Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mięta_z_czekoladą

wątpliwości przed ślubem...

Polecane posty

Gość gamofobia
nie no ja poprostu napisałam że nie zawsze białe jest białe. wytłumaczę może, dlaczego wcześniej się tak oburzyłam. kiedy ja miałam takie "rozterki"(delikatnie mówiąc), nie myślałam logicznie... i siedziałam w Internecie i czytałam różne opinie... i w większości one właśnie takie były. aż w końcu trafiłam na cudowne forum, w którym dziewczyny opisywały dokładnie to samo co ja! nawet pisały, że też godzinami przesiadywały w necie zaczerpując jakiś rad i czym więcej osób pisało negatywnie, tym bardziej brały to do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesele 2014
ciągle się zastanawiam co macie do tego przymusowego mieszkania przed ślubem. najbardziej można poznać drugiego człowieka w ekstramalnej sytuacji. jak mój ojciec zachorował na chorobę psychiczną i leżał na oddziale zamkniętym, to gdyby nie mój narzeczony, to bym zwariowała zaraz po nim. wtedy się dopiero utwierdziłam w przekonaniu, że nic nas nie zabije. a na pewno nie porozrzucane skarpetki, jak większość z Was... sorry, ale dla mnie istnieją gorsze problemy w życiu niż bałagan w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się nie dziwię autorce
do koleżanki wyżej. Mieszkanie przed ślubem jak mówisz przymusowe jest konieczne żeby zobaczyć czy damy radę przebywać ze sobą 24/7 a porozrzucane skarpetki to tylko przenośnia. Wybacz ale to że twój tata zachorował nie pokazało jaki jest na CODZIEŃ twój narzeczony. To ekstremalna sytuacja i bardzo ci współczuję ale też gratuluję że facet stanął na wysokości zadania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keanu reeves1
Mieszkanie razem nic nie da, to jest mydlenie sobie oczu. Da tyle, że człowiek pomieszka miesiące, a potem będzie prawie rozwodnikiem. Mieszkanie razem to prawie-ślub, więc przerwanie mieszkania to prawie-rozwodnictwo. Poza tym mieszkanie razem nie nauczy prawdziwego małżeństwa. Małżeństwo to zobowiązanie na zawsze. Jak chcesz się uczyć wspólnego życia z kimś mieszkając na zasadzie "mieszkamy razem, ale w każdej chwili mogę się wyprowadzić"? Gdzie tu poświecenie, gdzie pole do kompromisu? To jest bardzo toksyczne. Kłótnie są poważniejsze i ta myśl zawsze kołacze w głowie: że możesz spakować walizki. To korumpuje umysł i sprawia, że człowiek nie uczy się wspólnego życia, pójscia na kompromis, bo wie, że ma wyjście ewakuacyjne: uciekać. Nie zachęcam do brania ślubu pochopnie, ale wspólne mieszkanie nie pomoże udzielić odpowiedzi. Jeśli chcesz wiedzieć, to idzcie na dobry kurs przedmałżeński. Ale naprawdę dobry. Taki, gdzie rozmawia się o wielu ważnych sprawach, o wspólnych wartościach, o tym jak będziecie podchodzić do kryzysowych momentów, jakie macie podejście do życia. Wizytuj często w domu jego rodziców. Zobacz jak wygląda ich małżeństwo, jak się traktują na wzajem. Porozmawiaj z nim, co mu się nie podoba w życiu rodziców, co jego zdaniem powinno wyglądać inaczej. Porozmawiaj z nim, z czego może zrezygnować, co jest dla niego najważniejsze. Obserwuj jak się zachowuje w wielu sytuacjach. Sprawdzaj jak mieszka i żyje. To jest tak naprawdę najważniejsze. Konkubinat na zasadzie "mieszkamy razem, a jutro możesz mi się znudzić, albo tak mnie zdenerwować, że cię wywalę" nie będzie małżeńskim testem. Będzie tym, czym jest: "długim wspólnym wyjazdem", z którego w każdej chwili można wrócić. "Kocham cię, ale jak inna mi się spodoba, to się wyprowadzasz" - wierzysz, że takie podejście testuje pożycie małżeńskie? I nie ma co się dziwić. Lata temu jak konkubinatów było mało, małżeństwa były trwale. Dzisiaj, konkubinatów się namnożyło, a zawierane małżeństwa i tak się rozpadają. Także te, które się "testowały". Dlaczego? Bo konkubinat nie testuje, tylko uczy wygodnictwa i lenistwa. Są całkiem sensowne badania socjologiczne na ten temat przeprowadzone. Nie da się "Testować" małżeństwa konkubinatem. To tak jak małe dzieci, bawiące się w dom. To nie jest żaden dom, ani żadne małżeństwo. Konkubinat może ludzi nauczyć lenistwa i utrudnić rozstanie wtedy, kiedy powinno nastąpić. A potem w człowieku zostaje coś takiego jakby był rozwodnikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfhgf
Lata temu jak konkubinatów było mało, małżeństwa były trwale. Dzisiaj, konkubinatów się namnożyło, a zawierane małżeństwa i tak się rozpadają. Także te, które się "testowały". Dlaczego? Bo konkubinat nie testuje, tylko uczy wygodnictwa i lenistwa. xxx psycholog z ciebie jak z koziej dupy klarnet. lata temu małżeństwa rzadko się rozpadały bo za prlu trwało się w małżeństwie czy był sens czy go nie było. Dzisiaj kobiety są bardziej niezależne i samodzielne i jak coś się nie podoba to ludzie się rozchodzą. A mieszkanie przed ślubem dużo daje, i nie będziesz w szoku że facet to tak naprawdę bałaganiarz pierwszej klasy albo wprost przeciwnie - pedancik. każda para na początku musi się dotrzeć, ja tam wolę się "docierać" przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgfhgf
Nie da się "Testować" małżeństwa konkubinatem. To tak jak małe dzieci, bawiące się w dom. To nie jest żaden dom, ani żadne małżeństwo. xxx nie porównuj codziennego życia dorosłych ludzi do zabaw parolatków, bo to aż śmieszne jest i jedno z drugim nie ma nic wspolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesele 2014
keanu reeves1 piękna wypowiedź, nic chyba nie trzeba dodawać. hgfhgf szkoda czytać twojego prostackiego języka... i nie będziesz w szoku że facet to tak naprawdę bałaganiarz pierwszej klasy albo wprost przeciwnie - pedancik. tak jak pisałam, są gorsze sprawy w życiu niż bałaganiasrstwo... a czasami też trzeba się zastanowić nad czym, czy przypadkiem nie on jest bałaganiarzem, tylko ja pedantką... bo to też różne kwestie. zauważyłam, że w "próbnym" małżeństwie ludzie nie stosują kompromisów. wymagają tylko od drugiej osoby, żeby się dostosowała do ICH zasad. i ta druga osoba też tego wymaga. ot co, dlaczego związki się rozpadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borek1000
hgfhgf, konkubinat jak wiele spraw w życiu ma swoje zalety i wady. Problem w tym, że praktycznie wszystkie zalety, które ma, można wycisnąć bez konkubinatu, a wady całkiem poważne. Jedną z nich jest właśnie to, że ludzie się rozleniwiają, spłycają związek i wchodzą swobodnie w relacje ze sobą. Pewna analogia: oczywiste jest, że jeśli ktoś prowadzi rozwiązłe życie przez lata, to później trudno dochować wierności jednej osobie (chociaż może). Tak samo wchodzenie w swobodne związki, konkubinaty, zupełnie niezobowiązujące pomieszkiwania, sprawia, że trudniej jest stworzyć trwały związek. Nie łatwiej. Jeśli uczysz się braku odpowiedzialności, jeśli uczysz się postawy roszczeniowej, nastawienia na to, że możesz myśleć o sobie, a nie o drugiej osobie, że możesz w każdej chwili wyrzucić drugą osobę z domu, to jak chcesz się w ten sposób nauczyć wspólnego współodpowiedzialnego pożycia? To jak napisałem, to korumpuje ciało i umysł. Efekt jest odwrotny: im więcej będzie konkubinatów i testowania, tym więcej będzie trudnych małżeństw. Więcej o drugiej osobie niż konkubinat powie Ci wizyta w jej domu rodzinnym, u rodziców. Zobacz sobie jak żyją, jak się traktują. Czy bałaganią, czy są pedantami. Zobacz jak Twoi teściowie zwracają się do siebie i co wspólnie robią. Masz oczywiście rację i z tym, że trzeba się poznać, i także z tym, że zmiany społeczne wpływają na to, że ludzie częściej się rozwodzą. By the way, nie mówiłem tylko o Polsce, ten trend jest widoczny również na zachodzie. Główna przyczyna leży w tym, że dzisiejszy sposób życia uczy ludzi, że jak coś się zepsuje, to można wyrzucić, że najważniejsze są emocje, a nie rozum, że ważniejsza od miłości jest namiętność. To jest cała kombinacja czynników i oczywiście nie możemy spłycać do jednego. Główny problem konkubinatu jest taki, że uczy, że jak coś się zepsuje, to trzeba wyrzucić. Małżeństwo opiera się na dokładnie odwrotnej filozofii: że jak coś się zepsuje, to trzeba naprawić. Dlatego im więcej konkubinatu, tym trudniej będzie w małżeństwie. Bawiąc się w konkubinat nie nauczysz się pożycia małżeńskiego. Sam pewnie znasz wiele przypadków konkubinatów, jak ludzie ze sobą mieszkali i sam pewnie potrafisz ocenić ich sytuację. W większości przypadków po kilku latach pożycia ludzie są na takim etapie "wiedzy", że wiedzą tyle samo co przed. Biorą ślub, bo już minęło trochę czasu, ale przekonanie do decyzji mają takie samo jak zanim zaczęli mieszkać. Albo się rozchodzą, ale wątpliwości mieli już przed mieszkaniem i tak naprawdę powinni byli w ogóle w ten związek nie wchodzić. A weszli, bo stwierdzili, że się "potestują". Są oczywiście jakieś wyjątki potwierdzające regułę, że ktoś pomieszkał z kimś 2 miesiące i dotarło od razu do niego, że ma brać ślub. Tu nigdy nie ma 100% reguł. Swoją drogą te ciekawe badania socjologiczne mówią, że konkubinat często przedłuża życie związków, które powinny zostać dawno zakończone. Szczególnie dotyczy to wielu mężczyzn - ciągną związek, który powinni dawno zakończyć i gdyby nie mieszkanie już tak by zrobili. To tylko dorzuca toksyn do sytuacji. Najlepiej bawić się w konkubinat, kiedy już jest sprawa jasna: są zaręczyny i jest data ślubu. Wtedy można bezpiecznie mieszkać razem, bo to nie jest mieszkanie na zasadzie "jak mi się znudzisz, to cię zostawię". Jednocześnie jest ciężar decyzji. Jeśli rzeczywiście nie powinno się być razem, to trzeba zrobić aferę na całą rodzinę, odwołać ślub, wesele i takie tam. Właściwa proporcja odpowiedzialnej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antemortem
oj borek, borek, boli cię to, że kobieta nie jest już ubezwłasnowolnioną własnością mężczyzny, która nie może mieć żadnych praw i wymagań wobec swojego władcy, bo raz sprzedana nie ma już szans na ucieczkę, która musi "naprawiać małżeństwo", bo to że ją pan i władca bije, gwałci i poniża to na pewno jej wina, która powinna grzecznie znosić swoją "kobiecą dolę", bo to na całe życie, bo to wstyd, bo co rodzina powie. Boli jak jasna cholera, nie? rosnąca liczba rozwodów, wbrew temu co w swojej zbolałej duszyczce roisz, nie jest negatywnym symptomem a pozytywnym - ludzie zamiast się zmuszać, upadlać, dawać zdominować i dominować knutem i butem zaczynają rozumieć że jednokrotny błąd w pewnym momencie życia nie skazuje ich na wieczne cierpienie, że ślub to nie kupno niewolnicy/reproduktora na własność. Wracamy powoli do prawdziwych, zdrowych, tradycyjnie europejskich wartości społecznych, które zostały stłamszone przez agresywną, patriarchalną, opartą na przemocy moralność prymitywnych azjatyckich ludów koczowniczych, przywleczoną przez różne religijne sekty. Ale to boli, boli, boli... Jakże to tak, teraz własność trzeba traktować jak człowieka? A mieszkać razem trzeba. Trudniej ukryć swoje prawdziwe oblicze komuś, z kim przebywasz we wspólnym gospodarstwie domowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesele 20142014
to są zdrowe europejskie wartości społeczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borek1000
antemortem, problem w tym, że w społeczeństwie wcześniejszym małżeństwo chroniło kobietę, bo dawało jej bezpieczeństwo. W ogóle wcześniejsze społeczeństwo było bardzo sztywne i średnio w nim mieli i kobiety, i mężczyźni, wszyscy niestety byli dużo bardziej przypisani do ról społecznych. Zwróć uwagę, że ja nie mówię, że rozwodów należy zakazać. I nie mówię, że rozwód jest w czymś w całości złym. Ale jednej rzeczy nie podważysz: rozwód oznacza, że popełniono błąd. Że nie należało wychodzić za mąż, żenić się. Wynika z tego, że ludzie weszli w małżeństwo ze złym doświadczeniem. Konkubinaty to takie właśnie złe doświadczenia. Bo uczą człowieka egoizmu i krótkowzroczności. Dlatego statystycznie rzecz biorąc nie zmniejszają liczby rozwodów, tylko zwiększają. Tak samo jak szybka inicjacja seksualna zwiększa liczbę zdrad, a mieszkanie z rodzicami do 30 roku życia uczy niesamodzielności (zazwyczaj). Konkubinat jest wynalazkiem mężczyzn, którzy nie chcą ustatkowania, chcą łatwości w wycofaniu się, chcą nie brać odpowiedzialności na siebie. Wreszcie chcą dostawać seks i jedzenie bez deklarowania miłości do końca świata. To są straszne doświadczenia, które potem rzutują na małżeństwo. A poza tym jak wiadomo 40-letni facet może mieć na rynku wzięcie. 40-letnia kobieta ma dużo mniejsze szanse, będzie również miała większe skłonności do depresji. Głównie dlatego, że tak jest biologicznie zaprogramowana na danie potomstwa. I wiele takich kobiet czuje się naprawdę źle, nawet gdy są spełnione zawodowo. A ta bajka o powrocie do "europejskiej cywilizacji" to dobry żarcik. Mój kolega historyk się nawet nieźle uśmiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem mieszkanie ze soba jest najlepszym sprawdzianem. Wystarczy w zasadzie rok czasu, czasami nawet mniej żeby dowiedzieć się czy to ten jedyny. Chodzic ze sobą na kawę i do kina to mozna przez 10 lat a i tak się tyle nie dowiesz o facecie i o sobie po roku mieszkania ze sobą. Pamietaj każdy ma swoje przyzwyczajenia z domu rodzinnego i nie tylko, swoje potrzeby, trzeba się umieć dostosować, czasmi spuscic z tonu a czasami przymknąć oko na coś. Jeśli chodzi o rutynę to uczucie trzeba pielęgnować i starać się o tę drugą osobę bez wzgledu czy przed czy po slubie, nic nie będzie trwalo wiecznie jak oboje nie będziecie sie o to starać. Jesli chodzi o wątpliwosci to kazdy ma wady, chyba że są to bardzo poważne zarzuty to sie wycofaj kiedy jeszcze jest na pora.Lepiej "stracic" 2,5 roku niz zmarnowac sobie całe życie. Decyzja należy do Ciebie, nikt jej za Ciebie nie podejmie. Wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość getmarried
Witaj! Zapraszam Cie na mój poradnik ślubny. Co jakiś czas będą pojawiać sie nowe wpisy! Jeśli masz pytanie na dany temat, lub chcesz żebym poruszyła tą sprawę daj mi znać w komentarzu lub w jakikolwiek inny sposób. Przeczytaj mój pierwszy wpis, nic nie musisz, ale możesz skorzystać przeglądając często tego bloga:)... http://getmarried.blox.pl/html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×