Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bojesiesamotnosci87

PRZECZYTAJCIE PROSZE !!! NAPISZCIE CO WY SADZICIE

Polecane posty

Gość bojesiesamotnosci87

Mam 25 lat, za sobą 4 letni związek z którego byłam zmuszona zrezygnować. Byłam z tym czlowiekiem zaręczona, ale jemu nie spieszylo sie do slubu. Poza tym oszukiwal mnie w drobnych jak i wazniejszych dla mnie rzeczach. Nie zawsze było dobrze, czasem bardzo zle. Teraz wyprowadzilam sie 3 i ostatni raz. Nie ważne. Przez ten zwiazek nie mam znajomych ( przenioslam sie dla niego tam gdzie on byl) a ze on nie mial znajomych (twierdzil ze nie potrzebuje, pod dostatkiem ma kontaktu z ludzmi w pracy) to i ja nie mialam nikogo... I teraz wiem,że tak mocno zaangazowalam sie w ten zwiazek, ktory przyniosl mi moze i czasem dobre chwile ale i chwile zle, rozczarowanie, zabral lata, ze mam jedną kolezankę. Boję się że lata mi uciekają i zostanę kompletnie sama... Wszyscy wokolo dawni znajomi cieszą się na wlasnych weselach, maja ustabilizowane związki a ja nie mam NIC, bo zaufałam i stracilam tyle lat w związku ktory nie rokował... straciłam na tym dużo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze kobieto ty masz dopiero 25 lat i cale zycie przed soba. Zacznij od nowa, zadbaj o siebie o dusze i cialo i zyj ciesz sie kazdym dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
wiele osob znajomych ma juz rodziny. a ja nie mam nawet planow na sylwestra bo nie mam z kim go spedzić. To dal mi moj 4 letni związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwielbiam takie durne tematy to az sie wypowiem. 25 to nie jest duzo- chyba, ze mieszka sie na wsi i ma sie sasiadow/sasiadki mezatki 19-nastolatki, wszystko efekt wpadki :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Po prostu jestem zla na siebie, na durną siebie i durny los ktory postawil na mojej drodze dupka w ktorym sie zakochalam. gdyby on był NORMALNY dawno byla bym SZCZESLIWA powtarzam SZCZESLIWA meżatką. a teraz jestem 25 latka po przejsciach ktora nie ufa facetom bo zostala bardzo skrzywdzona... i nie mam wiary ze sa normalni faceci ktorzy potrafia bezinteresownie KOCHAĆ, dać pierscionek i z dumą przygotować slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli każdy faceta szuka kobiety, by ją wykorzystać i nie liczy się dla niego nic więcej? Po pierwsze - spójrz na siebie, przeanalizuj swoje działanie = jak mogłaś się zakochać w kimś, komu nie można było zaufać? Po drugie - zakończę na po pierwsze :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Stew Ardes- nie wiem jak moglam sie zakochać, po prostu stało się. Nie robilam wywiadu srodowiskowego przed decyzja czy zakochać się czy nie, nie analizowałam zyciorysu... Poznaliśmy się przypadkiem, w odleglym miescie od mojego oraz od jego rodzinnego. Wszystko było ładnie pięknie póki nie zamieszkaliśmy razem. A jak się jest z kimś i się kocha, to wiele się wybacza, wierzy się w poprawę (do czasu bo jednak odeszłam). Teraz wiem, że nigdy nie zakocham się "od pierwszego wejrzenia", bo to przytepia zmysły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markotna34
Laska, ja mam 23 lta, za sobą toxyczny 6-letni związek, najgorzej było na początku, a po 2 miesiącach kompletnie odżyłam i.... uwaga.... poznaję fajnych facetów :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
bazienka- ale znajomych wspolnych masz , ja nie mam nawet tego! Moj eks ma 33 lata, oswiadczyl mi sie 2 lata temu i robil wszystko by nie rozpocząć przygotowan do slubu i wesela. Jego decyzja co do wyjazdow, przygotowań, do okazji była najważniejsza. Jeśli moja decyzja różniła się od jego decyzji- byłam na "spalonej" pozycji. Okłamywał mnie czasem w tak błahych sprawach, czasem też w ważniejszych, że nie zdziwila bym się, gdyby z kimś flirtował na boku. Zamknął mnie w pieknym, dużym wynajmowanym mieszkaniu i to miał byc mój swiat... W prawdzie demaskowałam prawie każde klamstwo w sprawie na której mi zależało, ale nie wiem ile było tych, o których sie nie dowiedziałam ! Dobrze ze zdemaskowałas zdrade.... TO TEZ PEWNEGO RODZAJU KŁAMSTWO. - ze sie kocha, ze jest sie lojalnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
markotna- ja już teraz odczuwam ulgę, z NIM nie miała bym szans na normalną zdrową relację. BEZ NIEGO CHOĆ TA SZANSA POZOSTAJE... Gdzie poznajesz tych fajnych facetów ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie wiem jak moglam sie zakochać, po prostu stało się." - czyli Twoje życie nie zależy od Ciebie, bo jesteś w stanie zakochać się w kimś ... nie decydując o tym? = dajesz zielone światło swojej podświadomości, a nie świadomości. Nigdy nie analizowałaś przyczyn zakochania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Stew - myślałam nad tym, dlaczego się zakochałam. Banał- wakacje, piękne okoliczności przyrody, On przystojny, szarmancki, miał według mnie "to coś", spacery pod kaskadą gwiazd na plaży, ten romantyzm... Miałam wrażenie, ze dogadujemy się nie wypowiadając słów... (nie wierzę że to teraz piszę, wiedząc to co wiem ale cóż...). Pasowal mi pod katem wizualnym, pod katem zachowania, rozmow, moze to feromony... nie wiem. Ale pierwszy raz w życiu tak się czułam... Pierwszy i ostatni, Co robic by nigdy nie wpaśc w taką pułapkę. zakladam się, ze nie jestem jedyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 24 lata i za soba toksyczny 3letni związek. Mieszkam na wsi, gdzie - jak ktoś słusznie zauważył - mieszkają same 19 latki mężatki z dzieciakami. Przez tego faceta zerwałam wszystkie znajomości, ale na szczęście poznałam nowego, który jest moim ideałem i na dodatek mieszka bardzo blisko. Jestem z nim szczęśliwa. Przyjaźni nie szukam bo mam ważniejsze rzeczy. Zobaczysz autorko - wszystko się ułozy, zajmij sie czymś a na pewno kogoś poznasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie wierzę że to teraz piszę, wiedząc to co wiem ale cóż" - no a czy to, co teraz wiesz nie można było wiedzieć wcześniej = czy to było kamuflowane, czy można było co nieco dostrzec? Zawsze możesz posiłkować się prywatnym detektywem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Sonia- a na czym polegała toksyka twojego zwiazku??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Stew- nie nie moglam wiedziec tego wczesniej. Bylismy typowym zwiazkiem na odleglosc, widywalismy sie co 2 tyg. A wtedy duzo swych zachowan mozna ukryc/ kamuflowac. Mozna miec takze druga twarz. Oklamywal mnie od samego poczatku ale nie moglam tych informacji zweryfikowac, ponieważ byly to np. informacje o rodzinie, ktorej nie znałam (do pewnego czasu, pozniej poznalam.) Inne klamstewka wychodzily w trakcie jak juz dal mi pierscionek i zamieszkalismy razem- np to ze cos mial zrobic a nie zrobil i ja pozniej swiecilam oczami... wszystko wymagalo glebszego poznania... - co niestety stalo sie, ale po moim "zakochaniu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet nie pozwalał mi na nic - jak sie umalowałam, mówił, że wygladam jak dziwka, paznokcie na czerwono - to od razu tekst, że "tylko kurwy malują paznokcie na ten kolor. Cały czas smiecił, wszędzie było pełno syfu a on nawet talerz po sobie nie sprzatnął, a potem darł ryja, że skoro nie pracuję to MUSZĘ po nim sprzatać. Wszystkie koleżanki w jego mniemaniu to były zdziry i traktował je po chamsku, dlatego sie ode mnie odsunęły. Rano jak wracał z nocki to budził mnie o 4 rano bym mu robiła śniadanie. Jak sobie popił wyzywał mnie i moją rodzinę. Jak teraz to sobie przypominam to dziwie się sobie, że pozwalałam się aż tak szmacić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ... a Ty - wchodząc w ten związek - miałaś na myśli coś stałego, trwałego? - na to wygląda. A czy patrząc wstecz mogłaś przypuszczać, że on tego samego mógł nie mieć na myśli? A wracając do kwestii znajomych - ich się posiada / nie posiada dzięki / przez partnera? Przecież znajomości możesz "tworzyć" nowe, kontakty odnowić, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Sonia, myślę, że to wszystko dlatego, że zakochalas się, i pewnie do jakiegos momentu wierzylas w jego zmiane zachowania. ja też wierzyłam w zmiane. Odchodzilam dwukrotnie, po czym on błagał bym wrócła, naprawial co nieco (raz wyprowadzilam sie, bo przegiął z tym, iż obiecał, ze zabierze mnie do swojej rodziny a sklamal ze nie ma wolnego i nie pojechalismy). dla mnie miarka sie przebrała.) Wtedy blagal bym wrocila i zawiozl mnie do rodzicow (wtedy wyszly roznice w opowiastkach a stanie faktycznym). U mnie nie bylo krytyki wyglądu. NIgdy nie myslalam inaczej o ludziach z niskim wyksztalceniem (bron boze), on mial niskie, a ja mam wiecej niz wyzsze (mniejsza z tym) i nigdy nie uslyszal ode mnie obrazliwego slowa pod tym kontem. Za to on, czesto staral sie (moze ze wzgledu na swoje kompleksy) bym poczula sie gorzej, ze moje wyksztalcenie to gówno, nawet jak coś osiagelam - dostalam sie na jeszcze wyzsze studia, przy swietowaniu tego pytal z przekasem "a czujesz sie na silach ble bleee", odechcialo mi sie calego swietowania, znow czulam sie zrownana z podloga. Czesto nazywal mnie idiotka , glupia blondynka, wyolbrzymial moje bledy by poczuc sie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie byłam zakochana, ale z drugiej strony uzależniłam się od niego... bałam się co będzie jak się rozstaniemy, byłam bardzo nieszczęśliwa. Chciałam odejść i nie chciałam. Gdy poznałam obecnego faceta wtedy poczułam w sobie przypływ sił i zakończyłam ten związek. Dziwne to było wszystko, gdy tak teraz o tym myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Mysle, ze kazda normalna osoba, gdy rozpoczyna bycie z kims, patrzy na to powaznie. Ja mialam co do niego plany. Teraz widze, ze opowiadajac mi bajeczki na poczatku o statusie rodziny ( przeciez takie rzeczy pozniej wychodza w powazniejszym zwiazku) nie mogl zakladac nic powaznego tak sciemniając! wiesz znajomosci mozna odnawiać, ale jakich znajomosci? Ludzi, ktorzy maja rodziny, kolegow ktorzy maja zony, znajomi powyjeżdzali to za granice to bog wie gdzie... przeciez 4 lata robi swoje ! duzo sie zmienia. Kontakty mozna tworzyć, moze mi się uda... ale kiedy... gdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Sonia, czesto tak jest ze odchodzi sie dopiero wtedy, gdy sie kogos pozna nowego.. Ja juz mialam tak dosc, widzialam tylko beznadziejnosc przed soba, ze odeszlam nie majac nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy teraz żartujecie, prawda? = "zakochanie" pozwalało niwelować takie działania? Czy to w ogóle było zakochanie / miłość? - bo to chyba wówczas powinno być wszystko na odwrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Stew- tak. ciezko odejsc z dnia na dzien. Moj zwiazek to byly upadki a po nich wzloty, ktore dawaly nadzieje. a przecież powszechne jest powiedzenie "nadzieja umiera ostatnia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Poza tym co oznacza "niwelować" ja nie niwelowałam, rozmawiałam, tłumaczyłam, odchodziłam. Wtedy przychodzil jak pies z podkulonym ogonem skamleć o moj powrot...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ... a może w tym wszystkim i tak chodzi o Ciebie, o Twoją psychikę, podejście do życia? Czy potrafisz cieszyć się życiem będąc ze sobą? Czy jesteś zadowolona ze swojego życia, czy też szczęście uzależniasz od innej osoby? Może warto przeanalizować swój świat i nabyć odpowiednie wartości? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodziło mi o te wszystkie negatywne zachowania, które w jakiś magiczny sposób znikały - a przecież czyn jest chyba ważniejszy od słowa - no cóż, nauczka na przyszłość = można się cieszyć ze zdobytych doświadczeń, bo dzięki nim nastąpi ewolucja, można będzie wejsć na wyższy poziom - dlatego nie rozumiem tego dołowania się negatywnymi doświadczeniami ... cieszyć się należy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojesiesamotnosci87
Stew- oczywiśćie, cieszę się z powziętej decyzji i już mi jest z nią dobrze- nie dobrez tylko z myślą ze me rzeczy zalegaja w mieszkaniu i jeszcze musze tam pojechać.... to mnie stresuje, ale jak by nie patrzec to tylko techniczna czynność... To mi powtarza ojciec od zawsze, CZYNY WAZNIEJSZE NIZ SLOWA, bo powiedzieć wszystko mozna z łatwością. i co z tego wynika.... dlatego odeszłam, dojrzałam do tej decyzji, już nie robią wrażenia na mnie słowa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 ;) O, w końcu pozytywny wydźwięk! :) Teraz tylko zrozumieć, że nie każdy jest taki sam a ludzie są różni - i będzie dobrze. Poza tym - teraz jesteś w stanie sobie zaufać - bo odeszłaś widząc, że sytuacja jest dziwna ... zatem nie ma problemu by się czegokolwiek obawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
"czyli Twoje życie nie zależy od Ciebie, bo jesteś w stanie zakochać się w kimś ... nie decydując o tym? = dajesz zielone światło swojej podświadomości, a nie świadomości. Nigdy nie analizowałaś przyczyn zakochania?" x patrzcie mamy ewenement na skale swiatowa! Ten czlowiek ma wplyw na to do kogo poczuje chemie i zakocha sie. O czym ty bredzisz czlowieku? Nikt nie jest w stanie "zdecydowac" w kim sie zakocha a w kim nie. Idac twoim tokiem myslenia, kazda kobieta, ktora zakochala sie np. w zonatym zrobila to, poniewaz takie byly jej priorytety tak? Gdyby kazdy mogl decydowac do kogo cos poczuje a do kogo nie to nie bylo by tylu nieszczesliwie zakochanych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×