Jak rozegrać tę znajomość...?

Mam problem... i jak to zwyklekle bywa, chce wiedziec na czym stoje i chcialabym w koncu poukladac sobie zycie. Znam moje"przyjaciela" od prawie 10 lat. poznalismy sie jeszcze liceum.. no i wlasnie... on wtedy byl we mnie zakochany, mi tez sie podobał jako facet- mądry, inteligentny i wygadany.. ale jak na ironie byłam szczęsliwa z innym... moj związek sie rozpadl, rozpoczely sie da nas studia, każde poslo w swoja strone - kontakt sie urwał. I tak przez prawei 5 lat nie rozmawialiśmy ze soba , nie wiedzieliśmy co sie u nas dzieje.. do czasu. yl twdy modny portal nasza klasa - tam sie jakos zgadlismy na zasadzie co slychac? i wszystko wrocilo.. znowu te motylki w brzuchu, znowu to zauroczenie- ale ja znowu z kims bylam i znowu bylam szczesliwa... i znowu to szczecie zaczelo ode mnie uciekac. nie wiedzialam co jest grane- bo nigdy na nikogo innego tak nie regowalam. Ale nie w ty problem- on swiadomie mnie uwodzil, mowil o swoich uczuciach, o żalu jaki mial przez to ze nie mielismy ze soba kontaktu.. i znowu powtora z rozrywki- moj zwiazek sie rozpadl.. myslalam jak glupia, ze skoro teraz obydwoje jesteśmy juz wolni, skoro mozemy byc razem, skoro tak pieknie mowi o tych uczuciach to rzeczywiscie to jest NASZ CZAS- a tu.. zonk! zaczel mnie unikac, albo zmieniac zdanie- raz kichal, raz chcia byc sam.. i ta sytuacja trwa juz dośc dlugo. jak tak nie chce. rozmawialam z nim o tym- ale on nie widzi problemu, albo unika tematu, albo robi ta, zeby ewentulna wina za nasze pozegnanie spadla tylko na mnie... co robic? zalezymi na nim:( on o tym wie:( mamy juz swoje lata= obydwoje po 27 lat... ja juz mysle o powaniejszych zwiazkach, meczy mnei taka glupia zabawa :(