Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Załamana żona

Długo już tak nie dam rady...

Polecane posty

Gość Załamana żona
Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi. Ostatnio było trochę lepiej, nawet zabrałam go na usg, żeby zobaczył swoje dziecko, ale od wczoraj jest jeszcze gorzej. Naprawdę nie chciałam go niczym wkurzać, po prostu w żartach zapytałam, dlaczego nie chce, żebyśmy razem pojechali do jego rodziców i powiedzieli o ciąży. I czy nie szkoda mu zostawiać mnie i swoją córeczkę same w domu, bo akurat w pracy mam przymusowe wolne i muszę wykorzystać urlop teraz. Ale on od razu że "kur... mać już tobie to setki razy mowilem nie jade tam dla przyjemnosci, ale pozalatwiac sprawy". No ok - a kiedy wrocisz? Za tydzień...A miał wrócić już na drugi dzień. Jak próbowałam wytłumaczyć o co mi chodzi, to ciągle mówił, że "popierdolona ze mnie żona" "głupia jesteś", "przez ciebie to małżeństwo nie ma przyszłości", itp. było mi potwornie przykro, ale co zrobić. On jest bardzo zzyty emocjonalnie ze swoja rodzine, tak naprawde to mnie nigdy nie traktowal powaznie. Robi tylko to, o co prosi teściowa. Ja mogę nawet ze łzami w oczach błagać, prosić, a on tylko podniesie rękę i krzyknie: "przestań krowo ryczeć", itp. :( a po wczorajszym i kilkunastu wyzwiskach, chyba, że "popierdolona żona" to nie wyzwisko, to przestałam cokolwiek mówić. I co najlepsze - do teraz nie usłyszałam głupiego przepraszam, bo on uważa, że nic złego nie zrobił, tylko ja mam go przepraszać. W ogóle się do mnie nie odzywa, a ja też już nie zamierzam nic mówić, bo zawsze to ja pierwsza się przełamałam i wyciągałam do niego rękę i mówiłam przepraszam, choć nie czułam się do końca winna. Teraz doszłam do wniosku, że nie mogę się stresować ani przygnębiać dla dziecka. W dodatku dziś rodzice pytali się mnie, czemu nie jadę do teściów, skoro mam wolne, bo jakbym pracowała to by rozumieli, ale tak? to coś powiedziałam, że chyba teściowie nie bardzo chcą żebym teraz przyjechała. A mama na to, że jak rozmawiała z moją teściową to ta strasznie żałowała, że tak rzadko przyjeżdżamy i chciałaby mnie znów zobaczyć, bo lubi ze mną rozmawiać, a sama nie ma córki. Mąż tłumaczy ten wyjazd tym, że jestem w ciąży i nie mogę jechać z nim pociągiem do innego województwa, choć czuję się dobrze i jak byliśmy u ginekologa, to lekarz powiedział, że dziecko zdrowe i wszystko jest w porządku. Normalnie pracuję po 8h od pon - pt, dojezdzam autobusami, w których nie zawsze siedzę, bo są przepełnione, ale z nim jechać nie mogę bo mnie to zaszkodzi. Ale jak będziemy mówić jego rodzicom to razem pojedziemy, choć wtedy już będę w zaawansowanej ciąży. Niby mamy nie mówić o niej na razie, ale dla moich rodziców już jest dziwne, że on sam jedzie, a mi kazał zostać w domu. Wczoraj po tych wyzwiskach w moją stronę byłam załamana, gdyby nie dziecko to już dawno bym sobie coś zrobiła. w dodatku on nigdy mnie nie przeprosi, bo to ja jestem ta zła, a ja chce tylko naszego dobra i dziecka, i jeszcze w dodatku nie odzywa się i traktuje mnie jak obcą osobę. Nie wiem co robić :( przełamać się i znów wyciągnąć pierwsza dłoń? i przeprosić? Nie mam pojęcia i ta sytuacja mnie przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co sama sobie na to
zapracowalas. Pozwalasz sie lekcewazyc, zamiast dac w pysk raz a dobrze albo po prostu wywalic z domu. Uzalasz sie nad tym jaka jestes biedna, a przeciez to Ty masz wszytskie karty w reku! Chyba lubisz sobie po prostu pojeczec, bo zadna kobieta z poczuciem wlasnej godnosci nie pozwalala by na takie zachowanie wobec siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana żona
Jestem winna? Właśnie wcześniej zanim zaszłam w ciążę walczyłam o swoje, ale to tym bardziej pogarszało sytuację, bo teraz przy każdej okazji mam wypominane, jak to zawsze wszystko musiało być po mojej myśli. To ok - pomyślałam - może jak ustąpię i będę uległa to będzie lepiej. Tak czy inaczej - jest coraz gorzej. Łatwo jest mówić, jak nie jest się w podobnej sytuacji. Ofiary przemocy same się obwiniają za nią, a nie są winne temu, że mąż lub żona ich bije za byle co. Nie życzę nikomu tego, co mnie spotyka. Gdybym go nie kochała, to byłoby mi o wiele łatwiej podjąć radykalne kroki. I jak wyżej pisały Dziewczyny - decyzja o rozstaniu zajmuje sporo czasu, zwłaszcza gdy ma się już dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj tammmm
wywal go na zbity pysk ...na co ty jeszcze czekasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes winna niedzialania
ze tak powiem. W takiej sytuacji jak Twoja gosc dawno juz powinien byl wyleciec na pysk z Twojego zycia, chocby przez wzglad na dziecko. Jak bedzie dziecko, myslisz ze bedzie lepiej? Pomysl wreszcie o dziecku, ono nie chcialoby takiego ojca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes winna niedzialania
wlasnie gdy sie ma juz dzieci, powinno sie myslec takze o nich, i to szybko. Nikt nie chcialby dorastac w takiej atmosferze. Egoizmem jest granie ofiary i poza tym pozostawienie sytuacji bez zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie myślę że.........
Tobie już dużo czasu nie potrzeba. Zdajesz sobie sprawę z tego co się dzieje i nazywasz rzeczy po imieniu. Jesteś w nienajgorszej sytuacji, bo masz osoby na które możesz liczyć, a to BARDZO dużo. Ja nie miałam praktycznie nikogo. Próbiwałam rodzinie powiedzieć, ale usłyszałam, że takiego sobie wybrałam, więc nie powinnam teraz narzekać. Dlatego więcej już takiej próby nie podjęłam. Nie mów proszę, że sobie coś zrobisz (chociaż wiem, że takie momenty bywają), bo Twój mąż na to nie zasługuje. A sprawa, z obiektywnego punktu widzenia, nie jest tragiczna. Możesz mieć wspaniałe życie bez niego. Na pewno już teraz, kiedy wyjechał, czujesz się dużo swobodniej w domu. Możesz porozmawiać z rodzicami, bo z tego co piszesz masz z nimi dobry kontakt. Powiedz jak Cię rani i jak Ty to znosisz. Teraz jest dobry moment, bo męża nie ma w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo to prowokacja
albo jestes ostro pierdol**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
przeczytaj sobie swój post w którym opisałaś jak on ciebie traktuje, i zastanów się co byś poradziła swojej przyjaciółce gdyby ci opowiedziała to co sama piszesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwina 30
To ty jesteś zdrowo rąbnięta - kobieta ma poważny problem, a ty wyjezdzasz z takimi tekstami. oby sie tobie jakas tragedia nie przytrafiła w życiu za taką perfidię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość youkiyes
Wiesz, moj byly byl nieco podobny do Twojego - co prawda nie wyzywal i nie ponizal ale... taki Piotrus Pan. Wytrzymalam z nim niemal trzy lata. Potem wystawilam walizki za drzwi. Minelo 20 lat i nie zaluje do dzis dnia. Moje dziecko nigdy nie uslyszalo zlego slowa o swoim biologicznym ojcu, poznala go i... na tym koniec. Wiesz dlaczego? Ten egoista NIGDY nie zainteresowal sie swoim dzieckiem. Nadal jest skoncentrowany na swoim JA. Moje dziecko samo to zauwazylo i wiem, ze do dzis je to boli. Moze przemysl spokojnie, wyobraz sobie Wasza przyszlosc przy boku TEGO czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zalamana zono myslalam co Ci napisac i moge Ci doradzic jedno na Twoim miejscu rozeszlabym sie z takim czlowiekiem co tak sie do Ciebie odnosi. Po tym co przeczytalam , uwazam, ze powinnas postawic tylko na dziecko i siebie. Twoj maz faktycznie zachowuje sie nieodpowiedzialnie. Dobrze ,ze Twoja ciaza jest w porzadku. Kochana walcz o siebie i to malentswo, ktore nosisz w pod sercem. Ono bedzie potrzebowac Ciebie jako matki. Twoj maz, ktory wszczyna klotnie i doslownie dokucza Ci slownie wydaje mi sie, ze nie bedzie dobrym ojcem. Dziewczyny mają rację musisz walczyc o dziecko i siebie. Twoj maz jest dorosly i sam sobie poradzi. Ty kochana dalas wiecej z siebie niz on. To on ciagle chodzi obrazony na caly swiat. Z doswiadczenia powiem Ci ,ze dziecko wywraca swiat do gory nogami mlodej matce. Masz waprcie w rodzicach. Masz gdzie mieszkac i masz pomoc a to juz bardzo duzo. Aha nie daj sobie wmowic kochana, ze jestes od meza gorsza. Wcale nie!! Gydy mu zalezalo walczyl by o Was. Zazwyczaj tak jest. Glowa do gory i nie poddawaj sie. Pogadaj z rodzicami. Na pewno Ci pomaga. Moja rada - nie patrz na meza tylko siebie i dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wez
kobieto ty pozwalasz sobie na to to jestes głupia zostaw go bo szkoda zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_prawda
Myślę, że on się wyżywa za swoje niepowodzenia. Choć jesteś zaradną kobietą to robi z Ciebie lenia i nie ma szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, zastanów się, jak długo chcesz tak dalej żyć - schodząc z drogi łaskawemu panu, aby go czasami czymś nie urazić i przepraszając za jego winy. Będziesz miała dziecko, musisz być dla niego silna, a tymczasem ty masz czarne myśli. z tego co pisze, to wnioskuję, ze nawet jak będziecie razem, to twoje dziecko ojca za bardzo i tak miec nie będzie, bo się nim nie zajmie, tylko będzie miał pretensje, że płacze, że ma kolki, że się smieje, że bałagani. Ty po bezsennnej nocy będziesz jedną reką bawiła dziecko, a druga gotowała obiad i wysłuchiwała, że jestes złą żoną i jeszcze gorszą matką. Powiedz o wszystkim rodzicom, myślę, ze będziesz miała w nich wsparcie. Potem możesz spróbować porozmawiac z twoim mężem i postawić sprawę jasno. Ale dajesz mu tylko jedną szansę, jeżeli z rozmowy nic nie wyjdzie, bo zaczną się wyzwiska, to wystawisz mu walizki za drzwi. Ja tez samotnie wychowuję dziecko, czasami jest ciężko, ale poradzisz sobie. Nie ty pierwsza nie ostatnia. Ty właściwie już jesteś samotna, bo nie masz w twoim mężu pomocy ani oparcia, słyszysz jedynie wyzwiska. Jak się z nim rozstaniesz, to przynajmniej będziesz miała spokój. Więc dziś wieczorem spójrz w lustro, powiedz sobie, że jak nie ty sobie poradzisz, to kto? I zacznij działac, bo jak nic nie zrobisz, to niedługo będziesz zahukanym stworzeniem bez własnej godności. Powtarzaj sobie, ze ty i twoje dziecko zasługujecie na normalny, pełen miłości dom. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubię Jabłka
dziewczyny nie doradzajcie jej,ona i tak z nim będzie!ja mam taką koleżankę,identyczna sytuacja,wiecznie sie na niego żali jaki to potwór ale nigdy go nie zostawi,a ma gdzie iść,ma wspaniałą matkę,mieszkałyby obie,nie doradzajcie jej,ona go kocha za te szmacenie i poniżanie,niestety takie są już niektóre baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz niestety syndrom ofiary - bylas ofiara , jestes ofiara i bedziesz ofiara ( bo nie wierze w to , ze sie zmienisz) Postaraj sobie uswiadomic to co Ci napisalam a wtedy przestawisz swoje myslenie. Przyciagnelas do siebie lenia i nieudacznika zyciowego na ktorego harujesz i ktoremu pozwalasz jezdzic po sobie. Na Twoim miejscu pierwsze co bym zrobila to kazalabym mu szukac pracy a za proby obrazania mojej osoby dostalby z liscia. Nie wyobrazam sobie zeby moja maz siedzial cale dnie w domu i nawet herbaty nie podal ciezarnej zonie, nie zrobil tego o co prosi, dla mnie to nie do pomylenia. Dla mnie ten facet to tragedia :D z calego serca ci wspolczuje takiego "elementu" 2 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto, autorko! nie daj soba pomiatac, czy ty chcesz wychowac dziecko w takiej atmosferze przy takim BUCU, gosciowi nalezy sie niezly wpie...l za takie zachowanie. To jest ku..a zwykla menda , ktora wyrzywa sie na ciezarnej kobiecie a sam jest zwyklym smieciem i nieudacznikiem zyciowym! Wypieprzyla bym pasozyta na zbity pysk a nie jeszcze sie nad gnida uzalala! Szanuj siebie i dziecko bo bedzie wam lepiej samemu niz z frajem, ktory cie bedzie ponizal i obrazal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieska mgiełka
Coś Autorka długo się nie odzywa...A może wytłumaczycie mi - bo moja kuzynka ma podobną sytuację do Autorki tego postu - jak możliwe, żeby jej maż - żarliwy katolik - tak ją traktował? Jak jesteśmy w odwiedzinach to często słychać jak jej mąż o byle co się na nią wydziera, a biedaczka zaniedługo będzie rodzić. I dziwi mnie, że tak zachowuje się ktoś, kto chodzi co niedzielę do kościoła, co chwilę do spowiedzi i komunii, a tu tak się zachowuje wobec własnej żony! Jaki on da przykład swojemu synowi, który zaniedługo się urodzi? że katolik ma szmacić własną ślubną żonę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest katolik, tylko człowiek, który chodzi do kościoła. Drobna różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana żona
Bardzo Wam dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i pomoc w mojej sytuacji! Jestem bardzo Wam wdzięczna. Sytuacja wygląda tak - powiedzieliśmy już moim i jego rodzicom o ciąży. Oczywiscie maz stwierdzil, ze moi sa niezadowoleni, ale po prostu byli w szoku, a jego matka mnie wysciskala za wszystkie czasy i kazala mu dbac o mnie. Wyszlo tak z tym powiedzeniem, bo...idąc za Waszą radą postanowiłam z nim szczerze porozmawiać, choć rozmowy z nim to nie rozmowy, bo on nie chce mnie słuchać, bo wg niego gadam głupoty, itd. no ale o dziwo wysluchal. moze dlatego, ze tym razem ja "strzelilam" focha i nie odzywalam sie do niego tylko zajęłam własną osobą i ciąża.Jednak doszłam do wniosku, że jak długo tak można nie rozmawiać i nic nie działać - przecież to tej chorej sytuacji nie zmieni. Więc poprosiłam, żeby znalazł chwilę na rozmowę - o dziwo udało mu się! no i powiedziałam, że to, że mamy mieć dziecko nie oznacza, że jesteśmy na siebie skazani. Zaproponowałam rozstanie i że po prostu nie powiem nikomu, że to jego dziecko, a on ma nie mówić swoim rodzicom, bo po co skoro i tak mieszkaja kilkanascie kilometrow dalej, a on wroci jak nigdy nic do siebie i zacznie od nowa życie. Powiedziałam, że chcę się rozstać, bo w takiej atmosferze nie chę wychowywać dziecka. Ale on wyleciał wkurzony z tekstem: "to się zmień, a to małżeństwo będzie lepsze!". Oslupiałam, bo jeszcze będzie mi warunki stawiać? Więc ja mu na to: "ok, ale to obie strony muszą się zmienić" Odpowiedź:"Ja nie muszę...". No po prostu nie chce odejść. Ale co mnie zdziwilo - zmienil swoje postepowanie, stal się lepszy. I tak bylo prawie przez te dwa tygodnie, aż do teraz...Znów mu coś odbiło i zaczął się na mnie wyżywać, bo przecież "jestem pierdoloną egoistką", że zacytuję. A jak byliśmy u jego rodziców na parę dni, to ciągle coś pomagał w domu, a ja pracowałam. No i jego matka stwierdzila, że on zawsze miał dla niej bardzo dobre serce. Owszem - ma, tylko dlaczego nie również dla mnie, żony i matki jego dziecka? Powiedziałam mu, że rzeczywiście dla własnej matki ma, ale dla mnie za grosz tego dobrego serca. I jeszcze bardziej zaczął się starać, choć nie powiem - momentami się obrażał i zachowywał egoistycznie, a jak teściowa zauważyła, ze siedzę sama w jego pokoju i mam łzy w oczach to kazała mi zejść na dół, gdzie siedział przed telewizorem, i od razu nam się pogodzić. To ja byłam obojętna a on tak wrogo patrzył, no ale jak mama prosi to wiecie. Jednak więcej było z jego strony dobrego, zaczęłam to doceniać. Aż w końcu dziś znów zaczął mnie obrażać. Zaczęło się od tego, że przez przypadek zepsułam myszkę do swojego laptopa. i już że o nic nie dbam, o dziecko też nie, itp. Wyszłam z pokoju. A jak wróciłam to zapowiedział, że jak nie przedłużą mi umowy w pracy to od razu jedziemy mieszkać z jego rodzicami, chociaż ja tutaj mam świetną panią ginekolog prowadzącą ciążę, do której mam zaufanie, ale jego to nie obchodzi, bo u niego w rodzinnej miejscowości też są, a jego mama może polecić. To przeze mnie nie ma pracy, bo go ściągnęłam do siebie. Moi rodzice coś mu załatwili, ale wiązało się z tym, że musiał jechać sam do tej firmy i pogadać, więc zrezygnował. A poza tym - po tym jego traktowaniu to mam jeszcze się przeprowadzać kilkadziesiąt kilometrów od swojego domu rodzinnego, żeby całkowicie zostać samą i samotną? Bo on by tylko ciągle pomagał rodzicom swoim - ok, rozumiem, ale on jest taki trochę typ "synka mamusi", która - nawiasem mówiąc- na siłę chce nas uszczęśliwić i ściągnąć do siebie. Ale ja po tym, co przez niego wycierpiałam nie zgadzam się na takie coś. Jak chcę - niech sobie wraca do swoich rodziców, ja wyprowadzę się od swoich, może uda się mi kupić kawalerkę i będę sama wychowywać własne dziecko. Chciałabym zrozumieć własnego męża, ale nie potrafię. Mam wrażenie, że on po prostu nie dorósł do roli męża ani ojca, bo nadal jest małym dzieckiem, które musi być przy rodzicach. A ja zawsze marzyłam o założeniu własnej rodziny. Chcę pomagać rodzicom, ale czy to musi wiązać się z tym, żeby podporządkować sobie ich zachciankom? Moi rodzice na siłę mnie nie trzymają - nawet zaproponowali że mi, tzn. nam, pomogą w kupnie mieszkania albo budowie domu. Na mieszkanie mąż się nie zgadza, budowa domu tak - ale nie na działce przepisanej mi przez ojca. Przykro mi, że nawet ciąża nie zmieniła tego, zebym była najważniejsza dla niego, żeby to dziecko było, bo wiem, że on bardziej woli swoich rodziców i swoje rodzeństwo, a mnie i moją "starą" rodzinę tylko ciągle krytykuje i wytyka im wady. I w dodatku mnie chce wysłać do psychologa, a sam o terapii małżeńskiej nawet słyszeć nie chce, bo z nim wszystko w porządku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamana żona
Najchętniej zadzwoniłabym do teściowej i powiedziała, żeby sobie swojego "kochanego synka" zabrała - przynajmniej będzie mieć z niego więcej pożytku niż ja. Poza tym marzy o tym, zeby go mieć blisko to będzie mieć, ale ja już nie chcę mieć z nim do czynienia, raczej też watpię, żeby zainteresował się dzieckiem, skoro mnie ma w głębokim poważaniu. Najgorsze jest dla mnie, że dużo uczuć i czasu zainwestowałam w ten związek, nawet byłam skłócona z rodzicami, żeby tylko mój mąż był dobrze - i teraz zastanawiam się, na co mi to było. I najgorsze, że jednak to małżeństwo okazało się moją porażką, bo ja sama choć bardzo bym chciała nie jestem w stanie tego dłużej ciągnąć, a jest sens, żeby tylko jedna osoba podtrzymywała małżeństwo, podczas gdy drugiej zdaje się w ogóle nie zależeć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pasożyta
Załamana żono- jeśli mogę poradzić- nagraj sobie na dyktafon w telefonie kilka takich "rozmów" z mężem a potem odsłuchaj. Nie kasuj- będziesz miała dowód w razie czego. Nie zgadzaj się na traktowanie się jak szmaty i nie licz na to, że on sie zmieni. Z tego co opisujesz wychodzi mi marny żałosny dupek, który nie potrafi podjąć decyzji o odejściu. On robi wszystko, żeby ciebie zniechęcić do siebie, żebyś to ty podjęła decyzję i żeby na ciebie spadła odpowiedzialność za rozbite małżeństwo. Dlatego naprawdę szczerze doradzam nagranie i zgromadzenie dowodów na "jego winę". Zrobisz jak uważasz. To twoje życie. Ale z własnego doświadczenia mówię, że w późniejszym czasie to wiele ułatwia. Dodatkowo wspomnę, że takie szukanie na siłę innej działki pod budowę pachnie mi zagarnięciem majątku w razie rozwodu. Możesz mi wierzyć albo nie, ale ja widzę, że on juz się do niego szykuje. Ja miałam tak: kupiłam dom z pieniędzy z książeczki, na którą rodzice składali mi kasę przez 20 lat. Gdy rozeszliśmy się, mąż (jeszcze wtedy mąż) zażyczył sobie połowy z majątku, bo przecież dom został kupiony w czasie małżeństwa. Z premedytacją chce mnie i nasze dziecko okraść, bo dziecko jest ze mną a on płaci jedynie 400 zł i wszystko ma gdzieś. Z córką nie utrzymuje żadnych kontaktów, bo mu tak wygodniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pasożyta
Jeszcze jedno- zanim porozmawiasz z teściową nagraj te rozmowy. Żeby nie było, że on krzyczy do ciebie na skutek emocji- to ważne. Sąd emocje usprawiedliwia. Nagraj takie zwykłe rozmowy- chodź, pójdziemy gdzieś i jego do ciebie odpowiedź. No i jeszcze wspomnę, że do dzisiaj uważam swojego ex za największą miłość swojego życia. Kochałam go nieprawdopodobnie i zrobiłabym dla niego wszystko. Nie pytałam dlaczego mnie to spotkało. To nie ma sensu. Spotkało i już. Nie ja pierwsza i niestety nie ostatnia, chociaż chciałabym być tą ostatnią. Nie szukaj w sobie winy, bo jesteś w porządku. On jest nieodpowiedzialny i znudzony odpowiedzialnością. I jeszcze jedno (tych jednych trochę dużo, ale chcę pomóc :) ). Jeśli dojdzie do rozwodu zdarzy się na pewno tak, że mąż będzie cię oskarżał o rzeczy przedziwne, zupełnie nie zgodne z prawdą. Pamiętaj jedno- najgorsze jest udowadniać prawdę. Prawda po prostu jest prawdą, prawda? A w sądzie nagle się okaże że jest inaczej, odwrotnie. Udowodnienie rzeczy oczywistych jest najgorsze. Ja miałam oczy jak spodki, gdy słyszałam pewne rzeczy w sądzie. I nie wiedziałam jak się zabrać do udowadniania oczywistej prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pasożyta
na szczęście miała list, który do niego napisałam. Było w nim wyznanie miłości i prośba o poszanowanie moich rozmów z dzieckiem w sytuacji, gdy on córce nie wyjaśnił dlaczego odszedł od nas. Pisałam "od nas" bo taka była prawda. Mam wrażenie, że ten list był koronnym dowodem w udowodnieniu jego winy za rozpad małżeństwa. A zależało ki na orzeczeniu z jego winy, ponieważ był takim samym pasożytem jak twój mąż, tylko że ujawnił się kilkanaście lat późnej. Po rozstaniu on przestał mnie krępować w podejmowaniu decyzji, podjęłam ich kilka i teraz ma fajną dobrze płatna pracę a on pasożytem i nierobem został do dziś. Zaświadczyć o tym może być to, że znalazł sobie 12 lat młodszą dziewuchę, która go już kilka lat utrzymuje a on nie pracuje. Bez orzeczenia o winie on mógłby mnie zasądzić o alimenty w związku z jego złym stanem finansowym a moim dobrym. Zrobił by to na pewno- teraz to wiem. A kiedyś był naprawdę dobrym człowiekiem- lub tak dobrze się maskował, tego juz nie rozstrzygnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko.... Kobieto, pierwsze co powinnaś zrobić to pójść do psychologa,porozmawiać, wygadać się. Ty nie masz PRAWA mówić,że coś byś sobie zrobiła, gdyby nie dziecko..! Kobieto! Jesteś wspaniałą osobą,matką, zaradną, pracowitą, uczciwą.. nie daj sobie nigdy nikomu dać wmówić, że jest inaczej. Czytając posty mam ochotę wziąć tego Twojego 'pozal sie boze..' męża i strzelić mu w twarz! Co za cham, burak, prostak , bezuczuciowy imbecyl!! Ty jesteś jego żoną, w dodatku w ciąży, dajesz z siebie wszystko, a on śmie Cię wyzywać?! To jest straszne i w żadnym domu nie powinno się zdarzyć. Niestety, wybrałaś nieodpowiedniego męża i ojca dla swojego dziecka, ale tak się już stało i nie ma odwrotu. Jeśli on teraz nie dba o dziecko, nie troszczy się o jego matkę, nie chce, abyś w spokoju donosiła ciąże- potem może być tylko GORZEJ. Nie łudź się, że nagle, po urodzeniu dziecka, on zrozumie swoje błędy i będzie przykładnym ojcem i mężem- nie licz na to. Dopiero wtedy zaczną się pretensje, bo będziesz zmęczona, bo dziecko będzie płakało a on hrabia nie będzie mógł się wyspać. Swoją droga to niezły kawał świni z niego, skoro utrzymujesz rodzinę, mieszkacie u Twoich rodziców a on robi z siebie panicza. On pewnie wie, że go kochasz i myśli, że nie byłabys w stanie go zostawić, ale Ty nie mozesz pozwolić na takie traktowanie.!!!!!! A fakt, że nie chce Cię zabrać do teściów i powiedzieć o ciąży świadczy tylko o tym, że nie traktuje Ciebie i dziecka poważnie... To jest straszne i takie gnidy nigdy nie powinny mieć takich kochanych żon i dzieci!!!! TAK! Bo jesteś kochana- dbasz o swoje maleństwo. Proponowałabym rozmowę z psychologiem, który spróbowałby pomóc CI zrozumieć całą sytuację i umieć się do niej odnieść. Miejmy nadzieję, że będziesz miała w sobie tyle siły (przed lub po rozwiązaniu- w zależności jak dla Was lepiej) by zostawić dziada.. On musi zobaczyć, że nie jesteś jego własnością, że nie ma prawa CIę tak traktować. Może zrozumie, może nie. Ty nie możesz zyć w takiej relacji.. Aż się wkurzyłam, serio... Ściskam i życzę odwagi w podjęciu słusznej decyzji. Pamiętaj, nie jesteś sama, masz rodziców, dziecko , które jest zależne od Ciebie.. i nigdy nie myśl, że jesteś zła. Nikt nie zasługuje na Twoje łzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w szoku kobiety
Jestem w szoku,ze Twoj maz moze byc pozbawiony jakiegokolwiek szacunku do Ciebie. Jestes fajna babka- tyle moge powiedziec z tego co przeczytalam. Zaslugujesz na faceta ktory bedzie Cie kochal i szanowal, ktory bedzie sie zajmowac Toba i twoim malenstwem. Prosze tylko z nim nie zostawaj. Ja myslalam,ze moj ex byl zly,ale w poroznaniu do twojego to chyba aniol... jestem samotna, szczesliwa mama ktora zaczyna nowe zycie z nowo poznanym facetem, i uwierz mi ,ze niech tylko uslysze jakies zle slowa o mnie ktore nie beda prawda lub slowa braku szacunku typu, pierdo... egoistka w tym momencie sie zegnam. Nie daj soba pomiatac!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o taaakkkk...
nagrywaj!!! ja dzięki temu dużo zyskałam. nie użyłam w sądzie, bo nie musiałam, ale był to dobry as w rękawie, żeby rozstać sie po mojemu i jak najmniej boleśnie. mnie nie zależało na udowadnianiu winy. chciałam to po prostu zakończyć. straszył co to on nie zrobi, ale jak się okazało mocny w gębie (i nie tylko) był tylko przy mnie. w sądzie zgodził się na wszystko, bo się bał. co do działki u mnie było identycznie. w bloku mieszkać nie chciał za nic. tylko dom. pasożyt nic nie robiący. dostawał kasę co miesiąc ode mnie na swoje wydatki. pracować się nie chciało, tylko telewizor i komputer. potem zażądał podwyżki!!!!!!!! bo mu 700 zł nie wystarczało!!!!!! wtedy powiedziałam dość. ja płaciłam za wszystko, za dom, opłaty, jedzenie. on miał tylko niespełnione wizje, plany i marzenia. i ciągle wszystko było mu pod górę. i tak jak piszą dziewczyny, swoje niepowodzenia rekompensował ubliżaniem mi, jaka to ja głupia jestem i takie tam. nie piszcie proszę, że to jest łatwe wypędzić takiego gada ze swojego życia. jak same tego nie przeżyłyście, to nie wiecie jaki mętlik taki osobnik może wam zrobić w głowie. straciłam na tym związku dużo, szczególnie zdrowia i nerwów. o finansach nie wpomnę, bo musiałam wszystkim się z nim podzielić. do tej pory, po wielu latach, nie potrafię zapomnieć i wybaczyć. mam żal, ktory zżera mnie od środka. żal też do samej siebie, że takiego faceta sobie wybrałam na męża. bo w sumie po części sama sobie na to zasłużyłam. mimo wszystko, po rozstaniu odżyłam. wiem kim jestem, znam swoją wartość i żaden pasożyt nie będzie mi wmawiał ciemnoty. autorko, życzę ci dużo siły i myślami jestem z tobą. trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×