Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ddffvvccxxx

czy utrzymujecie kontakt z eks? - moja historia

Polecane posty

Gość ddffvvccxxx

nasza historia jest bardzo smutna. zaprzyjaznilismy sie poltora roku temu, on mial wtedy inna dziewczyne. przyjaciolmi bylismy kapitalnymi, mam wrazenie, ze wnieslismy nawzajem nowa jakos w swoje zycia. on w miedzyczasie z dziewczyna sie rozstal, ja powoli zaczelam sie w nim zakochiwac i stalo sie - po pol roku przyjazni zostalismy para. ruszylismy od razu z grubej rury, bo znalismy sie tak dobrze i myslelismy, ze jestesmy dla siebie stworzeni. praktycznie od razu zaczelismy spedzac 100% naszego czasu razem, bardzo szybko pojawilo sie tez planowanie wspolnego domu, rodziny itd. jednoczesnie z tym wszystkim pojawily sie wrecz okropne klotnie z wielu blahych powodw, ktorych przyczyny do dzisiaj nie sa dla mnie do konca jasne. winilam swoja emocjonalna nature i jako ze bardzo mi na nim zalezalo chcialam nad soba pracowac. ze skutkiem raczej mizernym. nasz zwiazek stal sie bardzo dziwny. z jednej strony wciaz ogromne zaangazowanie z dwoch stron, z drugiej coraz wieksze konflikty. mielismy ze soba zamieszkac, z czego nic nie wyszlo. on coraz czesciej byl bardzo smutny, przygaszony, mowil, ze traci w nas wiare. ja bylam zdeterminowana, by walczyc. niecale 2 tygodnie temu po jednej z tych awantur on ze mna zerwal i powiedzial, zebysmy wrocili do przyjazni. no i dochodzimy do dnia dzisiejszego. nie moge spac, nie moge jesc, mysle o nim non stop. przy tym mam z nim kontakt - piszemy do siebie i widzielismy sie 3 razy. pragne go najbardziej na swiecie. co mam robic? utrzymywac ta "przyjazn" majac nadzieje, ze mu sie powiedzmy odmieni, czy zerwac kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qrwwq45
zerwać kontakt. do związku się nie nadajecie, to już wiadomo, a powrót do "przyjaźni" jest niemożliwy skoro jesteś zakochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
Nie istnieje przyjazn miedzy kobieta a facetem gdy byli z soba w lozku i towazyszyly przy tym uczucia, To juz jest milosc i moze byc albo tosyczna i chora bo tylko jedno naprawde kocha albo trzeba o nia walczyc ale razem i byc gotowym do kompromisow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
ja wciaz sie jednak ludze, ze my do zwiazku sie nadajemy, ze wystarczy, ze ja zmienie w sobie kilka rzeczy. zaczelam nad soba pracowac, przeorganizowalam troche swoje zycie. mam tez wrazenie, ze dostalam tak ogromnego kopa, ze teraz zachowywalabym sie inaczej. bardzo chcialabym, bysmy sie zeszli. zastanawiam sie tylko, jak to osiagnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hfhks
byl moja najwieksza miloscia,zerwal z dnia na dzien wlasciwie nie wiem czemu po 5 latach,beZ wyjasnienia,do dzis to przezywam,ale nie chce utrzymywac z nim juz zadnych kontaktow,zbyt bolalo,rano mowil ze kocha nad zycie za godzine odszedl...nigdy zadnych powrotow i kontaktow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłości nie należy karać "przyjaźnią".Koniec to koniec.Poza tym co to za przyjaźń skoro Ty jesteś zakochana?Ja z jednym ex utrzymuję kontakt,nie jest to przyjaźń i minęło już tyle lat od rozstania,że fiu,fiu ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
ja sie jednak ludze, ze on mi uwierzy, ze chce znienic to i to w moim zachowaniu. ze sam poczuje, ze tez cos moze zmienic i sprobujemy jeszcze raz. mam pewnosc graniczaca z obsesja, ze byloby inaczej. ja sie na pewno bardzo duzo nauczylam. ale on jest twardy, spotkania owszem tak, ale z duzym dystansem, bez zadnego gadania o powrocie. mysle, ze spotykajac sie z nim przypomne mu, jak fajnie moze miedzy nami byc. pokaze, ze sie zmieniam, ze pracuje nad soba, z drugiej strony jesli nic z tego nie wyjdzie, to nie dam sobie szansy na rekonwalestencje utrzymujac z nim kontakt. nie wiem, co robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qrwwq45
bzdury. brzmisz jak desperatka. on jest święty, wszystko to twoja wina, a ty masz zmienić całą swoją osobowość, żeby pasować do idealnego księcia. nie ma szans żeby coś takiego się udało. z dobrze dobranym partnerem człowiek czuje się dobrze, atrakcyjnie i lepiej niż sam ze sobą, a jak od początku są wrzaski, problemy i poczucie, że jest coś ze mną nie tak, to nie jest to materiał na udany związek. chyba, ze kogoś interesuje emocjonujący, intensywny i toksyczny układ, bo normalność i brak komplikacji go nudzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie konflikty?
a o co się tak kłóciliście? Dorośli, odpowiedzialni ludzie ze sobą spokojnie rozmawiają, a nie wszczynają awantury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
duzo jest w tym racji i jak wlaczam sobie racjonalne myslenie, wiem, ze on taki bez winy to nie byl i tez jest trudna osoba. moja wada jednak jest to, ze mam tendencje do strzelania powiedzmy fochow. dla mnie sa to sprawy drobne i nieistotne, dla niego cos nie do przyjecia. w zwiazku z tym gleboko wierze w to, ze gdybym przestala reagowac agresywnie o pierdoly, znikneloby z 75% naszych konfliktow i bylismy szczesliwi. ale on juz nie chce, chce sie przyjaznic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mskwkjedkdj
czyli morał jest taki, że dopóki się nie zmienisz nie możesz być z nikim, bo kto wytrzyma wieczne fochy paniusi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
Czyli nie kocha bo zrezygnowal na polu walki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
nasze konflikty przewaznie zaczynaly sie od powiedzmy "fochow" - ja nie tym tonem powiedzialam cos na temat jakiejs bzdury, on na to zareagowal bardzo ostro i obydwoje sie napedzalismy. on sam w agresywnym tonie nie startowal do mnie nigdy. nie jestem typem jakiejs wielkiej choleryczki rzucajacej talerzami, ale jestem klotliwa, wiem to. on za to jest wyjatkowo wrazliwy, mozna powiedziec, ze wrecz przewrazliwiony na punkcie jakichkolwiek agresywnych komunikatow pod swoim adresem. bardzo chcialabym zmienic swoje zachowanie, nauczyc sie byc bardziej opanowana i byc z nim szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamadwójki21222
mam wrażenie że jesteś ułomna , nie pasujecie dla siebie nie widzisz tego ? na siłe chcesz trzymać psa i kota w jednym kojcu , co z tego wyniknie , gówno wielkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
oczywiscie, ze latwo mozna teraz mi pojechac i stwierdzic, ze jestem masochistka :). ale nie jestem. gdy sie nie klocilismy (klotnia byla srednio jedna w tygodniu) bylo miedzy nami CUDOWNIE, IDEALNIE, NIESAMOWICIE. mielismy niesamowita bliskosc, mnostwo czulosci, bardzo duzo humoru i takiej lekkosci. swietny seks, non stop kontakt fizyczny. jak gdzies sie pojawialismy wsrod znajomych byli zachwyceni - bylismy tzw para z obrazka. jednak potem sie zaczynalo... ja powiedzialam cos nie tak, za ostro zareagowalam. on w zdecydowanej wiekszosci przypadkow nie byl w stanie tego odpuscic, przytulic mnie, obrocic w zart, a bral to bardzo powaznie. odpowiadal ostro, ja odpowiadalam ostro i sie zaczynalo. klocilismy sie powiedzmy 2h, potem kolejne 2h byly dosc smutne, a potem sielanka wracala... do nastepnego razu. to bylo GLUPIE GLUPIE GLUPIE z mojej strony. jako ze nie moge cofnac czasu mysle co zrobic, by odbudowac ta znajomosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
To tanga trzeba dwojga Odwieczna walka rozumu z sercem co jest wazniejsze? Przyjaciele rozmawiaja o wszystkim moze warto podjac temat jednak miedzy Toba a Twoim "przyjacielem " to ostatecznie powinno dac Ci odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qrwwq45
jaka sielanka? cały czas podkreślasz, że to twoja wina, ale z tego co napisałaś, to wynika, że facet nie znosi sprzeciwu, innego zdania i trzeba mu przytakiwać i uważać co się przy nim mówi, bo inaczej wpada w k.rwę i obraża sie jak 5-latek. ty sie owszem: możesz zmienić- tylko co to za życie jak sie musisz całe zycie zastanawiać co powiedzieć, żeby czasem księcia nie urazić i nie zepsuć mu nastroju. to jest g.. nie związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
ja z nim rozmawialam. po rozstaniu sie spotkalismy po 2 dniach i przedstawilam mu, jak ja to widze, przedstawilam mu, co chcialabym zmienic. on powiedzial, ze juz nie ma sily na totalna porazke. ze nie ma w nim za bardzo wiary, ale glownie to nie ma w nim sily. rozmawiac z nim juz nie ma o czym. mysle, ze wrecz przeciwnie, jak co to trzeba unikac przez jakis czas jakichkolwiek tematow typu nasze rozstanie. tylko pytanie, czy utrzymywanie kontaktu z nadzieja, ze on zmieni zdanie w ogole trzyma sie kupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
tak, rzeczywiscie, on byl przewrazliwiony i to przyznaje. jednak mysle, ze wynikalo to z tego, ze po prostu spadla mu odpornosc. mial wrazenie, ze non stop sie go czepiam, ze non stop cos mi sie nie podoba. w efekcie nawet na totalna pierdole reagowal juz agresywnie. jest to bardzo ludzkie i go rozumiem. jesli zmniejszylabym liczbe fochow nawet o polowe, to te, ktore by sie pojawialy pewnie spotykalyby sie z innym odbiorem z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
czy myslicie, ze jesli bede sie z nim spotykac na luzie, bede fajna i optymistyczna i bede mu zdawac relacje z tego, co zmieniam w swoim zyciu on moze zmieni zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qrwwq45
myślimy, że jesteś desperatką i że żebranie o miłość i błaganie żeby facet zmienił zdanie jest poniżające dla ciebie. ale twój wybór no i masz dwie opcje: 1. facet nie wróci 2. facet łaskawie wróci, ale i tak g.. z tego będzie. trzeciej opcji nie widzę.. a w obu wypadkach tylko wychodzisz na płaszczącą sie desperatkę, która nie potrafi odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddffvvccxxx
to prawda, przeraza mnie moja postawa pt "zrobie wszystko". jednak tak niesamowicie zaluje tych wszystkich bledow, ktore popelnilam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qrwwq45
przestań sie obwiniać! po prostu jesteście niekompatybilni i tyle. jak spotkasz kogoś odpowiedniego, to nie będziesz musiała analizować swojego zachowania i być kimś kim nie jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×