Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spokojna_dusza

otoczona nerwowymi osobnikami- dłużej nie wytrzymam

Polecane posty

Gość spokojna_dusza

Od zawsze jestem otoczona nerwowymi ludźmi. Mieszkałam z nerwowymi osobami (rodzice i brat), mam nerwowego krzyczącego szefa i jestem narzeczoną nerwowego faceta. Chyba to wszystko przyciągam, bo "otrzepałam się" jako tako z poczucia winy (choć czasem dość intensywnie je czuje). Przez 26 lat, jedyny sposób na nich jaki opracowałam (a właściwie stanowił moje naturalne zachowanie w takich sytuacjach) to ucieczka i zejście z drogi. Sama jestem spokojną i wrażliwą osobą. Jestem pewnie zakrzyczana. Zaczyna mnie to męczyć i coraz częściej myślę, aby to wszystko zostawić i uciec, bo nie umiem sobie radzić z takimi osobami. Nie wiem, co mogłabym zrobić prócz ucieczki? Macie jakieś pomysł na "nerwusy"? Płakałam, że rodzice i brat są na mnie źli, później, bo szefowi coś nie pasowało, a teraz płaczę, bo mój narzeczony krzyczy z byle powodu. Na przykład dziś poprosiłam, go o coś, a on już z nerwami i krzykiem do mnie. Moja reakcja to wyjście do drugiego pokoju i płacz w poduszkę (w domu też tak robiłam). W tym wszystkim nie ma mnie, bo im wszystkim ustępuje. Po 26 latach zaczynam mieć to po dziurki od nosa i chętnie "wydarłabym" się na nich wszystkich i powiedziała, co o nich myślę, ale kocham najbliższych i nie chcę ich ranić. Patowa sytuacja. Czy ktoś jest w podobnej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ijaad
Polecam ci terapie grupowa z nfz. Mysle ze musisz to w sobie zmienic jak najszybciej bo nie pociagniesz tego juz zadlugo. Tez tak mialam, mi pomogla terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
A możesz mi coś więcej napisać o tej terapii. Będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhfhff
moglabys podac gg? tez tak mam mimo ze jestem w troche innej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
Witam, ja mam tak samo tylko z facetem... jest jak mina!! coś mu się nie spodoba i drze się jak najęty... kiedyś tez reagowalam płaczem w poduszke.. pozniej zaczełam to olewac... teraz z kolei próbuje robić to samo.. ale to nei ma za dobrego skutku bo jest jeszcze gorzej... sama nie mam bladego pojęcia co mam zrobic... nic tylko lina i na drzewo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Tylko nie lina. Pomyśl, ja jestem w gorszej sytuacji, a myślę o innych rozwiązaniach. Ty możesz go zostawić i wrócić np. do rodziców. Ja nie, bo będę mieć to samo. Zresztą dlatego uciekłam w domu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że on jest nerwowy. Albo skrzętnie to ukrywał albo to wyszło, dlatego że zamieszkaliśmy razem. Prawda jest taka, że boję się ich wszystkich. Nienawidzę wszelkich przejawów agresji. W końcu się uwolnię. Zaczynam przeglądać ogłoszenia o pracę daleko stąd. Może jak ucieknę to im dam do myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhfhff
moj nr:40121622

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak samo u mnie. w głębi duszy jestem spokojna, przez tych wszystkich zjebów mam nerwicę. idź do psychologa żeby pomógł Ci się zdystansować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
Ucieczka to nie najlepsze wyjście... wiem że nie chcesz ich ranić ani nic.. ja miałam podonie z moja matką,.. w wieku 19 lat wyprowadzialm sie z domu z chlopakiem.. dopeiro po 4 latach zacząl sie tak zachowywac.. zaswsze był nerwowy ale zwykle nie odbijało sie to na mnie... teraz coraz częsciej sie kłocimy ale zwykle to ja jestem ta stroną dobrą ktora odpuszcza.. i tak często trace na tym nerwy... moze to my mamy ze podejscie... zwykle nie krzycze na ludzi ani nic w tym stylu,,, ale ostatnio to zorbiłam i o dziwo zadziałalo... chłopak zauwazył ze ja tez potrafię... tyle ze nie to męczy,, wolalabym raczej zyc sobie spokojnie i smiąc sie niz tylko czekac kiedy znowu zacznie się jakas "akcja"... może sprobuj porozmawiac... moze u Ciebie to zadziała powiedz co Cię boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Ok. Odezwę się jutro, bo dziś nie mogę za bardzo popisać (co chwilę mi włazi do pokoju zobaczyć, co robię). Nie odzywam się do niego zawsze po kilka dni po każdym wybuchu krzyku. Wszystkich łączy to samo: najpierw krzyczą, a dopiero potem myślą. Ja jestem łagodną, spokojną i wrażliwą osobą (aż za bardzo) i zawsze to strasznie przeżywam, choć staram się zająć różnymi rzeczami, aby tego nie analizować pod kątem własnych zachowań i możliwości przyczynienia się do ich wybuchów. Może istnieje skuteczne rozwiązanie, aby przerwać ich wybuch i załagodzić sytuację, ale ja go nie znalazłam (a nawet nie próbowałam). Po każdym wybuchu zamykam się w sobie i trzymam z daleka od danej osoby przez jakiś czas. W pracy to nie stanowi problemu, bo z szefem widuje się bardzo rzadko, a jak już uda mi się mu wyjaśnić to daje mi spokój. Poza tym, co innego praca, a co innego relacje z najbliższymi (tutaj bardzo boli). Co w pracy zostawiam w pracy, a wybuchy ze strony najbliższych noszę ze sobą cały czas (nie jest to fajne uczucie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Ja nie potrafię krzyczeć (próbowałam, ale tak mi to śmiesznie wyszło, że zaczęli się ze mnie śmiać, mam głos taki dziecięcy, że na nikim nie robi wrażenia), ani się kłócić. Nikt mnie tego nie nauczył, bo zawsze schodziłam z drogi zamiast walczyć o swoje (w życiu zawodowym jestem zupełnie inna, bo życie mnie nauczyło, że jak nie zawalczę to nigdy nic nie osiągnę i muszę, i chcę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
Tak to własnie jest.. nie każdy potrafi byc sku*** ... ale może sa osoby które doceniają takich jak my ? pewnie tak... tylko jak odnaleść szczęscie kiedy własciwie jestesmy w sytuacji bez wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Po tym wszystkim jakoś ciężko mi wierzyć w to, że kiedyś będę mieć normalny, spokojny związek. I czy będę umiała żyć z osobą spokojną, skoro żyję jak żyję. Czy będę umiała kogoś takie znaleźć? Jak znowu mi się trafi nerwus? Wolę samotność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samo...................
mam to samo i nie wiem co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
Niby lepiej byloby być samemu,.. ale trudno odejśc od ludzi których mimo wszytsko sie kocha.. ktos mi kiedys powiedzial ze mam za dobry charakter... i pewnie będe osoba ktora z tego powodu będzie cierpieć.. noi sie nie pomylił... tak wlasnie jest w naszym przypadku.. ja cały czas wierze że jest jakis złoty środek tylko niewiem jeszcze jaki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
warto miłe panie zastanowić sie co oznacza dla was pojęcie " nerwowy człowiek " ? Czy tak naprawdę ta nerwowość nie jest zwykłym chamstwem i brakiem wychowania ? nie umiejętnością rozwiązywania problemów w inny sposób ? - zresztą i tak nie zostaną rozwiązane ,bo krzyk nie j est żadnym argumentem , jest tylko próbą rozładowania emocji .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
W ogóle wyniosłam się swego czasu do drugiego pokoju. Nie mam nawet ochoty spać koło niego, choć on czasem podejmuje pewne próby...- ale nic z tego. Nie mogę. Wkurza mnie to, że krzyczy (robi wojnę), a za chwilę jakby nigdy nic, zadaje pytania odnośnie życia codziennego, typu: czy chcę coś ze sklepu? Bałam się co będzie jak się napije, ale o dziwo po alkoholu włącza mu się "wielka miłość" i jest innym człowiekiem (oczywiście nie chcę, aby pił, ale chciałabym, aby był taki zawsze jak po alkoholu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
Chyab trafi;ysmy na dokładnie takiego samego człowieka :( i coo tu teraz zrobic :( sama newiem czy to rozladowanie emocji i agresja czy nerwowośc... jak jest ok to wmawiam sobie ze to tylko złe moemnty.. a jak jest zle to mam wrazenie ze jestem jego słupkiem do wyladowywania się... koleżanka pewnie ma to samo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Dla mnie nerwowy człowiek to taki, który wybucha krzykiem na jakąś pierdołę (np. proszę go, aby posprzątał w wolnej chwili po sobie, a on już wydziera się, że nie może nawet odpocząć po pracy, tylko że ja też pracuje i ponieważ mi nie pomaga w domu to na odpoczynek nie mam szans) i nigdy nie wiadomo kiedy (np. raz kupiłam coś dla niego, ale to nie o to chodziło- przyjął to spokojnie, bo nie znam się na tym czy na tamtym, innym razem jest adekwatna sytuacja i dym). Moi rodzice zawsze na mnie krzyczeli, gdy dostałam ocenę poniżej 5. Mój brat się denerwuje z byle powodu. Na przykład. raz zamknęłam drzwi i zostawiłam klucze w drzwiach, dosłownie z pół minut mi zajęło dojście do drzwi i otworzenie ich, a on już nerwy, bo pół minuty pod drzwiami stał. To tylko przykłady, których mogę przytoczyć bardzo dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Na przykład nie mogę do niego mówić, gdy je, bo zaraz wpada w złość. Wiesz po pewnym czasie te dobre momenty to za mało. Wypaliłam się chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Brakuje mi faceta, czułości itp., ale już nie z nim, bo tyle się we mnie tego nazbierało, że nie mogę i nie chcę, aby mnie przytulał itp. Nie chcę żyć w oczekiwaniu na kolejne wybuchy. W sumie prócz krzyków to oni nie są groźni (rodzina, co do narzeczonego to pewności nie mam, bo może się to zmienić w przyszłości) i w sumie nie ma się czego czepiać, ale te krzyki są wykańczające. Chcę wrócić do domu po pracy i mieć spokój, zrelaksować się, a tu wracam i nigdy nie wiem, co będzie (czy spokój czy krzyki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
No to droga kolezanko mamy to samo... ja tez niewiem kiedy powiem cos nie tak ani kiedy poprostu cos bedzie powodem zeby na mnie pokrzyczec.. patrzac z perspektywy czasu mam wrazenie ze nie jestem juz ta usmiechnita szczesliwa osoba co kiedys.. cos we mnie umarlo... :( pewnie raczej umarło w nas... :( moze takie nasze zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
allium: To jest nas dwóch, bo ja się też sobie dziwię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukullllka
a co bys zrbila na nszym miejscu ? za mna 5 lat zwiazku.. nie odejde od kogos od tak... miłośc wygrywa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Za mną 7 lat (od 4 lat jest nerwowo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co bym zrobiła ? pomyślcie sobie jakie bedize wasze życie kiedy zwiążecie isę ślubami, przyjdą na świat dzieci , pojawią sie stresy i problemy o jakich teraz nie macie pojęcia i w natężeniu o jakim nie macie pojęcia . Co wtedy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojna_dusza
Pół roku temu wyniosłam się ze wspólnej sypialni, bo już nie mogłam z nim spać w jednym łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nakłaniam do odejścia , nie nakłaniam do rozwodów czy nawet separacji , ale zachęcam do mądrego zabiegania o zmianę . ale żeby sie zmieniać trzeba wiedzieć ,ze ocś zmiany wymaga . Czy wasi partnerzy wiedzą co sądzicie o tych wybuchach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×