Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość madzia5553

Milczące nieporozumienie

Polecane posty

Gość madzia5553

Po urodzeniu dziecka (najwspanialszego synka) przez 1,5 roku wychowywałam go sama (z nikłą pomocą męża, ale to inna bajka, choć też istotna). Jednak przyszedł moment, kiedy postanowiłam wrócić do pracy i automatycznie zrodził się temat opieki nad dzieckiem. Szczerze mówiąc, z ulgą przyjęłam propozycję teściowej, że to ona zaopiekuje się synkiem przez 6,5 godziny, kiedy jestem w pracy (od rana do 9 poprosiłam męża o opiekę). Jednak postawiłam jeden warunek w czasie rozmów z mężem, gdy omawialiśmy ten temat. Postanowiłam płacić teściowej za tę przysługę 300 zł miesięcznie ze swojej pensji, bo miałam nadzieję, że to nada pewien formalny charakter naszym relacjom dotyczącym opieki nad dzieckiem. A wzięło się to stąd, że zdawałam sobie sprawę z różnic mentalnych i charakterologicznych między mną a teściową, więc formalizując nasze kontakty, miałam nadzieję, że zasada: „płacę i wymagam choć w części będzie działała. Niestety, stało się tak, jak się stało - nie umiałam zaakceptować metod wychowawczych teściowej, chyba nawet dostałam uczulenia na jej osobę. Poza tym jednocześnie mieliśmy z mężem problemy małżeńskie, musieliśmy trochę poukładać i uporządkować nasz związek. Mąż odmówił terapii małżeńskiej u psychologa, ale zaproponował „rozmowy z naszą znajomą - osobą mądrą i doświadczoną, która poradziła nam m.in. zrezygnować z opieki babci (wiedząc, że nie jestem z tej opieki zadowolona). Co zresztą za obopólną zgodą zrobiliśmy. Postaraliśmy się zapoznać teściową z tą decyzją w sposób jak najłagodniejszy, tzn. zrzuciliśmy trochę „winę na wyimaginowanego psychologa i wyraziliśmy chęć odciążenia babci, by mogła zająć się swoimi dolegliwościami zdrowotnymi. Ja poczułam dużą ulgę, cieszę się, bo synek wychowuje się teraz z rówieśnicą. Poza tym sama widzę, że mam zupełnie inne podejście do obcej opiekunki. Jestem dużo spokojniejsza o Maćka, nie jestem taka krytyczna, bo wiem, że dziecko chodzi tam z chęcią. I teraz (w końcu) dochodzę do sedna. Teściowa w czasie rozmowy, gdy podziękowaliśmy jej za opiekę, oznajmiła, że cieszy ją taki obrót sprawy, bo właściwie sama chciała zrezygnować z powodów zdrowotnych. Teraz jednak dochodzą do mnie dziwne plotki (żyjemy w małym miasteczku) zupełnie odmienne od rzeczywistości i prawdy. Jest mi przykro z tego powodu, bo - jak łatwo się domyślić - są niepochlebne dla mnie. I pewnie bym się nie przejęła tematem, bo taki urok małych miasteczek (na szczęście wychowywałam się gdzie indziej i jestem trochę inaczej skonstruowana), ale wkurza mnie, że w tych plotkach jest wiele precyzyjnych informacji, o których wiedziały tylko osoby zainteresowane, a które zostały przeinaczone na moją (naszą) niekorzyść. Co prowadzi mnie do wniosku, że autorką tych rewelacji jest moja „droga teściowa. I tu moje pytanie i prośba o poradę: co mam z tym fantem zrobić? Jak zareagować? Bo z jednej strony - wiem zdroworozsądkowo, że powinnam zignorować takie zachowanie, a z drugiej strony wszystko się we mnie oburza. Zdaję sobie sprawę, że to delikatna kwestia, bo przecież to matka mojego męża i będę z nią miała kontakty przez długie lata. Nie dążę do żadnych awantur i przepychanek, ale przeszkadza mi myśl, że mam spotykać się z teściową i udawać, że nic się nie stało. Nie chcę i nie umiem (?) być nieszczera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia & 9
Zbyt ogolnikowo piszesz aby mozna bylo z tego cos wyciagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×