Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ffdddccvvbbb

on chce sie przyjaznic po rozstaniu...

Polecane posty

Gość ffdddccvvbbb

zanim sie zwiazalismy bylismy przyjaciolmi. takimi naprawde swietnymi super bliskimi przyjaciolmi - zero klotni, zero konfliktow, pelne porozumienie. postanowilismy byc razem. Pierwsze 2 miesiace to byla najpiekniejsza bajka mojego zycia, potem zaczely sie problemy i konflikty. Ja jestem dosc emocjonalna i zdarza mi sie chlapnac slowo czy 2 za duzo. Szybko sie denerwuje i szybko mi przechodzi. On na co dzien jest spokojny, wrecz flegmatyczny, jednak nienawidzi, jak sie na niego wjezdza i wtedy tez momentalnie reaguje atakiem. Jak bylo pieknie, to bylo naprawde pieknie, ale klotnie byly okropne. Ja zaangazowalam sie bardzo i do konca chcialam walczyc o ten zwiazek, chcialam nad soba pracowac i sie do niego dopasowac. On ze mna jednak zerwal. W trakcie zerwania mowilam, ze nie chce, proponowalam, co jeszcze mozna zrobic. On nie chcial. Mowi, ze jestem jemu bardzo bliska osoba i ze gdyby nie nasze konfikty bylby gotowy spedzic ze mna reszte zycia. Mowi, ze chce wrocic do przyjazni. To sie stalo tydzien temu i od tego czasu mamy kontakt smsowy (powiedzmy z 5 smsow dziennie). Ja cierpie bardzo. Czy istnieje szansa, ze on zmieni zdanie? Jak powinnam sie zachowac, by to osiagnac? Czy powinnam utrzymywac z nim kontakt, czy wrecz przeciwnie, poki co go urwac? Bardzo prosze o rady. niesamowicie cierpie, nie moge spac, nie moge jesc, nie moge sie na niczym skupic. Jest zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdddccvvbbb
prosze poradzcie mi. czy utrzymywanie konstaktu z nim, przy jednoczesnym pokazywaniu mu, ze dobrze sobie radze, ze sie zmieniam, ale bylabym gotowa na zejscie sie, jest dobrym pomyslem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi, ze tak przezywasz .Nie wiem, jaka kobieta jestes i jak silna. Wydawaloby sie logiczne zerwac calkowicie przynajmniej na jakis czas z powodem cierpienia ( nazwijmy to tak).Jesli cos boli -nalezy usunac powod . Tak byloby najlogiczniej.Jesli jednak nalezysz do klasycznych cierpietnic mozna pisac , ludzic sie a noz widelec . Mezczyzni jednak sa raczej stanowczy i jesli podejma decyzje, trudno im sie cofnac z tej drogi.Inaczej dzialaja niz my. Przyjazn -fajna rzecz, ale w momencie kiedy bedziesz cierpienia miala za soba.A to potrwa + - do pol roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdddccvvbbb
Tylko ja chyba nie jestem gotowa, zeby rozpoczac zalobe, jest we mnie chec walki. Biore na siebie wieksza czesc winy za nasze konflikty i wiem, ze moge sie zmienic. Opracowalam sobie powiedzialabym dosc rozwiniety plan zmiany, z terapia psych wlacznie :). Najbardziej powalilo mnie to, ze on powiedzial, ze bylabym kobieta dla niego gdyby nie nasze klotnie (ktore ja inicjowalam, przewaznie o pierdoly). Powiedzial, ze gdyby mial pomyslec czego chcialby najbardziej (nie zastanawiajac sie nad tym, co jest mozliwe, a co jest niemozliwe) to chcialby byc ze mna w szczesliwym zwiazku. Tylko on nie wierzy, ze mozemy sie nie klocic. Ja w to wierze z calego serca. Jak to rozegrac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym osunela sie mimo wszystko.Skoro mowisz o terapii, to poszlabym na nia .Dalabym odetchnac mu od swojej osoby .Schowala gdzies na dnie swoja milosc a skupila sie na pracy nad soba.Mysle, ze jak najbardziej masz szanse na wyciszenie sie .Czasem potrzeba takiego kopniaka , by zrozumiec , ze emocje nieadekwatne do sytuacji moga bardzo namieszac w zyciu. Daj mu troche czasu .Powiesz , ze nie przekreslasz przyjazni, ale chcesz skupic sie nad soba i popracowac nad emocjami .Niech zobaczy, ze jestes osoba dzialajaca i efektywna. Jemu tez by sie przydala taka praca nad soba, skoro tak potrafi momentalnie odpowiadac atakiem , skierowanym przeciw Tobie. Brak mu opanowania niestety tez. Przeciez jak pies chce ugryzc , to czy tez go zaraz gryziemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdddccvvbbb
Tak, troche mnie drazni, ze on sie ma za super ostoje spokoju. Wg mnie to nie jest prawda, bo reagowal na moje zaczepki czesto dosc agresywnie. Ale tlumacze sobie, ze moze tak ma po prostu, moze ma jakis uraz i nie trawi agresji skierowanej w swoja strone. Sam z siebie nigdy nie zaczynal takich konfliktow. On ma tendencje raczej do zamykania sie w sobie jak cos go zaboli, ja do wyrzucania tego z siebie. Boli mnie to, że sytuacja wyglada tak, ze dwojka ludzi jest tak zaangazowanych, a wg niego nie mozemy byc razem. nie moge tego zniesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przejdzie Ci -zobaczysz :-D By sie udal zwiazek trzeba wlasnie 2 stron.Mysle, ze nie bylas taka furiatka z piana na ustach hihi:-) Cos mi sie wydaje , ze mu przeszla milosc do Ciebie .Slowo -odpusc troche. Bo zrobisz sie chodzaca desperacja.A taka osoba budzi jeszcze wieksze rozdraznienie i odrzucenie . Upusc emocje chocby na tancach, basenie , czy wysprzataniu mieszkania kika razy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdddccvvbbb
wlasnie kurde uwazam, ze nie przeszla mu milosc do mnie. pisze do mnie, ze jest w zlym stanie, nasi wspolni znajomi to potwierdzaja. siedzi w domu caly czas, z nikim nie chce sie spotkac, bo mowi, ze nie ma na to poki co sily. sam wprost powiedzial, ze gdyby nie nasze konflikty, to chcialby ze mna byc. ale nie uwaza, zeby ich rozwiazanie bylo mozliwe. do psychologa sie juz zapisalam. na basen ide dzisiaj. mam ten duzo spraw jeszcze zwiazanych z praca i edukacja do domkniecia, odezwalam tez sie do szeregu znajomych i moje zycie towarzyskie chyba w najlblizszym czasie rozkwitnie. jednak to mnie w ogole nie cieszy. jedyna rzecz ktora sprawia mi teraz radosc to jakas wiadomosc od niego. on nie wie, jak zle sie czuje. w kontakcie z nim jestem pozytywna. pisze ze jest ciezko, ale robie to, to i tamto itd. mysle, ze desperacji nie widac. jednak ja tak gleboko wierze, ze my mozemy byc razem szczesliwi, ze gdyby dal nam szanse, to moja wiara i zmiany, jakie wprowadzam w moim zyciu zdzialaja cuda. tylko jak go przekonac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdddccvvbbb
czy ktos jeszcze cos mi poradzi? naprawde jestem w bardzo zlym stanie i mam niesamowita motywacje, zeby go odzyskac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×