Nie pije od 2 tygodni :)

ale z checia bym sie nawaliła myslac o exie :(

a ja juz po dwoch browarkach i tez mysle o bylym co za h...z niego.

ojaj, a czemuż to? :( :(

Pije już od tygodnia i myślę, że to mogą być początki alkoholizmu. Ostatnie dni to tak: pt - pół butelki 0.7 whisky sob - 0,5l zubrowki niedziela - 4 piwa pon - 5 piw dzis - 1 wino polslodkie I co ciekawsze mam juz zaplanowane mniej wiece co bede pil codziennie do konca tygodnia. Mam dola i jak nachodzi wieczor to po prostu musze isc do sklepu i kupic cos z procentami. Co mnie martwi to nie upijam sie ta iloscia alkoholu, codziennie czuje co najwyzej dobry nastroj wieczorem. Chyba moj organizm zwiekszyl tolerancje na alkohol. PS. Czy czerwone polslodkie i do teo ser Brie i Zielone Oliwki to złe połączenie? Bo z tego co czytam to nie pasują do siebie te rzeczy, a mi smakuje takie połączenie?

j.w to nie początki. To już alkoholizm.

Nie przejmuj się. Ja też wolę czerwone od białego, choć preferuję wytrawne. A propos mam czerwone i białe w szafce...

to niezły start.... ja niestety od tygodnia nie piję, bo coś się stało z moim brzuszkiem, jest cały spuchnięty i boooli, nie wiem czy to nie wątroba... :(

spuchnięty i boli to równie dobrze może być coś powaznego z trustką

boję się lekarzy... :( w sumie to u mnie trwa ponad rok i się pogarsza, od tygodnia mam tez problemy z oddychaniem, moze to ta wątroba się powiekszyła az tak??

A ja piję z pół roku codziennie i od jakiegoś czasu robię wyłącznie żółtą rzadką kupę :o

ja z kolei to czasem z tydzień na kiblu nie bywam... :(

mnie to na jelito grube wygląda. Nie zwlekaj z lekarzem, bo akurat w czas rozpoczęte leczenie daje jakieś gwarancje...

Jak przez tydzien w szpitalu n kiblu nie bylam to mi zrobili lewatywe, nie polecam.

to juz na bank nie idę do lekarza... :(

tutaj niektórych. Jak ja nie mogę na kibelek, to po pierwsze robię sobie głodówkę i abstynencję od wszystkiego. Wypijam pół szklanki soku z koszonej kapusty i z kibelka zejść nie mogę tak mnie pogoni. Polecam od czasu do czasu

z kiszonej (hihi) a nie koszonej