Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość frame1234

kryzys po narodzinach

Polecane posty

Gość frame1234

Pisze tu, bo nie potrafie o tym z nikim szczerze porozmawiac. Prawie rok temu urodzilo nam sie dziecko, juz wczesniej sie miedzy nami psulo i wydaje mi sie, ze gdyby nie nasza "niespodzianka" to zapewne rozstalibysmy sie.Ciaze wspominam dobrze, duzo milosci, duzo zaangarzowania to pamietam mimo paru niewesolych sytuacji.. Ale po narodzinach jest gorzej niz bywalo do tej pory, notoryczny brak pieniedzy, brak wsparcia z jego strony (mentalnego mnie, bo przy dziecku pomaga tyle ile moze).Jestesmy calkiem sami, rodzina daleko, moja mama jeszcze dalej, nie bylo jej ani na poczatku mojego macierzynstwa, ani nie ma jej teraz.To moje pierwsze dziecko i przez brak pomocy ze strony rodziny, obciazam swojego partnera mimo tego, ze pracuje obowiazkami okolodzieciowymi..ale to przez to, ze sama ledwo daje rade.Od samego porodu nie dalam sobie nawet pieciu minut na to, zeby odetchnac, od pierwszego dnia po wyjsciu ze szpitala ( mialam starsznie ciezki porod) nie pozwolilam sobie na balagan w domu, na to zeby nie bylo obiadu, zakupow itp. a do tego ciagly stres, bo zbliza sie placenie rachunkow, bo trzeba kupic kolejna rzecz dla dziecka, bo trzeba na lekarza ( maly chorowal ).Bylam na macierzyskim, macierzyski sie skonczyl a ja od kilku miesiecy nie pracuje, ale zamierzam za miesiac wrocic do pracy.. wtedy chociaz finanse nie beda powodem do klotni.Ale przez ten czas miedzy nam tak bardzo zdazylo sie popsuc, ze nie mam juz sily trawc w tym wszytskim..mam ochote uciec daleko, najchetniej do mamy.. Nie jestesmy w stanie zamienic ze soba dwoch zdan, zeby rozmowa nie konczyla sie klotnia.On sie czuje strofowany, niedowartosciowany, ja nieszanowania i bez wsparcia.Zaszlo to tak daleko, ze nie widze mozliwsci odwrotu, ale oboje chcemy walczyc.Juz tyle razem przeszlimsy, teraz jeszcze jest dziecko.Chcemy oboje aby mialo pelna rodzine..my tego nie mielismy Proby rozmow koncza sie wzajemnym oskarzaniem, nie potarfimy juz inaczej.Jestem zalamana. Chcialabym podjac terapie, ale nie stac nas na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×