mamy 'specjalistów' w kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczak30
A przez to, że tyle studentów pracuje za bezcen, my, absolwenci nie możemy dostać pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zumina
morning_coffe, dokładnie tak, ja bym wiele dała, by być umysłem ścisłym :) W ogóle zazdroszczę tym co są na politechnice, albo na ścisłych kierunkach na uniwersytecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz no może nie chodzi mi o kierunki ścisłe bo przecież można dawać korki z polskiego będąc na polonistyce albo z języków obcych na jakichś filologiach :) ciężej jest na kierunkach będących "mieszanką" różnych przedmiotów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość passs081
A ja jestem na 3 roku (23 lata) i jestem już kierowniczką w dość dużej firmie ;) żyć nie umierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×