Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość DoNNAa

Zmarła mi babcia...co dalej?

Polecane posty

Gość po co to analizujesz
kogo czego KWIATU kto co KWIAT

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgdalenelena2
no wlascie- kwiatu nie kwiata. co to w ogole ma byc? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgdalenelena2
*właśnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij dzien od szklanki wody
Autorko prawdopodobnie Twoja Babcia byla juz w agonii i stad te krzyki i wolania o pomoc. Moze nawet nie byla juz tego swiadoma. Nie mysl o tym, bo i tak jej nie pomozesz, nie zmienisz nic. Modl sie za jej dusze i ciesz sie, ze juz nie cierpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja babcia mawiala-" był początek, koniec tez być musi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
Wiecie co, jest mi bardzo cięzko. Na pytanie: co jest po śmierci odpowiedź dopiero poznam gdy sama tego doświadczę. Nawet gdyby wierzyć w religię, to i tak nie wiem jak to wygląda, tymbradziej, że z tego co pamietam to i religia mówi, że dusza nie ma pamięci. Czyli wg mnie tracimy coś najcenniejszego, pamięć i świadomość, przestajemy być sobą. Na dzień dzisiejszy takie są moje rozmyślania i mnie dobijają. Nie mogę też zapomnieć o wołaniu o pomoc mojej babci. Chciała zyć, a może my nie zrobiliśmy wszystkiego by jej w tym pomóc. Już sie dowiedziałam, że w szpitalu dostawała morfinę, więc pewnie nie krzyczała z bólu, a to tylko potwierdza, że wołała by ją uratować od smierci. a może się mylę. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Mój facet nie daje mi oparcia, nie czuję się przy nim dobrze, Największy spokój daje mi moja mama, która była z babcią najdłużej a teraz powiedziała, że się otrząśnie. To juz mój wujek stwierdzil ze sie nie otrzasnie. Ja czuje ze poglebiam sie w depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasioRoola
Moja babcia też zmarła na raka. Miesiąc temu. Była w agonii 3 dni, umierała w domu. Była spokojna. Miała przeżuty między innymi na płuca. Bardzo mi jej brakuje. Mysle ze najgorsze były jej dwa tygodnie ostatanie zycia. Wiedzielismy ze umrze, ze to kwestia kilku tygidni, dni. Miała już przeżuty praktycznie wszedzie. Nie wiedziala o tym, do konca miala nadzieje, to była taka pogodna osoba. Dla mnie najgorsze było to jak siedziałam z nią, rozmawialam i wiedzialam ze Ona umrze. A ona taka pełna nadzieji. Pamietam jak tydzien przed jej smiercią jadłysmy lody, pamietam wszytsko tak dokładnie. Pozniej z dnia na dzien zrobuło sie bardzo zle, od razu agonia, która trwala trzy dni i smierc. Miala 65 lat. Autorko ile czasu minelo od smierci Twojej babci'"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
Tydzień i dwa dni. Nie potrafie sobie z tym poradzić. Boję się o resztę mojej rodziny, mojego faceta i jego rodziny i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bella ze zmierchu
A mój dziadek zginął w Auschwitz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
kasioRolla Twoja babcia zmarła bardzo wczesnie, co to jest 65 lat?? Moja miała 80, ale to mnie też nie pociesza, bo jak na kobietę i statystyki to krótko. A gdzie był jej pierwotny rak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rajla
Ja oglądałam dzisiaj Trudne Sprawy na TVN. Tam była masakra. Chłopakowi zginęli oboje rodzice w wypadku lotniczym, a że był niepłnoletni to jego wujek zawładnął całym majątkiem i przegrał wszystko w kasynie. To jest dopiero dramat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
Śmierci rodziców to nawet nie chce sobie wyobrażać... śmierć babci wystarczająco mnie boli i ogarnęła moje zycie. Codziennie o niej myślę, o jej umieraniu, o tym co mówiła, o jej pogrzebie i o tym co będzie dalej, o sensie życia. Zaczęłam tak myśleć i nie mogę skończyć. Nie dochodzę do żadnych pocieszających wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez koza
Odezwała sie wola walki, taka silna wola zycia, zeby jeszcze troszke, zeby jeszczechwile... To naturalne, ze taka byla reakcja. Człowiek bardzo rzadko jest przygotowany na odejscie, tak mysle. Nawet jesli wie, ze juz nie ma ratunku. Przychodzi takie uczucie, taki zal, ze to tak wszystko szybko minelo... Wzruszylas mnie bardzo:( Moja Babcia zmarla dosyc nagle, choc chorowala dlugo, potem juz obloznie, a moja Mama mowiila, ze bedac w szpitalu (zmarla w szpitalu) w oczach miala taka chcec, taka wole, zeby jeszcze troche tu zostac... Napracowala sie bardzo w zyciu na roli, miala ciezkie zycie z mezem alkoholikiem, moja Mama bardzo mocno przezyla odejscie swojej Mamy. Ale mi sie plakac zachcialo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
Moja mama była z babcią codziennie. Opiekowała się nią, zmieniała opatrunki, pomagała w codziennych czynnościach. Babcia podpbno wiele razy mówiła jej, że wszystko już przeżyła, że może umrzeć, że jest z tym pogodzona. I dzieki temu moja mama jest teraz chyba najspokojniejsza z całej rodziny. Nie bierze w ogóle pod uwagę tego wołania o pomoc babci. Mówi, że słow, które babcia wypowiadała wcześniej pozwalają jej teraz spokojnie żyć :) Ja jednak jestem inną osobą i wszystko rozstrząsam. Mi tez babcia mówiła, że umrze i co z tego? Że tak musi byc. Wydawała sie taka z tym pogodzona, brała ostatni sakrament, ale wiem, że nadzieję też musiała mieć. Bo chciała od mojego brata modlitwe do swietego, który wszystkich uzdrawia i słuchała w telewizji o nowych lekach na raka i o tym duzo mówiła. Może to zalezało od danej chwili nie wiem. Mi jest z tym cięzko. Myslałam, że babcia cos jeszcze do wszystkich powie, odejdzie spokojnie. I oni mówia ze tak odeszła, ale ja nie wiem. Dzis czytałam że ludzie ktorzy umieraja z otwartymi oczami i buzia nie byli spokojni w momencie smierci, a ona tak zmarła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasioRoola
DoNNAa miala raka nerki. Miala operacje, wszystko sie udało, po ok pół roku pokazały się przeżuty ale jeszcze mielismy nadzieje. Nadzieja umarła gdzies 2 tygodnuie przed jej śmiercią bo wtedy było zaatakowane już praktycznie wszytsko, lekarze zaniechali leczenia, chemi, zostało leczenie paliatywne, na różnych forach z mamą czytałysmy że w takich przypadkach to kwestia czasu i to bardzo krókiego czasu. Nie powiedziałysmy jej tego, chaiłysmy żeby miala nadzieje, żeby te ostatnie dni nie były przepłnione strachem. I własnie ta swiadomosac jak z nią rozmawialam i ja wiedzialam a ona nie - była straszna. Bo ona taka radosna, usmiechnieta była, taka silna kobieta. Niewazny jest wiek i niewazne jak długo wiemy o choroie bliskiego, mysle ze nie da się z bliskim pozegnac, ze zawsze jest za mało czasu na to, zawsze jest ból i smutek. Ja sie ciesze ze Ona juz nie cierpi, ze ją nie boli juz nic ale mam taki cholerny żal ze dlaczego to życie takie jest. Cale zycie do czegos dochodzimy, pracujemy, mamy jakies nadzieje, marzenia, majątki, przyjaciół. A odchodzimy sami, zostawiamy wszytsko tu na ziemi, dziwny jest ten swiat bez kitu :/ Trzymaj sie, jak bedziesz chciała popisac to psiz, myślę że rozumiem Cie bardzo dobrze :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DoNNAa
Chciałabym pisać, bo już nie wiem co mam ze sobą robić, ale będę tu jutro wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo bedzie smierdziec
zmarła ... co dalej , ... jak bym zakopał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×